Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75091.76 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8170.47 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 08h 37m
  • Prędkość średnia na BS: 20.26 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2008

Dystans całkowity:816.97 km (w terenie 169.30 km; 20.72%)
Czas w ruchu:41:09
Średnia prędkość:19.85 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:38.90 km i 1h 57m
Więcej statystyk
Piątek, 29 lutego 2008Kategoria .Bridgestone., ..>100km, zz Foto zz

Wycieczka do Ueckermunde

Rower:
140.46 km (0.00km teren) czas jazdy: 06:28 h AVS:21.72km/h

O 13 wystartowaliśmy z Silasem do Maćka do Dobrej. Tutaj wyszło trochę opóźnienia z uwagi na brak porządnej pompki i problemy z napompowaniem kół, ale w końcu ruszyliśmy dalej w kierunku Buku, gdzie przekroczyliśmy granicę.

Dalej standard, a właściwie coś, co standardem dopiero się staje, czyli jazda na północ. Oficjalny plan był taki, że kierujemy się do Dobieszczyna i stamtąd ewentualnie przez Dobrą do Szczecina, ale postanowiliśmy zrobić Maćkowi fajnego psikusa, który mu się bardzo spodobał i najzwyczajniej w świecie przejechaliśmy skręt w prawo. O tym, że jedziemy w niewłaściwym kierunku powiedziałem mu dopiero 12km później, kiedy nie chciał mi zrobić foty z czaderskimi kucami. Wtedy jeszcze było spoko, więc jechaliśmy dalej w kierunku Ueckermunde.

Przybyliśmy tam około 17. Trochę się pokręciliśmy w poszukiwaniu kantora, jednak tutaj była lipka i Silas, zdecydował się, że wypłaci kasę z bankomatu. Potem podjechaliśmy do azjatyckiej knajpki i Silas dał mi 10 euro w prezencie, bo miał dobry humor, na myśl o tym w jakiej formie za trz godziny jazdy będzie Maciek. :D Wtedy postanowiłem, że skoro tak łatwo przyszło, to się szarpnę i postawię wszystkim po kebabie. Jako, że w szkole uczę się niemieckiego już trzeci raz od zera, tak więc potrafiłem znakomicie się porozumieć ze sprzedającymi. Byli pod takim wrażeniem mojego słownictwa, że po 10 razy zadawali mi pytanie o co kaman i w końcu podsunęli mi małe menu i kazali pokazac palcem, co chcemy. :)

Zjedliśmy, zmarznęliśmy, ubraliśmy się cieplej i przejechaliśmy się jeszcze nad Zalew, gdzie Silas zrobił mi kilka fotek na pirackiej łodzi.

Kiedy wyjeżdżaliśmy była 18, a ja miałem 70km na liczniku. Na szczęście plecki spisywały się tak, jak trzeba. Zero bólu, aż do około 115km, potem dawały o sobie znać przez jakieś 10km i dały spokój. Ale po kolei: Maciek zaczął mieć dość dosyć szybko, po rozpoczęciu powrotu. Na 99km zadzwonił po wsparcie, które początkowo odmówiło współpracy, po usłyszeniu czego przybiliśmy z Silasem piątki. ;) Jednak sytuacja ta zmieniła się i na 111km rozdzieliliśmy się, a Maciek pojechał samochodem z tatą.

Wkrótce potem zaczął kropić deszcz, sytuacja taka trwała przez ostatnie 20km.

Z Silasem rozdzieliłem się na rogu Traugutta i Wojska Polskiego, a właściwie zrobiło to za nas czerwone światło, na którym się zatrzymałem. Potem pojechałem sobie do domu nie do końca najszybsza trasą, ale przed obfitym deszczem chyba zdążyłem.

Wypad był super, okazuje się, że Ueckermunde staje się powoli strasznie nieodległe od Szczecina i można by tam wpadać dosyć często, bo jest ładne, chociaż podejrzewam, że takie przejażdżki szybko stały by się nudne. Muszę jeszcze pochwalić Maćka, dla którego był to pierwszy wypad na rower w tym roku, a jego życiówka wynosiła do tej pory 70km. Tak więc widać, że km nie gryzą.

Czaderskie kuce

Ja i Maciek, Maciek i Silas, Maciek czyszczący podeszwę z shitu, w który wdepnął w lesie ;)

Ueckermunde

Jestem piratem
Czwartek, 28 lutego 2008Kategoria .Romet.

Po mieście.

Rower:
11.20 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:40 h AVS:16.80km/h

Po mieście.
Środa, 27 lutego 2008Kategoria .Bridgestone.

Lajtowo, na rozruszanie. Śmierdzące

Rower:
24.02 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:16 h AVS:18.96km/h

Lajtowo, na rozruszanie po wiatrowym mieście. A tak w ogóle zdjęli mi szwy z dziąseł, a przynajmniej mam taką nadzieję. Co prawda blondynce, która to robiła wydało się, że zamiast jednego wyciągnąć, to go tylko ucięła, tak że wystawała tylko kropeczka, której nie mogła uchwycić potem, ale Ziobro2 stwierdził, że wszystko ok. I nie żartuję, koleś wygląda dokładnie tak samo jak ZZ.

Edit: okazało się, że ta kobieta jednak nie wycięła mi ostatniego szwa i dopiero dentystka, do której chodzę zrobiła to dwa miesiące później.
Wtorek, 26 lutego 2008Kategoria .Romet.

Na uczelnię i z powrotem.

Rower:
2.93 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:12 h AVS:14.65km/h

Na uczelnię i z powrotem.
Poniedziałek, 25 lutego 2008Kategoria .Bridgestone.

.

Rower:
25.83 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:03 h AVS:24.60km/h

Mimo, że jeszcze trochę mnie pobolewa buzia i wciąż jestem poszyty po wyrwaniu ósemki, to uznałem, że i tak pokręcę się trochę na mojej szosie z epoki dinozaurów.

Po szkole pojechałem do Synkrosa. Chłopaki mieli mi dobrać szprychę. Niestety w domu okazało się, że mechanik się nie popisał, bo gwinty szprych nie pasują do nypli. Brawo. ;)

Pojechałem tym razem do Kadrzyńskiego i nabyłem dwie szprychy po 1zł i wróciłem do domu. Pobawiłem się kołem, wycentrowałem i wyszedłem przetestować. Działa. No więc krótka rundka po mieście.
Piątek, 22 lutego 2008Kategoria .Romet.

Na uczelnię i z powrotem.

Rower:
2.17 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:10 h AVS:13.02km/h

Na uczelnię i z powrotem.
Czwartek, 21 lutego 2008Kategoria .Romet.

Na uczelnię i z powrotem.

Rower:
2.87 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:12 h AVS:14.35km/h

Na uczelnię i z powrotem.
Wtorek, 19 lutego 2008Kategoria .Romet.

Najpierw do Synkrosa, który jak

Rower:
12.42 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:47 h AVS:15.86km/h

Najpierw do Synkrosa, który jak się okazało, wciąż jest zamknięty, potem do optyka, żeby dowiedzieć się, że okularów wciąż nie ma i dalej do sklepu na Piłsudskiego, gdzie o dziwo dostałem klucz do wolnobiegu, jednak jak się przekonałem nie jest kompatybilny z moją szoską, więc go oddałem i dalej jestem w punkcie zero, no bo przecież nie dam 10zł za wstawienie szprychy..
Poniedziałek, 18 lutego 2008Kategoria .Romet.

Jazda po sklepach w poszukiwaniu

Rower:
8.77 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:35 h AVS:15.03km/h

Jazda po sklepach w poszukiwaniu klucza do wolnobiegu. Niestety u Kadrzyńskiego i wcale-nie-cool-biku nie mieli, Synkros zamkniętył. Niby w środę mają być u Kadrzyńskiego, ale jak znam życie to będzie 2x drożej niż na Allegro, a na takie wydatki mnie nie stać..
Niedziela, 17 lutego 2008Kategoria .Bridgestone., ..>100km, zz Foto zz

Wycieczka do Ueckermunde

Rower:
118.45 km (0.15km teren) czas jazdy: 05:05 h AVS:23.30km/h

Dzisiaj to był zarypisty wypad. Rano Silas podjechał po mnie, a potem razem dojechaliśmy do czekającego na nas na Głębokim Kuli. Kilka minut przed dziesiątą nastąpił spod sklepu koło kościoła przy przystanku start właściwy.

Jechaliśmy tempem umiarkowanym, zważywszy na to, iż wiał wmordęwind. Niestety tak było przez całą drogę do naszego celu. Na około 5km przed Ueckermunde po przejechaniu po chodniku i kawałku kostki powietrze w moim przednim kole zredukowało się do poziomu poniżej minimum. Trochę się nie ucieszyłem z tego powodu i razem z ekipą wypowiedzieliśmy po kilka(naście) razy magiczne słowo na literę "k", które znakomicie potrafi rozładować napięcie i w krótki sposób dokonać przekazu emocji, które przeżywa w danej chwili osoba wypowiadająca wspomniane słowo. No, ale dobra bo to nie encyklopedia ani książka-po tym jak nie udało mi się znaleźć na sucho żadnej dziurki i posiadając niemałe obawy zainstalowałem nową dętkę.

Byliśmy tak blisko, że trzeba było jednak dojechać tam, gdzie początkowo zamierzaliśmy i popstrykać trochę fotek w rynku. Niestety kebaby w niedziele w NRD nie są sprzedawane, dlatego szybko się zmyliśmy tę samą drogą przez Dobieszczyn. Powrót był o tyle szybki, że z wiatrem.

Nasza ekipa na przejściu granicznym w Dobieszczynie:

We trzech łatwiej i szybciej. Najważniejszy dobry podział ról: jeden zmienia, drugi patrzy, a trzeci pstryka foty.

W Ueckermunde

Z ciekawszych rzeczy, które jeszcze się wydarzyły, to pękła mi w tylnym kole szprycha od strony napędowej i chyba będę musiał zrobić ten-złoty-sacrifice haraczu za zrobienie tego w serwisie, co zagwarantuje prawdopodobnie niezawodność koła przez kolejne 350km, yeah...

Podsumowując: wypad był czadowy. Cały czas było mi ciepło, czuję się świetnie, wszyscy jechaliśmy na lajcie i nikt nie odpadał.

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl