Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75091.76 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8170.47 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 08h 37m
  • Prędkość średnia na BS: 20.26 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2020

Dystans całkowity:1213.79 km (w terenie 28.50 km; 2.35%)
Czas w ruchu:57:13
Średnia prędkość:21.21 km/h
Maks. tętno maksymalne:198 (105 %)
Maks. tętno średnie:141 (75 %)
Suma kalorii:31898 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:101.15 km i 4h 46m
Więcej statystyk
Piątek, 31 lipca 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz

Wypad do Buku

Rower:Bridgestone
51.37 km (0.30km teren) czas jazdy: 02:12 h AVS:23.35km/h praca: 1767 kcal

Standardowa trasa do Buku. Dojazd przez Bezrzecze i Wołczkowo, powrót przez Głębokie. Wahadło koło Glębokiego już zlikwidowane.

Nowe opony. Kilka tygodni temu przez pomyłkę kupiłem w Decathlonie Michelin Pro 3 Race 700x25. Potem z youtuba się dowiedziałem, że obecnie to 25 mm są dziś standardem. Rzeczywiście jedzie się o wiele bardziej komfortowo, nawet po ścieżkach z fazowanej kostki betonowej. Dzisiaj pierwsze wyjście na nowym komplecie.


Czwartek, 30 lipca 2020Kategoria .Bridgestone.

Po mieście

Rower:Bridgestone
31.14 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:35 h AVS:19.67km/h praca: 939 kcal

Mała przejażdżka wieczorem.
Sobota, 25 lipca 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz

Do Niemiec

Rower:Bridgestone
93.49 km (0.30km teren) czas jazdy: 04:38 h AVS:20.18km/h praca: 2935 kcal

Dzisiaj wyszła krótka przejażdżka jak na weekend. Dosyć późno wyjechałem z domu i byłoby nierozsądne pchać się w nocne powroty. Odwiedziłem trochę nowych miejsc. Granicę przekroczyłem rowerowym przejściem koło Rosówka i dalej Tantow, GroB Pinnow do Kummerow. Tutaj zdecydowałem, że zawrócę, ale w drodze powrotnej zmieniłem trasę z uwagi na kiepski stan nawierzchni (Strasen schaden było bardzo upierdliwe). Powrót przez Garz, Mescherin i Rosówek.


Z tymi fantami, które ze sobą zabrałem wyglądałem jak mega lamus. Na bagażniku magiczna torba na kanapki z kotletami schabowymi, a na ramie 2 litry wody ukrywające się pod górną rurą na tle zboża.
















Środa, 22 lipca 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz, ..>100km

Nowe Warpno wieczorową porą

Rower:Bridgestone
101.92 km (0.10km teren) czas jazdy: 04:17 h AVS:23.79km/h praca: 3266 kcal

W ramach treningu przed sobotnią wycieczką wybrałem się dzisiaj na setkę. Wybór padł na Nowe Warpno. Dojazd przez Bezrzecze, Wołczkowo, Dobrą, Buk, Stolec, Dobieszczyn. Powrót przez Dobieszczyn, Tanowo, Pilchowo. Mało dzisiaj jadłem w ciągu dnia, dlatego w drodze powrotnej ciężej mi się jechało, ale ogólnie i tak wyjazd był ok. Szkoda, że już o 22:00 robi się prawie całkiem ciemno.

Sprawdziłem ścieżkę w kierunku przejścia granicznego koło Rieth. Po polskiej stronie asfalt, trochę wybojów już jest, jednak można jechać szybko. Po niemieckiej stronie droga gravelowa.



Ratusz w Nowym Warpnie






Poniedziałek, 20 lipca 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz

Wieczorny wyjazd do Trzebieży

Rower:Bridgestone
75.30 km (0.00km teren) czas jazdy: 03:01 h AVS:24.96km/h praca: 2431 kcal

Dzisiaj natchnęło mnie by znowu odwiedzić Trzebież. Tym razem było o dobre pół godziny jaśniej. Dojazd przez Tanowo i Tatynię, powrót przez Police i Gocław.

Przebudowa ulicy Szafera


Się jedzie się!


Widok z pływającego pomostu
Sobota, 18 lipca 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, .Bridgestone., zz Foto zz

Wycieczkowa pętla przez Trzcińsko-Zdrój, Chojną i Schwedt

Rower:Bridgestone
177.55 km (11.00km teren) czas jazdy: 08:47 h AVS:20.21km/h

Na dzisiaj zaplanowałem sobie krótszy wyjazd niż poprzednio. Dystans taki, jak moment, gdy tydzień temu zaczął mnie łapać zgon. Było zdecydowanie lepiej, jeszcze trochę zapasu w sobie dzisiaj miałem.




Początek trasy to dojazd do Gryfina, jednak tym razem przez Kołbaskowo i niemieckie wioski. To był bardzo dobry pomysł, ponieważ w mieście i na drodze w kierunku Kołbaskowa był bardzo duży ruch samochodowy.


Widoki z mostu na przejściu granicznym w Mescherin koło Gryfina


Widoki z mostu na przejściu granicznym w Mescherin koło Gryfina



Z Gryfina złapałem szlak rowerowy nr 3 w kierunku Trzcińska-Zdroju.





Trasę narysowałem w Sigma Data Center i ROX miał być pilotem. Szybko jednak musiałem wyłączyć dźwięk, bo najwyraźniej popełniłem błąd w ustawieniach i chciał mnie przerzucać ze szlakow rowerowych na drogi, wymyślał trasy alternatywne lub niedokładność położenia powodowała, że mówił, iż zgubiłem trasę. To jednak tak naprawdę nieistotne drobnostki. Jest 100x lepiej niż korzystając z GPSa w telefonie. Mając narysowaną trasę i przygotowaną wcześniej w głowie i tak jedzie się jak po sznurku, a dodatkowo przeglądanie mapy to bajka.


Nie ma czegoś takiego jak mieć zbyt dużo wody, kiedy się jedzie na długą wycieczkę.
4,5 L wody przyczepione do roweru, ale tym razem bez bagażnika. W plecaku jeszcze 1,0 L i w kieszonkach koszulki 0,6 L. Gdy wróciłem do domu zostało z tego może pół szklanki.
Minus takich zapasów jest oczywiście taki, że czuję się jak ciężarówka, jadę powoli i się dziwię dlaczego tak się dzieje. Dopiero pod koniec w drodze powrotnej mogłem się normalnie rozpędzić.

Z Trzcińska-Zdroju skierowałem się do Chojny, jadąc jak najwięcej po szlaku rowerowym.










Niestety chyba 2-3 km musiałem jechać też po DK26, ale akurat nie było ruchu. W Chojnie zrobiłem sobie krótką przerwę na konsumpcję i przelanie wody do podręcznych butelek.







Kościół Mariacki w Chojnie robi ogromnie wrażenie.


Wieża ma wysokość ponad 100 m. Z bliska prawdziwy gigant.





Wystartowałem w dalszą trasę bocznymi drogami. Kierunek oczywiście na Schwedt.









Paralotnia




Widoki z mostu w Krajniku Dolnym


Widok na polską stronę







Ze Schwedt wyjechałem w miarę szybko, ponieważ koniecznie chciałem zdążyć przejechać leśne odcinki za jasnego, żeby nie wybiegały mi przed koło sarny lub jenoty.








Ostatni postój na najlepszego izotonika, czyli kanapkę ze schabowym.






Koszenie trawy na wale


Niespodzianka, nie można dojechać do Gartz. Na długości około 10 km szlak Odra-Nysa jest w przebudowie i musiałem jechać po drodze B2. Ruch był jednak bardzo niewielki, a niemieccy kierowcy zjeżdżali na drugi pas, gdy mnie wyprzedzali.


Asfaltowe pasy ruchu dla rowerów


Kościół w Gartz nad Odrą



Do domu wróciłem  23:15 w zdecydowanie lepszej kondycji niż ostatnio.

Jeszcze kilka słów o komputerku. Wycieczka zabrała w sumie 11 godzin, z czego 9 godzin jazdy. Komputerek zużył 75 procent baterii (po powrocie było 45%, ale w trasie doładowałem 20% na zapas). 60-65% trasy jechałem bez podświetlenia, ponieważ nic nie dawało w słońcu i samoistnie było widać zawartość ekranu, resztę trasy z niskim podświetleniem. Mając powerbank, to od strony energetycznej nie ma tutaj żadnego limitu właściwie dla wycieczki jedno-, a nawet półtoradniowej.
Czwartek, 16 lipca 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz

Jak zrobić, żeby wartość roweru wzrosła 3-krotnie??

Rower:Bridgestone
26.96 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:31 h AVS:17.78km/h

W czasie ostatnich wyjazdów bardzo dawały mi się we znaki spowolnienia związane z szukaniem drogi i czekaniem aż GPS w telefonie złapie sygnał. Aby poprawić sobie komfort, płynność jazdy oraz ograniczyć marnowanie czasu stojąc w miejscu lub kręcąc się w kółko, zamówiłem sobie nową zabawkę do roweru. Wybór padł na Sigmę ROX 12 w wersji ze wszystkimi czujnikami. Ma opcję ładowania powerbankiem, więc teoretycznie powinna wystarczyć na długie lata. Obecny na tym zdjęciu stary licznik jest ze mną od 2006, trochę kontuzjowany, lecz działa.

Bikestats obraca zdjęcia

W ramach testu nie zdjąłem jeszcze starego licznika. Rox nabił nieco więcej km, lecz mniej czasu jazdy. Nie wiem czy wg czujników czy wg GPSu brał statsy, chociaż czujniki poparowane i obwód koła wpisany taki sam jak w BC1606L. Wiem, że  będę miał problem z pomieszczeniem się na kierownicy, chyba zainstaluję Roxa na mostku, bo w sumie inaczej nie da się podłączyć ładowania.

Pierwsze wrażenia pozytywne. Teraz mój rower jest 3x więcej wart niż dzień wcześniej.
Niedziela, 12 lipca 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, ..>200km, .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz, ..>250km

Wycieczka do Dębna i Cedyni

Rower:Bridgestone
258.06 km (11.00km teren) czas jazdy: 12:42 h AVS:20.32km/h praca: 8527 kcal

Dzisiaj pojechałem na największą tegoroczną wycieczkę. Odwiedziłem bardzo urokliwe miejsca. Dwa, trzy lata temu jechałem samochodem wzdłuż polskiej strony granicy, wzdłuż Odry i teraz chciałem zobaczyć te same okolice na rowerze. Wyjechałem z domu o godzinie 11 z minutami. Na wyposażeniu plecak i torba na bagażniku. W arsenale makaron, jajka, pomidory, kanapki, 7daysy i oczywiście tabletki z magnezem i potasem. Ah, jeszcze 5,9 L wody (klejona do ramy, a jakże!).


Trasa to dojazd do Gryfina przez Podjuchy i DK 31. Stamtąd kierunek na południowy wschód i wkrótce przypadkowo łapię szlak rowerowy (polecam kliknąć, są mapy), którym dojeżdżam aż do Trzcińska Zdroju. Po drodze mam całkiem przyjemne widoki.









Niestety są też fragmenty z szutrem, w sumie w terenie dzisiaj około 11 km przejechałem. Jednak jadąc powoli można być prawie pewnym, że flaka nie będzie.














W końcu docieram do Trzcińska Zdroju













Nie mogę wstawić w pionie, nawet po obróceniu o 90* przed wczytaniem zdjęcia i tak wychodzi obrócone.

Dalsza droga do Dębna już bez szlaku rowerowego.



Budynek straży pożarnej w Dębnie


Znowu na leżąco:)


Raz w prawo, raz w lewo



Teoretycznie powinienem z Dębna wracać od razu do domu, bo była godzina 18:30, gdy wyjeżdżałem, jednak postanowiłem, że idę na całość i najwyżej się nie wyśpię, a dokręcę te 40 km z hakiem.


Kościół w Boleszkowicach


Mieszkowice


Pomnik Mieszka I w Mieszkowicach


Leżący kościół; Mieszkowice


Kucyki


W Gozdowicach

Poniżej dwa zdjęcia z promowego przejścia granicznego w Gozdowicach

Widok na północ


Widok na południe




Przed Muzeum bitwy pod Siekierkami





Po 160 km zacząłem znacznie słabnąć, a już od 180 km jechałem na zgonie, który się tylko powiększał. Nawet nie wjechałem do Cedyni, a szkoda. W nocy temperatura spadła prawdopodobnie do około 10 stopni Celsjusza. Ubrałem długie spodnie i drugą kurteczkę, jesienne rękawiczki. Pod tym względem było ok. Jednak i tak powrót okazał się być o wiele bardziej męczący niż przewidywałem. Takiego zgona nie miałem nigdy. Wiedziałem, że dojadę, ale okropnie mi się dłużyło.


Brama miejska w Gryfinie; oczywiście, że na leżąco:)

Do domu wróciłem o 4:30 rano. Niebo było już jasne.
Środa, 8 lipca 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz

Dobra, Buk, Głębokie, Arkonka i po mieście

Rower:Bridgestone
85.07 km (0.30km teren) czas jazdy: 03:40 h AVS:23.20km/h praca: 3030 kcal

Dzisiaj standardowa pętelka przez Dobrą i Buk. Powrót koło Głębokiego i przez Arkonkę. W ostatnim czasie wybudowano tutaj piękne asfaltowe ścieżki. Muszę przyjechać pojeździć na rolkach. Potem postanowiłem dokręcić jeszcze trochę km po mieście i tak dodatkowe prawie 40 km doszło. W międzyczasie złapał mnie przez chwilę intensywny deszcz, ale nie zdążyłem się pochlapać za mocno, bo jezdnia jeszcze nie pływała. Tak dobrze mi się dzisiaj jechało, że w następny weekend chyba się szarpnę na jakąś jeszcze dłuższą wycieczkę. Oczywiście z plecakiem i bagażnikiem.


Kokpit: widoczny nowy nabytek - pulsometr, licznik nieco po przejściach oraz najlepsza lampka jaką kiedykolwiek miałem (tani produkt z Lidla, a znakomicie oświetla).
Na drugim planie oczywiście mistrzowie - buty z przebiegiem ~58 000 km. Choć wyglądają jakby to było 580 tysięcy.

Jakiś czas temu popsuł mi się prawy górny przycisk w liczniku. Blaszka amortyzująca i tworząca przepływ prądu się odkształciła i przycisk przestał odbijać. Rozebrałem licznik, ale trochę siłowo i szybka musi być teraz dodatkowo przymocowana taśmą klejącą do obudowy, bo cały panel przedni odchodzi wraz z bebechami i bateria traci styk. Wstawiłem odpowiednio zgięty kawałek spinacza biurowego w miejsce blaszki i zepsuty przycisk ponownie działa. Potem zgubiłem jeszcze przy jakimś upuszczeniu na ziemię dwa szare zewnętrzne elementy do przyciskania. Wstawiłem w ich miejsce przycięte zapałki, które przyciskają punktowo wewnątrz oryginalne przyciski. Taśma klejąca i gumka recepturka spinają całość, żeby licznik się nie otworzył, bo bywało od tej pory i tak i traciłem dzienny przebieg. Teraz bardzo kibicuję, żeby to się wszystko całkiem rozleciało, bo chętnie kupię BC 23.16 lub Roxa 12. Póki co stara 1606L, rocznik 2006, kupiona w Bikestacji za 73 PLN nie chce wyzionąć ducha.


Widok z Wałów Chrobrego na wesołe miasteczko


Muzeum Narodowe na Wałach Chrobrego

Niedziela, 5 lipca 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, .Bridgestone., zz Foto zz

Wycieczka do Barlinka

Rower:Bridgestone
190.09 km (5.50km teren) czas jazdy: 09:38 h AVS:19.73km/h praca: 6602 kcal

Pomysł na dzisiejszą wycieczkę ewoluował z pomysłu na wycieczkę samochodową. Kilka miesięcy temu wracając do Szczecina samochodem jechałem bocznymi drogami zamiast S3. Przypadkowo natrafiłem w jednej z miejscowości na zabytkowy budynek, a jak się potem okazało pałac. To mi dało pomysł, żeby zaplanować trasę, na której będzie więcej takich pałaców/dworków. Ponieważ rozkręciłem się rowerowo w tym roku na dłuższych dystansach, więc postanowiłem, że skrócę jedną z tras i przejadę ją dzisiaj na rowerze.


Nie napisałem o tym ostatnio, ale kupiłem sobie znowu pulsometr. Poprzedni położyłem kiedyś w czasie postoju na dachu samochodu i o nim zapomniałem. Przepadł.
Teraz kupiłem Sigmę PC 15.11, dawniej miałem sigmę PC 15. Starszy miał więcej funkcji i statystyk, ale miał problem z sygnałem czasami. Nowy jest kiepski jeśli chodzi o statystyki, podaje mi czas jazdy tylko w jednej wybranej strefie. Już wiem, że kupię sobie prawdopodobnie Sigmę BC 23.16, a obecny pulsometr będzie do jazdy na rolkach. Tak naprawdę, to kupiłem pulsometr, żeby wiedzieć ile kcal spaliłem i muszę uzupełnić. Mam pare wpisów archiwalnych z dawnego pulsometru i paru wyjazdów, i po obrobieniu w arkuszu kalkulacyjnym i zrobieniu wykresów, już pewne wnioski wciągnąłem, więc na dzisiaj spodziewałem się wydatku energetycznego rzędu 6000 kcal. Wyszło 6600, więc ok. Zabrałem ze sobą 20 7daysów czekoladowych czyli około 5400 kcal, a w sobie jajecznicę z 6 jaj i kanapki, a dodatkowo wczoraj się objadałem schabowymi i makaronem.

TRASA DOJAZDOWA


TRASA POWROTNA


Dzisiaj wstałem wcześniej niż zwykle w weekend i dzięki temu wystartowałem o 11:15. Pojechałem przez ul. Floriana Krygiera do Podjuch, a stąd drogami asfaltowymi przez Puszczę Bukową do Starego Czarnowa. Tutaj wjechałem na dawką DK 3, która doprowadziła mnie do Pyrzyc. Towarzyszył mi bardzo mocny boczny wiatr.

Dojeżdżając do ronda w Podjuchach


Jadąc przez Puszczę Bukową


Na dawnej DK 3


Pyrzyce witają





Po zrobieniu kilku zdjęć, o które aż się prosiło, kontynuowałem przez około 10 km po ścieżce rowerowej. Ścieżka bardzo dobrej jakości, szeroka.






Był bardzo orzeźwiający fragment wśród gęstych drzew, która dawały sporo cienia. Ze ścieżki zjeżdżam na boczną drogę, która doprowadza mnie po chwili do DW 122, a już za moment skręcam w kierunku Przelewic.

Przelewice i w tle Mistrz Drugiego Planu czyli Sklep DINO.

Ok, dość wzruszeń, niedziela niehandlowa. Jadę dalej. Nawierzchnia jest słabej jakości, jedzie mi się niewygodnie, jadę powoli. Po drodze pstrykam zdjęcia kościołów. Co druga wioska i oczywiście ma kościół. Kościoły robią wrażenie swoją wiekowością, mają coś w sobie.













Level master, czyli pasy łączące wjazd na posesję z żywopłotem po drugiej stronie jezdni.


Profesjonalny kokpit. 2 lampki z Lidla, dzięki którym mogę jechać w ciemności tak samo szybko, a raczej wolno jak w dzień. Do tego na główce ramy 2 lampki pozycyjne.



Jeszcze kilka wiosek, wioseczek, kilka kilometrów dziurawych dróg i dojeżdżam do Barlinka. Barlinek, czyli po niemiecku Berlinchen (Mały Berlin). Tutaj 24 grudnia 1868 urodził się Emanuel Lasker, drugi mistrz świata w szachach. Mistrzem był rekordowo długo, bo aż przez 27 lat! Dom, w którym urodził się Laser istnieje do dziś, a na ścianie znajduje się pamiątkowa tablica. W Barlinku odbywają się turnieje szachowe im. Emanuela Laskera. Dawniej były to turnieje szachów klasycznych (długie tempo gry, jedna partia dziennie), teraz już tylko turnieje szachów szybkich (cały turniej w ciągu jednego dnia).


































Pozwiedzałem trochę miasto, odwiedziłem miejsca, które pamiętam z czasów, kiedy byłem tutaj na wakacjach, porobiłem zdjęcia i ruszyłem w drogę powrotną.

Pierwszy pałac, który dzisiaj nawiedziłem z odległości około 200 m, to Pałac w Janowie. Za czasów jego świetności musiał być imponujący. Teraz znajduje się w ruinie.




Żniwa, panie!

Następna atrakcja to Zespół Pałacowo-Folwarczny w Laskowie. Tutaj również mamy do czynienia z opuszczonym budynkiem dosłownie zabitym dechami.


Poniżej dwa zdjęcia kościoła z nie jestem pewien jakiej miejscowości.





Ruiny kościoła w Płońsku





W końcu dojeżdżam do Żukowa. Od kilku km para deszcz, a moje palce bawią się w wycieraczki. Jest beznadziejnie.


Tutaj podchodzę nieco bliżej do pałacu, który również znajduje się w ruinie. Odizolowuję się od miejscowych chłopaków, którzy postanowili ze mną pogadać i się zintegrować, robię kilka zdjęć, okrążam budynek i jadę dalej. Tutaj trochę więcej o Pałacu w Żukowie. Tutaj jeszcze jeden link.





Jadę betonowymi płytami, chcę skrócić nieco drogę, by mniejszy dystans jechać po DW 122. Wkrótce w Lubiatowe i tak z niej zjeżdżam. Tutaj fotografuję kolejny pałac oraz kościół.
Link do wpisu o Lubiatowie na Wikipedii.






Kilka wiosek dalej dojeżdżam do Czernic, gdzie znajduje się dwór.








Jadę dalej, zaczynam okrążać Jezioro Miedwie od strony wschodniej.






Odwiedzam punkt widokowy i robię kilka zdjęć.








Znowu zaczyna padać deszcz, więc chowam się pod wiatą i pakuję 270 kcal, czyli zjadam 7daysa czekoladowego. Fotografuję też dwie tęcze obok siebie. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej intensywnej tęczy.


Ruszam w drogę. Niestety okazuje się, że będzie nieprzyjemnie, ponieważ jest szuter.




W taki sposób pokonuję około 3 km i dojeżdżam do pięknie zadbanego Pałacu w Koszewie.




W kolejnej wsi jest Pałac w Koszewku.


Na tym kończą się dzisiejsze zdjęcia, ale nie atrakcje. Przyspieszyłem, ponieważ nie znałem trasy, a robiła się juz szarówka mocna i chciałem za widnego przejechać jak najwięcej. Tuż przed zapadnięciem zmroku zrobiłem postój na umycie twarzy i dłoni wodą z mydłem oraz wyczyszczenie szkieł okularów. To mi dużo dało, baaardzo poprawiło komfort dalszej jazdy na ostatnie 30 km. Wracałem przez Motaniec, Niedźwiedź, Wielgowo i Dąbie. W Wielgowie w moim kierunku zaczął biec dosyć duży pies, który bieg z ciemności nieoświetlonych. Ale nie ze mną te numery. Gdy jadę w nocy przez las, to się drę, żeby przestraszyć potencjalne sarny, lisy i inne zwierzęta, co mogłyby wbiec mi przed nos, więc jedyne co w tej sytuacji mogłem zrobić z tym psem to zaryczeć na niego jak lew z MGM. Zadziałało, spieprzył. Ja też.


Podsumowanie i wnioski na kolejne wyjazdy.

Za mało jadłem, bo już mi nosem te 7daysy wychodziły. Od kilku tygodni tylko te rogaliki zabieram na każdy wyjazd. Limit został wyczerpany.
Druga sprawa, to picie. Zabrałem 4,6 L wody i na zasadzie porównania z poprzednim wyjazdem, to miało być dosyć, ale nie było. Dla komfortu potrzebuję 6 L wody.
Trzecia sprawa to plecak. Był za ciężki, zrobiły mi się na ciele czerwone ślady od ramiączek.
Czwarta sprawa to jakiś krem na słońce, bo moje ręce mają teraz barwy narodowe biało-czerwone.
Piąta sprawa to sufit dystansowy, jaki widzę. Gdybym założył bagażnik i torbę, to myślę, że mógłbym zabrać różnorodne zapasy prowiantu na przejechanie 300 km, jednak nie wydaje mi się, żeby przejechanie 400 km bez dodatkowych zakupów było możliwe, a po cichu liczyłem na taka wyprawę w tym roku. Jednak dzisiaj z pewnością to za wysokie progi na moje siły. W sierpniu będzie za krótki dzień i prawdopodobnie zbyt chłodno w nocy.


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl