Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75091.76 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8170.47 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 08h 37m
  • Prędkość średnia na BS: 20.26 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

..>100km

Dystans całkowity:14556.84 km (w terenie 909.98 km; 6.25%)
Czas w ruchu:666:59
Średnia prędkość:21.82 km/h
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:141 (75 %)
Suma kalorii:118063 kcal
Liczba aktywności:95
Średnio na aktywność:153.23 km i 7h 01m
Więcej statystyk
Niedziela, 12 czerwca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Wycieczka do Trzebieży

Rower:Wheeler
130.57 km (33.80km teren) czas jazdy: 07:36 h AVS:17.18km/h

Dzisiaj pojechałem sobie przez Puszczę Wkrzańską do Trzebieży. Powrót wykonałem asfaltem. Potem jeszcze pokręciłem robiąc sporo dodatkowych kilometrów po mieście.


























Niedziela, 22 maja 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Wycieczka do Maszewa i Stargardu

Rower:Wheeler
127.02 km (44.98km teren) czas jazdy: 07:34 h AVS:16.79km/h

Dzisiaj zrealizowałem wycieczkowe plany sprzed dwóch miesięcy. Wystartowałem na prawobrzeże do Dąbia. Stąd dalej kierunek przez Puszczę Goleniowską na wschód. Potem odbicie na północ. Początek trasy to powtórka wg tego, co dwa miesiące temu. Wtedy jednak mając na uwadze zbliżający się koniec światła dziennego nie dokończyłem całości zaplanowanej na północ trasy. Teraz dotarłem nieco dalej na północ względem Maszewa. Warto było, ponieważ były ładne okolice leśne. Powrót z Maszewa był przez Łęczycę i Stargard. Bocznymi drogami i wioseczkami.


Deszczowa aura przy wyjeździe z miasta.


Partacka robota na chodniku.


Wielgowo


Wyjechawszy z lasu Puszczy Goleniowskiej


Się pasą się koniowate




















W Maszewie


Najpierw mnie obszczekał, a potem olał. Olał metaforycznie.














W kierunku Stargardu

Niedziela, 8 maja 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Puszcza Goleniowska

Rower:Wheeler
104.58 km (24.02km teren) czas jazdy: 06:04 h AVS:17.24km/h

Dzisiaj znowu kierunek północny, jednak w stronę wschodnią. Wyjazd do Goleniowa. Dojazd mniej lub bardziej standardowo bo przez wioseczki. Na początkowym etapie pokombinowałem trochę, żeby od Załomia do Klinisk pojechać drogą gruntowo-piaskową wzdłuż torów kolejowych. Potem przesiadłem się na asfalt i już bez wygłupów dotarłem do celu podróży - Goleniowa.

Powrót odbył się terenem, ponieważ chciałem wjechać na Górę Lotnika. Gdyby nie to, że po drodze trafiłem na płot, to terenu byłoby jeszcze więcej. Jednak to spowodowało zmianę planów i skierowanie się ku S3/S6. Pierwotnie chciałem jechać dalej na południe wzdłuż rzeki (na mapie to widać). Taką zawrotkę miałem jeszcze kawałek dalej, gdy okazało się, że piękny szuter zamienia się po skręceniu w niekulturalny luźny piach. Wiadomo, trzeba wrócić wtedy na asfalt! Z Wielgowa powrót terenowo przez Park Leśny Dąbie. Potem już nic wartego zwrócenia uwagi. Zdjęcia time!
























































Wtorek, 3 maja 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Nowe Warpno w wersji terenowej

Rower:Wheeler
109.06 km (47.31km teren) czas jazdy: 06:22 h AVS:17.13km/h

Dzisiaj wybrałem się na północ. To trasa, która w bazie tras była wykreślona już jakiś czas temu. Wreszcie nadszedł moment realizacji planów.

Jechałem jak na mapce zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Najpierw dojazd do Jeziora Głębokiego, a dalej: Żółtew, Bartoszewo, Sławoszewo, Węgornik, Zalesie, Podbrzezie. Z Podbrzezia najpierw asfaltem, a potem terenem w okolice Myśliborza Małego, który jednak ominąłem. Dalej Karszno, Nowe Warpno, Miroszewo. Stąd wałem wzdłuż Zalewu Szczecińskiego. Potem na południe w okolice Karpina. Dojazd lasem do DW 115 i Tanowa. Dalej już standardowo. Ogólnie starałem się omijać rejony z domostwami w obawie przed psami lub wilkołakami.

Ponieważ wpis robię po miesiącu od wycieczki, to nie pamiętam już nic oprócz tego, że błądząc koło Popielewa zaliczyłem glebę, bo mnie zatrzymało w trawie na jakiejś gałęzi. Popielewo to taka wioska z domkami letniskowymi. Cała była nieczynna.

Dość opisów, pora na zdjęcia!


































































Niedziela, 1 maja 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Pętla wokół Jeziora Miedwie

Rower:Wheeler
111.14 km (27.00km teren) czas jazdy: 05:57 h AVS:18.68km/h

Dzisiaj wybrałem się w trasę, którą miałem na liście do przejechania już od bardzo długiego czasu. Pętla wokół Miedwia jest bez podjazdów, ale widoki są urokliwe. Ten wpis robię ze znacznym opóźnieniem, treścią są głównie zdjęcia, ponieważ nie pamiętam już szczegółów (znaczy, że żadnych wartych odnotowania incydentów nie było). Jechałem w długich spodniach i krótkiej koszulce, pod koniec ubrałem więcej warstw i dołożyłem czapeczkę oraz cieplejsze rękawiczki. Powrót był chłodnawy, ale było ok.



Trasa w pętli przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Początek północnymi obrzeża Puszczy Bukowej po asfaltowym szlaku rowerowym.




Klasztor Cystersów w Kołbaczu




Jezioro Miedwie




Za Giżynem




Turze




Wieża widokowa, na którą nie wchodziłem, bo był zakaz, brakowało desek podestu, do tego jeden z drewnianych zastrzałów był zerwany.


Widok na Turze






Dzisiaj w lewo


Jeszcze raz w lewo


Jezioro Miedwie








Pałac w Koszewie


Pałac w Koszewku










Widok na S10


Powrót z Niedźwiedzia dojazdem pożarowym
Sobota, 23 kwietnia 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Wycieczka na południowy zachód

Rower:Wheeler
100.10 km (25.21km teren) czas jazdy: 06:09 h AVS:16.28km/h praca: 4506 kcal

Dzisiaj poszedłem na łatwiznę i nie wymyślałem trasy, tylko pojechałem wg czyjegoś gotowca. Początek to jazda terenem na południe wzdłuż Odry aż do Mescherin. Potem mały zygzak jeszcze w kierunku południowym do Garz. Tutaj nastąpiło odbicie na północny zachód w kierunku Penkun. Ostatni fragment to kierunek północno-wschodni na Szczecin.



Dla mnie nowość. Kładka pieszo-rowerowa na Pomorzanach nad ulicą Ustowską oraz nad wiaduktem kolejowym.


Widok na linię kolejową. Spojrzenie w kierunku północnym.


Widok w kierunku południowym


Trzy poziomy komunikacyjne: ulica pod wiaduktem, wiadukt kolejowy, kładka pieszo-rowerowa.


Siadło Dolne

Między Siadłem Dolnym a Moczyłami jechałem terenem. Nie pchałem się na wzniesienia, więc było relatywnie ok, ale jednak to nie był dobry pomysł. To były męczące ścieżki, bardzo dużo powalonych drzew, spośród których niektóre były wymagały większego wysiłku do ominięcia ich. Wysiłek ów w stosunku do wartości dodanej elementu przygodowego pozostałych przejezdnych fragmentów miał niekorzystny stosunek. Postanowiłem, że od tej pory nie będę wyjeżdżać z miasta żadnymi nowościami turystycznymi, tylko dobrze znanymi i przejezdnymi drogami, a ewentualne przygody w nieznanym terenie będę sobie robić gdzieś dalej. Lokalny rekonesans leśny zabiera czas, męczy i mogę go zrobić, gdy nie będę mieć w planach oddalania się gdzieś dalej, dalej.













Nie wiem dokładnie w których miejscach zrobiłem powyższe kilka zdjęć, ale to było jeszcze po polskiej stronie i zdecydowanie przed Pargowem. Za Pargowem, które objęchałem naokoło załapałem się na strony podjazd. Nawet nie przypuszczałem, że będzie tak stromo.


Tuż za Mescherin jadąc na zachód Mescheriner Weg'iem w kierunku drogi B2, a dalej Geesow.


Stamtąd przyjechałem


Tam pojechałem



Widząc oznaczenia na mapie, spodziewałem się dróg gruntowych lub szutrowych. Tymczasem były takie oto przyjemne niespodzianki w postaci płyt betonowych.


Konie w galopie. Zdjęcie zrobione z terenowej drogi łączącej Bahnhof-Geesow z Garz. Gdzieś tam za drzewami płynie potok Salveybach.




Stamtąd przyjechałem


Gdzieś w okolicy 40% odcinka między Garz, a Penkun.


















Widoczny z oddali kościół w Penkun




Zamek w Penkun


Widok z drugiej strony






Kościół w Penkun. Zdjęcie w pionie wyszło czytelniejsze, ale BS zapewne obróciłby je o 90 stopni, więc musi być o tak.

Na ostatniej prostej wyjazdowej z Penkun zrobiłem sobie małe przebieranko na finalny powrót w chłodzie. Gdy startowałem z domu temperatura wynosiła +20*C i pierwszy raz w tym roku jechałem mając górę na krótko (ale w dwóch koszulkach). Na otwartej przestrzeni wiał dzisiaj upierdliwy wiatr z dominującego kierunku północnego, więc zaczął mi przeszkadzać dopiero w drodze powrotnej. Stopniowo zabezpieczyłem głowę i korpus, a teraz gdy temperatura spadła do 8,5*C doszły prawdziwe armaty, tj. zimowa czapka i jesienny komin. Oprócz tego pod kurtkę z ceraty ubrałem rękawki, a na dłonie jesienne rękawiczki z soft shellem. Zrobiła się ze mnie straszna cebula i ruszyłem dalej. Nie przypuszczałem, że uszczelnienie otworów rękawów i szyjnego + głowy na poziomie takim jak w okresie, gdy nie ma wątpliwości, że cały dzień jest zimno, może dać takie znakomite efekty, bo od góry było mi po prostu ciepło. Miałem jeszcze w zanadrzu jedną kurteczkę, ale gdybym ją teraz ubrał, to bym się zagotował.


W drodze powrotnej, czyli jadąc z Penkun w kierunku Krackow. Widok na Autostradę A11 w kierunku wschodnim.


Jadąc wzdłuż drogi B113 ścieżką rowerową z Krackow w kierunku Lebehn.


Na nowej ścieżce rowerowej w okolicy Hohenholz. Na mapie OSM widzę dawne oznaczenie po linii kolejowej Kleinbahn Casekow-Penkun-Oder




To już ostatnie zdjęcia. Pstrykałem starym telefonem, bo ten dotykowy nie radzi sobie z rękawiczkami.

Gdy przyjechałem do Szczecina, to temperatura zwiększyła się do 10 *C. Postanowiłem jeszcze dokręcić nieco km. Niestety poczułem, że mam flaka z przodu i nie było mi dane w kreatywny sposób zafiniszować. Ostatnie 9 km zrobiłem po pobliskiej ulicy.
Sobota, 26 marca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Jezioro Dąbie + Puszcza Goleniowska

Rower:Wheeler
102.37 km (45.13km teren) czas jazdy: 05:49 h AVS:17.60km/h

W ten weekend nie miałem pomysłu na jedną większa trasę, więc wymyśliłem, że zrobię coś zupełnie innego niż zwyczajowo i przejadę się w sobotę oraz w niedzielę.


Dzisiejsza wycieczka rozpoczęła się dojazdem do Dąbia, a następnie złapaniem szlaku rowerowego na wale przeciwpowodziowym.







W Lubczynie zdecydowałem, że oddalę się nieco od wału i przejadę najpierw asfaltem do Borzysławca, a potem drogami gruntowymi i rolniczymi dojazdami z płyt betonowych. Finalnie i tak musiałem dojechać do mostu przez rzekę Inę, ale miało być w bardziej komfortowy sposób.








Niestety w pewnym momencie zaliczyłem wtopę. Omijałem powalone drzewo i musiałem przejść przez błotno-bagienną łąkę. Buki wciągnęły mi wodę do środka, a ja następne pół godziny suszyłem na wietrze wkładki. Pozbyłem się ocieplaczy na czubki butów i przebrałem skarpetki. W dalszej trasie buty doschły na wietrze.




Wjeżdżając do Goleniowa


Z Goleniowa kontynuowałem tak jak kilka razy w przeszłości bocznymi drogami na Stargard.


W Bolechowie skręciłem w boczną drogę szutrową na Bącznik.


Ta piękna szutrówka doprowadziła mnie do DW 142.


Widok w kierunku starego wiaduktu zrewitalizowanego jako kładka dla rowerów.


Stąd jeszcze kawałek do Sowna i dojazdami pożarowymi dotarłem do Wielgowa.

Gdy byłem w Wielgowie, to zrobiło się już prawie całkiem ciemno. Mimo wszystko, ostatnie kilometry pokonałem już z perspektywy zwycięstwa, że wycieczka była krajobrazowo wartościowa, że udało mi się wrócić w miarę wcześnie i że nie potrzebowałem mocniejszej lampki (dzisiaj wziąłem tylko małego Bontragera). Na jakiś czas odpuszczam sobie kierunek wschodni i odwiedzę te okolice ponownie, gdy będę w stanie przejechać coś zdecydowanie dłuższego.
Niedziela, 20 marca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Wycieczka do Maszewa i Łęczycy

Rower:Wheeler
124.15 km (28.19km teren) czas jazdy: 07:14 h AVS:17.16km/h praca: 4920 kcal

Dzisiaj wybrałem się w kierunku północno-wschodnim. Są to dla mnie nieznane okolice, ponieważ nie przypominam sobie, abym odwiedzał te miejsca nawet samochodem. Zaplanowałem sobie trasę w formie pętli (oprócz startu i finiszu, no bo wiadomo). Tę pętlę sobie trochę skopałem ostatecznie i wyszły takie oczka, ale nie miałem wcale przez to wrażenia mniejszej przygody. Dzisiaj też przekroczyłem pierwszy tysiąc km w tym roku i jak na razie jest to mój drugi najbardziej rowerowy sezon w "karierze".



Wjeżdżając do Dąbia na etapie startu


Dworzec kolejowy w Dąbiu


Chyba jakiś tartak w okolicy linii kolejowej (także Dąbie)


Jadąc obrzeżami Parku Leśnego Dąbie


Na autostradzie był jakiś korek vel koreczek. Ja też sobie poczekałem, bo z naprzeciwka leśną ścieżką jechały motory i quady. Kiedy przejeżdżali koło mnie, to zwalniali do prędkości porównywalnej do prędkości pieszego.


Kierunek na Wielichówko i jeden z dojazdów pożarowych


Za lasem, w okolicy Wielichówka


Przez drzewa widać już Wielichówko


Droga na północny wschód z Wielichówka do Podlesia. Na mapie oznaczona jako wyasfaltowana, w rzeczywistości straszna lipa, dobrze że nie wpakowałem się tutaj nigdy na szosie.


Coraz bliżej Podlesia


Poczernin


Droga gruntowa za Poczerninem i przejazd pod wiaduktem łukowym zlokalizowanym w ciągu DW 142


Za wiaduktem


Z lewej strony las, z prawej łąka. Bardzo przyjemne otoczenie. Oczywiście przyjemne do jazdy w dzień, bo w nocy to nie, gdyż wtedy wychodzą potwory, a jak taka siatka jest to nie można im uciec. Trzeba o tym pamiętać!


Pozostałości po wichurze. I teraz wyobraźmy sobie, że jest noc, a z lewej strony potwór. No właśnie, mówiłem - takie miejscówki to do jazdy tylko w dzień.


Za Dąbrowicą, jadąc w kierunku Różnowa Nowogardzkiego. Nie ma drzew, nie ma siatek, nie trzeba się obawiać potworów - można jeździć nocą.


Kościół pod wezwaniem Św. Antoniego w Rożnowie Nowogardzkim


Się pasą się czterokopytne


Droga do Radzanka


Już prawie Radzenek i oczywiście rozkminka czy wybiegnie jakiś pieseł. Ale dzisiaj żadnego luźno biegającego pieseła nie było w żadnej wsi.


Kolonia Radzanek, a w zasięgu wzroku także DW 113



Cel dzisiejszej podróży: Maszewo. Na zdjęciu Jezioro Maszewskie.








Przewróciło się? Niech leży!




Na Placu Wolności w Maszewie


Wciąż Plac Wolności


Ostatnie zdjęcie z Placu Wolności


Wyjazd z miasta i widok na średniowieczne mury miejskie


W tył zwrot na kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej


Kierunek na Łęczycę. Boczną drogą, ponieważ alternatywa to droga wojewódzka nr 106.

Później nie zrobiłem już więcej zdjęć. Łęczyca w pewnym sensie mnie rozczarowała, bo nie widziałem niczego, co musiałem sfotografować na pamiątkę. Zresztą robiło się już na tyle ciemno, że nie w głowie były mi foty, lecz jak najszybsze przejechanie w świetle dziennym. Właśnie z uwagi na zmrok zmodyfikowałem trasę. Zrezygnowałem z jazdy w terenie (przede wszystkim, żeby nie trafić na jakimś ultra odosobnionym miejscu na otwartą zagrodę z psem) i kontynuowałem asfaltem. Frajerskość tej modyfikacji polegała na tym, że nie dostrzegłem lepszej wersji trasy i ostatecznie znowu wylądowałem w Poczerninie. Nuda. Nie lubię takich wtrąconych pętli, bo sprawiają wrażenie, jakby wszystko pomiędzy tym punktem "międzystartu" i "międzypowrotu" się nie liczyło. Trzeba było jechać z Małkocina na południe w kierunku Stargardu. No, ale trudno.

Podsumowanie: dzisiaj było bardzo ciepło w ciągu dnia, jak na ostatnie wyjazdy. Wystartowałem chyba dopiero o 13:20. Bez ocieplaczy i z letnimi wkładkami w butach, ale wciąż w podwójnych skarpetkach. Wróciłem z dwóch parach ocieplaczy (połówki + inne pełne). Rękawiczki też przebierałem w trasie. Mimo wszystko zamiana wkładek to było zbyt wcześnie, wrócę do wełnianych zimowych, bo w nich można jeździć też w ciepełku, najwyżej redukując liczbę skarpet. Nie zmarzłem dzisiaj, ale mnie za to mocno owiało po gębuszce znowu. Trzymam kciuki za to, żeby w następny weekend wreszcie się te podmuchy wyłączyły. No i będzie zmiana czasu, co oczywiście znowu uszkodzi mi percepcję pory dnia i skołuje, a w ten weekend jeszcze nic ze światłem w drodze powrotnej nie zdąży zmienić. Za dwa tygodnie to za to będzie już odczuwalne wydłużenie widoczności. Jak znam siebie to z bazy wyjadę wtedy o 14:20.
Niedziela, 13 marca 2022Kategoria ..>100km, ..>150km, .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Na południe

Rower:Wheeler
150.03 km (25.20km teren) czas jazdy: 08:52 h AVS:16.92km/h praca: 6497 kcal

Na dzisiaj wymyśliłem, że zrobię wycieczkę do Myśliborza. To miało być 160 km. Niestety prawie cała trasa prowadziła na otwartej przestrzeni, a wiał silny wmordęwind. Bardzo mnie to wymęczyło i gdy dojechałem do ostatniego punktu, który pozwoliłby na skrócenie trasy, to zdecydowałem, że wracam szybciej. Wcześniej nieco po frajersku dodałem sobie trochę kilometrów, ponieważ zagapiłem się z nawigacją i przeoczyłem drogę, w którą miałem skręcić, co zaowocowało objazdem.

W dużym skrócie trasa zaplanowana została przez Puszczę Bukową, a potem bocznymi drogami w odległości kilku km na wschód od S3. Powrót miał być drogami na zachód od S3. W drodze powrotnej zmieniałem przebieg i ostatecznie odjechałem na zachód aż do Gryfina. Wracając w ciemności chciałem mieć asfaltową pewność braku dziwnych niespodzianek.

To był bardzo interesujący wyjazd. Chętnie powtórzę wizytę w tych okolicach wraz z kontynuacją do celu. Ogromnie zmęczony wróciłem do domu. Ostatnie 30 km miałem zacnego zgona. Całość zabawy zajęła 11 godzin. Wystartowałem o 11 z hakiem, a wróciłem o 22 z hakiem.


Jadąc przez Puszczę Bukową


Pole golfowe w Binowie


Za Kartnem


Kawałek dalej


Dino w Bielicach


Bateria silosów we wsi Linie






Widoczna z oddali elektrownia wiatrowa. Praktycznie wszystkie wiatraki dzisiaj ostro kręciły.


Widok na S3 w kierunku Gorzowa




















Sobota, 5 marca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Wycieczka na północ

Rower:Wheeler
128.91 km (28.59km teren) czas jazdy: 07:05 h AVS:18.20km/h praca: 5325 kcal

Dzisiaj pierwsza setka w tym roku - pętla przez Stepnicę, Miękowo, Goleniów. Zaplanowałem sobie wycieczkę na 130 km. Pierwotny plan to było rozpoczęcie trasy jadąc terenem wzdłuż Jeziora Dąbie (z pominięciem fragmentu z nieprzystosowanym dla rowerów dzikim kawałkiem wału). Zmodyfikowałem zamierzenia chcąc szybciej wrócić do domu i zdecydowałem się na jazdę po asfalcie. Jazda w terenie to większa przygoda, ale jazda kolejny raz w tym samym terenie będąc w promieniu 20 km od domu ze świadomością, że żadne nowości ani rewelacje się nie pojawią to tylko atrapa przygody. Prawdziwa przygoda to odkrywanie nieznanego. W drodze powrotnej też modyfikowałem trasę. Częściowo wynikało to z tego, że do eksploracji nieznanego zniechęcała mnie nawierzchnia lub perspektywa chodzenia i omijania zwalonych drzew, ale także spadająca temperatura i przymus powrotu w miarę na konkretną godzinę.



Widoki z Mostu Cłowego jadąc w kierunku Dąbia





Dzisiaj z zieloną torebką. W środku 4 duże Laguny. Oczywiście, że wróciły do domu w komplecie:)


Wczesny start = nie ma potrzeby zabierać mocniejszej lampki.


Jadąc do Lubczyny


Upierdliwy piach za Borzysławcem


Małe kilkaset metrów przed dojechaniem do ścieżki rowerowej na wale



Kiedy w końcu dojechałem do fragmentu wału ze szlakiem rowerowym, to zaskoczyłem się negatywnie zwalonymi przez wichurę drzewami, które wciąż blokują przejazd. Widziałem u kogoś na Stravie, ale nie myślałem, że do dzisiaj będą leżeć tak nieruszone.



Takie zwalone przeszkody były dwie


Po chwili już przejezdnie


Łabędzie pływające po Inie


Przekraczając Inę


Asfaltowa droga prowadząca do Stepnicy


Straszak nr 1


Straszak nr 2


Najwyraźniej budowana jest droga dla rowerów w kierunku Stepnicy. To świetna wiadomość, ponieważ w sezonie letnim ta droga wojewódzka ma duże natężenie ruchu, a jest na tyle wąska, że jazda razem z samochodami jest niekomfortowa. Dzisiaj było bezpiecznie.




Powalone wysokie drzewa


Po 60 km dotarłem do Stepnicy. Do centrum nie wjeżdżałem. Od razu skręciłem na szlak rowerowy. Byłem już relatywnie zmęczony i perspektywa kolejnych około 70 km zdecydowała by nie rozczulać się nad widokami miejskimi i bez zbędnej zwłoki rozpocząć drogę powrotną.


Liczyłem na podobną ścieżkę przez jakieś 7-8 km w kierunku S3


Niespodzianek ciąg dalszy. To drzewo pewnie sobie tutaj jeszcze poleży.


Trzy byki. Słabo widoczne, ale właśnie wybiegają z lasu po prawej stronie.

Gdy dotarłem do Widzieńska, postanowiłem wjechać na asfalt i jednocześnie skrócić sobie drogę. Zamiast kontynuować terenem do Babigoszczy i lekko w kierunku północnym, to teraz zrobiło się delikatnie w kierunku południowym, a także trochę szybciej z uwagi na nawierzchnię.


Jadąc asfaltem z Widzieńska w kierunku drogi S3


Bardzo przyjemnie było jechać w takim leśnym otoczeniu po płaskiej drodze z w miarę dobrą nawierzchnią.


Widok na S3 w kierunku północnym


Dojeżdżając do Goleniowa


Nowa S3/S6


Tym razem przejazd pod wiaduktem


Niespodzianka - jest ścieżka rowerowa i nie trzeba jechać z samochodami


W Goleniowie


Z Kęp Lubczyńskich na wschód w kierunku Warcisławca


Eksperymentalny powrót z Klinisk Wielkich przez las, a potem drogą gruntową wzdłuż torów kolejowych


Peron dworca Szczecin Załom


Zaniedbany opuszczony budynek



Dalsza droga już bez zdjęć i bez ciekawostek. Wyjazd udany, zmęczenie nieco powyżej normy, ale bez zgona. Temperaturowo znośnie, lecz trochę za późno ubrałem dodatkowe ocieplacze. Wydaje mi się, że za tydzień pojadę na podobny dystans, bo nie czuję się na siłach póki co dodawać kolejnych km.


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl