Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75091.76 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8170.47 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 08h 37m
  • Prędkość średnia na BS: 20.26 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2021

Dystans całkowity:377.11 km (w terenie 67.03 km; 17.77%)
Czas w ruchu:23:32
Średnia prędkość:16.02 km/h
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:139 (74 %)
Suma kalorii:11661 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:29.01 km i 1h 48m
Więcej statystyk
Niedziela, 28 listopada 2021Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Terenem do Trzebieży

Rower:Wheeler
84.85 km (33.50km teren) czas jazdy: 04:54 h AVS:17.32km/h praca: 4140 kcal

Dzisiaj wybrałem się do Trzebieży chcąc przejechać jak najbardziej przez Puszczę Wkrzańską drogami niewyasfaltowanymi. Powrót też miał taki być, ale zmodyfikowałem trasę widząc, że zjeżdżając z zaplanowanej trasy mam perspektywę dużych kilku km świetnej szutrowej drogi. Dobrze, że tak zrobiłem, bo pod koniec temperatura spadła poniżej komfortowego minimum.


Z domu wystartowałem kilka minut przed godziną 12. Pozwoliłem, żeby gps prowadził po jakiejś dziwnej trasie między osiedlowymi uliczkami. Mniej lub bardziej znanymi zakamarkami dojechałem do Jeziora Głębokiego.

Tutaj poszedłem na łatwiznę i w teren wjechałem tak, żeby ominąć wąskie ścieżki spacerowe. Bardzo nie lubię tego odcinka od jeziora do wsi Żółtew. Mam wrażenie, że zawsze jest pod górkę (niezależnie od kierunku jazdy), a oprócz tego ten piach jest do bani. Żółtew ominąłem, bo z kolei tam jest wąskie gardło, a szczekają tam czasem psy.

Zanim dojechałem do Sławoszewa był przyjemny kawałek (ale najpierw nieprzyjemny bo piach vel. nieubita droga gruntowa). Za Sławoszewem skręciłem do lasu w drogę, którą na pewno nigdy nie jechałem. Oczywiście początek to co? Piach vel. nieubita droga gruntowa. Potem, gdy nawierzchnia zrobiła się twardsza, było już przyjemnie. W pewnym momencie przekraczałem ciek wodny przechodząc przez kładkę taką na słowo honoru trochę, ale dałem radę. W Puszczy Bukowej chyba na czarnym szlaku była jeszcze mniej wiarygodna. Dzisiaj aż tak nie powiało grozą.



To samo miejsce, ale spojrzenie w innym kierunku


To samo miejsce, ale spojrzenie na ocieplacze na palce. W kieszonce kurtki zabrałem ze sobą takie pełne ocieplacze, które przy tych skarpetkach i wkładkach zimowych powinny się sprawdzić do temperatury 1*C, a taka miała minimalnie być w drodze powrotnej. Plan był taki, żeby przetestować jak się sprawdzą te ocieplacze częściowe. Temperatura dzisiaj to poniżej 3 *C. Poniżej 2 *C już było mi za zimno, ale z lenistwa i świadomości, że już zaraz finisz nie przebierałem się. Przez chwilę spadło minimalnie do 0,6 *C.

Kontynuując opis trasy: od południa dojechałem do Węgornika. Pierwszy raz z tego kierunku. Pod koniec wsi widzę, że stoi sobie luzem pies na poboczu. Widzę jego oczy i już wiem, co się za chwilę wydarzy. Jeżdżąc do i z Goleniowa i będąc kilka razy goniony przez jakiegoś psa we wsi opracowałem na to strategię obronną. Polega na tym, żeby przestraszyć kudłatego agresora krzykiem. To go wybija z rytmu i przerywa scenariusz, który miał w głowie. Ten ułamek sekundy i opóźnienie powodują, że moje szanse na ucieczkę rosną i mogę go łatwiej ominąć. Zdecydowanie wolę spotykać biegające luzem koty. Żaden kot we wsi nigdy na mnie nie szczekał ani mnie nie gonił.

Dalej kierunek Zalesie. Jeszcze zanim tam dojechałem, to na drodze szutrowej minąłem rodzinkę z dzieckiem i psem. Pies młody i mały, ale musiałem się zatrzymać i przesłonić rowerem, bo mi groził, a nie miałem jak uciekać, ponieważ musiałem zwolnić wcześniej z szacunku dla pieszych. Potem już bez niespodzianek.

Z Podbrzezia asfaltem przez las. Wrzucam kilka zdjęć z przerwy na sąsiedniej ścieżce.






Po dojechaniu do drogi asfaltowej prowadzącej na Trzebież skręt w prawo i za chwilę skręt w lewo w teren. Ten teren to była rozjechana droga leśna z błotem. Znowu ciężko się jechało. Widoki za to były ładne. Najciekawszy krajobrazowo fragment zaczął się po przekroczeniu drogi Brzózki-Trzebież.

W Trzebieradzu zrobilem zdjęcie pałacu, a potem na kilka km znowu ani psów, ani ludzi.


Zmieniłem nieco zaplanowaną trasę i przybliżyłem się do Zalewu. Jechałem ścieżką na skarpie i miałem ciekawe widoki.










Ciemniało już i dzień miał się ku zachodowi, więc z Trzebieży ewakuowałem się bez zwiedzania miejscowości. Kierunek Drogoradz. Początek drogą asfaltową, która dopiero przed wsią zmienia nawierzchnię na twardą niewyasfaltowaną. Potem trochę asfaltu do Nowej Jasienicy i znowu teren. GPS chciał mnie przerzucić ze świetnej drogi szutrowej, więc biorąc pod uwagę krótki zapas światła dziennego uznałem, że nie będę się pchał w nieznane. Jeszcze w Gunicach przez chwilę łudziłem się, że może podjadę terenem do Bartoszewa, ale zniechęciła mnie wizja piaskowej jazdy w ciemności. Poza tym było już zimno. Temperatura wg licznika spadła do 1,5 *C. Zawróciłem z lasu i resztę trasy pokonałem w wersji szosowej.

Do domu przyjechałem mocno zmęczony i z przemarzniętymi stopami. Głowa i szyja ok. Dłonie także. W drodze powrotnej w Tanowie przebrałem rękawiczki na cieplejsze. Następnym razem w takiej temperaturze ubiorę pełne ocieplacze i najwyżej będę kombinować z drugimi ocieplaczami dodatkowo. Następna weekendowa wyprawa to chyba już może być setka w płaskim terenie.
Piątek, 26 listopada 2021Kategoria .Romet., zz Foto zz

Poranne miasto

Rower:Romet
20.57 km (2.15km teren) czas jazdy: 01:13 h AVS:16.91km/h

Dzisiaj postanowiłem, że wyjdę na rower rano. To jedyna możliwość, żebym w ciągu dnia powszedniego pojeździł w świetle dziennym. Wieczorem, gdy jest właśnie wieczór i jest ciemno, to entuzjazm mój "nieoczekiwanie" przybliża się do zera niczym limes 1/x dla x zmierzającego do nieskończoności.



Wtorek, 23 listopada 2021Kategoria .Romet., Night Bike

Po mieście wieczorowo-nocną porą

Rower:Romet
19.43 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:17 h AVS:15.14km/h

Wieczorne kręcenie bez celu, a właściwie z zakamuflowanym celem wyższego rzędu. Przeanalizowałem sobie ubiegłoroczne wyjścia. Do września było systematycznie. Od października wychodziłem tylko raz w tygodniu i stopniowo jeździłem coraz wolniej i wolniej. W takim razie teraz będąc po większej przerwie jeśli nie będę wychodzić przynajmniej dwa razy w ciągu tygodnia na coś małego, to nie mam co liczyć na udane większe wojaże w weekendy, a tym bardziej na jakieś odkrywczo-ekspedycjne wycieczki. Chciałbym jeszcze pod koniec roku przejechać parę razy wycieczki po +100 km i jest to całkiem realne biorąc pod uwagę kalendarz. Dzisiaj nieco kręcenie skróciłem, gdyż pod koniec zaczął padać deszcz.
Sobota, 20 listopada 2021Kategoria zz Foto zz

Puszcza Wkrzańska

Rower:Wheeler
58.99 km (11.39km teren) czas jazdy: 03:33 h AVS:16.62km/h praca: 2571 kcal

Dzisiaj w końcu przekroczyłem 50 km. Aplikacja w telefonie się wyłączyła w trakcie jazdy, więc po powrocie naszkicowałem ręcznie ślad na komputerze. Nauczka na przyszłość, żeby zostawić telefon na przygaszonym ekranie właśnie na tej apce, a nie na czymś innym lub niczym.



Jeśli chodzi o trasę, to bez fajerwerków. Za Głębokim poszedłem na żywioł. Chciałem ominąć piaskowy fragment, który zawsze mnie do szału doprowadzał. Nie jestem pewien czy dokładnie tędy jechałem, ale jakieś takie wygibasy na zachód były (żółte pseudo kółko). Z Bartoszewa asfaltem do Starego Leśna. Gdy ostatnio tutaj byłem, a miało to miejsce ponad 10 lat temu, to nie było jeszcze tej nawierzchni asfaltowej. Dalej kierunek wysypisko. Trochę zaśmierdziało, ale nie na tyle, żeby mnie zrzucić z roweru. Po tym zapachu poznałem, że mogłem tą ścieżką już kiedyś jechać. W Siedlicach skończył się dzisiejszy teren. A moja ochota do jazdy jakoś tak kawałek za Policami. Żeby nie wracać po górkach, dołkach i lasach, zdecydowałem się na powrót wzdłuż Odry Zachodniej przez Stołczyn i Gocław.


Okolice Lasku Arkońskiego i jesień na całego!


Okolice Jeziora Głębokiego

Dałem ciała dzisiaj, bo zapomniałem 7daysów, a chciałem zabrać ze trzy. Finalnie dojechałem do domu zmęczony, ale bez zgona. Sporo km na mieście jeszcze dokręciłem. Z technicznych wrażeń, to tylna opona z niewielkim bieżnikiem jednak jest trudna do jazdy w terenie i o wiele lepiej będzie sobie radzić w letniej suszy. Na asfalt i szutry jest nadal bardzo ok, lecz na nieubite drogi gruntowe, śliskie liście, błotko, etc. za słaba przyczepność i trakcja. Mimo wszystko oceniam zmianę bieżnika na delikatniejszy jako korzystną, bo i tak 3/4 trasy przeważnie jest dziurawym asfaltem. Jeśli zima będzie bardziej taka jak rok temu znowu, to zmienię obie opony na agresywniejsze terenowe. A jeśli chodzi o bliższy termin, to następne większe rowerowanie może już być w kierunku Trzebieży i znowu będzie na góralu, bo tak jest bliżej natury, przyjemniej i bezpieczniej.

Środa, 17 listopada 2021Kategoria .Romet.

Powrót od mechanika do domu

Rower:Romet
20.38 km (0.30km teren) czas jazdy: 01:21 h AVS:15.10km/h praca: 626 kcal

Zawiozłem dzisiaj samochód do mechanika i wróciłem do domu rowerem. Trasę trochę wydłużyłem ponad podstawowe 12 km najkrótszej wersji, żeby odhaczyć w miarę normalną porcję pedałowania. Upierdliwie się jechało, bo wietrznie i minimalnie kropelkowo, i jakoś tak cały czas pod górkę. Zmieniłem też baterię w opasce pulsometru i wszystko już działa. Walka o 4 tys. km w 2021 nadal trwa!
Poniedziałek, 15 listopada 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike

Okolice Szczecina wieczoro-nocną porą

Rower:Wheeler
30.29 km (8.55km teren) czas jazdy: 02:04 h AVS:14.66km/h praca: 1400 kcal

Wieczorne wyjście. Przez Arkonkę do Głębokiego. Pół okrążenia przeciwnie do ruchu wskazówek zegara i kontynuacja ścieżką asfaltową do Wołczkowa, a dalej do Bezrzecza. Stąd przez boczne drogi, a potem trawiaste ścieżki łąk i wśród leśnych drzew w kierunku Mierzyna. Potem jeszcze trochę pultania się po mieście i do domu. A wszystko to w ciemności rozświetlając sobie drogę tą mocniejsza lampką. I wcale się nie bałem potworów czyhających w mroku (a będąc już ponownie w mieście to totalnie zero bojaźni!).

W drodze powrotnej pulsometr przestał rejestrować sygnał. Pewnie bateria w opasce się wyczerpała. A jeśli nie, to znaczy, że Garmin jest bliżej niż myślałem, a także, że nie kupię już nigdy czegokolwiek bezprzewodowego od Sigmy. Właściwie to ostatnie stwierdzenie już dzisiaj jest prawdziwe. A szkoda, bo Rox 12, bardzo mi odpowiadał. Był świetny do niesportowej nawigacji i miał możliwość zrobienia chyba większej liczby różnych ekranów z mapami niż Garmin.

Gdy wyszedłem dzisiaj z domu, to było wilgotno i trwał niewielki opad. Na tyle skromny, że nie utrudniał mi widoczności przez okulary, ale na tyle upierdliwy, że ze względów prewencyjnych nie wsadziłem w uchwyt telefonu. I to właśnie jest główny powód dla, którego prawdziwa nawigacja musi się niedługo pojawić - nie da się myśleć nad trasą z telefonem na plecach! Chociaż jeden plus był za to dzisiaj: zmieniłem rękawiczki na cieplejsze i lepiej radziły sobie z ekranem dotykowym. Niniejszym wpis do pamiętniczka ogłaszam za zakończony!
Sobota, 13 listopada 2021Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Zachodnie okolice Szczecina

Rower:Wheeler
35.21 km (10.84km teren) czas jazdy: 02:25 h AVS:14.57km/h praca: 1746 kcal

Miałem wyjść jutro, ale okoliczności były sprzyjające, więc jednak dzisiaj. Zaplanowałem sobie krótką trasę z założeniem pokręcenia po nieznanych okolicznych drogach nieasfaltowych. Szybko jednak trafiłem na nieistniejące w terenie ścieżki lub błoto, więc zacząłem improwizować, żeby się nie zmęczyć za bardzo ani nie ubrudzić.

Nawigowanie telefonem to jednak nie jest pierwsza liga luksusu. Dzisiaj postanowiłem testowo rejestrować ślad w programie, który używam do nawigowania i na dystansie 2 km zeszło prawie 20 procent baterii. Pewnie to wina tego, że ustawiłem częstą rejestrację pozycji. Po takim fo pa, wyłączyłem zapisywanie i kontynuowałem z samym nawigowaniem. Ślad rysował inny program, który się do tego sprawdza i baterii nie zżera tak mocno. Tak czy siak będzie małe przemeblowanie na kierownicy, bo ekran jest ustawiony pod nieergonomicznym kątem. Jestem też bardzo niezadowolony z reakcji ekranu na dotyk w rękawiczkach. Zacznę wozić długopis z gumką, żeby nie musieć ściągać rękawiczek.


Kawałek za Wąwelnicą. Smętna aura.


Widok w kierunku Wołczkowa.


Jadąc na zachód w kierunku jakiegoś toru motocrossowego lub czegoś podobnego.

Przetestowałem dzisiaj ocieplacze na przednią połowę butów. Mają obszycie kewlarowe i pasek na rzep do ściśnięcia stopy. Zdecydowanie dobry zakup i w sam raz na taką temperaturę. Liczę, że za tydzień będzie dobra pogoda i że kondycja pozwoli na przejechanie czegoś powyżej 50 km.
Czwartek, 11 listopada 2021Kategoria .Romet., Night Bike

Po mieście

Rower:Romet
23.15 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:33 h AVS:14.94km/h

Poniedziałek, 8 listopada 2021Kategoria .Romet.

Po mieście

Rower:Romet
14.96 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:01 h AVS:14.71km/h

Sobota, 6 listopada 2021Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Nowe oblicze Wheelera

Rower:Wheeler
30.10 km (0.30km teren) czas jazdy: 01:56 h AVS:15.57km/h praca: 1178 kcal

W końcu! Wyszedłem na normalny rower! I to nie byle jaki, bo z nowymi częściami. Ponieważ zmiany spore, a części ładne i czyste (bo nówki sztuki nieśmigane), to postanowiłem, że nie obędzie się wcześniej bez wielkiego mycia reszty roweru (takiego Mycia jak raz na 10 lat) i pamiątkowych zdjęć. Wszystkie fotki (oprócz ostatniej, która jest z dzisiaj) zostały zrobione ponad miesiąc wcześniej.

Jeśli chodzi o jazdę, to dzisiaj było dreptanie po mieście wieczorową porą. Znowu po przerwie baaardzo, ale to bardzo dziwnie się czułem wsiadając na rower. Jakby brakowało bocznych kółek. Ale ostatecznie było ok.



W czasie przerwy od jeżdżenia na spokojnie wymieniłem napęd. 8 speed został zamieniony na 9 speed, co z wąskim stopniowaniem kasety jest mi bardzo na rękę. Tylna przerzutka Alivio została zastąpiona przez Deore. Teraz każdy bieg wchodzi idealnie. Na starym napędzie nie mogłem jeździć na dwóch największych zębatkach kasety (obstawiam, że to wina luzów tylnej przerzutki).



Wjechała kaseta szosowa 11-26 od Srama (łańcuch też jest tej firmy). Dobrałem ten zakres analizując najczęściej używane przełożenia i uzupełniając braki między dwoma najmniejszymi zębatkami starej 8-rzędowej kasety. Wbrew pozorom na przełożeniu 1x1 mam bardziej miękko niż ze starą kaseta 11-30, gdyż z uwagi na kłopoty z działaniem napędu tam musiałem jeździć na 1x3.



Prawa manetka to Alivio (lewej jeszcze nie chciało mi się wymieniać, płynny obrót jest bardzo praktyczny mimo swej toporności gabarytowej samej dźwigni). Pojawiła się też do pary druga klamka hamulcowa Avida.



Wymieniłem też pedały na teoretycznie sporo lżejsze (praktycznie nie aż tak bardzo), linki i pancerze hamulców i przerzutek (tym razem cięcie to była sama przyjemność, bo sprawiłem sobie obcinaczki Park Toola). Doszły nowe opony (stara przednia się zużyła, więc wziąłem od razu komplet licząc na zmniejszenie oporów toczenia tylnego koła) i lekkie dętki.





Koszyki na bidony też są nowe. Spodobało mi się pójście w kierunku czerni. Czarne koła i kokpit też by pasowały.





Kupiłem też nowy licznik Sigmy (kablowy, bo z tymi nie miałem nigdy problemu), a ponieważ bardzo ciasno mi na kierownicy ze wszystkimi akcesoriami do pomiarów, oświetlenia i nawigacji, to zagościł też tzw. uchwyt/przedłużenie kierownicy z Allegro. Tragicznie to wygląda, ale zamierzam w takiej konfiguracji przez jakiś czas jeździć i póki co nie wiem jeszcze czy będę kupować stricte rowerową nawigację. Jeśli możliwości tego zestawu się wyczerpią (słabym punktem jest prądożerność aplikacji), a moje rowerowe chęci i możliwości nie zmaleją, to zapewne pojawi się porządny sprzęt.



Blogi rowerowe na www.bikestats.pl