Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75091.76 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8170.47 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 08h 37m
  • Prędkość średnia na BS: 20.26 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2021

Dystans całkowity:559.74 km (w terenie 160.60 km; 28.69%)
Czas w ruchu:32:01
Średnia prędkość:17.48 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:50.89 km i 2h 54m
Więcej statystyk
Sobota, 29 maja 2021Kategoria ..>100km, .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Bardzo przygodowa wycieczka na południe

Rower:Wheeler
132.42 km (57.40km teren) czas jazdy: 07:30 h AVS:17.66km/h

Dzisiaj w końcu wybrałem się na trasę, którą wymyśliłem sobie w zimie i o przejechaniu której marzyłem już od jakiegoś czasu. Wszystko się ułożyło super: pogoda, dobór ciuchów, zasoby żywnościowe skonsumowane przed i zabrane ze sobą, urokliwe widoki w lesie i poza nim oraz niewielu kierowców kretynów. Obyło się także bez problemu z kolanami.

Wrzucam bardzo dużo zdjęć, bo bylem zachwycony widokami, a za drugim razem nie będę już tak obszernie pstrykać, gdy się wybiorę w te rejony.

Chyba rozgryzłem w końcu Stravę od strony technicznej, więc linkuję do przebiegu trasy. Nie rozgryzłem jej do końca, ale opanowałem już opcję "kradnięcia" gpxów z fajnymi trasami innych userów, samemu nie mając wersji premium. Jednak ta trasa w całości autorska. ;)

Z domu wyjechałem późno, bo dopiero około 15:30, ale miałem ze sobą wszystkie świecidełka i zapasowe akumulatorki, więc mogłem sobie pozwolić na nocne powroty.

Na wyjeździe z miasta; widok z mostu w ciągu ul. Floriana Krygiera


Droga Chlebowska


Wciąż w Puszczy Bukowej


Paśnik


Leżący las






Po minięciu chyba strzelnicy skończyła się wygodna droga i kontynuowałem trawiastym takim czymś. Trochę niewygodnie, ale widoki boczne były przednie:







Sarny i dziki nie-Lubią-to


Na poboczu po dojechaniu do Chlebowa


Widok z wiaduktu między Chlebowem, a Starymi Brynkami na S3 w kierunku południowym


Kawałek dalej ponownie wjechałem w teren.






W zimie nie udało mi się podjechać pod to wzniesienie widoczne w prawej części zdjęcia.




Sarny i dziki nie-Lubią-także-to




Coraz bliżej Wełtynia. Zaczynają się jeziora.








Jezioro Wełtyń



Za Wirówkiem pomyliłem trasę bo jakaś czworonożna suka wybiegła z posesji i przestałem na chwilę patrzeć na mapkę. Wpieprzyłem się w ślepą uliczkę na jakąś posesję sąsiednią, ale na szczęście śmierdząca baba z papierosem uspokoiła psa, bo bym chyba musiał go uszkodzić, żeby się pozbyć zagrożenia. Dałbym radę, taki niesięgający do piasty nawet.


Po oddaleniu się od psowych rewirów wjechałem w taki oto przyjemny dla oka fragment trasy.










Piaskowy fragment. Kilka km dzisiaj takich było.


W zielonym ciuchy na wieczoronoc. Trochę za mało picia zabrałem ze sobą, bo tylko 1,25 L, ale dzięki późnemu wyjściu i nocnemu powrotowi wystarczyło.


















Na szlaku rowerowym nr 3


















Na zdjęciu wyżej widać zająca. Siedzi dosyć daleko przy lewej krawędzi drogi.




Na jakiś kilometr po DK31 po to by za chwilę znowu wjechać do lasu.



Później było już na tyle ciemno i późno, że nie robiłem więcej zdjęć. Zmieniłem nieco trasę powrotną w stosunku do rysunkowych planów z mapy. Było to spowodowane brakiem potencjalnego funu w jeździe w nowym terenie w nocy i chęci przyspieszenia powrotu do domu. W okolicy Ognicy złapalem flaka w tylnym kole. Na szczęście powietrze schodziło na tyle powoli, że nie musiałem zmieniać dętki, jednak nie ucieszyłem się, gdy początkowo stwierdziłem, że jest miękko. Dochodziła 21, a do domu jeszcze 50 km było. Dopompowałem i po 30 km ponownie. Wystarczyło.

Wnioski z dzisiaj:
-najprzyjemniej jest jeździć po szutrach, drogi leśne/szutrowe są lepsze niż zorganizowane i oznaczone szlaki rowerowe, ponieważ na tych ostatnich można spotkać więcej ludzi, przez co znika uczucie przygody w nieznanym terenie,
-błoto zawsze śmierdzi,
-omijać szerokim łukiem ultrazadupia (bo psy),
-jazda w terenie daje więcej możliwości alternatywnego powrotu i mentalnego projektowania trasy ad hoc (szosa pod tym względem ssie pałkę),
-wymyślać trasę powrotną w wersji asfaltowej, ale za to robić dłuższą pierwszą część terenową.




Środa, 26 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Night bike: Szlaczek Orła Bielika

Rower:Wheeler
53.70 km (7.60km teren) czas jazdy: 02:50 h AVS:18.95km/h

Dzisiaj kolejny raz zgapiłem trasę ze Stravy. Jednak wyjechałem jakieś pół godziny przed zmrokiem i po pierwszym etapie leśno-terenowym postanowiłem, że jednak o tej porze to asfalt jest moim przyjacielem.


Początek był całkiem ok. Zdjęcie niżej na wyjeździe z miasta, gdzieś przed skrętem w lewo na Ostoję w okolicy napisu Przylep na mapie wyżej.


"Odkryłem", że powstaje ścieżka między Przecławiem i Karwowem, ale ponieważ nie było to zgodne z moimi planami, to zawróciłem i kontynuowałem po uprzednio zgapionym śladzie.


W Siadle Dolnym. Coś nowego, gdy ostatnio tutaj byłem lata temu now infrastruktura jeszcze nie istniała.

Jeszcze kilometr i wjechałem w nocny czarnolas. 1200 lm poszło w ruch. Zaczynam się powoli przyzwyczajać i coraz mniejsze wrażenie robi na mnie noc w lesie. Tak sobie pomyślałem by po chwili zmienić zdanie, gdy zaczął się hardkorowy podjazd, który pamiętałem, że istnieje, ale nie z takim stromym pochyleniem niwelety i gdy usłyszałem odgłosy potwora stąpającego w krzakach. Musiałem go widocznie przestraszyć swoim warknięciem, bo ostatecznie oddalił się w popłochu, a ja mogłem się wspinać z prędkością lamusa. Zresztą jak na lamusa przystało, to i tak podprowadziłem.

Dawniej, dawniej tę trasę jechałem w dzień i mogłem się delektować widokami. Teraz tylko świeżym powietrzem. Gdy dojechałem do Moczył i wyjechalem na asfalt w kierunku Kamieńca, nie zjeżdżałem już do lasu zgodnie ze szlakiem. Ten podjazd mnie bardzo zmęczył. Wróciłem zwyczajnie asfaltem. Za jakiś czas przejadę tę trasę jeszcze raz, ale w świetle dziennym.


Niedziela, 23 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Trzebież w wersji MTB

Rower:Wheeler
86.02 km (43.00km teren) czas jazdy: 04:51 h AVS:17.74km/h

Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie pojechać terenem do Trzebieży. Ułożyłem sobie swoją trasę, ale znalazłem na dzisiaj lepszą od znajomego ze Stravy. Jadąc mniej, więcej trzymałem się pierwowzoru.


Dzisiejsza jazda mnie mocno zmęczyła. Nie pamiętam kiedy tyle terenu ostatnio przejechałem. Sporo było szutrów, niewiele piachu, trochę podjazdów w drodze powrotnej. Dzisiaj wyruszyłem lekko po 17:30, a wróciłem o 23:00. Teraz trochę czuję kolana, ale w czasie jazdy nie nawalały, a nie jechałem jakoś asekuracyjnie wcale.

Ponieważ, gdy startowałem było relatywnie ciepło, a to było pierwsze wyjście w bardziej letnich ciuchach, to dla pewności zabrałem na zapas drugą kurteczkę. W ogóle zabrałem ze sobą plecak z wodą, w/w kurtką, czapeczką, rękawkami i snikersami. Skorzystałem tylko z tych ostatnich. Dla treningu ramion i pleców to było dobre, ale nieprzyjemne. Na kolejny tydzień zamontuję drugi uchwyt do zielonej torby podsiodłowej.

Starałem się od samego początku jechać lasem, żeby unikać nawet na wyjeździe z miasta i zaraz za nim ludzi.

Za Jeziorem Głębokiem w kierunku wsi Żółtew


Wybieg dla koni w Żółtewi


Okolice Tanowa


Pierwsza przerwa na snikersa; pozbyłem się części błota z ramy; czynność owa będzie jeszcze powtórzona. Bez chlapaczy wygląd roweru całkowicie się zmienił.


Po wjechaniu w teren za Gunicami; dojazd pożarowy nr 35


Kawałek dalej


Przerwa na snikersa i odchudzanie


Najlepsza tylna lampka, jaką kiedykolwiek miałem


Dojazd pożarowy nr 35 około 300 metrów przez skrzyżowaniem z DW 115


Zmiana nawierzchni, ale to ten sam dojazd pożarowy; coraz bliżej Nowej Jasienicy


Tuż za Nowa Jasienicą w kierunku na Drogoradz


Za Drogoradzem w kierunku na Małą Trzebież


Plaża w Trzebieży


Wieża obserwacyjna i zagroda odchudzająca dla grubasów;)


Marina; pierwszy raz tędy przejeżdżałem. Zdjęcie jest zrobione znad płotu wzdłuż, którego zlokalizowana jest droga dla rowerów


Odkrycie: nowa droga dla rowerów. Nigdy w tym miejscu nie byłem, ale przyjemnie się zaskoczyłem.


W Uniemyślu skręciłem w kierunku Roztoki Odrzańskiej i wkrótce zaczął się wał przeciwpowodziowy


Prawdopodobnie widok na Stepnicę lub jeden z najbardziej nietrafnych podpisów zdjęcia:D


Dalszy fragment wału w gorszym stanie utrzymania; później było jeszcze gorzej, wysoka trawa, chrzan, kapusta (nie ściemniam, dla mnie wyglądało to jak liście kapusty) i jeszcze jakieś kwiatochwasty o wysokości powyżej kierownicy. Upierdliwie się jechało, nieprędko tutaj wrócę.


Widok na GA ZCh Police

Do samych Polic nie dojechałem, musnąłem je tylko przejeżdżając obok dawnej fabryki benzyny syntetycznej, a później w miarę szybko wskoczyłem w las. Na asfalt wróciłem na krótko przed Siedlicami, by już po chwili wjechać w las. Nie przypominam sobie, żeby kiedyś jechał sporą liczbą ścieżek, którymi był powrót. Z miejsc, które coś mogą komuś mówić, to przejechałem koło Wieleckiej Góry i dalej szlakiem Pod Urwiskiem do Polany Harcerskiej, gdzie trwało ognisko. Na asfalt wyjechałem koło Jeziora Goplany. I to było takie zakończenie z terenem.

Dzisiaj jechałem z Fenixem, który robił dobrą robotę i w lesie na zjazdach był nastawiony na 1200 lm. Na podjazdach na 500 lm, bo było jeszcze ogólnie na niebie widać resztki gasnącego błękitu. To była bardzo przyjemna krajobrazowo wycieczka. Oczywiście minusem było to, że przygoda o tyle mniejsza, że to na swoich śmieciach i nie ma tego wrażenia prawdziwej głębokiej nowości, bo i tak wiadomo, że za kilka km będę przecinać asfaltową drogę, po której jechałem już dziesiątki razy. Na pewno za to 100 procent efektywności dla dotlenienia się.
Środa, 19 maja 2021Kategoria .Romet., Night Bike

Wieczorno-nocne miasto

Rower:Romet
30.75 km (3.00km teren) czas jazdy: 01:49 h AVS:16.93km/h

Znowu przyjemna pogoda, więc postanowiłem wyjść pokręcić trochę. Okolice kąpieliska Arkonka oraz centrum miasta. Dzisiaj załapałem się na około 30 minut światła dziennego.

Po wczorajszej szosowej przejażdżce pobolewało mnie dzisiaj w ciągu dnia prawe kolano. Lewe też czuje się nieswojo, ale nie boli. Prawidłowo powinno być tak, że to lewe czuje się gorzej niż prawe. Spróbuję poszosować na Bridgestonie w niezbyt udanych butach z decathlona. Jeśli nic mi nie będzie w kolana to Operation Sztyca Out is a go, po czym wracam do butów Shimano we wszystkich rowerach oprócz Rometa.
Wtorek, 18 maja 2021Kategoria .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Night bike po mieście

Rower:Bridgestone
40.52 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:58 h AVS:20.60km/h

Kolejne nocne wyjście. Start mniej więcej o 23:15, a powrót około 1:25. Puste miasto, temperatura w sam raz. Bardzo dobrze mi się jeździło. Pierwszy raz w tym roku bez komina na szyi. Coś tam w prawym kolanie czułem, ale chyba nieco mniej niż poprzednio. To zapewne efekt poluzowania na maxa wszystkich sprężyn w pedałach oraz rzepów w bucie.


Widok na Wały Chrobrego

Wczoraj i dzisiaj wziąłem na tapetę zasyfione linki i pancerze. Obróciłem rower do góry kołami i nalałem do pancerzy smar do łańcucha. Manualnie coś tam na siłę poszarpałem. Odkręciłem hamulce i obstukałem od błota. Finalnie jest tak, że działają, chociaż nie odbijają tak do końca jak powinny, bo linka wewnątrz pancerza ma większy opór niż siła pchająca sprężyn hamulca. Nie wiem czy klamka też powinna sprężynować. Wydaje mi się, że lewa klamka sprężynuje, ale prawa na pewno nie będzie, bo kiedyś w czasie kraksy ją rozwaliłem i jest poskładana wg mojej inwencji własnej. Musi być tak jak jest, bo prędzej się pochlastam niż zdecyduję się na wymianę pancerzy, gdyż zdejmowanie i zakładanie owijki = pochlastać się x10, więc w sumie bym się musiał pochlastać 11 razy. Metodą na leniuszka doszedłem za to do wniosku, że mogę wymienić ostatnie 30 cm pancerza tylnego hamulca oraz linkę. Niech będzie taki kompromis, co najwyżej, ale to jeszcze nie teraz. Nie wpadło mi WD-40 pod rękę, a tutaj jeszcze jakieś pole manewru na przyszłość jest. Obecnie sytuacja jest taka, że żaden klocek nie trze o obręcz i to mi wystarcza. Prawdopodobnie będę musiał się trochę pobabrać z tym i to prawdopodobnie na tip top, przy okazji wsadzenia nowych kół, które mają szersze obręcze, a do których zaplanowałem też instalację nowych klocków hamulcowych. To pewnie za 2-3 tys. km, bo na tyle szacuję, że jeszcze obecny napęd starczy. Czyli być może cała procedura odbędzie się nawet w przyszłym roku.

Niedziela, 16 maja 2021Kategoria .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Night bike po mieście

Rower:Bridgestone
20.75 km (0.20km teren) czas jazdy: 01:18 h AVS:15.96km/h

Dzisiaj tegoroczna inauguracja Bridgestona. Wheeler stoi na razie i czeka na male robótki. Myślałem, że go zrobię, ale przedobrzyłem, dlatego dzisiaj szosa. Pogoda dzisiaj słaba. W czasie słonecznej aury nie wyszedłem, bo uznałem, że skoro idę na szosę to przetestuję jak przedni Bontrager się będzie spisywał pod Roxem na nowym uchwycie. Ostatecznie ruszyłem dopiero o 23:30 spod domu i to jeszcze z wątpliwościami. Okazuje się, że zapiekły mi się linki wraz z błotem i klamki nie odbijają, a szczęki tak nieśmiało tylko się cofają. Będzie zabawa z tym, mam nadzieje, że wystarczy smar do pancerzy + ewentualnie WD40. Jeśli nie, to mnie to trochę martwi, bo polubiłem się z tymi pancerzami i linkami. Są ze mną już 14 lat. :)

Pojechałem sobie do Jeziora Głębokiego. Ponieważ zaczął kropić deszcz to zawróciłem, a jak przyszła większa chmura przeczekałem na przystanku. Jakieś 10 minut później drugi raz zrobiłem sobie przerwę. Tym razem w lesie pod drzewami. Spędziłem tam chyba pół godziny, bo gdy zaczęło padać, to nie przestawało. Potem gdy wyjechałem zniecierpliwiony, to okazało się, że to już nie deszcz tylko chyba krople z wyższych gałęzi spadają na niższe, ale odgłosy były takie jakby to padał prawdziwy deszcz.

Wróciłem do domu, trochę z niedosytem. Bontrager pod licznikiem siedzi dobrze, można regulować kąt nachylenia. Jedna wada jest taka, że nie widać czujnika stanu naładowania akumulatora. Muszę wychylać głowę na boki. Dodatkowo krótkie kabelki nie sięgną do ładowania z powerbanka, więc muszę pamiętać zabrać z domu kabel microUSB.


Pod Netto Areną


W czasie deszczu nr 1 pod wiatą przystankową na al. Wojska Polskiego w okolicy nowego ronda, którego nazwy nie znam, a sprawdzać w tej chwili nie będę

Z minusów takich prawdziwych, to w czasie jazdy czułem nieprzyjemne uczucie w prawym kolanie. I to jest oznaka, że siodełko jest zbyt wysoko. Wsadziłem nowe wkładki do butów Shimano. Te wkładki to jakaś tania wersja shimanowska, ale za to dosyć gruba. Podniosły mi się stopy w butach pewnie o jakieś 2 mm. Zawsze coś. Zaczynam jednak przeglądać internet w poszukiwaniu skutecznych sposobów ruszenia sztycy, bo nie może być tak, że będę regulował odległość od dupy do pedałów za pomocą butów z grubszą lub cieńszą podeszwą!

Czwartek, 13 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike

Night bike po Puszczy Wkrzańskiej

Rower:Wheeler
50.53 km (20.50km teren) czas jazdy: 03:09 h AVS:16.04km/h

Niedawno odkryłem, że nie mając wykupionych płatnych bajerów na Stravie mogę zapisać sobie czyjąś wycieczkę jako swoją we własnej bazie przygotowanych tras, a następnie pobrać plik gpx i wczytać do Roxa. Dzisiaj postanowiłem przejechać jedną z takich "ukradzionych" tras. Jeden z dawnych znajomych, którego obserwuję na Stravie, robi ciekawe krajoznawcze wyjazdy terenowe, które potem okazują się idealnymi pomysłami dla mnie i ułatwiają mi robotę, bo nie muszę gdybać, którędy skomponować trasę. Koniec końców, dzisiejszy wyjazd nie był dokładnie taki, jak zgapiony gotowiec, ale sporo szło według konwencji i klimatu tej trasy.



Pierwszy raz byłem w wielu miejscach w lesie w okolicy Jeziora Głębokiego. Postanowiłem tez, że ominę Żółtew, bo jest tam sporo piachu i w nocy nie miałem ochoty przejeżdżać koło posesji z końmi, gdzie w przeszłości zawsze psy darły japę i mnie to stresowało. Jeszcze zanim dojechałem do Bartoszewa zrobiło się całkiem ciemno.

W lesie między Tanowem i Trzeszczynem zakopałem się w piachu i musiałem przez to się przez kilka minut bawić w małego serwisanta, ale będzie dobrze. Nie pamiętam czy w przeszłości też miałem takie problemy z piachem i nie wiem czy uzasadnione jest zwalić na bieżnik opon, który sobie z nim teraz bardzo nie radzi. Bo teraz to jest dosłownie tak: piach = kłopoty.

Do Polic dojechałem ścieżką, a z Polic kierunek na Przęsocin. Do Przęsocina prowadzi droga dla rowerów, asfaltowa zresztą. W Przęsocinie budowana jest kontynuacja. Nie wiem czy to był do końca mądry pomysł, ale skierowałem się w stronę lasu ponownie. Jedyne co pamiętałem z przeszłości, to że będą jakieś domostwa, psy będą szczekać, potem trochę płaskiego (najpierw pola, potem lasy) i jakoś tam sobie wrócę w miarę wygodnie. Tak właściwie było, ale jeszcze zanim dojechałem do przyjemnego lasu, to był las nieprzyjemny wyposażony w nawierzchnię z piachu. Jak widać na załączonym obrazku w pewnym momencie jeszcze się zagapiłem i zrobiłem kawałeczek naokoło (akurat dodałem sobie fragment pod górkę ekstra).

Dalej już bez żadnych przygód. Zdjęć z dzisiaj żadnych nie ma, ponieważ było zbyt ciemno, a jak jest ciemno to rozsądek podpowiada, żeby uciekać przed wilkołakami, a nie focić czerń nocy.
Środa, 12 maja 2021Kategoria .Romet., Night Bike

Wieczorne miasto

Rower:Romet
22.00 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:19 h AVS:16.71km/h

Wieczorne kręcenie po mieście. Przetestowałem sobie na przedzie i tyle zestaw Bontragerów. Do roweru miejskiego są super. Właściwie dzisiejsze kręcenie było w konwencji night bike, bo wyszedłem chyba dopiero przed 22 jakoś.

Dystans i czas później edytuję, ponieważ trochę od czapy wpisałem, bo gdzieś mi się schował licznik po powrocie do domu.
Poniedziałek, 10 maja 2021Kategoria .Romet.

Po mieście

Rower:Romet
5.08 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:21 h AVS:14.51km/h

W weekend przyjąłem pierwsza dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi i odeszła mi ochota na rowerowanie, ponieważ czułem jakbym miał zakwas w ramieniu (taki efekt w okolicy miejsca wbicia igły). Dzisiaj wyskoczyłem tylko na chwilę coś tam załatwić na mieście i tyle tego dobrego.
Poniedziałek, 3 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Zachodnie obrzeża Puszczy Bukowej

Rower:Wheeler
56.11 km (14.00km teren) czas jazdy: 03:21 h AVS:16.75km/h

Kiedy planowałem weekendowe kręcenie, to analizując prognozę pogody nie liczyłem dzisiaj na normalny rower. Miałem nadzieję na coś krótkiego po mieście Rometem i tyle. Tymczasem mokry deszcz dał mi szansę, którą postanowiłem wykorzystać. Udało mi się także wyjść dzisiaj nieco wcześniej, bo chyba już o 18:20, więc i zgorszenie Czytelniczki będzie nieco mniejsze. ;)


Wymyśliłem, że przejadę się tak, jak w marcu do węzła Klucz, omijając górki, ale zahaczając o płaskolasy, łapiąc jak najwięcej terenu, leśnego powietrza i nowych ścieżek. Udało się.


Zanim jednak zaczęło się leśne eldorado, to pojawiło się kilka atrakcji. Najpierw koło Elektrowni Pomorzany, gdy jechałem skrótem to pan z psami wyglądającymi jak wilki (ale grzeczne były). Następnie kwadrans przerwy w Podjuchach pod wiatą przystankową by przeczekać deszcz (miałem szczęście, bo idealnie wjechałem pod puściutką wiatę gdy tylko zaczęło kropić). Trzecia atrakcja to spontaniczna zmiana trasy i wygibasy naokoło trochę w terenie. To ostatnie było totalnie niepotrzebne i następnym razem lepiej przygotuję trasę. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że uciekałem przed samochodami na chodnik i właśnie w lewo ciach, bo tam na głównej ulicy to kałuże, kałuże, kałuże!


Jadę pod góreczkę ulicą Kołowską


Niespodzianka, bo pultając się po nieznanych leśnych ścieżkach niespodziewanie wjeżdzam na jakiś punkt widokowy. To prawdopodobnie okolice szczytu Dębiec (70 m n.p.m.), na którym jednak nie byłem.


Kiedy rower jest tak wspaniały, to komentarz jest zbyteczny :D

Kiedy wydostałem się z leśnych labiryntów przywitał mnie asfalt, a po chwili piękne widoki na leśne wzgórza:

Na węźle Klucz


Zaraz koniec nawierzchni bitumicznej i początek długiego odcinka terenu


Najgorszy odcinek. Znowu się zakopałem w piachu. Jeszcze niecały kilometr i zaczną się piękne ubite ścieżki leśne oraz szutry.









Przez takie leśne klimaty dojechałem do Starych Brynek. Tutaj zmodyfikowałem nieco trasę w stosunku do planów i dodałem sobie dwa cele: Czepino i Żabnicę.


Kawałek za Starymi Brynkami - kierunek na Czepino


Zgapiam ujęcie, bo u innych widziałem na relacjach i mi się spodobało


Ostatnie ujęcie z dzisiaj. Widok na Odrę Wschodnią w Żabnicy.

Stąd już bez fajerwerków powrót asfaltem. Mniej więcej pół godziny później zrobiło się prawie całkiem ciemno. Dzisiaj jechałem znowu tylko na Bontragerach i jednak po tym asfaltowym powrocie wydaje mi się, że przedni Bontrager na 200 lm świeci gorzej niż Fenix na 200 lm. Fenix z akumulatorami jest ciężkim klocem, jego brak to plus dla wygody. Jak się rozkręcę i będę w stanie wychodzić na całodzienne wycieczki z pełnymi tobołkami i wracać w nocy, to zrobię im lepsze porównanie.

Ah, byłbym zapomniał: kolanka się naprawiły! Nic mnie nie bolały ani przed, ani w trakcie, ani po. :)

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl