Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75172.76 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8181.95 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 14h 27m
  • Prędkość średnia na BS: 20.25 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Maraton

Dystans całkowity:996.21 km (w terenie 909.40 km; 91.29%)
Czas w ruchu:53:50
Średnia prędkość:18.51 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:71.16 km i 3h 50m
Więcej statystyk
Niedziela, 1 lipca 2007Kategoria .Wheeler., Maraton, zz Foto zz

Maraton w Łobzie

Rower:Wheeler
76.24 km (72.00km teren) czas jazdy: 03:35 h AVS:21.28km/h

Maraton w Łobzie

Miejsce:
-5 w M2
-13 w Open

Mój trzeci tegoroczny maraton odbył się w Łobzie. Frekwencja z tego, co mi wiadomo wynosiła około 80 osób. Na miejsce startu ostrego przejechaliśmy w eskorcie policji. Po kilku minutach, w czasie których sędzia sprawdził listę obecności oraz przypomniał o zasadach, wreszcie ruszyliśmy. Niestety już na początkowych kilometrach czekały wszystkich głębokie kałuże. Co za syf! Przejeżdżałem przez nie zanurzając się po kostki w błocie. Jednak nie ma co ukrywać, gdyby nie te warunki, pewnie jeszcze nie zmusiłbym się do przesmarowania piast. Po przejechaniu kilku km kałuż trasa wkrótce uspokoiła się i była raczej łatwa do pokonania z nielicznymi wyjątkami (mam tu na myśli dwa solidne podjazdy), aby pod koniec okrążenia zafundować porządną dawkę piachu i wyglebić paru ludków. Ostatecznie mimo, iż na drugim okrążeniu zachowałem się jak na prawdziwego twardziela przystało i próbowałem (z nawet niezłym skutkiem) przenosić rower nad i obok kałuż, to jednak do mety i tak dojechałem z kompletnie przemoczonymi butami. Skarpetek nie dało się już doprać. :-) Brak żarełka na bufetach znakomicie zrekompensowało mi błoto, które zlizywałem z ustnika bidonów oraz pyszna zupka na koniec.

Start wyścigu
Start wyścigu © Adamicki
Niedziela, 20 maja 2007Kategoria .Wheeler., Maraton, zz Foto zz

Maraton w Witnicy koło Gorzowa Wielkopolskiego

Rower:Wheeler
67.23 km (64.00km teren) czas jazdy: 03:28 h AVS:19.39km/h

Maraton w Witnicy koło Gorzowa Wielkopolskiego

Miejsce:
-21 w M2
-71 w Open

Tym razem była to Witnica koło Gorzowa. Zanim dojechaliśmy na miejsce startu kilka samochodów z naszej grupki przyjezdnych pokozaczyło się po wsi i w końcu stanęło na tym, że nikt nie wie jak dojechać na miejsce imprezy, ale jednak jakiś miejscowy nam pomógł. Co do maratonu. Hm. Byłem skonany na maxa, właściwie już od jakiegoś 8km marzyłem o zakończeniu. Podchodziłem chyba pod wszystkie górki, pamiętając przedmiesięczny skurcz mojego życia. W bojowy sposób pokładałem się też na trawie, żeby trochę odpocząć. :D To, że dojechałem do mety zawdzięczam Xsystoffowi (chyba tak, się to pisze? ;-)), który dogonił mnie na jakieś 4km przed metą i spowodował nagły przypływ sił w moich mięśniach.
Przed startem
Przed startem © Adamicki
Niedziela, 22 kwietnia 2007Kategoria .Wheeler., Maraton, zz Foto zz

Maraton w Szczecinie

Rower:Wheeler
66.14 km (64.00km teren) czas jazdy: 03:05 h AVS:21.45km/h

Maraton w Szczecinie

Miejsce:
-36 w M2
-112 w Open

Pierwszy Gryf Maraton w tym roku, miejsce edycji Szczecin. Był to mój pierwszy, lecz nie ostatni tegoroczny wyścig. Sprzęt w przeciwieństwie do mnie spisał się jak należy. Standardowo bez flaków i tym podobnych rzeczy, jednak zawiodłem ja i zostałem pokonany przez skurcze. Jak to zwykł mawiać Zagłoba albo też ktoś inny - nic to! Dojechałem do mety tylko jakieś 35 minut później. :D
A jeszcze, żeby było fajnie, to zaliczyłem walnięcie z samochodem, ale niegroźne, jedynie problemy z mocowaniem licznika do kierownicy spowodowało i parudniowe pobolewanie plecków. Hehe, pierwszy raz w życiu widziałem strach w oczach dresa. :)
Peleton rusza
Peleton rusza © Adamicki
Niedziela, 24 września 2006Kategoria Maraton, .Wheeler.

Maraton w Binowie pod Szczecinem

Rower:Wheeler
50.00 km (46.00km teren) czas jazdy: 02:25 h AVS:20.69km/h

Maraton w Binowie pod Szczecinem

Miejsce:
-19 w M2
-59 w Open

24 września w Binowie odbył się ostatni z tegorocznego cyklu Maratonów Gryfa Pomorskiego. Były to trzecie zawody w moim życiu, lecz pierwszy maraton, w którym brałem udział. Oczywiście poczytałem sobie na forum jak należy się zachowywać, gdzie się ustawić, itp. I tu popełniłem mały błąd, a nawet średni, żeby od razu nie mówić, że duży. Ustawiłem się za daleko. W rezultacie tego od samego początku wyścigu do 36km wyprzedzałem kolejnych zawodników bez większych trudności, jadąc od jednej grupki do kolejnej. Zdarzały się i grupki jednoosobowe. Na 43. km musiałem jednak zbastować i chwilę odpocząć. Ból pleców był okropny. Wyprzedziło mnie wtedy sporo osób, ale nic to. Pierwszy maraton. Głównym celem było zobaczyć jak to jest, żeby na przyszły rok mieć już jako takie pojęcie o tego typu imprezach i wiedzieć czego się spodziewać. Ostatecznie do mety dojechałem na 57. miejscu w klasyfikacji generalnej, a na 19. w M2, uzyskując czas 2 godziny 18 minut i 51 sekund na 50km, co według licznika dało średnią 21,8km/h. Nieźle. Rekord. Nigdy jeszcze tyle nie uzyskałem w terenie. Po ceremonii wręczenia nagród najlepszym w wielu, wielu, ... , wielu przeróżnych klasyfikacjach nastąpiło losowanie nagród losowych. I tak przebiegało, że w jego konsekwencji mój Romet Orion, na którym śmigam czasem po mieście wzbogacił się o kolejne (trzecie już) zapięcie i tym samym jest najlepiej zabezpieczanym Rometem na mieście. Na zakończenie dodam tylko, że po tym jak zobaczyłem kilku kolesi prowadzących rowery z szurającymi o ziemię łańcuchami, ucieszyłem się, że na wszelki wypadek wziąłem ze sobą skuwacz. Ale na szczęście ani on, ani pompka, ani zapasowa dętka nie miały nic do roboty.

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl