Wtorek, 29 lipca 2008Kategoria .Wheeler., zz Foto zz
Maciek zadzwonił do mnie
Rower:
82.25 km (24.90km teren) czas jazdy: 04:01 h AVS:20.48km/h
Maciek zadzwonił do mnie dzisiaj i zapodał propozycję, żeby się pomoczyć w jeziorze koło Blankensee. Pomysł dobry. Ustaliliśmy, że spotkamy się o 17 na Głębokim i pojedziemy terenem przez czerwony szlak do Bartoszewa i dalej Tanowa, i znów terenem do Świdwia, tak iż wyjedziemy w miejscowości Stolec.
Niestety tutaj trochę zmieniliśmy plany i zamiast jechać przez przejście w Dobieszczynie, skierowaliśmy się ku przejściu w Buku. I tak dojechaliśmy nad jezioro nr 1, które dzięki strefie Schengen okazało się być kurewsko okupowane w ogromnej ilości przez Polaków. Ja stwierdziłem, że popluskam się w jeziorze nr 2, ale Maciek wszedł na chwilę tutaj.
Po jakichś 20 minutach skierowaliśmy się nad kolejną wodę. Końcówka dojazdu to około 1km po leśnej ścieżce. Być może dlatego zastaliśmy tutaj tylko dwóch rybaków po drugiej stronie jeziora.
Od razu przystąpiliśmy do rozpalania mini ogniska. Zebraliśmy tylko parę patyków, jakichś liści, itp. i szybko poszło. Po 20 minutach właściwie było już po wszystkim i zasypałem wgłębienie ze spalonymi kijkami. W tym momencie akurat nadszedł jeden z gości, którzy łowili ryby i powiedział nam, żebyśmy więcej nie palili tutaj ognia. Ok. Czyli taka niefajna informacja na przyszłość, bo miejsce na ognisko przednie - mało ludzi, woda, patyki są, no ale trudno. Popluskałem się jeszcze trochę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem inną ścieżką. I okazało się, że tędy było bliżej do asfaltu.
Rozstałem się z Maćkiem w Dobrej i pojechałem przez Głębokie i Lasek Arkoński do centrum. Tutaj w ogródku piwnym spotkałem mojego tatę przy szaszkach oczywiście.
Poniżej fotki z wypadu.
Pro maszyny w swoim żywiole



Nad jeziorkiem nr 2

Niestety tutaj trochę zmieniliśmy plany i zamiast jechać przez przejście w Dobieszczynie, skierowaliśmy się ku przejściu w Buku. I tak dojechaliśmy nad jezioro nr 1, które dzięki strefie Schengen okazało się być kurewsko okupowane w ogromnej ilości przez Polaków. Ja stwierdziłem, że popluskam się w jeziorze nr 2, ale Maciek wszedł na chwilę tutaj.
Po jakichś 20 minutach skierowaliśmy się nad kolejną wodę. Końcówka dojazdu to około 1km po leśnej ścieżce. Być może dlatego zastaliśmy tutaj tylko dwóch rybaków po drugiej stronie jeziora.
Od razu przystąpiliśmy do rozpalania mini ogniska. Zebraliśmy tylko parę patyków, jakichś liści, itp. i szybko poszło. Po 20 minutach właściwie było już po wszystkim i zasypałem wgłębienie ze spalonymi kijkami. W tym momencie akurat nadszedł jeden z gości, którzy łowili ryby i powiedział nam, żebyśmy więcej nie palili tutaj ognia. Ok. Czyli taka niefajna informacja na przyszłość, bo miejsce na ognisko przednie - mało ludzi, woda, patyki są, no ale trudno. Popluskałem się jeszcze trochę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem inną ścieżką. I okazało się, że tędy było bliżej do asfaltu.
Rozstałem się z Maćkiem w Dobrej i pojechałem przez Głębokie i Lasek Arkoński do centrum. Tutaj w ogródku piwnym spotkałem mojego tatę przy szaszkach oczywiście.
Poniżej fotki z wypadu.
Pro maszyny w swoim żywiole









Nad jeziorkiem nr 2



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!