Sobota, 6 września 2008Kategoria ..>100km, .Bridgestone., zz Foto zz, zz Wakacje zz
Wycieczka do Łowicza
Rower:
146.89 km (0.00km teren) czas jazdy: 06:04 h AVS:24.21km/h
Dzisiaj pojechałem sobie na trip do Łowicza. Po wcześniejszym dojechaniu samochodem z Sobótki Starej do Łęczycy naturalnie, gdzie dzień wcześniej za namową wujka zostawiłem rower.
Wystartowałem około jedenastej. Ruszyłem drogą wojewódzką nr 703 na wschód. Zjechałem, żeby przejechać przez Tum oraz Górę Świętej Małgorzaty. Ta ostatnia miejscowość leży w miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się Łęczyca, zanim ta ostatnia została przeniesiona na miejsce, w którym znajduje się do dnia dzisiejszego.
Kościół w Tumie.
Usypane wzgórze, na którym ongiś znajdował się gród łęczycki.
Prawie jak w górach.
Ten kościół znajduje się teraz na wzgórzu.
Tutaj część krajoznawcza zrobiła długą pauzę, gdyż właściwie dopiero w Łowiczu było na co popatrzeć, a tak to pola, pola i jeszcze raz pola. Zero lasów = jazda bez przerwy na leśny wucet.
W Łowiczu spędziłem 45 minut. To bardzo ładne i czyste miasteczko. Trochę szkoda, że dałem ciała i nie zauważyłem, że aparat na mniejszy rozmiar zdjęć jest nastawiony, bo tak to bym miał szałowe dwumegapikselówki..
Ok. Zawróciłem w drogę powrotną. Jechało mi się tragicznie. Ciepła woda z nowego bidonu śmierdzi i to dosłownie. Po drodze spotkałem na trzech na oko mastersów na szosach, wszyscy bez kasków.
Ok. Kontynuując wypociny – dowlokłem się do Łęczycy, a stąd kawałek krajową jedynką i skręt na Sobótkę Starą. To było długie dwadzieścia kilometrów. SLR się jak zwykle nie spisał. :)
A tak wygląda nowy kokpit, przed którym spędzam najwięcej czasu. I od razu sorry dla 1024x768-resolution-users, że od czasu do czasu może coś źle wyglądać od tej pory.
Wystartowałem około jedenastej. Ruszyłem drogą wojewódzką nr 703 na wschód. Zjechałem, żeby przejechać przez Tum oraz Górę Świętej Małgorzaty. Ta ostatnia miejscowość leży w miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się Łęczyca, zanim ta ostatnia została przeniesiona na miejsce, w którym znajduje się do dnia dzisiejszego.
Kościół w Tumie.
Usypane wzgórze, na którym ongiś znajdował się gród łęczycki.
Prawie jak w górach.
Ten kościół znajduje się teraz na wzgórzu.
Tutaj część krajoznawcza zrobiła długą pauzę, gdyż właściwie dopiero w Łowiczu było na co popatrzeć, a tak to pola, pola i jeszcze raz pola. Zero lasów = jazda bez przerwy na leśny wucet.
W Łowiczu spędziłem 45 minut. To bardzo ładne i czyste miasteczko. Trochę szkoda, że dałem ciała i nie zauważyłem, że aparat na mniejszy rozmiar zdjęć jest nastawiony, bo tak to bym miał szałowe dwumegapikselówki..
Ok. Zawróciłem w drogę powrotną. Jechało mi się tragicznie. Ciepła woda z nowego bidonu śmierdzi i to dosłownie. Po drodze spotkałem na trzech na oko mastersów na szosach, wszyscy bez kasków.
Ok. Kontynuując wypociny – dowlokłem się do Łęczycy, a stąd kawałek krajową jedynką i skręt na Sobótkę Starą. To było długie dwadzieścia kilometrów. SLR się jak zwykle nie spisał. :)
A tak wygląda nowy kokpit, przed którym spędzam najwięcej czasu. I od razu sorry dla 1024x768-resolution-users, że od czasu do czasu może coś źle wyglądać od tej pory.
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!