Niedziela, 23 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, ..>200km, .Bridgestone., zz Foto zz, Night Bike
Wycieczka do Pyrzyc, Barlinka i Choszczna
Rower:
Bridgestone212.19 km (13.10km teren) czas jazdy: 10:09 h AVS:20.91km/h
Dzisiaj wybrałem się w trasę, której pierwsze około 80 km to miał być rekonesans przed 400 km wyprawą, która mi chodzi po głowie już od dawna, choć wiem, że na dziś nie dam rady, na pewno nie w czasie upałów. Do zgrania jest kilka zmiennych: temperatura, woda, żarcie, ciuchy, światło dzienne, sprzęt i kondycja. Najsłabszym ogniwem pozostaje kondycja, a na drugim miejscu sprzęt. Tak czy siak dzisiaj pojechałem częściowo w "nieznane". Z premedytacją od samego początku więcej jadłem, jednak monotonne menu spowodowało, że pod koniec przestałem i złapałem zgona. Jednak był to zgon na tyle kontrolowany, że miałem pewność, iż dojadę.
Planowałem jechać najpierw na Stargard i chciałem wyjechać bardzo wcześnie, ale ponieważ akurat była częściowa blokada miasta z uwagi na wywóz bomby przez saperów, a kiedy już startowałem to miałem do wyboru wybrać finisz w nocy przez Puszczę Bukową lub przez Wielgowo lub DK 10, to jednak postanowiłem, że wycieczkę zacznę jadąc najpierw do Pyrzyc.
Ogólnie jechało mi się bardzo dobrze, ponieważ nie było już takiego mocnego skwaru. Wycieczka bardzo udana, dużo pięknych widoków po drodze.
Dojazd do Pyrzyc przez Puszczę Bukową i Stare Czarnowo, potem dawną DK3. W Pyrzycach złapalem szlak rowerowy, jednak zagapiłem się i pojechałem w kierunku "ślepej" drogi rowerowej, która prawdopodobnie będzie dobudowana kiedyś, lecz obecnie jest drogą gruntową, która jest pozostałością dawnej trasy kolejowej.
Później przez jakiś czas bez większych niespodzianek. Dopiero w okolicy Barlinka znowu popełniłem błąd jadąc na pamięć i nie trzymając się nawigacji lub możliwe, że niewłaściwie ustaliłem sobie projektowaną trasę i skręciłem de facto oddalając się od celu. Potem po przejrzeniu mapy zdecydowałem się na kontynuację z modyfikacjami, co ostatecznie zaowocowało 8 km jazdy po chamskim bruku przez, gdyby nie ten bruk, dziewicze tereny. Widoki były bardzo piękne, więc nie żałuję. Jednak ten bruk mnie zmęczył, a dzisiaj dodatkowo jechałem z plecakiem, więc to wszystko dało o sobie znać kilka godzin później.
Później miałem możliwość przerzucenia się na drogę asfaltową, ale wiązało się to ze skróceniem trasy i ominięciem Barlinka, a był to jeden z celów na dzisiaj. Jeszcze we wsi przed Barlinkiem miałem mały wyścig z czworonożnym lokalsem. Nie dałem rady pod górkę z tymi wszystkimi pierdółkami, które ze sobą wiozłem, a darcie ryja nie pomogło, był szybszy i się nie bał. Jednak chyba rozszyfrowałem jego komendy, bo po krzyknięciu "wypie...", odpuścił. Widocznie pochodzi z patologicznej zagrody, bo inaczej nie biegałby luzem.
To już Barlinek, a te dwa białe obiekty to łabędzie.
To także Barlinek
Ku mojej uciesze trafiłem na bardzo świeżą ścieżkę rowerową, która jest elementem drogi rowerowej nr 20 i jest tutaj bardzo mile widziana, ponieważ obok była DW 151. Gdzieś po drodze był znak, że szlakiem rowerowym do Choszczna będzie 27 km.
Podoba mi się ten turystyczny trend budowy dróg rowerowych na śladzie dawnych dróg kolejowych
Tutaj jest tak nowe wszystko, że jeszcze nie ma oznakowania i później w Pełczycach te ścieżkę zgubiłem
Ponownie jestem na drodze rowerowej
Jeszcze przed zmierzchem dojechałem do Choszczna. Bywam tutaj kilka razy w roku, ale nigdy na zwiedzanie, więc tym razem postanowiłem trochę pooglądać.
Kaczki dziwaczki kąpiące się w Jeziorze Kluki
Zwiedzanie było strategicznym błędem, ponieważ straciłem jakieś 45 minut ostatków światła dziennego i skazałem się na nocny powrót. Zero atrakcyjności, w nocy właściwie wszystkie drogi wyglądają podobnie - gęstsze lub rzadsze lasy, gęstsze lub rzadsze wyboje. Tak oto dojechałem do Stargardu.
Ostatnie zdjęcie z dzisiaj. Fabryka Bridgestone, ale nie rowerów:)
Ze Stargadu już standardowy nudny powrót. Nudny ponieważ to już piąty raz w ciągu dwóch tygodni. Nienudna była tylko jazda po DK10, a zwłaszcza okolice węzła DK10 i S3/S6.
Planowałem jechać najpierw na Stargard i chciałem wyjechać bardzo wcześnie, ale ponieważ akurat była częściowa blokada miasta z uwagi na wywóz bomby przez saperów, a kiedy już startowałem to miałem do wyboru wybrać finisz w nocy przez Puszczę Bukową lub przez Wielgowo lub DK 10, to jednak postanowiłem, że wycieczkę zacznę jadąc najpierw do Pyrzyc.
Ogólnie jechało mi się bardzo dobrze, ponieważ nie było już takiego mocnego skwaru. Wycieczka bardzo udana, dużo pięknych widoków po drodze.
Dojazd do Pyrzyc przez Puszczę Bukową i Stare Czarnowo, potem dawną DK3. W Pyrzycach złapalem szlak rowerowy, jednak zagapiłem się i pojechałem w kierunku "ślepej" drogi rowerowej, która prawdopodobnie będzie dobudowana kiedyś, lecz obecnie jest drogą gruntową, która jest pozostałością dawnej trasy kolejowej.
Później przez jakiś czas bez większych niespodzianek. Dopiero w okolicy Barlinka znowu popełniłem błąd jadąc na pamięć i nie trzymając się nawigacji lub możliwe, że niewłaściwie ustaliłem sobie projektowaną trasę i skręciłem de facto oddalając się od celu. Potem po przejrzeniu mapy zdecydowałem się na kontynuację z modyfikacjami, co ostatecznie zaowocowało 8 km jazdy po chamskim bruku przez, gdyby nie ten bruk, dziewicze tereny. Widoki były bardzo piękne, więc nie żałuję. Jednak ten bruk mnie zmęczył, a dzisiaj dodatkowo jechałem z plecakiem, więc to wszystko dało o sobie znać kilka godzin później.
Później miałem możliwość przerzucenia się na drogę asfaltową, ale wiązało się to ze skróceniem trasy i ominięciem Barlinka, a był to jeden z celów na dzisiaj. Jeszcze we wsi przed Barlinkiem miałem mały wyścig z czworonożnym lokalsem. Nie dałem rady pod górkę z tymi wszystkimi pierdółkami, które ze sobą wiozłem, a darcie ryja nie pomogło, był szybszy i się nie bał. Jednak chyba rozszyfrowałem jego komendy, bo po krzyknięciu "wypie...", odpuścił. Widocznie pochodzi z patologicznej zagrody, bo inaczej nie biegałby luzem.
To już Barlinek, a te dwa białe obiekty to łabędzie.
To także Barlinek
Ku mojej uciesze trafiłem na bardzo świeżą ścieżkę rowerową, która jest elementem drogi rowerowej nr 20 i jest tutaj bardzo mile widziana, ponieważ obok była DW 151. Gdzieś po drodze był znak, że szlakiem rowerowym do Choszczna będzie 27 km.
Podoba mi się ten turystyczny trend budowy dróg rowerowych na śladzie dawnych dróg kolejowych
Tutaj jest tak nowe wszystko, że jeszcze nie ma oznakowania i później w Pełczycach te ścieżkę zgubiłem
Ponownie jestem na drodze rowerowej
Jeszcze przed zmierzchem dojechałem do Choszczna. Bywam tutaj kilka razy w roku, ale nigdy na zwiedzanie, więc tym razem postanowiłem trochę pooglądać.
Kaczki dziwaczki kąpiące się w Jeziorze Kluki
Zwiedzanie było strategicznym błędem, ponieważ straciłem jakieś 45 minut ostatków światła dziennego i skazałem się na nocny powrót. Zero atrakcyjności, w nocy właściwie wszystkie drogi wyglądają podobnie - gęstsze lub rzadsze lasy, gęstsze lub rzadsze wyboje. Tak oto dojechałem do Stargardu.
Ostatnie zdjęcie z dzisiaj. Fabryka Bridgestone, ale nie rowerów:)
Ze Stargadu już standardowy nudny powrót. Nudny ponieważ to już piąty raz w ciągu dwóch tygodni. Nienudna była tylko jazda po DK10, a zwłaszcza okolice węzła DK10 i S3/S6.
Komentarze
Szkoda że z Pełczyc nie pojechałeś całego odcinka DDR-ką do Choszczna bo byś trafił na ciekawą lokomotywę z 1942 roku
http://strus.bikestats.pl/1882525,Pelczyce-przez-Choszczno.html strus - 11:52 poniedziałek, 7 września 2020 | linkuj
http://strus.bikestats.pl/1882525,Pelczyce-przez-Choszczno.html strus - 11:52 poniedziałek, 7 września 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!