Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75311.03 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8181.95 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 23h 52m
  • Prędkość średnia na BS: 20.24 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Niedziela, 11 października 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Wycieczka do Barlinka i Choszczna

Rower:Bridgestone
189.33 km (10.00km teren) czas jazdy: 09:05 h AVS:20.84km/h

Na dzisiaj rozpatrywałem dwie możliwości: wycieczkę nad morze lub jedną z przyjemniejszych tras, jaką w tym roku jechałem. Wybór padł na zmodyfikowaną powtórkę tego, co znane, czyli pętlę przez Barlinek i Choszczno.


Tym razem dojazd do Pyrzyc zrobiłem nieco inaczej, ponieważ szlakiem rowerowym przez Płonię (zlokalizowany wzdłuż dawnej DK3; bardzo brakowało takiego połączenia) i Kołbacz, a potem wioseczkami. Było trochę szutru, bruku i betonowych płyt, ale na szczęście bez psów we wsi. Zmyliło mnie google maps, którego nie przejrzałem w street view. Chociaż gdybym wiedział, że będzie bezpsiarnie, to pewnie bym też to wybrał.

Widok z Mostu Cłowego


Nowy szlak od ulicy Dąbskiej w kierunku Płoni




Ścieżka rowerowa wzdłuż dawnej DK3




Dojeżdżam do Kołbacza


Na wyjeździe z Dębiny


Ruiny kościoła z XV w Ryszewie

Od Pyrzyc już pełna asfaltowa kulturka. W Przelewicach miałem ucieczkę przed biegającym psem, a kilkaset metrów dalej, kiedy przyjrzałem się łańcuchowi w czasie jazdy i po zejściu z roweru, okazało się, że mam awarię, bo jeden z pinów się rozpiął. Pierwsze oznaki kłopotów pojawiły się za Pyrzycami, ale początkowo nie zorientowałem się, że to aż tak źle. Geneza problemu jest taka, że raz zostawiłem smar Rohloffa w samochodzie i zastępczo posmarowałem łańcuch jakąś oliwka z bikestacji (a błąd!). Od tej pory okropnie łapie piach.Taka gęstwina smarnopiachowa mi się zebrała, że po wejściu między elementy rozepchało blaszkę na bok. Stało się to w miejscu łączenia na pinie montażowym, który od samego początku wydawał mi się nieco zbyt krótki w porownaniu do reszty pinów.

Inwentaryzacja posiadanych materiałów naprawczych i uszkodzenia oraz analiza sytuacji, czyszczenie kółek przerzutki i łańcucha oraz zabawa skuwaczem zabrały mi prawie godzinę. Byłbym zapomniał: do tego czasu należy doliczyć także konsumpcję strucli z jagodami. Skróciłem łańcuch o jedno ogniwo i chociaż tym razem miałem małego farta na pocieszenie, bo po zapięciu zwykły pin ustawił się zapewniając swobodny obrót. Szkoda, że kilka miesięcy temu się tak nie udało, to bym teraz pewnie nie miał takiej niespodzianki, mimo tego piachobrudosmaru na łańcuchu.

Barlinek przejechałem bez jakiegokolwiek zwiedzania, chcąc jak najdalej zajechać za widnego.


Jadąc w kierunku Choszczna


Jedno z ostatnich dzisiejszych zdjęć, na którym jeszcze coś widać

Ta godzinna przerwa z łańcuchem spowodowała, że do Choszczna dojechałem o godzinie 19 i nie załapałem się na ładne widoki, była już noc. Ostatnie 80 km jechałem już w całkowitej ciemności. W Kunowie myślałem, że będzie ze mną krucho, bo na chodniku przy jakiejś posesji z otwartą bramą zobaczyłem dwa duże psy luzem. To jest minus tej mojej latarki, że świeci za bardzo do przodu, a za słabo na boki. Droga dziurawa, bieg nie ten, nie ma jak uciekać. Skierowałem strumień światła na te psy i one w tym momencie uciekły na posesję. Może ten kop świetlny je przestraszył. Krzyknąłem jeszcze w kierunku tej nieruchomości, żeby ktoś te psy zabrał, odpalilem światło na maksymalny poziom i zacząłem zapierdalankę na całego nie patrzac na dziury. Nie biegły za mną. Na wszelki wypadek już na zawsze odpuszczam sobie te drogą powrotną. Ewentualnie pozwolę sobie na jazdę w dzień.

Z Motańca pojechałem po DK10, już się przyzwyczaiłem, ruch był niewielki. Do domu wróciłem przed północą, na pełnym zgonie. Jeszcze rozważałem wcześniej czy dobijać do 200, ale teraz to myślałem tylko o tym, żeby się dobić do domu, do herbatki, ciasta i klapnąć na odpoczynek. Szybko się robi ciemno, nie mam kiedy jeździć w tygodniu i forma na weekend spada. Trzeba się pożegnać z dwusetkami i przywitać ze 150.

Komentarze
Dzięki:)
Adamicki
- 11:54 sobota, 24 października 2020 | linkuj
Ruina kościoła z XV w w Ryszewie.
strus
- 18:43 niedziela, 18 października 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl