Poniedziałek, 3 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz
Zachodnie obrzeża Puszczy Bukowej
Rower:
Wheeler56.11 km (14.00km teren) czas jazdy: 03:21 h AVS:16.75km/h
Kiedy planowałem weekendowe kręcenie, to analizując prognozę pogody nie
liczyłem dzisiaj na normalny rower. Miałem nadzieję na coś krótkiego po
mieście Rometem i tyle. Tymczasem mokry deszcz dał mi szansę, którą
postanowiłem wykorzystać. Udało mi się także wyjść dzisiaj nieco
wcześniej, bo chyba już o 18:20, więc i zgorszenie Czytelniczki będzie
nieco mniejsze. ;)
Wymyśliłem, że przejadę się tak, jak w marcu do węzła Klucz, omijając górki, ale zahaczając o płaskolasy, łapiąc jak najwięcej terenu, leśnego powietrza i nowych ścieżek. Udało się.
Zanim jednak zaczęło się leśne eldorado, to pojawiło się kilka atrakcji. Najpierw koło Elektrowni Pomorzany, gdy jechałem skrótem to pan z psami wyglądającymi jak wilki (ale grzeczne były). Następnie kwadrans przerwy w Podjuchach pod wiatą przystankową by przeczekać deszcz (miałem szczęście, bo idealnie wjechałem pod puściutką wiatę gdy tylko zaczęło kropić). Trzecia atrakcja to spontaniczna zmiana trasy i wygibasy naokoło trochę w terenie. To ostatnie było totalnie niepotrzebne i następnym razem lepiej przygotuję trasę. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że uciekałem przed samochodami na chodnik i właśnie w lewo ciach, bo tam na głównej ulicy to kałuże, kałuże, kałuże!
Jadę pod góreczkę ulicą Kołowską
Niespodzianka, bo pultając się po nieznanych leśnych ścieżkach niespodziewanie wjeżdzam na jakiś punkt widokowy. To prawdopodobnie okolice szczytu Dębiec (70 m n.p.m.), na którym jednak nie byłem.
Kiedy rower jest tak wspaniały, to komentarz jest zbyteczny :D
Kiedy wydostałem się z leśnych labiryntów przywitał mnie asfalt, a po chwili piękne widoki na leśne wzgórza:
Na węźle Klucz
Zaraz koniec nawierzchni bitumicznej i początek długiego odcinka terenu
Najgorszy odcinek. Znowu się zakopałem w piachu. Jeszcze niecały kilometr i zaczną się piękne ubite ścieżki leśne oraz szutry.
Przez takie leśne klimaty dojechałem do Starych Brynek. Tutaj zmodyfikowałem nieco trasę w stosunku do planów i dodałem sobie dwa cele: Czepino i Żabnicę.
Kawałek za Starymi Brynkami - kierunek na Czepino
Zgapiam ujęcie, bo u innych widziałem na relacjach i mi się spodobało
Ostatnie ujęcie z dzisiaj. Widok na Odrę Wschodnią w Żabnicy.
Stąd już bez fajerwerków powrót asfaltem. Mniej więcej pół godziny później zrobiło się prawie całkiem ciemno. Dzisiaj jechałem znowu tylko na Bontragerach i jednak po tym asfaltowym powrocie wydaje mi się, że przedni Bontrager na 200 lm świeci gorzej niż Fenix na 200 lm. Fenix z akumulatorami jest ciężkim klocem, jego brak to plus dla wygody. Jak się rozkręcę i będę w stanie wychodzić na całodzienne wycieczki z pełnymi tobołkami i wracać w nocy, to zrobię im lepsze porównanie.
Ah, byłbym zapomniał: kolanka się naprawiły! Nic mnie nie bolały ani przed, ani w trakcie, ani po. :)
Wymyśliłem, że przejadę się tak, jak w marcu do węzła Klucz, omijając górki, ale zahaczając o płaskolasy, łapiąc jak najwięcej terenu, leśnego powietrza i nowych ścieżek. Udało się.
Zanim jednak zaczęło się leśne eldorado, to pojawiło się kilka atrakcji. Najpierw koło Elektrowni Pomorzany, gdy jechałem skrótem to pan z psami wyglądającymi jak wilki (ale grzeczne były). Następnie kwadrans przerwy w Podjuchach pod wiatą przystankową by przeczekać deszcz (miałem szczęście, bo idealnie wjechałem pod puściutką wiatę gdy tylko zaczęło kropić). Trzecia atrakcja to spontaniczna zmiana trasy i wygibasy naokoło trochę w terenie. To ostatnie było totalnie niepotrzebne i następnym razem lepiej przygotuję trasę. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że uciekałem przed samochodami na chodnik i właśnie w lewo ciach, bo tam na głównej ulicy to kałuże, kałuże, kałuże!
Jadę pod góreczkę ulicą Kołowską
Niespodzianka, bo pultając się po nieznanych leśnych ścieżkach niespodziewanie wjeżdzam na jakiś punkt widokowy. To prawdopodobnie okolice szczytu Dębiec (70 m n.p.m.), na którym jednak nie byłem.
Kiedy rower jest tak wspaniały, to komentarz jest zbyteczny :D
Kiedy wydostałem się z leśnych labiryntów przywitał mnie asfalt, a po chwili piękne widoki na leśne wzgórza:
Na węźle Klucz
Zaraz koniec nawierzchni bitumicznej i początek długiego odcinka terenu
Najgorszy odcinek. Znowu się zakopałem w piachu. Jeszcze niecały kilometr i zaczną się piękne ubite ścieżki leśne oraz szutry.
Przez takie leśne klimaty dojechałem do Starych Brynek. Tutaj zmodyfikowałem nieco trasę w stosunku do planów i dodałem sobie dwa cele: Czepino i Żabnicę.
Kawałek za Starymi Brynkami - kierunek na Czepino
Zgapiam ujęcie, bo u innych widziałem na relacjach i mi się spodobało
Ostatnie ujęcie z dzisiaj. Widok na Odrę Wschodnią w Żabnicy.
Stąd już bez fajerwerków powrót asfaltem. Mniej więcej pół godziny później zrobiło się prawie całkiem ciemno. Dzisiaj jechałem znowu tylko na Bontragerach i jednak po tym asfaltowym powrocie wydaje mi się, że przedni Bontrager na 200 lm świeci gorzej niż Fenix na 200 lm. Fenix z akumulatorami jest ciężkim klocem, jego brak to plus dla wygody. Jak się rozkręcę i będę w stanie wychodzić na całodzienne wycieczki z pełnymi tobołkami i wracać w nocy, to zrobię im lepsze porównanie.
Ah, byłbym zapomniał: kolanka się naprawiły! Nic mnie nie bolały ani przed, ani w trakcie, ani po. :)
Komentarze
Zdrowe kolanka to podstawa. A dzień coraz dłuższy i więcej czasu wieczorami na przejażdżki.
tanova - 13:33 piątek, 7 maja 2021 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!