Wtorek, 21 lipca 2009Kategoria .Bridgestone.
Przez Puszczę Wkrzańską do Trzebieży
Rower:
Bridgestone80.17 km (8.30km teren) czas jazdy: 03:32 h AVS:22.69km/h
Plan był taki, żeby zrobić pętlę przez Dobieszczyn, jednak znajdując się na wysokości Zalesia skręciłem w prawo na czerwony szlak. Droga była asfaltowa, chciałem zobaczyć jak daleko tak będzie. Napotkany kolarz stwierdził, że spokojnie dam radę przejechać do końca, więc kontynuowałem dalej.
Po jakichś 3km na skrzyżowaniu z zielonym szlakiem nawierzchnia czerwonego szlaku zmieniła się na szutrową o zbyt dużej średnicy dominującej frakcji jak dla szosy, więc skręciłem na szlak zielony, zgodnie z asfaltem.
2km dalej asfalt się skończył, a ja jechałem ubita leśną ścieżką. Było całkiem znośnie, oprócz tego że nieco wolniej niż na mtb. Później było trochę gorzej, kamienie, luźny piach, etc. ale w sumie tylko jakieś 500m prowadzenia i nie złapałem kapcia więc ok.
Wyjechałem w Uniemyślu i stwierdziłem, że skoro wg znaku do Trzebieży są tylko 2km, to podjadę. Nadwyżki wyszło w sumie 14km i później w drodze powrotnej zdychałem, ale przynajmniej sobie zobaczyłem Zalew Szczeciński. Szkoda tylko, że nie wziąłem ze sobą aparatu.
Fajnie było, ale patrząc na mapę, dochodzę do wniosku, że do Trzebieży to jednak lepiej jechać na mtb, bo nie dość że krócej to zmotoryzowanych wariatów się omija.
Po jakichś 3km na skrzyżowaniu z zielonym szlakiem nawierzchnia czerwonego szlaku zmieniła się na szutrową o zbyt dużej średnicy dominującej frakcji jak dla szosy, więc skręciłem na szlak zielony, zgodnie z asfaltem.
2km dalej asfalt się skończył, a ja jechałem ubita leśną ścieżką. Było całkiem znośnie, oprócz tego że nieco wolniej niż na mtb. Później było trochę gorzej, kamienie, luźny piach, etc. ale w sumie tylko jakieś 500m prowadzenia i nie złapałem kapcia więc ok.
Wyjechałem w Uniemyślu i stwierdziłem, że skoro wg znaku do Trzebieży są tylko 2km, to podjadę. Nadwyżki wyszło w sumie 14km i później w drodze powrotnej zdychałem, ale przynajmniej sobie zobaczyłem Zalew Szczeciński. Szkoda tylko, że nie wziąłem ze sobą aparatu.
Fajnie było, ale patrząc na mapę, dochodzę do wniosku, że do Trzebieży to jednak lepiej jechać na mtb, bo nie dość że krócej to zmotoryzowanych wariatów się omija.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!