Wtorek, 4 sierpnia 2009Kategoria zz Foto zz, .Trek., ..>100km
Północne okolice Puszczy Wkrzańskiej
Rower:
Trek112.31 km (32.90km teren) czas jazdy: 05:35 h AVS:20.12km/h
Witajcie, Drodzy Czytelnicy!
Jak widzicie strona rozwija się z zaskakująco szybkim tempie. Wspólnie dokonaliśmy już ponad 3000 wejść. Ach, jakże to dużo i jakże to cudowne! A oto najświeższa relacja:
Dzisiaj jeździłem pierwszy raz z Mateuszem=mm85. Ustawiliśmy się na 9:00 na Głębokim. Lubię tak wcześnie sobie wstać i wyjść na rower. Szkoda, że nie wszystkie śpiochy tak potrafią. No, ale nieważne. Ruszyliśmy czerwonym szlakiem przez Bartoszewo i w Tanowie zjechaliśmy z niego. Dalej kontynuowaliśmy asfaltem przez jakieś 4,5km, po czym wjechaliśmy do lasu.
Musieliśmy sobie wciskać dużo kitu, żeby się oszukać, że jesteśmy uczestnikami wyprawy, którą można nazwać esencją MTB (kto z lewobrzeża i zna Puszczę Wkrzańską, ten pewnie zakumał). Piach na przemian z piaskiem, to nie jest to, co lubię najbardziej (kto z prawobrzeża teraz też już musiał zakumać; jeśli jednak nie zakumałeś do teraz, niezależnie gdzie mieszkasz, to znaczy, że lubisz piach i piasek). Po około 3km dojechaliśmy do czerwonego szlaku. Akurat tutaj kończyła się jego asfaltowa część i w prawo szedł szlak zielony, a czerwony dalej po szutrze. My wybraliśmy szuter.
Około 3km dalej na chwilę zboczyliśmy z trasy, żeby zobaczyć Jezioro Piaski i Piaskową Górę (37 m.n.p.m.).
Następnie nieoznakowaną ścieżką tuż obok czerwonego szlaku, która wkrótce się znów z nim pokryła do asfaltowej drogi łączącej Myślibórz Wlk. z Trzebieżą.
Skręciliśmy na Myślibórz, a następnie na beznadziejny asfalt w kierunku Nowego Warpna. Jeszcze jakieś 5km i wjechaliśmy znowu w teren zmierzając na zachód do granicy. Okazuje się, że stary mostek, którego nie miałem przyjemności zobaczyć został zamieniony na nowy, murowany.
Na chwilę zawitaliśmy w Rieth.
I powrót do drogi asfaltowej, a stąd już tylko kawałek do Nowego Warpna. W Karsznie (dzielnica) zobaczyliśmy ryglowy kościół rzymskokatolicki z 1793 roku.
Później znaleźliśmy pałacyk, który można zobaczyć pod linkiem tutaj:
Brama była otwarta, więc wjechaliśmy do środka. Tabliczka na budynku poinformowała nas o tym, iż jest to filia Książnicy Pomorskiej w Nowym Warpnie, natomiast pan konserwator lub majster, lub ktoś w tym guście dał nam do zrozumienia, żebyśmy sobie stąd pojechali, bo tu jest wstęp wzbroniony i więcej nie przyjeżdżali. Na pytanie czy gdzieś coś jest napisane o tym zakazie wstępu, odparł, że na bramie, po czym obrócił jej drzwi o 90* i powiedział coś w stylu „O, teraz widać”. :) A potem się dziwi, że ludzie sięgają po nikotynę i alkohol, jak im się zamyka dostęp do wiedzy i mądrości zawartych na kartach książek..
Do samego centrum Warpna nie dojeżdżaliśmy. Skręciliśmy na Miroszewo.
Stąd jechaliśmy po żelbetowych płytach, zapewne układanych przez Niemców;), aż do Brzózek. Po drodze spotkaliśmy przyczepę kempingową jakiegoś dziwaka. Zrobił sobie z tego dom. Przed wejściem miał ustawioną wiatę z namiotu. Kawałek dalej był rozstawiony jakiś namiot. Oczywiście wszystko na dziko.
W Brzózkach standardowo wstrętny bruk.
A ja już na zgonie jechałem, więc jak tylko się zaczął asfalt jedyne co mogłem zrobić, to usiąść Mateuszowi na kole i pokornie chować się przed wiatrem. A Mateusz tymczasem rozpoczął ostrą zapierdalankę, która trwała aż do dawnych terenów fabryki benzyny syntetycznej.
Stamtąd pojechaliśmy zobaczyć dinozaury.
Dalej już tylko powrót do domu. Do Siedlic, a stąd dojazd na czerwony szlak. Rozdzieliliśmy się na skrzyżowaniu z zielonym szlakiem i wróciłem sobie przez Warszewo, Niebuszewo i centrum do domu.
Jak widzicie strona rozwija się z zaskakująco szybkim tempie. Wspólnie dokonaliśmy już ponad 3000 wejść. Ach, jakże to dużo i jakże to cudowne! A oto najświeższa relacja:
Dzisiaj jeździłem pierwszy raz z Mateuszem=mm85. Ustawiliśmy się na 9:00 na Głębokim. Lubię tak wcześnie sobie wstać i wyjść na rower. Szkoda, że nie wszystkie śpiochy tak potrafią. No, ale nieważne. Ruszyliśmy czerwonym szlakiem przez Bartoszewo i w Tanowie zjechaliśmy z niego. Dalej kontynuowaliśmy asfaltem przez jakieś 4,5km, po czym wjechaliśmy do lasu.
Musieliśmy sobie wciskać dużo kitu, żeby się oszukać, że jesteśmy uczestnikami wyprawy, którą można nazwać esencją MTB (kto z lewobrzeża i zna Puszczę Wkrzańską, ten pewnie zakumał). Piach na przemian z piaskiem, to nie jest to, co lubię najbardziej (kto z prawobrzeża teraz też już musiał zakumać; jeśli jednak nie zakumałeś do teraz, niezależnie gdzie mieszkasz, to znaczy, że lubisz piach i piasek). Po około 3km dojechaliśmy do czerwonego szlaku. Akurat tutaj kończyła się jego asfaltowa część i w prawo szedł szlak zielony, a czerwony dalej po szutrze. My wybraliśmy szuter.
Około 3km dalej na chwilę zboczyliśmy z trasy, żeby zobaczyć Jezioro Piaski i Piaskową Górę (37 m.n.p.m.).
Następnie nieoznakowaną ścieżką tuż obok czerwonego szlaku, która wkrótce się znów z nim pokryła do asfaltowej drogi łączącej Myślibórz Wlk. z Trzebieżą.
Skręciliśmy na Myślibórz, a następnie na beznadziejny asfalt w kierunku Nowego Warpna. Jeszcze jakieś 5km i wjechaliśmy znowu w teren zmierzając na zachód do granicy. Okazuje się, że stary mostek, którego nie miałem przyjemności zobaczyć został zamieniony na nowy, murowany.
Na chwilę zawitaliśmy w Rieth.
I powrót do drogi asfaltowej, a stąd już tylko kawałek do Nowego Warpna. W Karsznie (dzielnica) zobaczyliśmy ryglowy kościół rzymskokatolicki z 1793 roku.
Później znaleźliśmy pałacyk, który można zobaczyć pod linkiem tutaj:
Brama była otwarta, więc wjechaliśmy do środka. Tabliczka na budynku poinformowała nas o tym, iż jest to filia Książnicy Pomorskiej w Nowym Warpnie, natomiast pan konserwator lub majster, lub ktoś w tym guście dał nam do zrozumienia, żebyśmy sobie stąd pojechali, bo tu jest wstęp wzbroniony i więcej nie przyjeżdżali. Na pytanie czy gdzieś coś jest napisane o tym zakazie wstępu, odparł, że na bramie, po czym obrócił jej drzwi o 90* i powiedział coś w stylu „O, teraz widać”. :) A potem się dziwi, że ludzie sięgają po nikotynę i alkohol, jak im się zamyka dostęp do wiedzy i mądrości zawartych na kartach książek..
Do samego centrum Warpna nie dojeżdżaliśmy. Skręciliśmy na Miroszewo.
Stąd jechaliśmy po żelbetowych płytach, zapewne układanych przez Niemców;), aż do Brzózek. Po drodze spotkaliśmy przyczepę kempingową jakiegoś dziwaka. Zrobił sobie z tego dom. Przed wejściem miał ustawioną wiatę z namiotu. Kawałek dalej był rozstawiony jakiś namiot. Oczywiście wszystko na dziko.
W Brzózkach standardowo wstrętny bruk.
A ja już na zgonie jechałem, więc jak tylko się zaczął asfalt jedyne co mogłem zrobić, to usiąść Mateuszowi na kole i pokornie chować się przed wiatrem. A Mateusz tymczasem rozpoczął ostrą zapierdalankę, która trwała aż do dawnych terenów fabryki benzyny syntetycznej.
Stamtąd pojechaliśmy zobaczyć dinozaury.
Dalej już tylko powrót do domu. Do Siedlic, a stąd dojazd na czerwony szlak. Rozdzieliliśmy się na skrzyżowaniu z zielonym szlakiem i wróciłem sobie przez Warszewo, Niebuszewo i centrum do domu.
Komentarze
Wow ale dużo zdjęć. Fajną pętlę wykręciliście. Pozdrawiam
shem - 16:50 piątek, 7 sierpnia 2009 | linkuj
Fajna wycieczka była;-) Nawet się udało nie zgubić. Za Brzózkami zaskoczyłeś mnie myślałem że zaczniesz marudzić jak co nie którzy...
mm85 - 17:56 wtorek, 4 sierpnia 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!