Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2009
Dystans całkowity: | 296.84 km (w terenie 14.60 km; 4.92%) |
Czas w ruchu: | 14:58 |
Średnia prędkość: | 19.83 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 37.10 km i 1h 52m |
Więcej statystyk |
Sobota, 28 lutego 2009Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Wycieczka do NRD
Rower:
Bridgestone58.59 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:39 h AVS:22.11km/h
Dzisiaj pierwszy raz w tym roku w grupie. Dwuosobowej. Pojechaliśmy z Silasem przez Bezrzecze, Wołczkowo, Dobrą i Buk do NRD.
Prawie jak w górach - widok z Bezrzecza na jakaś dzielnicę Szczecina
W Blankensee odbiliśmy na południe.
Ale zanim pojechaliśmy dalej, najpierw zaprezentowaliśmy lokalnym mieszkańcom polską kulturę.
Silas dopiero się uczy, dlatego taki spięty był.
Z tyłu ta sama trawa, co na zdjęciu wyżej
Później skierowaliśmy się na miejscowość, której nazwy nie pamiętam, a nie chce mi się sprawdzać i dojechaliśmy do Loeknitz. Tutaj pokręciliśmy się chwilę i zawróciliśmy w kierunku Szczecina.
Nad jeziorem w Loeknitz. Najpierw przepędził wszystkich z plaży, a teraz udaje kozaka
Musiałem trochę zmodyfikować to zdjęcie, żeby nie było widać jaki gruby się zrobiłem w czasie ostatnich dwóch miesięcy :D
Prawie jak w górach - widok z Bezrzecza na jakaś dzielnicę Szczecina
W Blankensee odbiliśmy na południe.
Ale zanim pojechaliśmy dalej, najpierw zaprezentowaliśmy lokalnym mieszkańcom polską kulturę.
Silas dopiero się uczy, dlatego taki spięty był.
Z tyłu ta sama trawa, co na zdjęciu wyżej
Później skierowaliśmy się na miejscowość, której nazwy nie pamiętam, a nie chce mi się sprawdzać i dojechaliśmy do Loeknitz. Tutaj pokręciliśmy się chwilę i zawróciliśmy w kierunku Szczecina.
Nad jeziorem w Loeknitz. Najpierw przepędził wszystkich z plaży, a teraz udaje kozaka
Musiałem trochę zmodyfikować to zdjęcie, żeby nie było widać jaki gruby się zrobiłem w czasie ostatnich dwóch miesięcy :D
Wtorek, 24 lutego 2009Kategoria .Wheeler.
Asfalt
Rower:
Wheeler32.64 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:43 h AVS:19.01km/h
Pętla przez Lubieszyn i trochę po mieście.
Poniedziałek, 9 lutego 2009Kategoria .Wheeler.
Fraszka o psach
Rower:
Wheeler50.18 km (5.60km teren) czas jazdy: 02:21 h AVS:21.35km/h
Wyjechałem sobie z domu w kierunku na zachód. W Lubieszynie skręciłem na północ i w ten sposób dojechałem do Buku. Tutaj wyjąłem mapę i stwierdziłem, że przejadę się w kierunku Łęgów i wioskami dojadę do Dobrej.
Dosyć szybko straciłem rachubę co do tego, gdzie jestem, ale wiedziałem, że i tak wszystkie drogi prowadzą do Jeziora Głębokiego. ;) Spytałem jakiegoś człeka, dokąd mię ta droga zawiedzie, na co odpowiedział mi owy, iż skręcając za ostatnim domem "lekutko w lewo" pojadę na Grzepnicę, a w prawo przez las na Dobrą. Gitez.
Ruszyłem. Ostatni dom nie był wcale różny od innych pod tym względem, że po podwórku biegały psy. Tutaj były ich >=4, z czego dwa wilczury. To, co wyróżnia ostatni dom, to ogrodzenie, a raczej częściowy jego brak, co umożliwia psom swobodne wyjście poza teren posesji.
Pisałem już, że nienawidzę psów? W mieście zanieczyszczają chodniki i później trzeba slalomem chodzić, a idąc po centrum non=stop sprawdzać podeszwy butów, bo właściciele psów mają obniżone poczucie moralności.
Anyway, co do psów i ich właścicieli - przez ogrodzenie przeszedł sobie jeden z nich i zaczął mnie gonić. Dobrze, że szybko zbastował, bo teren był nieprzyjemny, akurat najgorszy fragment na całej trasie.
Dojechałem do jakiegoś rozgałęzienia. Postanowiłem jechać od razu na Dobrą, jednak po jakimś kilometrze okazało się, że ta droga prowadzi do najwyraźniej terenu prywatnego, gdyż wjazd był zagrodzony... sznurkiem. A już w tych rejonach kiedyś uciekaliśmy z Maćkiem i Potokiem przed jednym kolesiem i jego psem z terenu prywatnego, więc stwierdziłem, że jednak przez Grzepnicę wrócę.
No to dawaj. Ruszyłem, a tu patrzę w oddali jedzie samochód. Próbowałem wypatrzyć gdzie jest ta drga, po której jedzie, ale nic z tego, najwyraźniej trzeba było przejechać koło porytego domu bez ogrodzenia. To odpada. Dalej na Grzepnicę.
W tym momencie zobaczyłem z lewej strony biegnące jakieś ~300m ode mnie kolejne psy. Co prawda biegły w przeciwnym kierunku niż ja jechałem, ale i tak przyspieszyłem. Załączyłem full speed, który po jakichś pięciu sekundach spadł do normalnej prędkości maratonowej. :P Na szczęście wkrótce dojechałem w znajome już tereny, którymi można wracać z Rezerwatu Świdwie, jednak i tak co chwilę oglądałem się za siebie na szczęście tylko po to, żeby zobaczyć za plecami... nic, czyli ok. Fajnie było dzisiaj, jestem kozakiem, więcej tutaj tędy nie przyjeżdżam.
Dosyć szybko straciłem rachubę co do tego, gdzie jestem, ale wiedziałem, że i tak wszystkie drogi prowadzą do Jeziora Głębokiego. ;) Spytałem jakiegoś człeka, dokąd mię ta droga zawiedzie, na co odpowiedział mi owy, iż skręcając za ostatnim domem "lekutko w lewo" pojadę na Grzepnicę, a w prawo przez las na Dobrą. Gitez.
Ruszyłem. Ostatni dom nie był wcale różny od innych pod tym względem, że po podwórku biegały psy. Tutaj były ich >=4, z czego dwa wilczury. To, co wyróżnia ostatni dom, to ogrodzenie, a raczej częściowy jego brak, co umożliwia psom swobodne wyjście poza teren posesji.
Pisałem już, że nienawidzę psów? W mieście zanieczyszczają chodniki i później trzeba slalomem chodzić, a idąc po centrum non=stop sprawdzać podeszwy butów, bo właściciele psów mają obniżone poczucie moralności.
Anyway, co do psów i ich właścicieli - przez ogrodzenie przeszedł sobie jeden z nich i zaczął mnie gonić. Dobrze, że szybko zbastował, bo teren był nieprzyjemny, akurat najgorszy fragment na całej trasie.
Dojechałem do jakiegoś rozgałęzienia. Postanowiłem jechać od razu na Dobrą, jednak po jakimś kilometrze okazało się, że ta droga prowadzi do najwyraźniej terenu prywatnego, gdyż wjazd był zagrodzony... sznurkiem. A już w tych rejonach kiedyś uciekaliśmy z Maćkiem i Potokiem przed jednym kolesiem i jego psem z terenu prywatnego, więc stwierdziłem, że jednak przez Grzepnicę wrócę.
No to dawaj. Ruszyłem, a tu patrzę w oddali jedzie samochód. Próbowałem wypatrzyć gdzie jest ta drga, po której jedzie, ale nic z tego, najwyraźniej trzeba było przejechać koło porytego domu bez ogrodzenia. To odpada. Dalej na Grzepnicę.
W tym momencie zobaczyłem z lewej strony biegnące jakieś ~300m ode mnie kolejne psy. Co prawda biegły w przeciwnym kierunku niż ja jechałem, ale i tak przyspieszyłem. Załączyłem full speed, który po jakichś pięciu sekundach spadł do normalnej prędkości maratonowej. :P Na szczęście wkrótce dojechałem w znajome już tereny, którymi można wracać z Rezerwatu Świdwie, jednak i tak co chwilę oglądałem się za siebie na szczęście tylko po to, żeby zobaczyć za plecami... nic, czyli ok. Fajnie było dzisiaj, jestem kozakiem, więcej tutaj tędy nie przyjeżdżam.
Niedziela, 8 lutego 2009Kategoria .Wheeler.
Asfaltowo
Rower:
Wheeler32.42 km (0.20km teren) czas jazdy: 01:25 h AVS:22.88km/h
Pętla przez Lubieszyn.
Sobota, 7 lutego 2009Kategoria .Wheeler.
We mgle
Rower:
Wheeler46.27 km (1.30km teren) czas jazdy: 02:32 h AVS:18.26km/h
Szczecin - Rajkowo - Ostoja - Stobno - Grambow - Ramin - Grambow - Lubieszyn - Szczecin
Mega mgła za miastem. Sprawdzałem z licznikiem zasięg widoczności i wychodziło jakieś 100m, no ale to dla obiektów nieoświetlonych. A przednia Sigma Micro jak zwykle ostatnio dała radę. Ogólnie to nieprzyjemny dzień na rowerowanie.
Mega mgła za miastem. Sprawdzałem z licznikiem zasięg widoczności i wychodziło jakieś 100m, no ale to dla obiektów nieoświetlonych. A przednia Sigma Micro jak zwykle ostatnio dała radę. Ogólnie to nieprzyjemny dzień na rowerowanie.
Piątek, 6 lutego 2009Kategoria .Wheeler.
Po mieście
Rower:
Wheeler22.97 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:13 h AVS:18.88km/h
Znowu między samochodami, w smrodzie spalin. Do dupy tak, ale wole to, niż nic.
Czwartek, 5 lutego 2009Kategoria .Wheeler.
Śmierdzące miasto
Rower:
Wheeler27.77 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:26 h AVS:19.37km/h
Po mieście. Ale smród.. jeszcze teraz wydaje mi się, że czuję spaliny. A oprócz tego, to założyłem na tył Ralpha, bo poprzednia opona (Hutchinson Scorpion-nie polecam, do dupy pod każdym względem) po 2,6kkm już się tak zjechała, że trzy ostatnie wyjścia zakończyły się zmianami dętek. Skręcając na kostce i mając wilgotne opony zaliczyłem też pierwszego w tym roku szlifa, ale obyło się bez strat.
Poniedziałek, 2 lutego 2009Kategoria .Wheeler.
Sesjowato
Rower:
Wheeler26.00 km (7.50km teren) czas jazdy: 01:39 h AVS:15.76km/h
Z domu do Głębokiego przez Lasek Arkoński, dalej żółtym szlakiem (extra widoki i sporo lodu, ale skróciłem go) na Warszewo i przez miasto do domu. Dawno nie byłem tutaj i fajne osiedle powstaje domków jednorodzinnych, jak w amerykańskich filmach, tylko działki mniejsze i ulice węższe, no i domki mało co różnią się od siebie.