Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2011
Dystans całkowity: | 1011.03 km (w terenie 2.50 km; 0.25%) |
Czas w ruchu: | 46:31 |
Średnia prędkość: | 21.73 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 45.96 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
Sobota, 22 października 2011Kategoria .Romet.
Uczelnia
Rower:
Romet2.83 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:10 h AVS:16.98km/h
Piątek, 21 października 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Pętla przez Blankensee
Rower:
Bridgestone42.42 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:47 h AVS:23.79km/h
Po trzech dniach przerwy czułem, że obowiązkiem jest trochę pokręcić, co by się nie przyzwyczaić i nie zacząć rosnąć wszerz. Dzisiaj prawie cała trasa na niższym niż zwykle biegu, ale tempo takie samo, bo już niżej i tak nie spadnie. ;)
Szeryf zakłada ocieplacze, a rumak czeka© Adamicki
Piątek, 21 października 2011Kategoria .Romet.
Uczelnia
Rower:
Romet2.25 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:08 h AVS:16.88km/h
Pierwszy raz w tym sezonie rowerkiem. Co tu poradzić, za bogaci ci studenci są i miejsc parkingowych brakuje.
Czwartek, 20 października 2011Kategoria .Romet., zz Foto zz
Cmentarz
Rower:
Romet5.02 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:22 h AVS:13.69km/h
Wizyta rometem na cmentarzu. Po serwisie znów dobrze się prowadzi.
Kaplica pogrzebowa na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie© Adamicki
Pomnik Braterstwa Broni na Cmentarzu Centralynm w Szczecinie© Adamicki
Poniedziałek, 17 października 2011Kategoria .Bridgestone.
Pętla przez falbanki, czyli październikowego nabijania kaemów ciąg dalszy;)
Rower:
Bridgestone42.13 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:44 h AVS:24.31km/h
Pętla przez Lubieszyn, Bismark, Blankensee, Buk, Dobrą, Wołczkowo i Bezrzecze. Tak ciepło dzisiaj było, że musiałem wyjść pokręcić, mimo że nogi trochę bolą. Niestety, jak w końcu wyruszyłem, była już 17:40 i temperatura zrobiła się standardowa. Za Blankensee niemiecka policja skontrolowała mnie pierwszy raz w życiu w tym miejscu.
Uwaga:
Jak ktoś jest zainteresowany, to za 5 zł mogę zdradzić sekret, jak wgrać ponadlimitową liczbę zdjęć na photo-bikestats.
Uwaga:
Jak ktoś jest zainteresowany, to za 5 zł mogę zdradzić sekret, jak wgrać ponadlimitową liczbę zdjęć na photo-bikestats.
Niedziela, 16 października 2011Kategoria ..>100km, .Bridgestone., zz Foto zz
Wycieczka do Schwedt
Rower:
Bridgestone105.28 km (0.00km teren) czas jazdy: 04:24 h AVS:23.93km/h
Na dzisiaj zaplanowałem sobie skoczyć do Schwedt. Ostatnio byłem tam jakoś w czerwcu, a przedostatnio chyba w 2009. Niestety mam problemy z wczesnym wstawaniem - prawdopodobnie przyczyną jest chodzenie spać średnio o 2:30. Kiedy się przebudziłem czułem, że jest już w miarę późno, więc podjąłem decyzję, że jeśli nie wybiła jeszcze 12, to jadę. No i dupa zimna - 11:46 - trzeba jechać.
Wyruszyłem w końcu o 13:15. Kierunek Rosówek i w Neurochlitz skręt na szlak Odra-Nysa. Do samego Schwedt pod wiatr. Średnia prędkość 22,5 km/h. Pewnie bez wiatru też by taka była. Po drodze ściągałem niepotrzebnie zabrane ciuchy. Przygotowałem się na +2*C, a było chyba o 10 więcej. To był fatalny błąd, więcej go nie popełnię.
Zawróciłbym do domu szybciej, ale chciałem móc napisać, że byłem w Schwedt, więc jeszcze dojechałem do terenu zabudowanego i szczeliłem fotę, która jest takim samym dowodem na moją prawdomówność, jak zdjęcie siodełka na wadze umieszczone na forum light-bike dowodem na jego prawdziwą masę.
Właśnie spostrzegłem, że straciłem punkty lojalnościowe w serwisie foto-bikestats i teraz nie mogę już dodać 80 zdjęć dziennie tylko 60, dzięki temu jak kiedyś przejadę 400 km i będę robił najdłuższy wpis w życiu, sporządzanie go zajmie mi 15 minut mniej.
Wyruszyłem w końcu o 13:15. Kierunek Rosówek i w Neurochlitz skręt na szlak Odra-Nysa. Do samego Schwedt pod wiatr. Średnia prędkość 22,5 km/h. Pewnie bez wiatru też by taka była. Po drodze ściągałem niepotrzebnie zabrane ciuchy. Przygotowałem się na +2*C, a było chyba o 10 więcej. To był fatalny błąd, więcej go nie popełnię.
Zawróciłbym do domu szybciej, ale chciałem móc napisać, że byłem w Schwedt, więc jeszcze dojechałem do terenu zabudowanego i szczeliłem fotę, która jest takim samym dowodem na moją prawdomówność, jak zdjęcie siodełka na wadze umieszczone na forum light-bike dowodem na jego prawdziwą masę.
Schwedt© Adamicki
W drodze powrotnej© Adamicki
Gartz© Adamicki
Gartz© Adamicki
Właśnie spostrzegłem, że straciłem punkty lojalnościowe w serwisie foto-bikestats i teraz nie mogę już dodać 80 zdjęć dziennie tylko 60, dzięki temu jak kiedyś przejadę 400 km i będę robił najdłuższy wpis w życiu, sporządzanie go zajmie mi 15 minut mniej.
Piątek, 14 października 2011Kategoria .Bridgestone.
Pętla przez Blankensee
Rower:
Bridgestone43.15 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:38 h AVS:26.42km/h
Wczesnopopołudniowa przejażdżka przez Mierzyn, Lubieszyn, Blankensee, Buk, Dobrą, Wołczkowo i Bezrzecze. Między Bismarkiem i Blankensee w ostatnim czasie nastąpił remont nawierzchni - zniknęło wiele sztucznych hopek w asfalcie.
Czwartek, 13 października 2011Kategoria ..>100km, .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz
Trip do Eggesin
Rower:
Bridgestone101.91 km (0.00km teren) czas jazdy: 04:19 h AVS:23.61km/h
Dzisiaj wypad z Silasem do NRD. Mieliśmy jechać do Ueckermunde, ale jak zwykle zmieniliśmy plany. Skróciliśmy trasę i dojechaliśmy tylko do Eggesin. W sumie dobrze, bo w drodze powrotnej było już trochę zimno. Beznadziejnie mi się jeździło dzisiaj po wczorajszym kręceniu.
Pełnia© Adamicki
Noc© Adamicki
Dziecko nr 1 - Silas© Adamicki
Dziecko nr 2 - Adamicki© Adamicki
Środa, 12 października 2011Kategoria .Bridgestone., Night Bike
Pętla przez Lubieszyn, Dobrą i Bezrzecze
Rower:
Bridgestone30.86 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:09 h AVS:26.83km/h
Wieczorne wyjście na szybką przejażdżkę (przy czym szybką=krótką, nie mylić z szybką). Chciałem jechać pętlę przez Blankensee, ale wróciłbym do domu blisko 22, więc wybrałem krótszą pętlę, którą robiłem ostatnio jakieś 3 miesiące temu z tego co pamiętam. W drodze powrotnej zahaczyłem barkiem pieszego obok pasów, ale na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że w mojej wyobraźni ów pieszy miał iść dalej przed siebie, a ja miałem przejechać za jego plecami jednak zamiast tego, gość nagle zamarł w bezruchu. Na szczęście to twardy zawodnik był i po pozytywnej odpowiedzi na moje pytanie "k*r*a, żyjesz?" mogłem jechać dalej. Do końca już nic fajnego się nie wydarzyło.
Z ciekawych rowerowych rzeczy z ostatnich dni, to oddałem Rometa na kasację luzów na ośce i okazało się, że po 300 km od wymiany napędu w środku jest duża kupa. Mam nadzieję, że kupione na Piłsudskiego za 16 zł jako podmianka części wystarczą, aby znów mógł kontynuować moje voyage na uczelnię. Jutro planowany Night Bike z Silasem, kierunek NRD.
Z ciekawych rowerowych rzeczy z ostatnich dni, to oddałem Rometa na kasację luzów na ośce i okazało się, że po 300 km od wymiany napędu w środku jest duża kupa. Mam nadzieję, że kupione na Piłsudskiego za 16 zł jako podmianka części wystarczą, aby znów mógł kontynuować moje voyage na uczelnię. Jutro planowany Night Bike z Silasem, kierunek NRD.
Niedziela, 9 października 2011Kategoria .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz
Szosowo po Niemczech
Rower:
Bridgestone87.05 km (2.50km teren) czas jazdy: 03:40 h AVS:23.74km/h
Chciałem dzisiaj jechać do Schwedt, ale na myśli o avs z ostatniej wycieczki zdecydowałem się, jednak tego nie robić, bo bym chyba do domu rano wrócił. Była 16:00, kiedy w końcu wyruszyłem. Kierunek Lubieszyn, dalej Bismark i Blankensee. Stąd kierunek Boock i Mewegen.
Stąd kierunek do miejscowości, której nazwę właśnie udało mi się nauczyć pisać na kompie bez błędu - Rothenklempenow.
I od tej pory zacząłem podbijać zupełnie nowe tereny. Pierwszą wsią było Dorotheenwalde. Zanim dojechałem, minąłem stadka krów.
Do centrum wsi, która kończyła się 500m dalej nie wjeżdżałem, bo był bruk. Skręciłem na północny zachód w kierunku na Koblentz. Po chwili napotkałem most z drewnianym pomostem.
Zanim dojechałem do Koblentz, bylo jeszcze Breitenstein, które przywitało mnie starą zrujnowaną zabudową i poczęstowało przez 700m brukiem, a że było jeszcze całkiem jasno, to poprowadziłem rower poboczem, mimo, że na upartego można było jechać, ale nie chciałem zaniżać średniej. ;)
Chciałem jeszcze skręcić na północ do Mariental i Borken, ale na horyzoncie pojawił się kolejny bruk, więc podziękowałem i pojechałem dalej na zachód do Krugsdorf. Tutaj trzy zdjęcia i kierunek południe do Zerrenthin.
Z Zerrenthin kierunek południe, czyli przeciąłem drogę Pasewalk-Lubieszyn i zacząłem się wspinać pod jedyną dzisiaj górę. Schwedenberg, szczyt 61 m.n.p.m. Jechałem pod prąd, bo akurat ta część drogi miała nawierzchnię asfaltową, a obok był bruk. Po 2 km dojechałem do Wetzenow. Fajna wioseczka. Po fotkach nie widać tego specjalnie, ale dzisiaj przejeżdżałem przez kilka wioseczek, w których mógłbym zrealizować swoją strategię życiową - zamieszkać w fajnym domku jednorodzinnym, nigdy go nie opuszczać, delektować się ciszą i spokojem i mieć wszystko w dupie. Koleś na drugim zdjęciu chyba przesadził z głębokością, bo teraz nie ma dachu.
Stąd wybrałem kierunek Rossow.
Tutaj zdecydowałem, że mimo niewielkiego ruchu na drodze, pojadę bocznymi wioseczkami i skręciłem na południe na Caselow. Niestety tutaj skończył się asfalt, a mi duma nie pozwalała zawrócić, więc dymałem 1,5 km "w terenie" poboczem obok bruku na odpalonych lampkach. Dotarłem do skrzyżowania w kierunku Bergholtz i musiałem trochę zwolnić, bo pobocze było mniej utwardzone. Trochę dziwne uczucie, bo wzdłuż drogi stały wiatraki, wiatr wiał, a one wydawały z siebie dźwięki, taki jak zawsze pod wpływem wiatru i ciary mnie trochę przechodziły, jak się patrzyłem z bliska na te kolosy. Jakieś 2 km dalej dotarłem do Bergholtz. Stąd kierunek Loecknitz i jeszcze krótka przerwa w Bismarku na założenie ocieplaczy i powrót do domku. Fajnie się dzisiaj jeździło. Zmęczyłem się, ale bez przesady. Dzisiejsza była tak jasna, jak te na amerykańskich filmach. Po asfalcie można było jechać bez świateł przy założeniu, że nie ma w nim wybojów. Oczywiście po przekroczeniu granicy w drodze powrotnej, odrzuciłem to założenie jako fałszywe.
Barokowy kościół z XV/XVI w. w Mewegen© Adamicki
Przyjazne kuce w Mewegen© Adamicki
Trzeci też był ok© Adamicki
Stąd kierunek do miejscowości, której nazwę właśnie udało mi się nauczyć pisać na kompie bez błędu - Rothenklempenow.
Kościół w Rothenklempenow XIV/XV w.© Adamicki
I od tej pory zacząłem podbijać zupełnie nowe tereny. Pierwszą wsią było Dorotheenwalde. Zanim dojechałem, minąłem stadka krów.
Krowy muuu..© Adamicki
Te same krowy, to samo muu...© Adamicki
Ukradzione krowy z Polski© Adamicki
Do centrum wsi, która kończyła się 500m dalej nie wjeżdżałem, bo był bruk. Skręciłem na północny zachód w kierunku na Koblentz. Po chwili napotkałem most z drewnianym pomostem.
Chmury© Adamicki
Most© Adamicki
Kanał wodny© Adamicki
Kanał wodny© Adamicki
Most© Adamicki
Most© Adamicki
Zanim dojechałem do Koblentz, bylo jeszcze Breitenstein, które przywitało mnie starą zrujnowaną zabudową i poczęstowało przez 700m brukiem, a że było jeszcze całkiem jasno, to poprowadziłem rower poboczem, mimo, że na upartego można było jechać, ale nie chciałem zaniżać średniej. ;)
Breitenstein© Adamicki
Wreszcie Koblentz i koniec bruku© Adamicki
Chciałem jeszcze skręcić na północ do Mariental i Borken, ale na horyzoncie pojawił się kolejny bruk, więc podziękowałem i pojechałem dalej na zachód do Krugsdorf. Tutaj trzy zdjęcia i kierunek południe do Zerrenthin.
Krugsdorf© Adamicki
Już tę babę gdzieś widziałem, chyba w naszym Sejmie© Adamicki
Krugsdorf© Adamicki
Kościół w Zerrenthin© Adamicki
Z Zerrenthin kierunek południe, czyli przeciąłem drogę Pasewalk-Lubieszyn i zacząłem się wspinać pod jedyną dzisiaj górę. Schwedenberg, szczyt 61 m.n.p.m. Jechałem pod prąd, bo akurat ta część drogi miała nawierzchnię asfaltową, a obok był bruk. Po 2 km dojechałem do Wetzenow. Fajna wioseczka. Po fotkach nie widać tego specjalnie, ale dzisiaj przejeżdżałem przez kilka wioseczek, w których mógłbym zrealizować swoją strategię życiową - zamieszkać w fajnym domku jednorodzinnym, nigdy go nie opuszczać, delektować się ciszą i spokojem i mieć wszystko w dupie. Koleś na drugim zdjęciu chyba przesadził z głębokością, bo teraz nie ma dachu.
Wetzenow© Adamicki
Wetzenow© Adamicki
Stąd wybrałem kierunek Rossow.
Rossow późnym wieczorem© Adamicki
Tutaj zdecydowałem, że mimo niewielkiego ruchu na drodze, pojadę bocznymi wioseczkami i skręciłem na południe na Caselow. Niestety tutaj skończył się asfalt, a mi duma nie pozwalała zawrócić, więc dymałem 1,5 km "w terenie" poboczem obok bruku na odpalonych lampkach. Dotarłem do skrzyżowania w kierunku Bergholtz i musiałem trochę zwolnić, bo pobocze było mniej utwardzone. Trochę dziwne uczucie, bo wzdłuż drogi stały wiatraki, wiatr wiał, a one wydawały z siebie dźwięki, taki jak zawsze pod wpływem wiatru i ciary mnie trochę przechodziły, jak się patrzyłem z bliska na te kolosy. Jakieś 2 km dalej dotarłem do Bergholtz. Stąd kierunek Loecknitz i jeszcze krótka przerwa w Bismarku na założenie ocieplaczy i powrót do domku. Fajnie się dzisiaj jeździło. Zmęczyłem się, ale bez przesady. Dzisiejsza była tak jasna, jak te na amerykańskich filmach. Po asfalcie można było jechać bez świateł przy założeniu, że nie ma w nim wybojów. Oczywiście po przekroczeniu granicy w drodze powrotnej, odrzuciłem to założenie jako fałszywe.