Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2011
Dystans całkowity: | 587.36 km (w terenie 92.20 km; 15.70%) |
Czas w ruchu: | 25:06 |
Średnia prędkość: | 23.40 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 58.74 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 30 sierpnia 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz, zz Wakacje zz
Wakacyjna przejażdżka #7
Rower:
Bridgestone31.28 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:13 h AVS:25.71km/h
Mój wewnętrzny leń wciąż ma nade mną kontrolę. Dzisiaj znowu krótka przejażdżka. Tym razem jakieś nowe wioseczki, nawierzchnia asfaltowa, jak się już zdążyłem przyzwyczaić, znów ok. Wrzucam fotki ruin zamku w Besiekierach. Można sobie tutaj trochę o nim poczytać: art. w Wikipedii, strona o powiecie łęczyckim.
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Ruiny zamku© Adamicki
Piątek, 26 sierpnia 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz, zz Wakacje zz
Wakacyjna przejażdżka #6 + wierszyk
Rower:
Bridgestone26.11 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:00 h AVS:26.11km/h
Dzisiaj w końcu jakieś kręcenie. Solidny leń rowerowy mnie dopadł i ani trochę nie mam ochoty oddalać się od domu. Znowu po okolicznych wioskach z zaliczeniem Grabowa. Płasko, rolniczo i asfaltowo zajebiście równo (tak, tak, znów zacząłem pisemnie używać niecenzuralnych słów;)).
No i wrzucam na koniec wiersz pisany ośmiozgłoskowcem (rymy a-a-b-b) autorstwa mojego wujka, co byście się wszyscy trochę odchamili. ;)
Bączek
Od prawieków w całym świecie,
Kogo kolka w brzuchu gniecie,
Każdy sobie pierdzi chętnie,
Cicho, smętnie i namiętnie.
Stary, młody, mały, duży,
Wszystkim dym się z dupy kurzy.
Każdy co dzień portki pruje,
Bliźnim pod nos popierduje.
Pierdzą panny, dobrodzieje,
Księża, nawet kaznodzieje.
I profesor choć je marnie,
Też z powagą sobie piarnie.
Pierdzą ludzie na stojąco,
Na leżąco, na stojąco.
Pierdzą nawet przy kochaniu,
By dać taktu, jak przy graniu.
Krasnawice w wieku kwiecie,
Popierdują jak na flecie.
A w poważnym wieku damy,
Wypierdują całe gamy.
I w mieszkaniu, i w kościele,
W dni powszednie i w niedziele.
I filozof, i matołek,
Każdy sobie pierdzi w stołek.
Wół i osioł, koń przy żłobie,
I pies czasem pierdzi sobie.
I biskup jak złość zbiera,
Pierdzi wtedy, jak cholera.
Jeden w jadle przebrał miarę,
I ma w dupie oliwiarę.
Gdy chciał piardnąć na odmianę,
Osrał okna drzwi i ścianę.
I ten drugi bździ niecnota,
Jakby zjadł zdechłego kota.
A gdy się znów czego naje,
To mu wiatrak w dupie staje.
Gruba ciocia też w humorze,
Kiedy piardnąć sobie może.
Więc natęża się biedaczka,
Że aż trzeszczy cała sraczka.
A jąkała w kącie stała,
Dupę ścisła, bo się bała.
Chciałaby se puścić bąka,
Lecz w pierdzeniu też się jąka.
Jednym słowem w całym świecie,
Kogo kolka w dupę gniecie,
Każdy sobie pierdzi chętnie,
Cicho, smętnie i namiętnie.
Wiejska droga© Adamicki
No i wrzucam na koniec wiersz pisany ośmiozgłoskowcem (rymy a-a-b-b) autorstwa mojego wujka, co byście się wszyscy trochę odchamili. ;)
Bączek
Od prawieków w całym świecie,
Kogo kolka w brzuchu gniecie,
Każdy sobie pierdzi chętnie,
Cicho, smętnie i namiętnie.
Stary, młody, mały, duży,
Wszystkim dym się z dupy kurzy.
Każdy co dzień portki pruje,
Bliźnim pod nos popierduje.
Pierdzą panny, dobrodzieje,
Księża, nawet kaznodzieje.
I profesor choć je marnie,
Też z powagą sobie piarnie.
Pierdzą ludzie na stojąco,
Na leżąco, na stojąco.
Pierdzą nawet przy kochaniu,
By dać taktu, jak przy graniu.
Krasnawice w wieku kwiecie,
Popierdują jak na flecie.
A w poważnym wieku damy,
Wypierdują całe gamy.
I w mieszkaniu, i w kościele,
W dni powszednie i w niedziele.
I filozof, i matołek,
Każdy sobie pierdzi w stołek.
Wół i osioł, koń przy żłobie,
I pies czasem pierdzi sobie.
I biskup jak złość zbiera,
Pierdzi wtedy, jak cholera.
Jeden w jadle przebrał miarę,
I ma w dupie oliwiarę.
Gdy chciał piardnąć na odmianę,
Osrał okna drzwi i ścianę.
I ten drugi bździ niecnota,
Jakby zjadł zdechłego kota.
A gdy się znów czego naje,
To mu wiatrak w dupie staje.
Gruba ciocia też w humorze,
Kiedy piardnąć sobie może.
Więc natęża się biedaczka,
Że aż trzeszczy cała sraczka.
A jąkała w kącie stała,
Dupę ścisła, bo się bała.
Chciałaby se puścić bąka,
Lecz w pierdzeniu też się jąka.
Jednym słowem w całym świecie,
Kogo kolka w dupę gniecie,
Każdy sobie pierdzi chętnie,
Cicho, smętnie i namiętnie.
Środa, 17 sierpnia 2011Kategoria ..>100km, .Bridgestone., zz Foto zz, zz Wakacje zz, ..>150km
Wakacyjna przejażdżka #5
Rower:
Bridgestone164.13 km (0.00km teren) czas jazdy: 06:25 h AVS:25.58km/h
Na dzisiaj zaplanowałem trasę na dwie stówy. Niestety nie chciało mi się jechać, musiałem się zmusić, a jak w końcu wyszedłem, od początku czułem się, jak bym miał zgona. Zero powera, największy avs 27km/h z czymś po około 35km, a od tej pory tylko w dół. Skracałem kilkukrotnie trasę, żeby się nie zajechać na amen, bo zapomniałem portfela i jako wsparcie miałem ze sobą tylko 2 zeta. Dobrze, że bananów starczyło.
Jezioro Jeziorsko - jeszcze nigdy nie byłem nad jeziorem, które śmierdziałoby tak jak to, masakra. Na zdjęciu koło miejscowości o tej samej nazwie Jeziorsko, kilka km na północ od miasta Warta. Zwiedzenie Warty i obejrzenie tego jeziora były jednym z głównych założeń na dzisiaj, ale do miasta nie zajechałem, bo nie czułem się na siłach dodawać km, a jezioro niestety okazało się niewypałem.
Z daleka pstryknąłem zaporo-tamo-jaz na Jeziorze Jeziorsku i skróciłem sobie trasę, jadąc przez wioseczki. Nie zrobiłem zdjęć najfajniejszych widoków, ale było czuć klimat jak w górach, nawet dwa podjazdy były.
Za Spycimierzem przytrafiło mi się, to co zwykle się przytrafia co kilkaset km. Pękła mi szprycha. Tym razem w przednim kole. Centrowałem na szybko, żeby pozbyć się jedynie bicia bocznego i tutaj może być, ale góra-dół już to masakra - za bardzo baunsuje. Na równej drodze nie da się po prostu jechać, potrzebne są koleiny i wyboje. :)
Modernizowana DW 703 fragment z Łęczycy do Poddębic© Adamicki
.. :: Pole :: ..© Adamicki
Droga za miastem© Adamicki
Bridgestone na pauzie© Adamicki
Kościół nie pamiętam gdzie© Adamicki
Jezioro Jeziorsko© Adamicki
Jezioro Jeziorsko - jeszcze nigdy nie byłem nad jeziorem, które śmierdziałoby tak jak to, masakra. Na zdjęciu koło miejscowości o tej samej nazwie Jeziorsko, kilka km na północ od miasta Warta. Zwiedzenie Warty i obejrzenie tego jeziora były jednym z głównych założeń na dzisiaj, ale do miasta nie zajechałem, bo nie czułem się na siłach dodawać km, a jezioro niestety okazało się niewypałem.
Neogotycki kościół we wsi Miłkowice© Adamicki
Tablica informacyjna© Adamicki
Widok na zgromadzoną wodę© Adamicki
Widok na tamo-zaporo-jaz, etc.© Adamicki
Z daleka pstryknąłem zaporo-tamo-jaz na Jeziorze Jeziorsku i skróciłem sobie trasę, jadąc przez wioseczki. Nie zrobiłem zdjęć najfajniejszych widoków, ale było czuć klimat jak w górach, nawet dwa podjazdy były.
.. Mućki ..© Adamicki
Droga© Adamicki
Łąka za wsią Józefów© Adamicki
Drewniana szopa lub coś podobnego© Adamicki
Kościół w Spycimierzu© Adamicki
Za Spycimierzem przytrafiło mi się, to co zwykle się przytrafia co kilkaset km. Pękła mi szprycha. Tym razem w przednim kole. Centrowałem na szybko, żeby pozbyć się jedynie bicia bocznego i tutaj może być, ale góra-dół już to masakra - za bardzo baunsuje. Na równej drodze nie da się po prostu jechać, potrzebne są koleiny i wyboje. :)
Widok na rzekę Wartę w Uniejowie© Adamicki
Zabytkowy obiekt zwany kościołem, Uniejów© Adamicki
Kościół w Uniejowie© Adamicki
Niedziela, 14 sierpnia 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz, zz Wakacje zz
Wakacyjna przejażdżka #4
Rower:
Bridgestone34.13 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:02 h AVS:33.03km/h
Dzisiaj szybka przejażdżka wieczorkiem na godzinę przed zmrokiem. Plan był taki, abym na wypadek padającego jutro deszczu, dał sobie w dupę już dzisiaj i następnego dnia o rowerze nie myślał. Między innymi dlatego, kiedy już znalazłem się koło ciekawej atrakcji turystycznej, to zatrzymałem się na fotkę tylko, bo skończył się asfalt i musiałem zawrócić. Później jeszcze był jeden fragment, gdzie dawałem jakieś 700m z buta. Podsumowując wyszła mi pętla przez Grabów.
Na zdjęciu widoczne ruiny zamku zbudowanego we wsi Besiekiery na usypanym kopcu stworzonym na sztucznie wykopanym stawie. Zamek wybudowano prawdopodobnie na przełomie XV i XVI wieku. Więcej informacji można znaleźć tutaj i trochę również tutaj. Warto kliknąć chociaż, żeby spojrzeć na foto, bo moje są jedynie z daleka, ale jeszcze tutaj podjadę w czasie tego pobytu.
Na zdjęciu widoczne ruiny zamku zbudowanego we wsi Besiekiery na usypanym kopcu stworzonym na sztucznie wykopanym stawie. Zamek wybudowano prawdopodobnie na przełomie XV i XVI wieku. Więcej informacji można znaleźć tutaj i trochę również tutaj. Warto kliknąć chociaż, żeby spojrzeć na foto, bo moje są jedynie z daleka, ale jeszcze tutaj podjadę w czasie tego pobytu.
Ruiny zamku w Besiekierach© Adamicki
Ruiny zamku w Besiekierach© Adamicki
Piątek, 12 sierpnia 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz, zz Wakacje zz
Wakacyjna przejażdżka #3
Rower:
Bridgestone67.55 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:44 h AVS:24.71km/h
Znowu jestem we wsi k/Kłodawy. Niestety dzisiejszy dzień jest dla mnie bardzo smutny, ponieważ nie mogę się podłączyć do niezabezpieczonego bezprzewodowego łącza internetowego sąsiada. Nie ma neta, nie ma życia, więc wybrałem się na lekką przebieżkę po okolicznych wioskach. Odwiedziłem m.in. Grabów, a z nieco większych miejscowości Łęczycę.
Krajobraz z dzisiaj można podsumować o tak:
W sumie zapomniałem o tym ostatnio nadmienić we wpisie, ale uważni Prenumeratorzy Bloga (mam tu na myśli mojego nieistniejącego wujka i wyimaginowanego stryjka) z pewnością sami zauważyli, że w tym roku ujechałem już trzeci tysiąc kilometrów (oh, yeah!), a Trekowi wybiło 5kkm.
Krajobraz z dzisiaj można podsumować o tak:
Pole© Adamicki
W sumie zapomniałem o tym ostatnio nadmienić we wpisie, ale uważni Prenumeratorzy Bloga (mam tu na myśli mojego nieistniejącego wujka i wyimaginowanego stryjka) z pewnością sami zauważyli, że w tym roku ujechałem już trzeci tysiąc kilometrów (oh, yeah!), a Trekowi wybiło 5kkm.
Wtorek, 9 sierpnia 2011Kategoria ..>100km, .Trek., zz Foto zz
Puszcza Bukowa + Jezioro Głębokie
Rower:
Trek110.01 km (60.00km teren) czas jazdy: 05:58 h AVS:18.44km/h
Ponowny wypad do Puszczy Bukowej. Zrobiłem tutaj jakieś 55km wliczając w to również drogi asfaltowe. W niektórych miejscach chyba nawet dwa razy byłem, np. w Kołowie, coś wreszcie zaczynam kojarzyć - mała ta Puszcza. ;) Nie zabrałem dzisiaj żadnych bananów, ale za to sporo słodyczy i śmiało nasypałem białego proszku do wszystkich bidonów, to mi prądu nie odcięło, jak ostatnio kiedy wracałem.
W lesie natrafiłem na drwali, którzy dewastowali las wycinając drzewa i rozjeżdżali ścieżki traktorami. Dwa lata tutaj nie byłem i muszę powiedzieć, że Puszcza wydaje mi się bardziej zaniedbana - zdziczała w niektórych miejscach, a na całkiem nieźle prezentujących się kiedyś ścieżkach są dziś prawie pół metrowe koleiny.
Zdecydowałem się na wspinaczkę z rowerem na plecach pod górę, pod którą kiedyś Kula podprowadzał rower z zamiarem zjazdu, ale zbyt pionowo było. Tym razem ja wchodziłem kucając i pomagając sobie ręką. Sprowadzić bym nie dał rady. Jak ktoś chce, to śmiało może straszyć swoje lub pożyczone dziecko przepaścią ze zdjęcia, jeśli to nie przestanie natychmiast płakać albo znowu zrobi taką dużą kupę w pieluchę.
Bikerów spotkałem może pięciu, pusto i spokojnie.
Chcąc dobić do setki, a później jeszcze dalej pojechałem jeszcze po powrocie na lewobrzeże do Lasku Arkońskiego i okrążyć Jezioro Głębokie.
W lesie natrafiłem na drwali, którzy dewastowali las wycinając drzewa i rozjeżdżali ścieżki traktorami. Dwa lata tutaj nie byłem i muszę powiedzieć, że Puszcza wydaje mi się bardziej zaniedbana - zdziczała w niektórych miejscach, a na całkiem nieźle prezentujących się kiedyś ścieżkach są dziś prawie pół metrowe koleiny.
Puszcza Bukowa© Adamicki
Puszcza Bukowa© Adamicki
Zdecydowałem się na wspinaczkę z rowerem na plecach pod górę, pod którą kiedyś Kula podprowadzał rower z zamiarem zjazdu, ale zbyt pionowo było. Tym razem ja wchodziłem kucając i pomagając sobie ręką. Sprowadzić bym nie dał rady. Jak ktoś chce, to śmiało może straszyć swoje lub pożyczone dziecko przepaścią ze zdjęcia, jeśli to nie przestanie natychmiast płakać albo znowu zrobi taką dużą kupę w pieluchę.
Postrach niemowlaków© Adamicki
Trek 8500 Custom© Adamicki
Bikerów spotkałem może pięciu, pusto i spokojnie.
Puszcza Bukowa© Adamicki
Chcąc dobić do setki, a później jeszcze dalej pojechałem jeszcze po powrocie na lewobrzeże do Lasku Arkońskiego i okrążyć Jezioro Głębokie.
Poniedziałek, 8 sierpnia 2011Kategoria .Romet.
Po mieście
Rower:
Romet13.57 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:42 h AVS:19.39km/h
Niedziela, 7 sierpnia 2011Kategoria .Trek., zz Foto zz
Puszcza Bukowa
Rower:
Trek67.90 km (12.20km teren) czas jazdy: 02:48 h AVS:24.25km/h
Dawno już tutaj nie byłem. Trochę późno się obudziłem i wypad musiał być krótki, ale zdążyłem obrócić. Niestety moja znajomość prawobrzeżnych lasów Szczecina jest na tyle mała, że jadąc tzw. asfaltem i nie wiedząc, która ściecha będzie najlepsza do wybrania, jak w końcu gdzieś skręciłem, to za chwilę wyjechałem na DK3 koło Starego Czarnowa. Kilka kilometrów później po krótkim pobycie w terenie z kolei "asfalt" wywiózł mnie znów do DK3, tym razem koło Płoni. :) Ale zrobię kilkanaście wypadów, to się może zacznę trochę orientować.
Puszcza Bukowa© Adamicki
Sobota, 6 sierpnia 2011Kategoria .Trek., zz Foto zz
Powrót Treka
Rower:
Trek40.13 km (20.00km teren) czas jazdy: 01:58 h AVS:20.41km/h
W końcu pierwszy raz od prawie dwóch lat wyszedłem na Treka. Tydzień go myłem i szykowałem, ale efekt jest pozytywny. Tylko kijowy aparat w telefonie wszystko zabił. Bidony na zdjęciach są puste, tylko dla szpanu. Później przyczepiłem też atrybut prawdziwych mężczyzn w postaci trójkątnej różowej torebki pod ramą. :)
Już dawno chciałem się przejechać po lesie, ale wizja tego, co trzeba z zrobić którymkolwiek góralem przerażała mnie. W końcu w ostatnią niedzielę wykonałem jednak pierwszy krok w tym kierunku. Do upierdliwych czynności, które musiałem wykonać należało mycie roweru, napędu, czyszczenie kółek od przerzutki, wstawienie szprychy, centrowanie koła, regulacja hamulca, etc. Okazało się, że po dwóch latach stania w błotnym syfie kółeczka przerzutki całkowicie przestały się kręcić. Rozebrałem, opsikałem łożyska WD-40 i szorowałem szczotą, a wszystko to nic nie dało. Dopiero na siłę rozruszanie śrubokrętem i powtórzenie wszystkiego pomogło i teraz znów jest bardzo ok. Potem dobranie najkrótszego łańcucha. Czyszczenie sterów jest kolejną czynnością, której się obawiałem, ale mimo, że stery wydają się być u góry nieszczelne, to właśnie góra była już na pierwszy rzut oka tak czyściutka, że nawet nie zaglądałem do niej, a wyczyściłem i przesmarowałem jedynie wszystko na dole.
Najgorszym etapem było znalezienie szprychy. Jak się okazuje chyba jestem debilem (raczej na pewno, bo po co to wszystko piszę?;)), bo najprawdopodobniej opierając o siebie rowery skasowałem jedną szprychę. Odwiedziłem wszystkie najważniejsze sklepy w Szczecinie i nigdzie nie znalazłem czarnego Macha 262 mm cieniowanego na 1,8 mm. Ostatecznie zadowoliłem się Revolutionem 2x1.5x2 mm za 4 zł i odchudziłem w ten sposób bike. ;) Wstawienie szprychy okazało się niewymagające gięcia jej, bo była to akurat szprycha idąca na zewnątrz wszystkich pozostałych, ale bez odkręcenia kasety i tarczy się nie odbyło. I dobrze, bo wymyłem na maxa kasetę, a nastawiając dosyć długo hamulec w końcu udało mi się zrobić to idealnie bez tarcia. Wcześniej jeszcze centrowanie na "centrownicy" i później też - już prawie nie bije. Na koniec już tylko założenie i nasmarowanie łańcucha oraz wyprostowanie i dokręcenie mostka.
Najpierw pojechałem do Lasku Arkońskiego i okrążyłem Głębokie czyli lajtowy lewobrzeżny standard. Dalej lasem pod Miodową, na Gubałówkę, stąd przez jakiś czas czerwonym szlakiem Ścieżkami Dzików, z którego odbiłem w lewo i dojechałem na dół Gubałówki od drugiej strony. Stamtąd znowu prawie do Głębokiego i przez Arkoński na remontowaną ul. Arkońską i inspekcja wiaduktu kolejowego i robót drogowych, a potem dom.
Trek 8500 Custom© Adamicki
Trek 8500 Custom© Adamicki
Kaseta© Adamicki
Już dawno chciałem się przejechać po lesie, ale wizja tego, co trzeba z zrobić którymkolwiek góralem przerażała mnie. W końcu w ostatnią niedzielę wykonałem jednak pierwszy krok w tym kierunku. Do upierdliwych czynności, które musiałem wykonać należało mycie roweru, napędu, czyszczenie kółek od przerzutki, wstawienie szprychy, centrowanie koła, regulacja hamulca, etc. Okazało się, że po dwóch latach stania w błotnym syfie kółeczka przerzutki całkowicie przestały się kręcić. Rozebrałem, opsikałem łożyska WD-40 i szorowałem szczotą, a wszystko to nic nie dało. Dopiero na siłę rozruszanie śrubokrętem i powtórzenie wszystkiego pomogło i teraz znów jest bardzo ok. Potem dobranie najkrótszego łańcucha. Czyszczenie sterów jest kolejną czynnością, której się obawiałem, ale mimo, że stery wydają się być u góry nieszczelne, to właśnie góra była już na pierwszy rzut oka tak czyściutka, że nawet nie zaglądałem do niej, a wyczyściłem i przesmarowałem jedynie wszystko na dole.
Najgorszym etapem było znalezienie szprychy. Jak się okazuje chyba jestem debilem (raczej na pewno, bo po co to wszystko piszę?;)), bo najprawdopodobniej opierając o siebie rowery skasowałem jedną szprychę. Odwiedziłem wszystkie najważniejsze sklepy w Szczecinie i nigdzie nie znalazłem czarnego Macha 262 mm cieniowanego na 1,8 mm. Ostatecznie zadowoliłem się Revolutionem 2x1.5x2 mm za 4 zł i odchudziłem w ten sposób bike. ;) Wstawienie szprychy okazało się niewymagające gięcia jej, bo była to akurat szprycha idąca na zewnątrz wszystkich pozostałych, ale bez odkręcenia kasety i tarczy się nie odbyło. I dobrze, bo wymyłem na maxa kasetę, a nastawiając dosyć długo hamulec w końcu udało mi się zrobić to idealnie bez tarcia. Wcześniej jeszcze centrowanie na "centrownicy" i później też - już prawie nie bije. Na koniec już tylko założenie i nasmarowanie łańcucha oraz wyprostowanie i dokręcenie mostka.
Polska myśl techniczna - centrownica domowej roboty, wcale nie made in China© Adamicki
Najpierw pojechałem do Lasku Arkońskiego i okrążyłem Głębokie czyli lajtowy lewobrzeżny standard. Dalej lasem pod Miodową, na Gubałówkę, stąd przez jakiś czas czerwonym szlakiem Ścieżkami Dzików, z którego odbiłem w lewo i dojechałem na dół Gubałówki od drugiej strony. Stamtąd znowu prawie do Głębokiego i przez Arkoński na remontowaną ul. Arkońską i inspekcja wiaduktu kolejowego i robót drogowych, a potem dom.
Piątek, 5 sierpnia 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Koniec zbijania bąków!
Rower:
Bridgestone32.55 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:16 h AVS:25.70km/h
W końcu odwaliłem, to co musiałem i po dwunastu dniach przerwy wyprałem się dzisiaj na rower. Póki co jeszcze na szosę, bo mimo, że las korci, to Trek wciąż nie jest jeszcze gotowy.
Wypad zaczął się pechowo, po 3,4km złapałem flaka - jakiś ostry kamyczek wpadł w nacięcie w oponie.
W takiej sytuacji najlepiej było zakleić dziurę i mieć dodatkowe wzmocnienie od łatki, więc tak zrobiłem. Złożyłem rower i już chciałem jechać, a tu lipa, bo łańcuch wyskoczył z pomiędzy kółeczek przerzutki - tak już ona ma. Uwaliłem się cały smarem, ale za to zauważyłem, że mogę dosyć łatwo założyć łańcuch z powrotem, bo przerzutka ma mechanizm, który pozwala ją zdjąć z roweru bez rozkręcania wózka omijając łańcuch.
Potem kontynuowałem night bike z sigmą micro wioskami typu Warnik, etc. i kawałek po mieście, ale już nic fajnego się nie stało, więc nie będę zmyślał.
Wypad zaczął się pechowo, po 3,4km złapałem flaka - jakiś ostry kamyczek wpadł w nacięcie w oponie.
Bridgestone w przydrożnym serwisie© Adamicki
W takiej sytuacji najlepiej było zakleić dziurę i mieć dodatkowe wzmocnienie od łatki, więc tak zrobiłem. Złożyłem rower i już chciałem jechać, a tu lipa, bo łańcuch wyskoczył z pomiędzy kółeczek przerzutki - tak już ona ma. Uwaliłem się cały smarem, ale za to zauważyłem, że mogę dosyć łatwo założyć łańcuch z powrotem, bo przerzutka ma mechanizm, który pozwala ją zdjąć z roweru bez rozkręcania wózka omijając łańcuch.
Potem kontynuowałem night bike z sigmą micro wioskami typu Warnik, etc. i kawałek po mieście, ale już nic fajnego się nie stało, więc nie będę zmyślał.