Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2011
Dystans całkowity: | 802.10 km (w terenie 181.45 km; 22.62%) |
Czas w ruchu: | 34:10 |
Średnia prędkość: | 23.48 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 40.10 km i 1h 42m |
Więcej statystyk |
Środa, 28 września 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Uwaga na opony wychodzące z obręczy! (Akapit 4)
Rower:
Bridgestone95.57 km (0.00km teren) czas jazdy: 03:55 h AVS:24.40km/h
Dzisiaj chciałem pojechać do Schwedt, nawet udało mi się wcześniej wstać i wyjechałem trochę po 13. Przez Lubieszyn i Grambow. W Schwennenz popełniłem pierwszy błąd, kiedy chciałem na piechotę i terenem przejechać drogę w budowie, w nadziei, że doprowadzi mnie ona do Ladenthin i dalej kierunek południe.
Zakończyło się pasem po półtora km dalej i skrętem w jakąś inną drogę z małych płyt betonowych, która przeprowadziła mnie między jeziorami Schwennenzer See i Lebehner See do drogi nr 113.
Postanowiłem, że skrócę sobie trasę w następnym możliwym miejscu i 3 km dalej skręciłem w lewo do Hohenholz. Niestety i ta droga okazała się wtopą, bo za w centrum wsi zaczął się hardcorowy bruk, więc musiałem zawrócić.
Takim oto sposobem dojechałem do Krackowa, skręciłem na Nadrensee, gdzie znów się sparzyłem na skrócie i kontynuowałem bardziej okrężną, ale asfaltową drogą do Radekow i Tantow.
Po drodze miałem jednak mogącą się okazać groźną awarię. Wydawało mi się, że coś mi się przyczepiło do przedniej obręczy bo cyklicznie tarła o klocek hamulcowy. Jednak, gdy się zatrzymałem okazało się, że to opona zaczęła mi się zsuwać z obręczy. Niestety nie zdążyłem spuścić powietrza i włożyć jej z powrotem, bo po kilku sekundach od zatrzymania się dętka z hukiem dosłownie pierdolnęła. Czuję, że miałem dzisiaj wielkiego farta, bo gdybym zbagatelizował bicie i tylko rozszerzył szczęki hamulca i jechał dalej, co początkowo zrobiłem, to mógłbym skończyć z mordą rozbitą na asfalcie. Od zsunięcia się opony, do pęknięcia dętki minęło mniej niż 60 sekund. Podejrzewam, że przyczyną defektu było ciśnienie 8 atm, już więcej tyle nie będę dawał nigdy. Lepiej miękko, a bezpiecznie. Mam nadzieję, że ten krótki opis natchnie kogoś, żeby w przyszłości nie przesadził z ciśnieniem.
W Tantow wsiadłem na Szlak "Od rzeki Randow do Odry", który za chwilę zgubiłem i przez Hohenreinkendorf dojechałem w końcu do Gartz. Jako, że była już godzina 17:00, a miałem nadbite 20 km więcej niż zwykle mam do Gartz, to postanowiłem, że zmieniam plany i wracam już do domu. Cyknąłem Bramę Szczecińską i pojechałem na Szlak "Odra-Nysa".
Za Mescherin był najlepszy kawałek. Kiedy nim jechałem, zobaczyłem, że dobudowany został odcinek drogi do Polski, więc skręciłem w prawo. Znów przez teren budowy dojechałem do Pargowa. Znajdują się tutaj ruiny zabytkowego kościoła z XIV w.
Z Pargowa kierunek Kamieniec, czyli na północ jadąc wzdłuż granicy. Znajduje się tutaj jakiś budynek neoklasycystyczny z XIX w. i granitowy kościół z XIII w. W centrum wsi trzech kolesi słuchało tandetnej muzyki disco polo a'la Polsat wczesne lata 90. Kiedy przejeżdżałem jeden z nich zakrzyknął do mnie "zajebię Ci ten rower, zajebię", ale wcale się nie zmartwiłem, bo wiedziałem, że nigdy tego nie zrobi, gdyż bardzo się mnie boi, a musiał tak powiedzieć, żeby wydać się bardziej atrakcyjny w umysłach swoich kolegów. Najwyraźniej we wsi nie ma kobiet. Wkrótce potem skończył się asfalt i musiałem trochę poprowadzić. Na szczęście tylko jakieś 500 m.
Dotarłem do wsi o nazwie Moczyły i zdecydowałem się zajechać, bo na mapie zobaczyłem XIII w. kościół - znowu ruiny.
Stąd kierunek Kołbaskowo i już miało być bez zdjęć, ale schowałem się do tunela aerodynamicznego za traktor, więc jeszcze go cyknąłem. Jak kierowca mnie zobaczył, chciał urwać, ale wykręcił tylko 40 km/h i przestał. Chwilę potem skręcając w prawo skosił swoim tyłkiem plastykowy żółty słupek ze znakiem białą strzałką na niebieskim tle.
A ja wracając koło Makro zajechałem jeszcze do MacaD na 2 czisburgery i potem kierunek dom bez żadnego dokręcania. Fajna wycieczka dzisiaj była, tak blisko, a nowe tereny odkryte, tylko trochę średnia zassała, bo planowałem, żeby było 27 km/h.
Modernizacja drogi w Schwennenz© Adamicki
Schwennenz© Adamicki
Za Schennenz© Adamicki
Za Schennenz© Adamicki
Zakończyło się pasem po półtora km dalej i skrętem w jakąś inną drogę z małych płyt betonowych, która przeprowadziła mnie między jeziorami Schwennenzer See i Lebehner See do drogi nr 113.
Niemiecka droga© Adamicki
Jezioro© Adamicki
Postanowiłem, że skrócę sobie trasę w następnym możliwym miejscu i 3 km dalej skręciłem w lewo do Hohenholz. Niestety i ta droga okazała się wtopą, bo za w centrum wsi zaczął się hardcorowy bruk, więc musiałem zawrócić.
Owce meee..© Adamicki
Konie ichaa..© Adamicki
Hohenholz i antyszosowa nawierzchnia© Adamicki
Takim oto sposobem dojechałem do Krackowa, skręciłem na Nadrensee, gdzie znów się sparzyłem na skrócie i kontynuowałem bardziej okrężną, ale asfaltową drogą do Radekow i Tantow.
Po drodze miałem jednak mogącą się okazać groźną awarię. Wydawało mi się, że coś mi się przyczepiło do przedniej obręczy bo cyklicznie tarła o klocek hamulcowy. Jednak, gdy się zatrzymałem okazało się, że to opona zaczęła mi się zsuwać z obręczy. Niestety nie zdążyłem spuścić powietrza i włożyć jej z powrotem, bo po kilku sekundach od zatrzymania się dętka z hukiem dosłownie pierdolnęła. Czuję, że miałem dzisiaj wielkiego farta, bo gdybym zbagatelizował bicie i tylko rozszerzył szczęki hamulca i jechał dalej, co początkowo zrobiłem, to mógłbym skończyć z mordą rozbitą na asfalcie. Od zsunięcia się opony, do pęknięcia dętki minęło mniej niż 60 sekund. Podejrzewam, że przyczyną defektu było ciśnienie 8 atm, już więcej tyle nie będę dawał nigdy. Lepiej miękko, a bezpiecznie. Mam nadzieję, że ten krótki opis natchnie kogoś, żeby w przyszłości nie przesadził z ciśnieniem.
Blee..© Adamicki
Kupa© Adamicki
W Tantow wsiadłem na Szlak "Od rzeki Randow do Odry", który za chwilę zgubiłem i przez Hohenreinkendorf dojechałem w końcu do Gartz. Jako, że była już godzina 17:00, a miałem nadbite 20 km więcej niż zwykle mam do Gartz, to postanowiłem, że zmieniam plany i wracam już do domu. Cyknąłem Bramę Szczecińską i pojechałem na Szlak "Odra-Nysa".
Brama Szczecińska w Gartz© Adamicki
Za Mescherin był najlepszy kawałek. Kiedy nim jechałem, zobaczyłem, że dobudowany został odcinek drogi do Polski, więc skręciłem w prawo. Znów przez teren budowy dojechałem do Pargowa. Znajdują się tutaj ruiny zabytkowego kościoła z XIV w.
Nowa droga od granicy© Adamicki
Coś nie wyszło:)© Adamicki
Wymarzony widok dla szosowca© Adamicki
Coś nie wyszło II ?© Adamicki
Coś nie wyszło II ?© Adamicki
Coś nie wyszło? III© Adamicki
Droga w budowie© Adamicki
Droga w budowie© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Ruiny kościoła© Adamicki
Ruiny kościoła© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Droga w budowie© Adamicki
Jakieś ruiny© Adamicki
Modernizacja drogi© Adamicki
Z Pargowa kierunek Kamieniec, czyli na północ jadąc wzdłuż granicy. Znajduje się tutaj jakiś budynek neoklasycystyczny z XIX w. i granitowy kościół z XIII w. W centrum wsi trzech kolesi słuchało tandetnej muzyki disco polo a'la Polsat wczesne lata 90. Kiedy przejeżdżałem jeden z nich zakrzyknął do mnie "zajebię Ci ten rower, zajebię", ale wcale się nie zmartwiłem, bo wiedziałem, że nigdy tego nie zrobi, gdyż bardzo się mnie boi, a musiał tak powiedzieć, żeby wydać się bardziej atrakcyjny w umysłach swoich kolegów. Najwyraźniej we wsi nie ma kobiet. Wkrótce potem skończył się asfalt i musiałem trochę poprowadzić. Na szczęście tylko jakieś 500 m.
Opuszczony budynek© Adamicki
Kościół granitowy w Kamieńcu z XIII w.© Adamicki
Kamieniec żegna© Adamicki
Za Kamieńcem© Adamicki
Asfalt wita© Adamicki
Za Kamieńcem© Adamicki
Dotarłem do wsi o nazwie Moczyły i zdecydowałem się zajechać, bo na mapie zobaczyłem XIII w. kościół - znowu ruiny.
Witamy w Moczyłach© Adamicki
Na placyku© Adamicki
Ruiny kościoła© Adamicki
Totus Tuus© Adamicki
Za Moczyłami© Adamicki
Za Moczyłami© Adamicki
Stąd kierunek Kołbaskowo i już miało być bez zdjęć, ale schowałem się do tunela aerodynamicznego za traktor, więc jeszcze go cyknąłem. Jak kierowca mnie zobaczył, chciał urwać, ale wykręcił tylko 40 km/h i przestał. Chwilę potem skręcając w prawo skosił swoim tyłkiem plastykowy żółty słupek ze znakiem białą strzałką na niebieskim tle.
Za panem traktorzystą© Adamicki
A ja wracając koło Makro zajechałem jeszcze do MacaD na 2 czisburgery i potem kierunek dom bez żadnego dokręcania. Fajna wycieczka dzisiaj była, tak blisko, a nowe tereny odkryte, tylko trochę średnia zassała, bo planowałem, żeby było 27 km/h.
Wtorek, 27 września 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Zwiedzanie przygranicznych terenów
Rower:
Bridgestone52.26 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:51 h AVS:28.25km/h
Dzisiaj na szosie. Przed wyjściem wstawiłem brakującą szprychę do przedniego koła i wycentrowałem jak zawsze bicie boczne, a później z premedytacją jak nigdy starałem się zwalczyć bicie pionowe. Na szczęście był tylko jeden wielki bąbel, więc jakoś się udało i komfort jazdy nieporównywalnie wzrósł, ale jak kolejna szprycha pójdzie, to się z biciem góra-dół ostatecznie rozprawię.
Później wziąłem się za koło tylne. Najpierw dokręcenie konusów, żeby zlikwidować luzy na ośce, a potem szybkie centrowanie boczne. Pionowe bicie na tyle niewielkie, że nawet nie wiedziałem, gdzie podkręcić, żeby niwelować.
Na kręcenie wyszedłem jak zwykle po 16. Spotkałem sąsiada z wyższego piętra, który od niedawna stał się triatlonowym koksem i zapowiedział, że będzie się ścigał w Iron-Manie gdzieś w Niemczech czy Austrii niedługo.
Dzisiejsza trasa to kierunek Lubieszyn tutaj skręt na ścieżkę rowerową do Grambowa, dalej Kraków, odbicie na wschód do Nadrensee i Pommellen. W Pommellen byłem dzisiaj chyba pierwszy raz.
Miałem ze sobą mapę, więc postanowiłem sprawdzić drogę w kierunku granicy. Okazało się, że jest to bruk, który potem przechodzi w szuter, a że głupio wracać to co się zaczęło już iść z buta i potem kolejne kilka km, żeby dostać się do DK w PL, to sobie poprowadziłem rower przez 3,5 km aż dotarłem do drogi Smolęcin-Kołbaskowo w miejscu przecięcia z linią kolejową. W czasie spaceru minęło mnie kilka tirów jadących ze żwirowni w Pommellen. Zrobiłbym jeszcze parę zdjęć, ale padła mi bateria w komórce. Z Kołbaskowa powrót DK 13 i najszybszą drogą do domu.
A tak w ogóle, to już czwarty tysiaczek w tym roku ujechany, ale ze mnie klepak, że hej!
Później wziąłem się za koło tylne. Najpierw dokręcenie konusów, żeby zlikwidować luzy na ośce, a potem szybkie centrowanie boczne. Pionowe bicie na tyle niewielkie, że nawet nie wiedziałem, gdzie podkręcić, żeby niwelować.
Na kręcenie wyszedłem jak zwykle po 16. Spotkałem sąsiada z wyższego piętra, który od niedawna stał się triatlonowym koksem i zapowiedział, że będzie się ścigał w Iron-Manie gdzieś w Niemczech czy Austrii niedługo.
Dzisiejsza trasa to kierunek Lubieszyn tutaj skręt na ścieżkę rowerową do Grambowa, dalej Kraków, odbicie na wschód do Nadrensee i Pommellen. W Pommellen byłem dzisiaj chyba pierwszy raz.
Budynek w Pommellen© Adamicki
Kościół w Pommellen© Adamicki
Budynek mieszkalny© Adamicki
Budynek gospodarczy© Adamicki
Staw w Pommellen© Adamicki
Miałem ze sobą mapę, więc postanowiłem sprawdzić drogę w kierunku granicy. Okazało się, że jest to bruk, który potem przechodzi w szuter, a że głupio wracać to co się zaczęło już iść z buta i potem kolejne kilka km, żeby dostać się do DK w PL, to sobie poprowadziłem rower przez 3,5 km aż dotarłem do drogi Smolęcin-Kołbaskowo w miejscu przecięcia z linią kolejową. W czasie spaceru minęło mnie kilka tirów jadących ze żwirowni w Pommellen. Zrobiłbym jeszcze parę zdjęć, ale padła mi bateria w komórce. Z Kołbaskowa powrót DK 13 i najszybszą drogą do domu.
Kostka brukowa w kierunku Polski© Adamicki
A tak w ogóle, to już czwarty tysiaczek w tym roku ujechany, ale ze mnie klepak, że hej!
Niedziela, 25 września 2011Kategoria .Trek.
Jezioro Głębokie + Lasek Arkoński
Rower:
Trek28.85 km (13.50km teren) czas jazdy: 01:22 h AVS:21.11km/h
Plan na dzisiejszy dzień był ambitny: wstać o 9:00 rano. Oczywiście się nie udało. A szkoda, bo chciałem jechać do Puszczy Bukowej przejechać razem z uczestnikami trasę maratonu.
Wyszedłem pojeździć trochę po lewobrzeżnych płaskich lasach. Między Jasnymi Błoniami i Głębokim znowu pełno spacerowiczów, niebezpiecznie tam jeździć. Po okrążeniu jeziora chciałem wracać żółtym szlakiem na Niemierzyn, a stąd złapać niebieski do Drzetowa, ale zgubiłem oba. Tak czy siak polecam przejechać niebieski, bo fajnie się zaczyna.
Wyszedłem pojeździć trochę po lewobrzeżnych płaskich lasach. Między Jasnymi Błoniami i Głębokim znowu pełno spacerowiczów, niebezpiecznie tam jeździć. Po okrążeniu jeziora chciałem wracać żółtym szlakiem na Niemierzyn, a stąd złapać niebieski do Drzetowa, ale zgubiłem oba. Tak czy siak polecam przejechać niebieski, bo fajnie się zaczyna.
Sobota, 24 września 2011Kategoria .Trek.
Puszcza Wkrzańska
Rower:
Trek36.98 km (21.05km teren) czas jazdy: 01:39 h AVS:22.41km/h
Lajtowa przejażdżka, ciepło, więc między Jasnymi Błoniami, a Jeziorem Głębokim dużo ludzi.
Piątek, 23 września 2011Kategoria .Trek., zz Foto zz
Puszcza Wkrzańska
Rower:
Trek45.07 km (11.90km teren) czas jazdy: 01:57 h AVS:23.11km/h
Dzisiaj chciałem pojechać czerwonym szlakiem z Osowa do Polic. Strasznie dawno tędy nie jechałem, więc najwyższa już pora. Oczywiście na trasie zmieniłem zdanie i w pewnym momencie zjechałem na ścieżkę, którą jeszcze nigdy nie jechałem. Powrót z Polic przez dzielnice miłości i pokoju, czyli Gocław i Skolwin.
Na czerwonym szlaku Ścieżkami Dzików© Adamicki
Środa, 21 września 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Niemieckimi szosami
Rower:
Bridgestone77.51 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:51 h AVS:27.20km/h
Miałem plan pojechać do Pasewalku i z powrotem, ale w trakcie jazdy uległ on modyfikacji. Odwiedziłem za to takie miejscowości jak Plowen, Boock, Mewegen, Grunhof, Rothenklempenow i Loecknitz.
Niemieckie krowy© Adamicki
Droga przez las© Adamicki
Poniedziałek, 19 września 2011Kategoria ..>100km, .Trek., zz Foto zz
Terenem do Trzebieży
Rower:
Trek100.44 km (33.20km teren) czas jazdy: 04:43 h AVS:21.29km/h
Wybrałem się dzisiaj na wycieczkę po nowych terenach. Po dojechaniu do Jeziora Głębokiego, rozpocząłem jazdę czerwonym szlakiem przez Bartoszewo, Tanowo, Świdwie i dalej Zalesie, itd. Niestety za Jeziorem Świdwie było już mało terenu, prawie sam asfalt. Ale ogólnie trasa jest tak superancka, że polecam przejechać każdemu z lewobrzeżnych bikerów, ale minimum we dwójkę, żeby się nie zanudzić.
W planach miałem, żeby z Trzebieży wracać zielonym szlakiem , który spotyka się z czerwonym i właściwie od Zalesia przez Świdwie itd., ale niestety wcześniej w domu guzdrałem się z wyjściem i było już teraz za ciemno, więc musiałem jechać drogami wojewódzkimi.
A tutaj już widoki z plaży w Trzebieży.
Trzebież po sezonie całkiem pusta, wszystkie budki zamknięte. Na szczęście małe sklepiki były czynne.
Na końcu jeszcze dokręciłem kilka km po mieście, żeby przekroczyć stówę, bo Trekiem to rzadkość, więc niech będzie +1.
Jezioro Świdwie© Adamicki
Leśniczówka w Zalesiu© Adamicki
W planach miałem, żeby z Trzebieży wracać zielonym szlakiem , który spotyka się z czerwonym i właściwie od Zalesia przez Świdwie itd., ale niestety wcześniej w domu guzdrałem się z wyjściem i było już teraz za ciemno, więc musiałem jechać drogami wojewódzkimi.
Skrzyżowanie czerwonego i zielonego szlaku© Adamicki
Z tego samego punktu widok w drugą stronę© Adamicki
Jezioro Piaski© Adamicki
Na czerwonym szlaku w lesie na północ od drogi Myślibórz-Trzebież© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Czerwony szlak wzdłóż Zalewu© Adamicki
Widok z czerwonego szlaku© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
A tutaj już widoki z plaży w Trzebieży.
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Widok na Zalew Szczeciński© Adamicki
Trzebież po sezonie całkiem pusta, wszystkie budki zamknięte. Na szczęście małe sklepiki były czynne.
Trek na postoju przed sklepem© Adamicki
Na końcu jeszcze dokręciłem kilka km po mieście, żeby przekroczyć stówę, bo Trekiem to rzadkość, więc niech będzie +1.
Sobota, 17 września 2011Kategoria .Trek., zz Foto zz
Świdwie
Rower:
Trek61.11 km (33.80km teren) czas jazdy: 02:40 h AVS:22.92km/h
W końcu jakiś bardziej konkretny dystans. Okazuje się, że lekarstwem na lenia i brak powera jest wychodzić systematycznie na krótko aż w końcu przyjdzie ochota i siła pokręcić coś więcej. Dzisiaj kierunek Świdwie. Ciepło, nawet się trochę martwiłem, że mi picia braknie, bo niepotrzebnie się na długo ubrałem, ale ostatecznie było ok. Nad Jeziorem Świdwie szlaban do punktu obserwacyjnego w położeniu poziomym, więc żadnej fotki panoramy okolic nie mam.
Kanał nad Jeziorem Świdwie© Adamicki
Kanał nad Jeziorem Świdwie© Adamicki
Piątek, 16 września 2011Kategoria .Trek.
Jezioro Głębokie + miasto
Rower:
Trek40.03 km (12.00km teren) czas jazdy: 01:48 h AVS:22.24km/h
Na Głębokie, jedno okrążenie, powrót do miasta i jeszcze wizyta na Basenie Górniczym. Dobrze się czułem, ale czas gonił, więc musiałem finiszować.
Czwartek, 15 września 2011Kategoria .Trek.
Głębokie
Rower:
Trek25.64 km (11.65km teren) czas jazdy: 01:23 h AVS:18.53km/h
Na Głębokie, jedno okrążenie i powrót do domu.