Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2021
Dystans całkowity: | 559.74 km (w terenie 160.60 km; 28.69%) |
Czas w ruchu: | 32:01 |
Średnia prędkość: | 17.48 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 50.89 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
Sobota, 1 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz
Puszcza Wkrzańska
Rower:
Wheeler61.86 km (14.90km teren) czas jazdy: 03:35 h AVS:17.26km/h
W końcu nastał ten dzień, kiedy wyszedłem na normalny rower, a nie jakąś fioletową atrapę czy chomikowe kręciołki. Chciałem zrobić trasę na 3-3,5 godziny. Bridgestone stoi nadal wpięty do trenażera, więc wybór Wheelera był niejako automatyczny. Ponieważ dawno nie wychodziłem, to przygotowanie zabrało mi więcej czasu niż zwykle i ostatecznie pedałowanie rozpocząłem dopiero przed godziną 19. To pozwoliło mi na prawie 2 godziny jazdy w świetle i nadało smaczku nocnemu powrotowi przez las.
Kawałek za amfiteatrem. Roboty wiaduktowe się zakończyły i droga została otworzona dla pieszych i rowerzystów.
Dzisiejsza trasa miała być podobna do czegoś, co jechałem w zimie w śniegu. Chciałem sprawdzić jak wygląda tzw. grawelowa droga. Na mapie to jest ten długi prosty odcinek do Turznicy. Natchnęło mnie jednak na szybszy wjazd do lasu. Spotkałem tam kilka jeleni, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia.
Płaskolas; lokalizacja niedaleko od miejsca zjazdu z DW 115.
Rozmazany cel dzisiejszego wyjścia - droga przez las łącząca DW 115 z Turznicą.
Gdy dojechałem do Polic, słońce się całkiem wyłączyło. Odpaliłem nawigację i wybrałem jakiś punkt, który wydawał mi się dobrym miejscem by do niego dojechać i potem kontynuować samemu wg uznania już z okolicy około 2-3 km od Jeziora Głębokiego. Pan GPS zapraszał mnie kilka razy do wjechania do lasu, jednak podziękowałem mu i spory kawałek zrobiłem po asfalcie. Właściwie większą część przewyższenia pozwoliłem sobie przejechać asfaltem, żeby nie przesuwać się w ciemności jak ślimak w terenie i nie musieć podłączać power banka. Dzisiaj zabrałem z przodu tylko małego Bontragera i przewidywałem, że nie dotrwa bez podładowania.
Gdy wjechałem w końcu do lasu, to zrobiło się nieco znajomo. Wszystko odbyło się w miarę bez większych przygód, oprócz może 300 m z buta z uwagi na luźny piach. Nie napadły na mnie żadne psy, koty, wilki, ani wampiry. A potem zrobiło się z górki, więc już byłem nieuchwytny. Na Polanie Harcerskiej widziałem 3 ogniska, koło kąpieliska Arkonka podobnie biesiadowali ludzie.
Nieco się dzisiaj zmęczyłem. Zdecydowanie mocniej niż przypuszczałem, że mnie taki wyjazd sponiewiera. Przerwa zrobiła swoje, ale jest taki plus, że w czasie jazdy nie zabolały mnie kolana, a taki właśnie był główny cel odpuszczenia sobie na jakiś czas roweru.
Kawałek za amfiteatrem. Roboty wiaduktowe się zakończyły i droga została otworzona dla pieszych i rowerzystów.
Dzisiejsza trasa miała być podobna do czegoś, co jechałem w zimie w śniegu. Chciałem sprawdzić jak wygląda tzw. grawelowa droga. Na mapie to jest ten długi prosty odcinek do Turznicy. Natchnęło mnie jednak na szybszy wjazd do lasu. Spotkałem tam kilka jeleni, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia.
Płaskolas; lokalizacja niedaleko od miejsca zjazdu z DW 115.
Rozmazany cel dzisiejszego wyjścia - droga przez las łącząca DW 115 z Turznicą.
Gdy dojechałem do Polic, słońce się całkiem wyłączyło. Odpaliłem nawigację i wybrałem jakiś punkt, który wydawał mi się dobrym miejscem by do niego dojechać i potem kontynuować samemu wg uznania już z okolicy około 2-3 km od Jeziora Głębokiego. Pan GPS zapraszał mnie kilka razy do wjechania do lasu, jednak podziękowałem mu i spory kawałek zrobiłem po asfalcie. Właściwie większą część przewyższenia pozwoliłem sobie przejechać asfaltem, żeby nie przesuwać się w ciemności jak ślimak w terenie i nie musieć podłączać power banka. Dzisiaj zabrałem z przodu tylko małego Bontragera i przewidywałem, że nie dotrwa bez podładowania.
Gdy wjechałem w końcu do lasu, to zrobiło się nieco znajomo. Wszystko odbyło się w miarę bez większych przygód, oprócz może 300 m z buta z uwagi na luźny piach. Nie napadły na mnie żadne psy, koty, wilki, ani wampiry. A potem zrobiło się z górki, więc już byłem nieuchwytny. Na Polanie Harcerskiej widziałem 3 ogniska, koło kąpieliska Arkonka podobnie biesiadowali ludzie.
Nieco się dzisiaj zmęczyłem. Zdecydowanie mocniej niż przypuszczałem, że mnie taki wyjazd sponiewiera. Przerwa zrobiła swoje, ale jest taki plus, że w czasie jazdy nie zabolały mnie kolana, a taki właśnie był główny cel odpuszczenia sobie na jakiś czas roweru.