Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75311.03 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8181.95 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 23h 52m
  • Prędkość średnia na BS: 20.24 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

.Trek.

Dystans całkowity:9968.99 km (w terenie 4096.35 km; 41.09%)
Czas w ruchu:499:02
Średnia prędkość:19.92 km/h
Liczba aktywności:269
Średnio na aktywność:37.06 km i 1h 51m
Więcej statystyk
Wtorek, 14 kwietnia 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz

Wycieczka do Rezerwatu Świdwie

Rower:Trek
56.42 km (19.95km teren) czas jazdy: 02:29 h AVS:22.72km/h

Wycieczka z Kulą do Rezerwatu Świdwie. Spotkaliśmy się na Głębokim o 10:30 i stąd po czerwonym szlaku aż do Zalesia. Dalej powrót asfaltem czyli jazda na kole Kuli pod wiatr z prędkością niemniejszą niż 30km/h. ;)
Piątek, 10 kwietnia 2009Kategoria .Trek.

W terenie

Rower:Trek
40.05 km (30.05km teren) czas jazdy: 02:13 h AVS:18.07km/h

Z domu na Jasne Błonia, Różanecznik do Niemierzyna. Dalej żółtym szlakiem do Głębokiego, stąd czerwonym do Bartoszewa. Tutaj skręt w prawo na szlak żółty, tzw. Szlak Policki. Wkrótce połączył się z czarnym, by po chwili znowu rozjechać. Planowałem w domu jechać po czarnym, bo to była najkrótsza droga powrotna, ale obawiałem się, że z któregoś domu w lesie wybiegnie pies (a domów były dwa, trzy), więc wybrałem szlak żółty. Wbiłem się w nieoznakowana ścieżkę i chwilę później stwierdziłem, że zatoczywszy kółko wokół wcześniej wspomnianych domostw, znów znalazłem się na czarnych szlaku. Extra. Przejechałem koło wysypiska w Sierakowie i wyjechałem mniej lub bardziej w Siedlicach. Okazuje się, że to, iż od pewnego momentu nie było po drodze żadnych czarnych znaczków było tożsame z tym, że czarnego zgubiłem. Anyway przejechałem sobie przez szosę i wjechałem na ściechę, która wkrótce przeszła w czerwony szlak, który na mapie zwie się Szlakiem "Ścieżkami Dzików". Przy Dębie Bogusława X przeszedłem na niebieski, tzw. Szlak Pokoju, którym dojechałem do Jeziora Głębokiego. Tutaj na żółty, do Niemierzyna i przez miasto do domu.
Czwartek, 9 kwietnia 2009Kategoria .Trek.

Bez tytułu

Rower:Trek
36.45 km (15.40km teren) czas jazdy: 01:49 h AVS:20.06km/h

Z domu przez Lasek Arkoński. Po drodze spotkałem na rolkach mojego wykładowcę. Od Głębokiego żółtym szlakiem. Do tego jeszcze dokończenie po mieście. Pierwszy raz strzelił mi łańcuch przy ruszaniu na twardo po stójce i powtórzyło się to później jeszcze. Niedobrze.. Przynajmniej pulsometr działał dzisiaj bardzo bez zarzutu.
Wtorek, 7 kwietnia 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz

Mosty przy Autostradzie Poznańskiej

Rower:Trek
27.03 km (0.50km teren) czas jazdy: 01:18 h AVS:20.79km/h

Po szkole pojechałem sobie pooglądać mosty w okolicach ul. Autostrady Poznańskiej, o których to opowiadał nam ostatnio na wykładach pan z brodą. A więc, aby nie zanudzać, to docelowe mosty znajdują się nad Odrą i nad Regalicą. Są to kratownice stalowe. Pierwotnie wybudowane przez Niemców (tak, wiem, że napisałem z małej litery). Nie skumałem dokładnie który, ale coś było wysadzone, potem coś odbudowane po wyciągnięciu z rzeki, etc. Teraz, kiedy podszedłem z bliska zrobiło to na mnie niezłe wrażenie.

Ale zaczynamy oczywiście od mojego roweru z niektórymi śrubkami pomalowanymi pisakiem do podpisywania płyt CD ;)


A to jest wiadukt kolejowy. Te kratki u góry to ozdoba - tam jest otwór.


Stare, nieużywane tory


Widok od drugiej strony


Most nad Regalicą






Most nad Odrą




Bardzo możliwe, że tam ktoś mieszka :P


Pale pod przyczółkiem, ale ich chyba nie powinno być widać ;)
Poniedziałek, 6 kwietnia 2009Kategoria .Trek.

Po szkole.

Rower:Trek
23.98 km (12.35km teren) czas jazdy: 01:13 h AVS:19.71km/h

Z domu przez miasto i Jasne Błonia na Głębokie, kółko i powrót podobna trasą. Znowu pulsometr mi szwankuje. Albo baterie się kończą, albo dostanę kolejny z wymiany. ;]
Sobota, 4 kwietnia 2009Kategoria .Trek.

.

Rower:Trek
26.09 km (10.80km teren) czas jazdy: 01:21 h AVS:19.33km/h

Wreszcie mogłem sobie dzisiaj wyjść. Dobrze, że dzisiaj sobota, bo byłbym niedzielnym rowerzystą. Na mieście i w parkach i lasach kupa ludzi. Pojechałem sobie oczywiście najpierw w ulubione miejsce Silasa, czyli na Głębokie, ale przed nim wjechałem na niebieski szlak. Za Polaną Harcerską nie wiem co się konkretnie działo na mapie. Anyway znalazłem się najprawdopodobniej w miejscu, które kojarzy mi się, że jest skrzyżowaniem szlaku zielonego z czerwonym , z którego to szybko można się ewakuować wyjeżdżając obok Gubałówki i dalej pojechałem po piachu na Warszewo. Stąd powrót przez miasto do domu.
Niefajnie mi sie dzisiaj jeździło. Zmęczyłem się..: P
Niedziela, 28 września 2008Kategoria Maraton, .Trek., zz Foto zz

Maraton w Szczecinie</big>

Rower:
68.70 km (63.00km teren) czas jazdy: 03:36 h AVS:19.08km/h

Maraton w Szczecinie

Miejsce:
- 15 w M2
- 40 w Open

Miejsce w klasyfikacji generalnej:
- 14 w M2
- 37 w Open

Maraton Gryfa Pomorskiego w Szczecinie. Ostatni w całym cyklu i ostatni mój w tym sezonie. Żeby było fajnie, to nasza drużyna Jeantex-Forumrowerowe.pl zajęła szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, a ja wylosowałem pompkę i okulary.

Kolega z forum nie podziela mojej radości


Jechało mi się dobrze, cały maraton cisnąłem bardziej niż zwykle, jednak wypadłem jak zawsze. ;) Na pocieszenie pozostaje mi tylko info od Tomka, że jako jedna z czterech osób podjechałem na pierwszym okrążeniu pod siodło.

Teraz oczekiwanie aż organizator wrzuci zdjęcia w rozdzielczości 320x240 i obrazi się na tych, dla których będą one za małe.
Czwartek, 25 września 2008Kategoria Night Bike, .Trek., zz Foto zz

Dzisiaj po kilkudniowej przerwie

Rower:
56.96 km (21.00km teren) czas jazdy: 02:43 h AVS:20.97km/h

Dzisiaj po kilkudniowej przerwie wreszcie pojeździłem i to jak! Wypad z nieczęstej kategorii Night Bike. Dzisiejszy skład to ja, Kuba vel Jaktro, Przemek vel Kula i Tomek vel Tomek..

Spotkałem się z Kulą o 19:10 pod cool bikiem. Strasznie się antyucieszył, kiedy mu powiedziałem, że Krzysiek nie jedzie. Ruszyliśmy, plan to dojechać na prawobrzeże pod klatkę Tomka. Punktualnie o 19:30 z minutami Kula wcisnął Tomkowi kit, że się spociłem, a potem przemarzłem czekając pod cool bikiem i że jestem w domu. Nie musiałem długo czekać, żeby usłyszeć, jak dzwoni mój telefon i Tomek udziela mi sugestii, że trzeba było jechać do Krzyśka posiedzieć z nim razem w domku. ;)

Od lewej: lampka, lampka, lampka, lampka, lampka, lampka, lampka, lampka oraz lampka


Sama jazda była dosyć krótka, chociaż razem z przerwami na chowanie się i świrowanie wydawało się, że jesteśmy w lesie o wiele dłużej. Śmiało możemy postawić sobie ptaszka w kalendarzu przy dzisiejszym dniu - sarny przestraszone, psy przestraszone, wiewiórki przestraszone, yeti przestraszone, wszystko przestraszone.

Jestem za tym, żeby w przyszłym powtórzyć wypad, ale zacząć minimalnie wcześniej i skończyć po trzech godzinach jazdy w lesie, ale jeden warunek - koniecznie większa frekwencja!
Sobota, 20 września 2008Kategoria ..>100km, Maraton, .Trek., zz Foto zz

Maraton w Wieleniu

Rower:
104.00 km (100.00km teren) czas jazdy: 05:47 h AVS:17.98km/h

Maraton w Wieleniu

Miejsce:
- 15 w M2
- 48 w Open

Zaplanowałem sobie, że w tym dniu przejadę pierwszego Gigacza w życiu, jednak był to już drugi. Tym razem pojechaliśmy pełnym samochodem. Musiałem wstać o 4:40, żeby ze wszystkim zdążyć. Śniadanie, rzeczy do samochodu, rower na dach i parę minut po 6:00 byłem po Kulę. Zapakowaliśmy jego rower do bagażnika i ruszyliśmy po Krzyśka. Jego rower poszedł na dach. Ruszyliśmy jakieś 6:30 z groszami.

Można było jechać trochę ambitniej to może byśmy ominęli wielką kolejkę, a tak przyjechaliśmy i poszliśmy do kolejki, której spędziliśmy ponad pół godziny, po czym ledwo zdążyłem skorzystać z ubikacji i się przebrać. Gdy się ustawiłem na starcie zostało jeszcze jakieś półtorej minuty i ruszyliśmy.

Początek trasy po wyjeździe ze stadionu, to 2,5km odcinek asfaltu. Starałem się, ale nie za wszelką cenę przebić chociaż trochę do przodu, żeby przynajmniej teoretycznie potencjalnie słabszych zawodników mieć za sobą, żeby nie musieć niepotrzebnie tracić czasu w korkach. Była niezła zapierdzielanka. Po km w terenie, średnia dobijała do 30km/h. Oczywiście wkrótce zaczęła spadać, jednak starałem się, żeby pozostała na poziomie ~22km/h, żeby na luzie zmieścić się w limicie czasu na dużą pętlę. Trochę utrudniał to piach, przez który trzeba było prowadzić rower.

Na 27. kilometrze nastąpił rozjazd. Postanowiłem, że od tej pory zwolnię i będę jechał tak, żeby mi starczyło do końca sił. W sumie dwa kilometry później zacząłem żałować, że nie skręciłem w drugą stronę, bo trochę się już zmachałem. Właściwie cała dalsza trasa przebiegała w taki sposób, że jedynie odliczałem kilometry do końca – postępujące zmęczenie w połączeniu z niejedzeniem, gdyż jak zwykle nie miałem ochoty zaowocowało mega zgonem. Do mety oczywiście dojechałem, ale nie obyło się bez prowadzenia roweru parę razy.



Parę razy miałem wrażenie, że jechałem po dzikim lesie, a ścieżka została zrobiona przez ludzi, którzy przejeżdżali tędy przede mną i że żaden człowiek się tutaj nigdy nie zapuszcza, ale to nie było jeszcze takie tragiczne. Gorszy był piach i wszechobecna płaskość. Niestety nie są to zbyt dobre tereny na maraton mtb.

To, co jest fajne na długim dystansie to to, że nie jedzie się w tłoku. Tylko ty i ewentualnie co jakiś czas jedna, dwie osoby. Niestety na krótszych dystansach jest zawsze kupa ludzi (a i końska też się czasami trafi). Minus tego jest taki, że na słabo oznakowanych maratonach można pomylić trasę. Oczywiście nie na BikeMaratonie, gdzie też przejechałem połowę dystansu samemu – tam było genialnie - strzałka na strzałce. W Wieleniu natomiast zgubiłem się trzy razy, dokładając jakieś 3km. Zdecydowanie za mało znaczków, znaczki poukrywane na niewidocznych miejscach. Około 31. kilometra zgubiłem się razem z trzema osobami i dojechaliśmy do kolejnej grupy, która nie wiedziała którędy jechać, tak iż razem było nas z dziesięć osób. Ja i dwaj kolesie zawróciliśmy i znaleźliśmy właściwą drogę, ale tamci faceci tego nie zrobili i biorąc pod uwagę to, że przyjechałem pod sam koniec (jak zwykle zresztą ;)), to ktoś tu sobie chyba przypadkiem lub nie zmienił trasę, bo tych ludków już więcej nie widziałem, a powinni chyba mnie jeszcze wyprzedzić.



Fajna sprawa, że mimo iż dojechałem późno to ludzie od cateringu wciąż przyjeżdżali z ciepłym posiłkiem regeneracyjnym, a na Gryfie 2007 ten, kto przyjechał na końcu mógł się tylko oblizać.

Podsumowując – gdyby nie limitowana liczba znaczków na trasie to byłoby super.
Środa, 17 września 2008Kategoria .Trek.

Puszcza Bukowa z Tomkiem

Rower:
50.46 km (22.30km teren) czas jazdy: 02:37 h AVS:19.28km/h

Puszcza Bukowa z Tomkiem i Kulą.
Tym razem zjechałem ze zjazdu koło pomnika Gene, więc fajnie. Natomiast trochę (mocno) ssałem na podjazdach. ;) Jednak to wcale nie usprawiedliwia rzucenia przez Kulę napełnionym pięciolitrowym baniakiem w mój rower. Młody, rower, rowerem i nogi, nogami, ale nie zaniedbuj rozwoju innych (ważniejszych) części ciała. A zdjęć z dzisiaj nie będzie, bo na wszystkich jestem rozmazany. ;) Jako rekompensata filmik nakręcony przez Tomka:


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl