Wpisy archiwalne w kategorii
zz Foto zz
Dystans całkowity: | 31368.84 km (w terenie 3988.66 km; 12.72%) |
Czas w ruchu: | 1527:04 |
Średnia prędkość: | 20.54 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 198 (105 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (75 %) |
Suma kalorii: | 159449 kcal |
Liczba aktywności: | 438 |
Średnio na aktywność: | 71.62 km i 3h 29m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 26 listopada 2009Kategoria zz Foto zz, .Wheeler.
Puszcza Wkrzańska
Rower:
Wheeler22.00 km (9.10km teren) czas jazdy: 01:20 h AVS:16.50km/h
Kolejny raz na Wheelerze i być może dlatego, że krótko, to całkiem wygodnie w 4 litery, jednak musiałem wracać, bo wdepnąłem w lesie w kałużę.. obiema stopami. :)

Niedziela, 22 listopada 2009Kategoria .Wheeler., zz Foto zz
Puszcza Bukowa
Rower:
Wheeler54.04 km (6.00km teren) czas jazdy: 02:42 h AVS:20.01km/h
Dzisiaj pierwszy raz na Wheelerze. Zainstalowałem mu tym razem SLR XP. Na początku nie było tak źle, jednak pod koniec trochę jak kiedyś.
Wybrałem się do Puszczy Bukowej. Wjazd od ulicy Chłopskiej. Mało terenu dzisiaj było, bo pełno błota, dlatego tylko trochę szutrów, a reszta to asfalty.

Za Kołowem spotkałem Szymona, który już kończył, więc każdy z nas pojechał w swoją stronę.Na krzyżówce dalej pojechałem prosto drogą tylko dla leśników i rowerzystów, i trochę pochlapałem sobie dupę. ;) Wyjechałem w Płoni. Złapałem jeszcze czarny szlak i znów wyjechałem w Płoni. Powrót po DK3/10 na Słoneczne. Na Shell'u znowu stała jakaś brzydka kurtyzana. Zgarnąłem od Tomka lampkę i przez Dąbie wróciłem na chatę.
Wybrałem się do Puszczy Bukowej. Wjazd od ulicy Chłopskiej. Mało terenu dzisiaj było, bo pełno błota, dlatego tylko trochę szutrów, a reszta to asfalty.

Za Kołowem spotkałem Szymona, który już kończył, więc każdy z nas pojechał w swoją stronę.Na krzyżówce dalej pojechałem prosto drogą tylko dla leśników i rowerzystów, i trochę pochlapałem sobie dupę. ;) Wyjechałem w Płoni. Złapałem jeszcze czarny szlak i znów wyjechałem w Płoni. Powrót po DK3/10 na Słoneczne. Na Shell'u znowu stała jakaś brzydka kurtyzana. Zgarnąłem od Tomka lampkę i przez Dąbie wróciłem na chatę.
Środa, 11 listopada 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz
Puszcza Bukowa
Rower:
Trek48.93 km (16.50km teren) czas jazdy: 02:40 h AVS:18.35km/h
Pierwsze co dzisiaj zrobiłem, to wyszedłem na rower. Nie miałem ochoty znowu pchać się po piachu do Bartoszewa, ani kombinować po dwóch ścieżkach na krzyż w Puszczy Wkrzańskiej, więc zdecydowałem, że pojadę pojeździć lekko po Puszczy Bukowej.
Jednak kiedy podjeżdżałem po betonowych płytach do Jeziora Szmaragdowego z prędkością żółwia, wcale nie byłem zadowolony ze swojego pomysłu. Ogólnie początek był kiepski, bo po trasie Gryfa, czyli pod górę. Dopiero po kilku km zaczęło się z górki lub bardziej płasko.
W tym momencie przypomniało mi się, o czym wychodząc z domu zapomniałem.


A mianowicie zapomniałem zastosować się do zasady decorum i wkręcić wreszcie siodełko do zimówki, żeby nie musieć ukatrupiać srebrnej maszyny wyścigowej w takim syfie. ;)

Pięćset metrów dalej spotkałem Szymona i nowego kolegę Pawła. Podłączyłem się do nich. Powiedzieli, że tak na lajcie sobie jeżdżą, więc żebym się nie napalał na duże prędkości. Kłamali. ;) Na szczęście dla mnie jeździliśmy tylko po terenie o stopniu trudności demo, więc dałem radę.
Powrót pod wiaduktem autostradowym i Trasą Zamkową.
Dzisiaj przekroczyłem 4kkm w tym roku i 4,8kkm razem na Treku. Ileż to już km ujechane. ;)
Jednak kiedy podjeżdżałem po betonowych płytach do Jeziora Szmaragdowego z prędkością żółwia, wcale nie byłem zadowolony ze swojego pomysłu. Ogólnie początek był kiepski, bo po trasie Gryfa, czyli pod górę. Dopiero po kilku km zaczęło się z górki lub bardziej płasko.
W tym momencie przypomniało mi się, o czym wychodząc z domu zapomniałem.


A mianowicie zapomniałem zastosować się do zasady decorum i wkręcić wreszcie siodełko do zimówki, żeby nie musieć ukatrupiać srebrnej maszyny wyścigowej w takim syfie. ;)

Pięćset metrów dalej spotkałem Szymona i nowego kolegę Pawła. Podłączyłem się do nich. Powiedzieli, że tak na lajcie sobie jeżdżą, więc żebym się nie napalał na duże prędkości. Kłamali. ;) Na szczęście dla mnie jeździliśmy tylko po terenie o stopniu trudności demo, więc dałem radę.
Powrót pod wiaduktem autostradowym i Trasą Zamkową.
Dzisiaj przekroczyłem 4kkm w tym roku i 4,8kkm razem na Treku. Ileż to już km ujechane. ;)
Niedziela, 8 listopada 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz
Wycieczka nad Jezioro Świdwie
Rower:
Trek49.94 km (30.00km teren) czas jazdy: 02:42 h AVS:18.50km/h
Dzisiaj skoczyłem nad Świdwie. Dojazd przez Głębokie i Bartoszewo, skąd wybrałem trasę z ominięciem Tanowa i bezpośrednim dojazdem do Jeziora Świdwie. Popstrykałem trochę fotek i wróciłem przez Grzepnicę, Bartoszewo, Głębokie i miasto do domu.
Niedziela, 1 listopada 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz
M. in. fabryka benzyny syntetycznej w Policach
Rower:
Trek71.02 km (31.00km teren) czas jazdy: 04:21 h AVS:16.33km/h
Na dzisiaj umówiłem się z Maćkiem i Silasem, że sobie skoczymy na coś lekkiego. Spotkaliśmy się kilka minut po 14 przed wejściem na kąpielisko Głębokie. Ruszyliśmy czerwonym szlakiem na Bartoszewo. Po drodze ustaliliśmy, że skoczymy obejrzeć ruiny fabryki benzyny syntetycznej w Policach, której chłopaki nie mieli jeszcze okazji zobaczyć.

Maciek oddał trochę syntetycznego moczu;)

Następnie wyjechaliśmy na główną drogę i przejechaliśmy obok Zakładów Chemicznych Police, dojeżdżając do Jasienicy. Spróbowaliśmy wbić się na drogę, która miała prowadzić gdzieś do lasu, ale wyjechaliśmy na drodze na Tanowo. Nieco dalej skręciliśmy na Wieńkowo. Chwilę później znowu byliśmy w terenie.



Przez parę km jechaliśmy płaskimi ścieżkami, które nie były zbyt mocno ubite.


W końcu wyjechaliśmy nieco na północ od Tanowa, by po chwili skręcić w prawo na czerwony szlak w kierunku jeziora Świdwie. Tutaj zaczepiony przeze mnie pies pogonił trochę Maćka. ;)
Do samego jeziora nie dojechaliśmy, bo na ostatnim skrzyżowaniu leśnych dróg, tj. za Węgornikiem, skręciliśmy w lewo na Grzepnicę. W Dobrej pożegnaliśmy Maćka i przez Bezrzecze wróciliśmy do Szczecina. Ja pojechałem jeszcze na cmentarz, w okolicy którego przestraszyłem parę osób łażących po śmieszce rowerowej. A na samym cmentarzu biorąc pod uwagę fakt, że było już całkiem ciemno, a ja miałem Sigme Mirage, ludzie bardzo ładnie rozstępowali się, robiąc szeroki przejazd.
Dawno tu nie byłem. ;)

Maciek oddał trochę syntetycznego moczu;)

Następnie wyjechaliśmy na główną drogę i przejechaliśmy obok Zakładów Chemicznych Police, dojeżdżając do Jasienicy. Spróbowaliśmy wbić się na drogę, która miała prowadzić gdzieś do lasu, ale wyjechaliśmy na drodze na Tanowo. Nieco dalej skręciliśmy na Wieńkowo. Chwilę później znowu byliśmy w terenie.



Przez parę km jechaliśmy płaskimi ścieżkami, które nie były zbyt mocno ubite.


W końcu wyjechaliśmy nieco na północ od Tanowa, by po chwili skręcić w prawo na czerwony szlak w kierunku jeziora Świdwie. Tutaj zaczepiony przeze mnie pies pogonił trochę Maćka. ;)
Do samego jeziora nie dojechaliśmy, bo na ostatnim skrzyżowaniu leśnych dróg, tj. za Węgornikiem, skręciliśmy w lewo na Grzepnicę. W Dobrej pożegnaliśmy Maćka i przez Bezrzecze wróciliśmy do Szczecina. Ja pojechałem jeszcze na cmentarz, w okolicy którego przestraszyłem parę osób łażących po śmieszce rowerowej. A na samym cmentarzu biorąc pod uwagę fakt, że było już całkiem ciemno, a ja miałem Sigme Mirage, ludzie bardzo ładnie rozstępowali się, robiąc szeroki przejazd.
Dawno tu nie byłem. ;)

Sobota, 31 października 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz
Wielkie zoo.
Rower:
Trek48.45 km (14.80km teren) czas jazdy: 02:34 h AVS:18.88km/h
Wyruszyłem sobie kilka minut po 15 w kierunku Głębokiego.
Widok z ul. Jana Kochanowskiego. Thanks, man. Dzięki tobie dostałem w liceum z języka polskiego grubą kropkę, bo nie nauczyłem się na pamięć Hymnu.

Kiedy okrążałem Głębokie, stwierdziłem, że pojadę do Bartoszewa, skręcę w prawo na asfalt, przetnę drogę Pilchowo-Tanowo i dalej będę kontynuował żółtym szlakiem, aż dojadę do czarnego. W Bartoszewie napotkałem chodzące luzem co najmniej dwa psy wielkości wilczurów, na szczęście nie widziały mnie.
Dalej na czarnym szlaku za to musiałem niestety na chwilę zrobić przerwę na rozmowę z właścicielką psa, który "nie gryzie" i pewnie w związku z tym musi odżywiać się przez kroplówkę?
Jadąc dalej czarnym szlakiem po zapachu i krakaniu ptaków zorientowałem się, że dojechałem do okolic wysypiska. Tutaj niestety zostałem postawiony w sytuacji, którą można określić jako zonk, ponieważ na ścieżce stały dwa dwudziestometrowe dziki. ;)
Zawróciłem. Po drodze skręciłem w inną ściechę. Za chwilę miałem okazję zobaczyć dwa oddziały saren w liczebności odpowiednio 2 i 1. A sama ściecha wyprowadziła mnie do kolejnej wioski za Trzeszczynem, jadąc na Police. Stąd asfaltem do Polic i powrót chyba Szosą Polską, czy jak to się tam nazywa. Nawet nie było źle. Sigma Micro P+T daje radę.
Widok z ul. Jana Kochanowskiego. Thanks, man. Dzięki tobie dostałem w liceum z języka polskiego grubą kropkę, bo nie nauczyłem się na pamięć Hymnu.

Kiedy okrążałem Głębokie, stwierdziłem, że pojadę do Bartoszewa, skręcę w prawo na asfalt, przetnę drogę Pilchowo-Tanowo i dalej będę kontynuował żółtym szlakiem, aż dojadę do czarnego. W Bartoszewie napotkałem chodzące luzem co najmniej dwa psy wielkości wilczurów, na szczęście nie widziały mnie.
Dalej na czarnym szlaku za to musiałem niestety na chwilę zrobić przerwę na rozmowę z właścicielką psa, który "nie gryzie" i pewnie w związku z tym musi odżywiać się przez kroplówkę?
Jadąc dalej czarnym szlakiem po zapachu i krakaniu ptaków zorientowałem się, że dojechałem do okolic wysypiska. Tutaj niestety zostałem postawiony w sytuacji, którą można określić jako zonk, ponieważ na ścieżce stały dwa dwudziestometrowe dziki. ;)
Zawróciłem. Po drodze skręciłem w inną ściechę. Za chwilę miałem okazję zobaczyć dwa oddziały saren w liczebności odpowiednio 2 i 1. A sama ściecha wyprowadziła mnie do kolejnej wioski za Trzeszczynem, jadąc na Police. Stąd asfaltem do Polic i powrót chyba Szosą Polską, czy jak to się tam nazywa. Nawet nie było źle. Sigma Micro P+T daje radę.
Piątek, 23 października 2009Kategoria zz Foto zz, .Trek.
Jezioro Głębokie + miasto
Rower:
Trek32.24 km (10.80km teren) czas jazdy: 01:51 h AVS:17.43km/h
Jako, że dawno nie pisałem, bo i też długo nie jeździłem, pora błyskawicznie nadrobić zaległości i dostarczyć nowych informacji. Już bez zbędnych opisów dwa wspaniałe newsy.
1. Pokręciłem dzisiaj do Głębokiego i trochę po mieście, gdzi podjechałem zobaczyć most na Wyspę Jaskółczą, o którym na wykładzie ostatnio wspominał nam pewien wykładowca.



2. Kammel będzie zeznawać!
To, że Katarzyna Niezgoda zostanie przesłuchana w sprawie afery finansowej, która wyszła na jaw w kwietniu, było pewne. Teraz wiadomo też, że swoje zeznania złoży w prokuraturze Tomasz Kammel!
Szczegóły tutaj.
1. Pokręciłem dzisiaj do Głębokiego i trochę po mieście, gdzi podjechałem zobaczyć most na Wyspę Jaskółczą, o którym na wykładzie ostatnio wspominał nam pewien wykładowca.



2. Kammel będzie zeznawać!
To, że Katarzyna Niezgoda zostanie przesłuchana w sprawie afery finansowej, która wyszła na jaw w kwietniu, było pewne. Teraz wiadomo też, że swoje zeznania złoży w prokuraturze Tomasz Kammel!
Szczegóły tutaj.

Poniedziałek, 5 października 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz
Głębokie + silosy
Rower:
Trek25.86 km (10.40km teren) czas jazdy: 01:22 h AVS:18.92km/h
Najpierw rano wycieczka samochodem w ramach seminarium dyplomowego na oglądanie starych niemieckich silosów. Później leciutka przejażdżka rowerem na Głębokie i po mieście. A wracając do silosów, to znajdują się one w miejscowości Czarnogłowy, ok. 70km od Szczecina. Wybudowane zostały w 1940r. z blach nitowanych łączonych na zakład. Wymiarów silosów nie pamiętam, ale są mega duże. Początkowo gromadzono w nich wapno wydobywane obok. Później przecięto żyłę wodą i kopalnia razem ze sprzętem została zalana wodą, i powstało jezioro o głębokości 30-40m. Dzisiaj przechowuje się tutaj zboże.






To dla tych, którzy nie są fanami silosów.










































Wciąż o Was pamiętam, antymiłośnicy silosów.




































No i śmieszki w Szczecinie.

Dobrze, że chociaż po położeniu asfaltu zlikwidowali stare ławki dla pieszych.






To dla tych, którzy nie są fanami silosów.










































Wciąż o Was pamiętam, antymiłośnicy silosów.




































No i śmieszki w Szczecinie.

Dobrze, że chociaż po położeniu asfaltu zlikwidowali stare ławki dla pieszych.

Niedziela, 4 października 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz
Puszcza Bukowa
Rower:
Trek68.01 km (33.00km teren) czas jazdy: 03:46 h AVS:18.06km/h
Wypad do Puszczy Bukowej. Ekipa w składzie ja=Adamicki, Grazio=Marek, Jaktro=Kuba, Tomek=Tomek. Spotkanie o 10 przy Jeziorze Szmaragdowym. Tym razem przyjechałem rowerem i nieoczekiwanie byłem pierwszy.

Ruszyliśmy z planem dojechania do Wełtynia niebieskim szlakiem, a potem zielonym w kierunku Żelisławca i asfaltem do Glinnej, a powrót miał być czerwonym szlakiem przez Puszczę. Planu nie udało się zrealizować z powodu bardzo silnego wmordęwindu, który spowolnił nas jak tylko wyjechaliśmy z lasu w kierunku na Chlebowo, więc zawróciliśmy.

Pokręciliśmy się za to i tak w innych rejonach niż ostatnimi razy. Skierowaliśmy się na południowy-wschód szlakiem zielonym do Binowa. Stąd za chwilę na niebieski szlak do Kołowa = bruk + następnie długi podjazd, więc sobie zostałem naturalnie na samym końcu, można powiedzieć zwyczajowo już.


Z Kołowa skierowaliśmy się na wschód jadąc kawałek po czerwonym szlaku. Stąd kierunek na północny-wschód.



Prawie ostatecznie wyjeliśmy na krajowej trójce w okolicy czarnego szlaku koło Jezierzyc. Kawałek dalej znowu skręciliśmy w lewo i pozrywaliśmy z rosnących przy ulicy drzew owocowych śliwki, jabłka i gruszki.


Później nadszedł znowu teren. Kuba sie od nas odłączył, a my dojechaliśmy jeszcze do Szmaragdowego, przed którym Tomek sobie pojechał do domu. Później we dwóch powrót z Markiem na lewobrzeże.

Ruszyliśmy z planem dojechania do Wełtynia niebieskim szlakiem, a potem zielonym w kierunku Żelisławca i asfaltem do Glinnej, a powrót miał być czerwonym szlakiem przez Puszczę. Planu nie udało się zrealizować z powodu bardzo silnego wmordęwindu, który spowolnił nas jak tylko wyjechaliśmy z lasu w kierunku na Chlebowo, więc zawróciliśmy.

Pokręciliśmy się za to i tak w innych rejonach niż ostatnimi razy. Skierowaliśmy się na południowy-wschód szlakiem zielonym do Binowa. Stąd za chwilę na niebieski szlak do Kołowa = bruk + następnie długi podjazd, więc sobie zostałem naturalnie na samym końcu, można powiedzieć zwyczajowo już.


Z Kołowa skierowaliśmy się na wschód jadąc kawałek po czerwonym szlaku. Stąd kierunek na północny-wschód.



Prawie ostatecznie wyjeliśmy na krajowej trójce w okolicy czarnego szlaku koło Jezierzyc. Kawałek dalej znowu skręciliśmy w lewo i pozrywaliśmy z rosnących przy ulicy drzew owocowych śliwki, jabłka i gruszki.


Później nadszedł znowu teren. Kuba sie od nas odłączył, a my dojechaliśmy jeszcze do Szmaragdowego, przed którym Tomek sobie pojechał do domu. Później we dwóch powrót z Markiem na lewobrzeże.

Sobota, 3 października 2009Kategoria .Trek., zz Foto zz
Nadchodzi jesień.
Rower:
Trek30.07 km (7.60km teren) czas jazdy: 01:41 h AVS:17.86km/h
Spokojna przejażdżka na Głębokie przez Lasek Arkoński, jedno okrążenie, Miodowa, Warszewo, potem jeszcze trochę po mieście i do domu. Dzisiaj troszkę cieplej niż ostatnio, ale za to pod koniec zaczęło się robić wietrznie.
Smętnie wyglądające Jezioro Głębokie

Smętnie wyglądające Jezioro Głębokie

