Wpisy archiwalne w kategorii
zz Wakacje zz
Dystans całkowity: | 3678.66 km (w terenie 232.30 km; 6.31%) |
Czas w ruchu: | 164:09 |
Średnia prędkość: | 22.41 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 133 (71 %) |
Suma kalorii: | 6462 kcal |
Liczba aktywności: | 55 |
Średnio na aktywność: | 66.88 km i 2h 59m |
Więcej statystyk |
Piątek, 22 sierpnia 2008Kategoria ..>100km, ..>200km, .Trek., zz Foto zz, zz Wakacje zz, ..>150km
Wycieczka do Ciechocinka, Torunia, Kowalewa, Golubia-Dobrzynia
Rower:
202.70 km (0.20km teren) czas jazdy: 08:24 h AVS:24.13km/h
Wycieczka miała być do Ciechocinka i z powrotem. Przewidywany dystans 230km.
Ze bazy wyruszyłem o ~9:00, czyli z godzinnym opóźnieniem w stosunku do planowanego czasu wyjazdu. Jednak tym razem nie był to problem, ponieważ nie musiałem jechać na żadne umówione spotkanie.
Dzisiaj byłem już na slickach i bawiłem się, że mam pseudoszosówkę. Niestety prawda jest taka, że to wciąż tylko mtb i nie ma co liczyć na szybką jazdę jak szosówką.
Trasa mego dzisiejszego tripa leciała przez Kłodawę, Przedecz, Izbicę Kujawską, Osięciny, Ujmę Dolną, Zakrzewo, Aleksandrów Kujawski, aż doprowadziła mnie do Ciechocinka. Po drodze trzaskałem fotki tego, co mi się musiało podobać. Niestety jeśli chodzi o widoki krajobrazów to cieniutko, ale figurek było dosłownie multum, a do nich doszło jeszcze parę kościołów.
Sama trasa prowadziła po dosyć dobrej jakości asfalcie. Większość dróg, jeśli nie wszystkie, to drogi wojewódzkie.
Ciechocinek - miasteczko jest czyściutkie i zadbane, ale to by było na tyle. Co prawda jest dużo odremontowanych budynków, ale i tak całość wydaje się być przereklamowana. Raczej nie przyjechałbym tu na wczasy.
Tężnie
OK. Dość zwierzeń. Miałem w nogach 120km ze 110 teoretycznych km, które powinienem przejechać, gdybym nie minizwiedzanie, a czułem się ekstra. Nie na tyle jednak by chcieć wracać tą samą lub podobną trasą. Bo szczerze mówiąc nie podobały mi się tereny - pola, na nich nie pamiętam co, płasko, względnie czasem faliście, wieś, pięćset metrów przerwy, znowu wieś, zero lasów, nuda po prostu. Jedyny las jaki był, to około sześćdziesiątego kilometra.
Z Ciechocinka wystartowałem na Toruń. Jeszcze tylko za Ciechocinkiem odczekałem aż się podniosą szlabany i ruszyłem dalej mijając około kilometrowy korek samochodów na DK1. :) Dwadzieścia kilometrów z czymś i dotarłem. CPN, znaczy się Shell i stąd na Stare Miasto albo prawie, ale w każdym bądź razie ładne widoki oraz zabytki były.
Prawdopodobny widok na Stare Miasto oraz oficjalnie zatwierdzony, że na most Ernesta MAlinowskiego o długości 997m i rozpiętości przęseł 94,16m, wybudowany w 1872, eksploatowany od 1873.
Nie wiem co to za budowla, ale mi się podoba.
Z Torunia ruszyłem w kierunku miejscowości, w której trzy razy grałem w turnieju szachowym - Kowalewo Pomorskie. Dojechałem bezpiecznie.
Następny kierunek to Golub-Dobrzyń. Można powiedzieć, że tutaj dopadł mnie kryzys i to drugi już. Pierwszy na trasie do Kowalewa. Nie było to coś nagłego i strasznego. Raczej stopniowo postępujące zmęczenie. Szybko zjadłem dwa banany, ale trochę mało mi było. No nic.
Dotarłem pod zamek. Wygląda naprawdę okazale. Tak samo widok ze wzgórza na miasteczko.
W tle zamek w Golubiu-Dobrzyniu
Powrót do domu samochodem.
Ze bazy wyruszyłem o ~9:00, czyli z godzinnym opóźnieniem w stosunku do planowanego czasu wyjazdu. Jednak tym razem nie był to problem, ponieważ nie musiałem jechać na żadne umówione spotkanie.
Dzisiaj byłem już na slickach i bawiłem się, że mam pseudoszosówkę. Niestety prawda jest taka, że to wciąż tylko mtb i nie ma co liczyć na szybką jazdę jak szosówką.
Trasa mego dzisiejszego tripa leciała przez Kłodawę, Przedecz, Izbicę Kujawską, Osięciny, Ujmę Dolną, Zakrzewo, Aleksandrów Kujawski, aż doprowadziła mnie do Ciechocinka. Po drodze trzaskałem fotki tego, co mi się musiało podobać. Niestety jeśli chodzi o widoki krajobrazów to cieniutko, ale figurek było dosłownie multum, a do nich doszło jeszcze parę kościołów.
Sama trasa prowadziła po dosyć dobrej jakości asfalcie. Większość dróg, jeśli nie wszystkie, to drogi wojewódzkie.
Ciechocinek - miasteczko jest czyściutkie i zadbane, ale to by było na tyle. Co prawda jest dużo odremontowanych budynków, ale i tak całość wydaje się być przereklamowana. Raczej nie przyjechałbym tu na wczasy.
Tężnie
OK. Dość zwierzeń. Miałem w nogach 120km ze 110 teoretycznych km, które powinienem przejechać, gdybym nie minizwiedzanie, a czułem się ekstra. Nie na tyle jednak by chcieć wracać tą samą lub podobną trasą. Bo szczerze mówiąc nie podobały mi się tereny - pola, na nich nie pamiętam co, płasko, względnie czasem faliście, wieś, pięćset metrów przerwy, znowu wieś, zero lasów, nuda po prostu. Jedyny las jaki był, to około sześćdziesiątego kilometra.
Z Ciechocinka wystartowałem na Toruń. Jeszcze tylko za Ciechocinkiem odczekałem aż się podniosą szlabany i ruszyłem dalej mijając około kilometrowy korek samochodów na DK1. :) Dwadzieścia kilometrów z czymś i dotarłem. CPN, znaczy się Shell i stąd na Stare Miasto albo prawie, ale w każdym bądź razie ładne widoki oraz zabytki były.
Prawdopodobny widok na Stare Miasto oraz oficjalnie zatwierdzony, że na most Ernesta MAlinowskiego o długości 997m i rozpiętości przęseł 94,16m, wybudowany w 1872, eksploatowany od 1873.
Nie wiem co to za budowla, ale mi się podoba.
Z Torunia ruszyłem w kierunku miejscowości, w której trzy razy grałem w turnieju szachowym - Kowalewo Pomorskie. Dojechałem bezpiecznie.
Następny kierunek to Golub-Dobrzyń. Można powiedzieć, że tutaj dopadł mnie kryzys i to drugi już. Pierwszy na trasie do Kowalewa. Nie było to coś nagłego i strasznego. Raczej stopniowo postępujące zmęczenie. Szybko zjadłem dwa banany, ale trochę mało mi było. No nic.
Dotarłem pod zamek. Wygląda naprawdę okazale. Tak samo widok ze wzgórza na miasteczko.
W tle zamek w Golubiu-Dobrzyniu
Powrót do domu samochodem.
Czwartek, 21 sierpnia 2008Kategoria .Trek., zz Foto zz, zz Wakacje zz
Relację z tego wypadu zacząłem
Rower:
27.22 km (7.80km teren) czas jazdy: 01:21 h AVS:20.16km/h
Lajtowa przejażdżka po okolicznych wioskach. Popstrykałem też trochę obiektów natury religijnej. Strasznie dużo ich było.
Kościoły: w Nowej Sobótce oraz w Starej Sobótce
A tu ciekawie ukształtowane drzewo z gniazdem bocianim
Trek ładny i Trek brzydki
Kościoły: w Nowej Sobótce oraz w Starej Sobótce
A tu ciekawie ukształtowane drzewo z gniazdem bocianim
Trek ładny i Trek brzydki
Niedziela, 26 sierpnia 2007Kategoria .Wheeler., Maraton, zz Foto zz, zz Wakacje zz
Maraton w Krakowie
Rower:
Wheeler73.04 km (60.00km teren) czas jazdy: 04:35 h AVS:15.94km/h
Maraton w Krakowie
Miejsce:
-101 w M2
-211 w Open
Ha, wreszcie wziąłem udział w wielkim przedsięwzięciu jakim był maraton z cyklu Powerade Dobre Sklepy Rowerowe Bla, Bla, Bla, Coś Tam, Coś Tam 2007 w Krakowie. Kiedy się zapisywałem przez Internet, na liście zgłoszonych było już ponad 3300 osób! Ile przyjechało w rzeczywistości, tego nie wiem, jednak z pewnością ponad dwa tysiące. Mini oraz Giga wystartowali godzinę przed moim dystansem czyli Mega, który wg wskazań Sigmy BC1606L wynosił 65km. Trasa była ciekawa, start trochę niefajny dla kręgosłupa, bo po trawie przejeżdżaliśmy wzdłuż przez całe krakowskie Błonia. Udało mi się przebyć całą trasę bez awarii sprzętu, a flaczków widziałem co nie miara. Niestety pod największe podjazdy podchodziłem, jak sporo zresztą ludków, a na najcięższym wg mnie zjeździe, gdzie widziałem jak jeden koleś wyglebił się trzy (no dobra dwa) razy prowadząc rower, schodziłem. Przy okazji byłem świadkiem tego, jak wycinacy wyprzedzają na jak to mi się wydawało singletrackach. Bardzo mi się podobało. Prawdopodobnie za rok też tu przyjadę, z tym że następnym razem mam zamiar przejechać dystans Giga!
Szef wjeżdża na metę
Miejsce:
-101 w M2
-211 w Open
Ha, wreszcie wziąłem udział w wielkim przedsięwzięciu jakim był maraton z cyklu Powerade Dobre Sklepy Rowerowe Bla, Bla, Bla, Coś Tam, Coś Tam 2007 w Krakowie. Kiedy się zapisywałem przez Internet, na liście zgłoszonych było już ponad 3300 osób! Ile przyjechało w rzeczywistości, tego nie wiem, jednak z pewnością ponad dwa tysiące. Mini oraz Giga wystartowali godzinę przed moim dystansem czyli Mega, który wg wskazań Sigmy BC1606L wynosił 65km. Trasa była ciekawa, start trochę niefajny dla kręgosłupa, bo po trawie przejeżdżaliśmy wzdłuż przez całe krakowskie Błonia. Udało mi się przebyć całą trasę bez awarii sprzętu, a flaczków widziałem co nie miara. Niestety pod największe podjazdy podchodziłem, jak sporo zresztą ludków, a na najcięższym wg mnie zjeździe, gdzie widziałem jak jeden koleś wyglebił się trzy (no dobra dwa) razy prowadząc rower, schodziłem. Przy okazji byłem świadkiem tego, jak wycinacy wyprzedzają na jak to mi się wydawało singletrackach. Bardzo mi się podobało. Prawdopodobnie za rok też tu przyjadę, z tym że następnym razem mam zamiar przejechać dystans Giga!
Szef wjeżdża na metę
Piątek, 24 sierpnia 2007Kategoria .Wheeler., zz Wakacje zz
Wakacyjna przejażdżka
Rower:
Wheeler53.18 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:28 h AVS:21.56km/h
Czwartek, 23 sierpnia 2007Kategoria .Wheeler., ..>100km, zz Wakacje zz
Wakacyjna przejażdżka
Rower:
Wheeler114.16 km (0.00km teren) czas jazdy: 04:24 h AVS:25.95km/h
Z bazy w wiosce do Łodzi, stąd powrót i w Solcy Małej zainstalowanie się w samochodzie technicznym.