Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 79048.87 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8394.48 km
  • Czas na rowerze na BS: 164d 08h 06m
  • Prędkość średnia na BS: 20.03 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2025: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od 2025 r.

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Archiwum

Linki

Sobota, 5 marca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz

Wycieczka na północ

Rower:Wheeler
128.91 km (28.59km teren) czas jazdy: 07:05 h AVS:18.20km/h praca: 5325 kcal

Dzisiaj pierwsza setka w tym roku - pętla przez Stepnicę, Miękowo, Goleniów. Zaplanowałem sobie wycieczkę na 130 km. Pierwotny plan to było rozpoczęcie trasy jadąc terenem wzdłuż Jeziora Dąbie (z pominięciem fragmentu z nieprzystosowanym dla rowerów dzikim kawałkiem wału). Zmodyfikowałem zamierzenia chcąc szybciej wrócić do domu i zdecydowałem się na jazdę po asfalcie. Jazda w terenie to większa przygoda, ale jazda kolejny raz w tym samym terenie będąc w promieniu 20 km od domu ze świadomością, że żadne nowości ani rewelacje się nie pojawią to tylko atrapa przygody. Prawdziwa przygoda to odkrywanie nieznanego. W drodze powrotnej też modyfikowałem trasę. Częściowo wynikało to z tego, że do eksploracji nieznanego zniechęcała mnie nawierzchnia lub perspektywa chodzenia i omijania zwalonych drzew, ale także spadająca temperatura i przymus powrotu w miarę na konkretną godzinę.



Widoki z Mostu Cłowego jadąc w kierunku Dąbia





Dzisiaj z zieloną torebką. W środku 4 duże Laguny. Oczywiście, że wróciły do domu w komplecie:)


Wczesny start = nie ma potrzeby zabierać mocniejszej lampki.


Jadąc do Lubczyny


Upierdliwy piach za Borzysławcem


Małe kilkaset metrów przed dojechaniem do ścieżki rowerowej na wale



Kiedy w końcu dojechałem do fragmentu wału ze szlakiem rowerowym, to zaskoczyłem się negatywnie zwalonymi przez wichurę drzewami, które wciąż blokują przejazd. Widziałem u kogoś na Stravie, ale nie myślałem, że do dzisiaj będą leżeć tak nieruszone.



Takie zwalone przeszkody były dwie


Po chwili już przejezdnie


Łabędzie pływające po Inie


Przekraczając Inę


Asfaltowa droga prowadząca do Stepnicy


Straszak nr 1


Straszak nr 2


Najwyraźniej budowana jest droga dla rowerów w kierunku Stepnicy. To świetna wiadomość, ponieważ w sezonie letnim ta droga wojewódzka ma duże natężenie ruchu, a jest na tyle wąska, że jazda razem z samochodami jest niekomfortowa. Dzisiaj było bezpiecznie.




Powalone wysokie drzewa


Po 60 km dotarłem do Stepnicy. Do centrum nie wjeżdżałem. Od razu skręciłem na szlak rowerowy. Byłem już relatywnie zmęczony i perspektywa kolejnych około 70 km zdecydowała by nie rozczulać się nad widokami miejskimi i bez zbędnej zwłoki rozpocząć drogę powrotną.


Liczyłem na podobną ścieżkę przez jakieś 7-8 km w kierunku S3


Niespodzianek ciąg dalszy. To drzewo pewnie sobie tutaj jeszcze poleży.


Trzy byki. Słabo widoczne, ale właśnie wybiegają z lasu po prawej stronie.

Gdy dotarłem do Widzieńska, postanowiłem wjechać na asfalt i jednocześnie skrócić sobie drogę. Zamiast kontynuować terenem do Babigoszczy i lekko w kierunku północnym, to teraz zrobiło się delikatnie w kierunku południowym, a także trochę szybciej z uwagi na nawierzchnię.


Jadąc asfaltem z Widzieńska w kierunku drogi S3


Bardzo przyjemnie było jechać w takim leśnym otoczeniu po płaskiej drodze z w miarę dobrą nawierzchnią.


Widok na S3 w kierunku północnym


Dojeżdżając do Goleniowa


Nowa S3/S6


Tym razem przejazd pod wiaduktem


Niespodzianka - jest ścieżka rowerowa i nie trzeba jechać z samochodami


W Goleniowie


Z Kęp Lubczyńskich na wschód w kierunku Warcisławca


Eksperymentalny powrót z Klinisk Wielkich przez las, a potem drogą gruntową wzdłuż torów kolejowych


Peron dworca Szczecin Załom


Zaniedbany opuszczony budynek



Dalsza droga już bez zdjęć i bez ciekawostek. Wyjazd udany, zmęczenie nieco powyżej normy, ale bez zgona. Temperaturowo znośnie, lecz trochę za późno ubrałem dodatkowe ocieplacze. Wydaje mi się, że za tydzień pojadę na podobny dystans, bo nie czuję się na siłach póki co dodawać kolejnych km.

Czwartek, 3 marca 2022Kategoria .Romet.

Wieczorne miasto

Rower:Romet
23.38 km (0.15km teren) czas jazdy: 01:26 h AVS:16.31km/h praca: 1287 kcal

Wyjście bez atrakcji w celu rozruszania się przed weekendem.
Niedziela, 27 lutego 2022Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Wycieczka do Stargardu

Rower:Wheeler
88.80 km (8.20km teren) czas jazdy: 04:43 h AVS:18.83km/h praca: 3804 kcal

Dzisiaj postanowiłem, że odwiedzę Stargard i że będzie to mój główny cel podróży. W 2021 nie byłem tutaj ani razu, ponieważ początkowo eksplorowałem inne kierunki, a potem nieoczekiwanie przedwcześnie zakończyłem sezon i ogólnie 2021 był rowerową lipą. Mam nadzieję jeszcze co najmniej kilka razy być w tym roku w Stargardzie.


Dojazd zrobiłem szlakiem rowerowym 20A, który jest zlokalizowany między Puszcza Bukową, a drogą S10 - trochę asfaltu, trochę dróg leśnych, łagodne podjazdy, a potem od Motańca już płasko z przerwą na przejazd kładką pieszo-rowerowa nad S10.











Pojechałem na Stare Miasto i zrobiłem kilka fotek, po czym rozpocząłem powrót. Stargard ma bardzo ładne zabytki. Te moje zdjęcia zrobione w godzinach 17-18 wyszły bardzo kiepskie.









Droga powrotna była wymagająca ze względu na temperaturę. W pewnym momencie spadła do -2,9 *C wg licznika Sigmy. Źle się na dzisiaj przygotowałem. Wystartowałem w ocieplaczach na czubki palców i w Stargardzie przy temperaturze +2 *C dołożyłem jeszcze pełne cienkie ocieplacze, co pomogło. Te zewnętrzne ocieplacze są już jednak wiekowe i poprzecierane mocno. Powinienem zabrać jeszcze jedne w za dużym rozmiarze, to by było o wiele lepiej. Kolejny błąd to niezabranie rękawiczek z Gore-texem na przebranie w drodze powrotnej. W teorii w czasie poprzedniej zimy dawały radę w podobnej temperaturze, z tym że wtedy całościowo ubierałem się cieplej, więc to też robi swoje. Myślałem, że będzie gorzej, ale na pustej drodze z Niedźwiedzia do Wielgowa i potem z Wielgowa po prostu wsadzałem sobie dłonie pod kurtkę lub do kieszonek na plecach i to pomogło. Stopy się rozgrzały od bardziej obciążającej jazdy z rękoma w dziwnej pozycji. Dobrze, że to już końcówka zimowego okresu.

Ostatnie kilometry to jazda we mgle z jakimś mikro opadem. Często musiałem przecierać chusteczka szkła okularów, bo prawie nic nie widziałem. Oczywiście wszystkich oślepiających tylnymi przeciwmgielnymi widać było idealnie. Tych ze światłami do jazdy dziennej zdecydowanie gorzej.

Do domu przyjechałem w dobrej kondycji. Następne weekendowe wyjście to może być już poziom 120 km. Pora ułożyć trasę.
 
Środa, 23 lutego 2022Kategoria .Romet.

Wieczorne miasto

Rower:Romet
17.82 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:12 h AVS:14.85km/h

Niedziela, 20 lutego 2022Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Puszcza Bukowa i okolice

Rower:Wheeler
62.69 km (17.83km teren) czas jazdy: 03:57 h AVS:15.87km/h praca: 2795 kcal

Pogoda zrobiła mi prezent. Wczoraj wieczorem przeglądałem prognozy z planem kolejnego wyjścia na jakieś 90 minut na Rometa i okazało się, że od rana do godziny 14 ma być bez deszczu. Postanowiłem to wykorzystać i zrobić jakąś trasę na 4 godziny pedałowania. Wybór padł tym razem na kierunek południowy.




Widok na Odrę i kąpielisko Dziewoklicz


Nowa ścieżka rowerowa powoli, powoli na finiszu

Przez Pomorzany dotarłem do Podjuch, a stąd rozpoczął się podjazd o długości kilku km.


Po przejechaniu pod autostradą skręciłem w Chlebowską Drogę. Skończył się asfalt, zaczął bruk, który dosyć mocno mi się dłużył.




Dojechałem do Binowskiej Drogi i skręciłem w lewo.




W okolicy skrzyżowania z Furmańska Drogą nawierzchnia z bruku zmieniła się w drogę szutrowo-gruntową.

W samym Binowie był kawałek asfaltu, ale już za moment znowu przywitał mnie bruk, który skończył się dopiero w Żelisławcu.





Stąd do Kartna, gdzie złapałem najpierw drogę brukowaną, a potem świetną drogę szutrową w otwartym płaskim terenie.







Minąłem z daleka elektrownię wiatrową. Wkrótce szuter się skończył i nawierzchnia zamieniła na gruntową, a droga skręciła na zachód w kierunku Drzenina. Kilkaset metrów przed wsią znowu złapalem asfalt. To była mniej, więcej połowa trasy.


W drodze z Drzenina do Gardna. Widok z wiaduktu nad S3 w kierunku na Szczecin.

Na asfalcie zaczęło iść szybciej. Fajerwerków żadnych w czasie jazdy nie było.


Dino w Gardnie


Wiadukty w ciągu S3 w okolicy Wysokiej Gryfińskiej


Miejsce przerwy na batonik i nie tylko


Wiadukty w ciągu drogi S3 między Chlebowem i Radziszewkiem (stamtąd nadjechałem).


Zaczyna się las Puszczy Bukowej



W leśny terenowy fragment, który przywitał mnie brukiem wjechałem dopiero w Radziszewku (na mapce nie widać tej nazwy).



Kilka km lasem i wyjechałem koło cmentarzyku dla zwierząt, a potem znowu cywilizacja.



Około 13:45 zaczął kropić deszcz, ale był delikatny, a ja miałem do domu już tylko około 20 minut jazdy. Dzisiejsza mała wycieczka była bardzo udana. Sporo upierdliwego bruku, ale przy niskiej prędkości i symbolicznym trzymaniu kierownicy nie było tak źle. Wyjazd gorszą nawierzchnią i bardziej terenem, a powrót asfaltem, to jest dobre rozwiązanie. Lepiej finiszować w mniej wymagających warunkach. Niestety stówki w ten weekend nie było, ale może w następny się uda.
Sobota, 19 lutego 2022Kategoria .Romet.

Wieczorne miasto

Rower:Romet
24.11 km (0.10km teren) czas jazdy: 01:39 h AVS:14.61km/h

Niestety dzisiejsze okoliczności zupełnie popsuły moje plany wycieczkowe. Wiatr wiał zbyt mocno przez cały dzień, a dodatkowo jeszcze popadywał deszcz. Nie było szans na żadną większą wycieczkę. Oprócz tego, co zabawne, przez prawie pół godziny skuwałem z przedniego hamulca w Wheelerze wyschnięty błotny piach sprzed paru dni. Ale za to rower jest już gotowy na następny raz.

W takiej sytuacji pogodowej najrozsądniejsze było przeczekanie i wyjście na miasto na Rometa, co uczyniłem. Pokręciłem się trochę bez celu. Opornie dzisiaj mi się pedałowało, ale ważne, że się poruszałem.
Środa, 16 lutego 2022Kategoria .Romet.

Wieczorne miasto

Rower:Romet
27.31 km (0.30km teren) czas jazdy: 01:50 h AVS:14.90km/h

Wieczorne wyjście korzystając z braku deszczu. Kręcenie się głównie po centrum miasta, chociaż dojechałem też do Jeziora Głębokiego.
W sobotę ma być w miarę bezdeszczowa pogoda, więc teraz regeneracja i odpoczynek przed wycieczkowym większym wyjazdem.
Wtorek, 15 lutego 2022Kategoria .Romet.

Miasto

Rower:Romet
4.15 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:17 h AVS:14.65km/h

Poniedziałek, 14 lutego 2022Kategoria .Wheeler., Night Bike

Północna okolica Szczecina

Rower:Wheeler
30.85 km (2.50km teren) czas jazdy: 02:06 h AVS:14.69km/h



Dzisiejsze wyjście było takie trochę spontaniczne. Ogólnie zaplanowałem, ze w dni powszednie nie będę wychodzić na tzw. sportowy rower (czyli szosę lub MTB), a na Rometa lub na trenażer. Było jednak już tak długo jasno i wysoka temperatura, że postanowiłem jednak przejechać się na Wheelerze. Z przerzutkami to zawsze wygodniej niż na twardym przełożeniu rometowskim. I tak wyszedłem już po 18, bo zanim się wyszykowałem, to się zrobiło ciemno. Ubrałem się zdecydowanie lżej, ale trochę za ciepło w stopy (a jeszcze i tak wiozłem w kieszonce zapasowe drugie ocieplacze).

Szybki plan był taki, żeby zrobić pętlę przez Police, chociaż pewnie wyszłyby 3 godziny, czyli dosyć długo. Jechałem tak trochę wielkim zygzakiem i wcale nie najkrótszą drogą, dlatego gdy ostatecznie już byłem na drodze w kierunku Polic, to patrząc na zegarek uznałem, że jednak nie mam ochoty tak w nocy jechać aż tam. Postanowiłem skrócić, ale nie widziałem w co się pakuję. A wpakowałem się w upierdliwy podjazd z bruku. Kilka psów gdzieś tam zaszczekało w posesjach, ale na szczęście to wszystko. Ten stromy kawałek zaznaczyłem niebieską elipsa na mapie. Jak się skończył bruk było już ok.

Dojechałem do Bukowa od strony, której nie znam i postanowiłem, że wrócę troszkę terenem. I to był błąd. Wpakowałem się ogromne błoto. Zaznaczyłem to żółtą elipsą. Były dwie równoległe drogi i wjechałem w tą z większym błotem. Druga droga miała bruk+błoto, więc niby lepiej. Na tej mojej był taki syf, że w pewnym momencie prowadziłem rower i nie mogłem robić kroków, ani kręcić kołami, bo błoto totalnie zablokowało prześwit widelca. Musiałem znaleźć twardszy kawałek nawierzchni i jak głupi podrzucać rower, żeby błoto odpadło. Wdepnąłem parę razy w kałuże, ale zelówki i uszczelnienie klejem działają. Tym razem buty wciągnęły wilgoć tylko symbolicznie. W normalnych warunkach będą ok. Z tym błotem to nie był jeszcze koniec, bo gdy dojechałem do granicy zurbanizowanego obszaru, to jeszcze mnie przywitała błotna kałuża na szerokości całej jezdni, więc tez spacerek poboczem i jezdnią zygzakiem był po kałużobłotku. Po wszystkim zdjąłem ocieplacze z czubków palców, bo nasiąkły strasznie. Potem już nic specjalnego się nie działo.

Sobota, 12 lutego 2022Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Puszcza Goleniowska

Rower:Wheeler
73.16 km (25.40km teren) czas jazdy: 04:44 h AVS:15.46km/h

Dzisiaj wreszcie już normalny rower! Skomponowałem sobie trasę przerabiając jakiegoś gpxa ściągniętego od kogoś ze Stravy.



Już w Dąbiu wjechałem w nieznane mi okolice i złapałem teren.

Jadąc drogą gruntową wzdłuż torów kolejowych.


Przechodziłem dzisiaj przez sporo powalonych drzew, które blokowały ścieżki.


Wiadukt drogowy w ciągu ulicy Irydowej.


Widok w kierunku drogi ekspresowej w oddali (pojechałem w przeciwnym kierunku niż wykonałem zdjęcie).


Za jakiś czas wyjechałem na asfalt, bo bez sensu męczyć się ścieżką, kiedy 100 m obok jest równoległa asfaltowa droga. Tym bardziej, że droga oficjalnie jest zamknięta. Dawno, dawno temu to właśnie tędy dojeżdżałem samochodem do S3/S6.


Tym razem dojechałem do S3/S6 rowerem i oczywiście kontynuowałem wzdłuż ogrodzenia...


...by wkrótce przejechać wiaduktem na drugą stronę i ponownie wjechać w las.





Potem kierunek na południowy wschód, przekroczenie DW 142 (tzw. berlinki) i wkrótce znalazłem się na dojeździe pożarowym, którym w 2020 jechałem szosą z Wielgowa w kierunku Kępinki (to była pierwsza po latach wycieczka do Goleniowa). Dzisiaj był kierunek w drugą stronę i dzisiaj o wiele przyjemniej się pedałowało. Miałem nawet wrażenie, że półtora roku temu bardziej agresywny był ten szuter.







Gdy dojechałem do Wielgowa znowu nastąpił nowy kawałek: częściowo asfaltem, częściowo lasem. Na kilka minut przestał działać pulsometr. Zbiegło się to ze spadkiem temperatury poniżej 2*C. Przełożyłem go z kierownicy na nadgarstek i po niedługim czasie zaczął pracować. Zanim jeszcze dojechałem do takiej zwyczajnej okolicy, przejechałem przez okolicę niezwyczajną czyli delikatnie przez jakieś tereny przemysłowe. Trochę się tam też zakałapućkałem nie mogąc znaleźć właściwej drogi. Powrót z Dąbia na lewobrzeże przez Zdroje.

Ten wyjazd mnie bardzo zmęczył, ale nie dobił. W następny weekend będę zdecydowanie mocniejszy, o ile wyskoczę ze dwa razy w tygodniu. Takie mocne zmęczenie we wcześniejszy weekend w połączeniu z regeneracją przeplataną krótszymi mocniejszymi wyjściami zwykle potem ładnie procentuje na kolejne weekendy. Planuję zrobić setkę. Trasę ułożyłem już wiele miesięcy temu, teraz tylko przyjemność realizacji.

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl