Środa, 12 maja 2021Kategoria .Romet., Night Bike
Wieczorne miasto
Rower:
Romet22.00 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:19 h AVS:16.71km/h
Wieczorne kręcenie po mieście. Przetestowałem sobie na przedzie i tyle zestaw Bontragerów. Do roweru miejskiego są super. Właściwie dzisiejsze kręcenie było w konwencji night bike, bo wyszedłem chyba dopiero przed 22 jakoś.
Dystans i czas później edytuję, ponieważ trochę od czapy wpisałem, bo gdzieś mi się schował licznik po powrocie do domu.
Dystans i czas później edytuję, ponieważ trochę od czapy wpisałem, bo gdzieś mi się schował licznik po powrocie do domu.
Poniedziałek, 10 maja 2021Kategoria .Romet.
Po mieście
Rower:
Romet5.08 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:21 h AVS:14.51km/h
W weekend przyjąłem pierwsza dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi i odeszła mi ochota na rowerowanie, ponieważ czułem jakbym miał zakwas w ramieniu (taki efekt w okolicy miejsca wbicia igły). Dzisiaj wyskoczyłem tylko na chwilę coś tam załatwić na mieście i tyle tego dobrego.
Poniedziałek, 3 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz
Zachodnie obrzeża Puszczy Bukowej
Rower:
Wheeler56.11 km (14.00km teren) czas jazdy: 03:21 h AVS:16.75km/h
Kiedy planowałem weekendowe kręcenie, to analizując prognozę pogody nie
liczyłem dzisiaj na normalny rower. Miałem nadzieję na coś krótkiego po
mieście Rometem i tyle. Tymczasem mokry deszcz dał mi szansę, którą
postanowiłem wykorzystać. Udało mi się także wyjść dzisiaj nieco
wcześniej, bo chyba już o 18:20, więc i zgorszenie Czytelniczki będzie
nieco mniejsze. ;)

Wymyśliłem, że przejadę się tak, jak w marcu do węzła Klucz, omijając górki, ale zahaczając o płaskolasy, łapiąc jak najwięcej terenu, leśnego powietrza i nowych ścieżek. Udało się.
Zanim jednak zaczęło się leśne eldorado, to pojawiło się kilka atrakcji. Najpierw koło Elektrowni Pomorzany, gdy jechałem skrótem to pan z psami wyglądającymi jak wilki (ale grzeczne były). Następnie kwadrans przerwy w Podjuchach pod wiatą przystankową by przeczekać deszcz (miałem szczęście, bo idealnie wjechałem pod puściutką wiatę gdy tylko zaczęło kropić). Trzecia atrakcja to spontaniczna zmiana trasy i wygibasy naokoło trochę w terenie. To ostatnie było totalnie niepotrzebne i następnym razem lepiej przygotuję trasę. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że uciekałem przed samochodami na chodnik i właśnie w lewo ciach, bo tam na głównej ulicy to kałuże, kałuże, kałuże!

Jadę pod góreczkę ulicą Kołowską

Niespodzianka, bo pultając się po nieznanych leśnych ścieżkach niespodziewanie wjeżdzam na jakiś punkt widokowy. To prawdopodobnie okolice szczytu Dębiec (70 m n.p.m.), na którym jednak nie byłem.

Kiedy rower jest tak wspaniały, to komentarz jest zbyteczny :D
Kiedy wydostałem się z leśnych labiryntów przywitał mnie asfalt, a po chwili piękne widoki na leśne wzgórza:

Na węźle Klucz

Zaraz koniec nawierzchni bitumicznej i początek długiego odcinka terenu

Najgorszy odcinek. Znowu się zakopałem w piachu. Jeszcze niecały kilometr i zaczną się piękne ubite ścieżki leśne oraz szutry.




Przez takie leśne klimaty dojechałem do Starych Brynek. Tutaj zmodyfikowałem nieco trasę w stosunku do planów i dodałem sobie dwa cele: Czepino i Żabnicę.

Kawałek za Starymi Brynkami - kierunek na Czepino

Zgapiam ujęcie, bo u innych widziałem na relacjach i mi się spodobało

Ostatnie ujęcie z dzisiaj. Widok na Odrę Wschodnią w Żabnicy.
Stąd już bez fajerwerków powrót asfaltem. Mniej więcej pół godziny później zrobiło się prawie całkiem ciemno. Dzisiaj jechałem znowu tylko na Bontragerach i jednak po tym asfaltowym powrocie wydaje mi się, że przedni Bontrager na 200 lm świeci gorzej niż Fenix na 200 lm. Fenix z akumulatorami jest ciężkim klocem, jego brak to plus dla wygody. Jak się rozkręcę i będę w stanie wychodzić na całodzienne wycieczki z pełnymi tobołkami i wracać w nocy, to zrobię im lepsze porównanie.
Ah, byłbym zapomniał: kolanka się naprawiły! Nic mnie nie bolały ani przed, ani w trakcie, ani po. :)

Wymyśliłem, że przejadę się tak, jak w marcu do węzła Klucz, omijając górki, ale zahaczając o płaskolasy, łapiąc jak najwięcej terenu, leśnego powietrza i nowych ścieżek. Udało się.
Zanim jednak zaczęło się leśne eldorado, to pojawiło się kilka atrakcji. Najpierw koło Elektrowni Pomorzany, gdy jechałem skrótem to pan z psami wyglądającymi jak wilki (ale grzeczne były). Następnie kwadrans przerwy w Podjuchach pod wiatą przystankową by przeczekać deszcz (miałem szczęście, bo idealnie wjechałem pod puściutką wiatę gdy tylko zaczęło kropić). Trzecia atrakcja to spontaniczna zmiana trasy i wygibasy naokoło trochę w terenie. To ostatnie było totalnie niepotrzebne i następnym razem lepiej przygotuję trasę. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że uciekałem przed samochodami na chodnik i właśnie w lewo ciach, bo tam na głównej ulicy to kałuże, kałuże, kałuże!

Jadę pod góreczkę ulicą Kołowską

Niespodzianka, bo pultając się po nieznanych leśnych ścieżkach niespodziewanie wjeżdzam na jakiś punkt widokowy. To prawdopodobnie okolice szczytu Dębiec (70 m n.p.m.), na którym jednak nie byłem.

Kiedy rower jest tak wspaniały, to komentarz jest zbyteczny :D
Kiedy wydostałem się z leśnych labiryntów przywitał mnie asfalt, a po chwili piękne widoki na leśne wzgórza:

Na węźle Klucz

Zaraz koniec nawierzchni bitumicznej i początek długiego odcinka terenu

Najgorszy odcinek. Znowu się zakopałem w piachu. Jeszcze niecały kilometr i zaczną się piękne ubite ścieżki leśne oraz szutry.




Przez takie leśne klimaty dojechałem do Starych Brynek. Tutaj zmodyfikowałem nieco trasę w stosunku do planów i dodałem sobie dwa cele: Czepino i Żabnicę.

Kawałek za Starymi Brynkami - kierunek na Czepino

Zgapiam ujęcie, bo u innych widziałem na relacjach i mi się spodobało

Ostatnie ujęcie z dzisiaj. Widok na Odrę Wschodnią w Żabnicy.
Stąd już bez fajerwerków powrót asfaltem. Mniej więcej pół godziny później zrobiło się prawie całkiem ciemno. Dzisiaj jechałem znowu tylko na Bontragerach i jednak po tym asfaltowym powrocie wydaje mi się, że przedni Bontrager na 200 lm świeci gorzej niż Fenix na 200 lm. Fenix z akumulatorami jest ciężkim klocem, jego brak to plus dla wygody. Jak się rozkręcę i będę w stanie wychodzić na całodzienne wycieczki z pełnymi tobołkami i wracać w nocy, to zrobię im lepsze porównanie.
Ah, byłbym zapomniał: kolanka się naprawiły! Nic mnie nie bolały ani przed, ani w trakcie, ani po. :)
Sobota, 1 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz
Puszcza Wkrzańska
Rower:
Wheeler61.86 km (14.90km teren) czas jazdy: 03:35 h AVS:17.26km/h
W końcu nastał ten dzień, kiedy wyszedłem na normalny rower, a nie jakąś fioletową atrapę czy chomikowe kręciołki. Chciałem zrobić trasę na 3-3,5 godziny. Bridgestone stoi nadal wpięty do trenażera, więc wybór Wheelera był niejako automatyczny. Ponieważ dawno nie wychodziłem, to przygotowanie zabrało mi więcej czasu niż zwykle i ostatecznie pedałowanie rozpocząłem dopiero przed godziną 19. To pozwoliło mi na prawie 2 godziny jazdy w świetle i nadało smaczku nocnemu powrotowi przez las.

Kawałek za amfiteatrem. Roboty wiaduktowe się zakończyły i droga została otworzona dla pieszych i rowerzystów.

Dzisiejsza trasa miała być podobna do czegoś, co jechałem w zimie w śniegu. Chciałem sprawdzić jak wygląda tzw. grawelowa droga. Na mapie to jest ten długi prosty odcinek do Turznicy. Natchnęło mnie jednak na szybszy wjazd do lasu. Spotkałem tam kilka jeleni, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia.

Płaskolas; lokalizacja niedaleko od miejsca zjazdu z DW 115.

Rozmazany cel dzisiejszego wyjścia - droga przez las łącząca DW 115 z Turznicą.
Gdy dojechałem do Polic, słońce się całkiem wyłączyło. Odpaliłem nawigację i wybrałem jakiś punkt, który wydawał mi się dobrym miejscem by do niego dojechać i potem kontynuować samemu wg uznania już z okolicy około 2-3 km od Jeziora Głębokiego. Pan GPS zapraszał mnie kilka razy do wjechania do lasu, jednak podziękowałem mu i spory kawałek zrobiłem po asfalcie. Właściwie większą część przewyższenia pozwoliłem sobie przejechać asfaltem, żeby nie przesuwać się w ciemności jak ślimak w terenie i nie musieć podłączać power banka. Dzisiaj zabrałem z przodu tylko małego Bontragera i przewidywałem, że nie dotrwa bez podładowania.
Gdy wjechałem w końcu do lasu, to zrobiło się nieco znajomo. Wszystko odbyło się w miarę bez większych przygód, oprócz może 300 m z buta z uwagi na luźny piach. Nie napadły na mnie żadne psy, koty, wilki, ani wampiry. A potem zrobiło się z górki, więc już byłem nieuchwytny. Na Polanie Harcerskiej widziałem 3 ogniska, koło kąpieliska Arkonka podobnie biesiadowali ludzie.
Nieco się dzisiaj zmęczyłem. Zdecydowanie mocniej niż przypuszczałem, że mnie taki wyjazd sponiewiera. Przerwa zrobiła swoje, ale jest taki plus, że w czasie jazdy nie zabolały mnie kolana, a taki właśnie był główny cel odpuszczenia sobie na jakiś czas roweru.

Kawałek za amfiteatrem. Roboty wiaduktowe się zakończyły i droga została otworzona dla pieszych i rowerzystów.

Dzisiejsza trasa miała być podobna do czegoś, co jechałem w zimie w śniegu. Chciałem sprawdzić jak wygląda tzw. grawelowa droga. Na mapie to jest ten długi prosty odcinek do Turznicy. Natchnęło mnie jednak na szybszy wjazd do lasu. Spotkałem tam kilka jeleni, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia.

Płaskolas; lokalizacja niedaleko od miejsca zjazdu z DW 115.

Rozmazany cel dzisiejszego wyjścia - droga przez las łącząca DW 115 z Turznicą.
Gdy dojechałem do Polic, słońce się całkiem wyłączyło. Odpaliłem nawigację i wybrałem jakiś punkt, który wydawał mi się dobrym miejscem by do niego dojechać i potem kontynuować samemu wg uznania już z okolicy około 2-3 km od Jeziora Głębokiego. Pan GPS zapraszał mnie kilka razy do wjechania do lasu, jednak podziękowałem mu i spory kawałek zrobiłem po asfalcie. Właściwie większą część przewyższenia pozwoliłem sobie przejechać asfaltem, żeby nie przesuwać się w ciemności jak ślimak w terenie i nie musieć podłączać power banka. Dzisiaj zabrałem z przodu tylko małego Bontragera i przewidywałem, że nie dotrwa bez podładowania.
Gdy wjechałem w końcu do lasu, to zrobiło się nieco znajomo. Wszystko odbyło się w miarę bez większych przygód, oprócz może 300 m z buta z uwagi na luźny piach. Nie napadły na mnie żadne psy, koty, wilki, ani wampiry. A potem zrobiło się z górki, więc już byłem nieuchwytny. Na Polanie Harcerskiej widziałem 3 ogniska, koło kąpieliska Arkonka podobnie biesiadowali ludzie.
Nieco się dzisiaj zmęczyłem. Zdecydowanie mocniej niż przypuszczałem, że mnie taki wyjazd sponiewiera. Przerwa zrobiła swoje, ale jest taki plus, że w czasie jazdy nie zabolały mnie kolana, a taki właśnie był główny cel odpuszczenia sobie na jakiś czas roweru.
Środa, 28 kwietnia 2021Kategoria .Romet., Night Bike
Wieczorno-nocne kręcenie po mieście
Rower:
Romet37.82 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:21 h AVS:16.09km/h
Najpierw do salonu optycznego znaleźć oprawki okularów optymalne pod względem wielu tylkomiznanychwidzimisięrowerowonierowerowych parametrów. Znalazłem paru kandydatów na stronie www, ale przymiarki na żywo (trochę innych modeli) mnie zniechęciły. Taka ciekawostka: pracowniczka salonu poleciła bym odkładał zmierzone oprawki na bok, bo czeka je dezynfekcja przed odwieszeniem na ścianę. Ta sama pracowniczka 10 minut później opuściła maseczkę na brodę i oblizała palec.
Potem kontynuacja po mieście. Trochę przedłużyłem, ponieważ dobrze mi się jeździło. Zrobiłem drugi raz test nowych rękawiczek. Takie śmieszne Authory bez softszela, ale za to z wyciąganym z kieszonki na zewnętrznej części pokrowcem do ogrzania czterech palców. Oprócz tego mają relatywnie wąski i długi mankiet. Bardzo udany zakup.
Rometowi pojawiły się luzy na suporcie. Dodatkowo cały czas coś rzęzi od kiedy niepotrzebnie zrobiłem "serwis" piasty w tylnym kole. Sam nie wiem czy przyczyną dźwięków jest piasta, łożyska sportu czy problemy z gwintem/dokręceniem koła. W notatkach widzę, że 978 km temu wymieniałem oś suportu i przesmarowywałem łożyska, ale to było tak dawno, że nie pamiętam nic a nic, co tam wyczyniałem.
Potem kontynuacja po mieście. Trochę przedłużyłem, ponieważ dobrze mi się jeździło. Zrobiłem drugi raz test nowych rękawiczek. Takie śmieszne Authory bez softszela, ale za to z wyciąganym z kieszonki na zewnętrznej części pokrowcem do ogrzania czterech palców. Oprócz tego mają relatywnie wąski i długi mankiet. Bardzo udany zakup.
Rometowi pojawiły się luzy na suporcie. Dodatkowo cały czas coś rzęzi od kiedy niepotrzebnie zrobiłem "serwis" piasty w tylnym kole. Sam nie wiem czy przyczyną dźwięków jest piasta, łożyska sportu czy problemy z gwintem/dokręceniem koła. W notatkach widzę, że 978 km temu wymieniałem oś suportu i przesmarowywałem łożyska, ale to było tak dawno, że nie pamiętam nic a nic, co tam wyczyniałem.
Wtorek, 27 kwietnia 2021Kategoria .Romet.
Po mieście
Rower:
Romet6.59 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:26 h AVS:15.21km/h
Poranne załatwianie spraw.
Niedziela, 25 kwietnia 2021Kategoria Night Bike, .Romet.
Night bike po mieście
Rower:
Romet33.19 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:02 h AVS:16.32km/h
Wyjście trochę z obowiązku. Wcześniej zaplanowałem sobie dzisiaj pokręcić przez 2 godziny, ale nie znalazłem czasu aż do wieczora i myślałem, że już nie pójdę. Jednak z racji tego, że kończy się kwiecień, a chciałbym się w końcu rozruszać na tyle by być w stanie przejechać bez bólu +100 km, to się zmobilizowałem. Wystartowałem około 21:30, a wróciłem koło północy. Fajnie było jeździć po pustych ulicach i drogach dla rowerów. W następny weekend już definitywnie chcę pojechać na prawdziwą przejażdżkę za miasto.
Czwartek, 22 kwietnia 2021Kategoria .Romet.
Po mieście
Rower:
Romet30.75 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:05 h AVS:14.76km/h
Kręcenie się po mieście. Najpierw podjechałem do optyka, ale tam na kwadrans przed zamknięciem przede mną był cztery osoby, więc postanowiłem się porowerować i na razie tam nie wracam. Jeśli chodzi o uchwyty do Bontragerów, to przyszły i jest super, zwłaszcza ten pod licznik. Trochę jednak czasu upłynie zanim przetestuję na żywo, bo nie ciągnie mnie na szosę ostatnio.
Wtorek, 20 kwietnia 2021Kategoria zz Foto zz, .Romet.
Po mieście
Rower:
Romet13.72 km (0.20km teren) czas jazdy: 00:56 h AVS:14.70km/h
Najpierw do optyka, a potem przejażdżka po mieście. Niestety mój optyk niedawno zmarł, a wraz z nim odeszły jego wiedza, umiejętności i doświadczenie, więc nieco przedłuży mi się proces wyboru szkieł/okularów. Ze względu na to, że obecne oprawki znakomicie się dogadują z zimowymi czapeczkami rowerowymi, to chciałem te oprawki ponownie użyć do nowych szkieł, ale system mocowania szkieł jest jakiś taki nietypowy, że optycy, u których do tej pory byłem studzili moje zapały.
Zrobiło się ciepło, czuć wiosnę w powietrzu. Wczoraj zamówiłem sobie dodatkowe mocowania do mini lampek Bontragera, żeby nie przekładać uchwytów między rowerami. I tak jutro przyjadą: sztywne mocowanie na sztycę, gumka na kierę, mocowanie pod wysięgnik Roxa do roweru szosowego (coś podobnego jak na foto).

To nie jest moje zdjęcie; powyższe zdjęcie znajduje się pod adresem:
https://media.dcrainmaker.com/wp-content/cache/comment-plus/2942137-400x300.jpg
W ubieglym sezonie, gdy zmierzchało, to przekladałem GPSa na mostek, żeby na ekranie nie odbijało się światło Fenixa, który diody ma kilka cm nad ekranem Roxa i by strumień światła nie był zasłonięty. Niestety wtedy element pustego wysięgnika niejako "świecił" mi w oczy swoją czerwienią, od której odbijało się światło diód Fenixa. Dopiero później, później wpadłem na pomysł by brać imbusa, luzować wysięgnik i go ukrywać przed strumieniem świetlnym lampki obracając wysięgnik do dołu. W praktyce nie miałem jeszcze okazji przetestować tego rozwiązania.
To nowe mocowanie Bontragera pod wysięgnikiem ma na celu w ogóle wyeliminować potrzebę przekładania ROXa na mostek w razie gdybym nie korzystał z Fenixa. Jednakowoż możliwe, że z czasem z Fenixa zrezygnuję, ponieważ Bontrager daje 200 lm, a Fenixa jadąc asfaltem też używam ustawionego na 200 lm, żeby nie oślepiać kierowców.. Fenix nie ma rozbudowanych opcji przełączania programów i trzeba przejechać cały cykl by wybrać odpowiednią wielkość strumienia świetlnego. W praktyce na drogach krajowych lub wojewódzkich oznacza to ciągłe klikanie w przycisk.
Zrobiło się ciepło, czuć wiosnę w powietrzu. Wczoraj zamówiłem sobie dodatkowe mocowania do mini lampek Bontragera, żeby nie przekładać uchwytów między rowerami. I tak jutro przyjadą: sztywne mocowanie na sztycę, gumka na kierę, mocowanie pod wysięgnik Roxa do roweru szosowego (coś podobnego jak na foto).

To nie jest moje zdjęcie; powyższe zdjęcie znajduje się pod adresem:
https://media.dcrainmaker.com/wp-content/cache/comment-plus/2942137-400x300.jpg
W ubieglym sezonie, gdy zmierzchało, to przekladałem GPSa na mostek, żeby na ekranie nie odbijało się światło Fenixa, który diody ma kilka cm nad ekranem Roxa i by strumień światła nie był zasłonięty. Niestety wtedy element pustego wysięgnika niejako "świecił" mi w oczy swoją czerwienią, od której odbijało się światło diód Fenixa. Dopiero później, później wpadłem na pomysł by brać imbusa, luzować wysięgnik i go ukrywać przed strumieniem świetlnym lampki obracając wysięgnik do dołu. W praktyce nie miałem jeszcze okazji przetestować tego rozwiązania.
To nowe mocowanie Bontragera pod wysięgnikiem ma na celu w ogóle wyeliminować potrzebę przekładania ROXa na mostek w razie gdybym nie korzystał z Fenixa. Jednakowoż możliwe, że z czasem z Fenixa zrezygnuję, ponieważ Bontrager daje 200 lm, a Fenixa jadąc asfaltem też używam ustawionego na 200 lm, żeby nie oślepiać kierowców.. Fenix nie ma rozbudowanych opcji przełączania programów i trzeba przejechać cały cykl by wybrać odpowiednią wielkość strumienia świetlnego. W praktyce na drogach krajowych lub wojewódzkich oznacza to ciągłe klikanie w przycisk.
Niedziela, 18 kwietnia 2021Kategoria .Trenażer.
Trenażer
Rower:
Tacx13.06 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:40 h AVS:19.59km/h praca: 336 kcal
Rozpędzam się. Dzisiaj pierwszy raz od kiedy zacząłem chomikować skorzystałem ze zmiany biegów tylną przerzutką.