Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75172.76 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8181.95 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 14h 27m
  • Prędkość średnia na BS: 20.25 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Niedziela, 17 sierpnia 2008Kategoria Maraton, .Trek., zz Foto zz

Maraton w Barlinku</big>

Rower:
70.42 km (63.00km teren) czas jazdy: 04:51 h AVS:14.52km/h

Maraton w Barlinku

Miejsce:
- 17 w M2
- 58 w Open

Termin maratonu powoli się zbliżał, a ja nie wiedziałem czy pojadę. Jazda pociągiem do przyjemnych nie należy, a samochód się popsuł. Na szczęście panowie mechanikowie zdążyli go naprawić i w czwartek przelałem wpisowe na konto organizatora.

Jako, że nie jestem w ciemie bity, to już od prawie miesiąca przygotowywałem odpowiednią kondycję organizmu poprzez systematyczne chodzenie spać nie wcześniej niż o godzinie drugiej i wstając tylko chyba dwa razy wcześniej niż o ósmej.

W sobotę wieczorem jednak było inaczej - położyłem się o północy, ale i tak zasnąłem dopiero po drugiej. :) Obudziłem się rano o 6:00, potem 6:05, a wstałem o 6:44. Jednak tym razem wyjazd odbył się rekordowo wcześnie, bo o 7:41 i na miejscu byłem chyba parę minut po dziewiątej, co teoretycznie powinno dać dużo czasu na zapisanie się, przebranie, przygotowanie roweru i picia, dojedzenie śniadania, zrobienie rozgrzewki oraz najważniejszą rzecz przed zawodami- wizytę w wc. Praktycznie było trochę inaczej, bowiem trochę się guzdrałem, przez co na starcie ustawiłem się dalej niż bym chciał, ale trudno.

Ruszyliśmy. Jechałem sobie na totalnym lajcie. Niestety kilka km później zacząłem tego żałować, ale o tym za chwilę. Początek to wyjechanie z okolic jeziora w kierunku miasta, okrążenie ryneczku i powrót na obrzeża miasteczka. Tu nastąpił ostry start i wjazd do lasu. A nadmienię tylko, że start honorowy pod przewodnictwem policjantów.

Ok. Wjechaliśmy do lasu. Fajny las - drzewa są. A tu nagle mokry bruk sobie leci normalnie. No to sobie najzwyczajniej w świecie spanikowałem po tym, jak ostatnio zachowywały się moje opony na bruku w Puszczy Bukowej i świadomie jechałem powolutku, byle się nie wywalić, bo podobno gleby bolą.

Jadąc powoli wyprzedziło mnie multum ludków. Już lepiej było zaryzykować glebę na bruku i pojechać trochę szybciej, bo zaraz potem zaczął się zjazd, na którym ekipa jechała wolniej niż antymistrz zjazdów Adamicki, więc już musiało być źle, a zaraz potem singletrack. Trochę się rozczarowałem tym, że trafiłem na pokaz wyprowadzania rowerów na spacer, kiedy goście zamiast jechać najzwyczajniej w świecie po prostu sobie szli! Błotko - idziemy, góreczka - idziemy, piaseczek - idziemy. I tak przez prawie całe pierwsze okrążenie.

Trochę szerzej zrobiło się dopiero na kilka km przed końcem pierwszego okrążenia. Ale wtedy to już dawno było pozamiatane. Wcześniej złapał mnie skurcz i żeby było fajnie to musiałem położyć rower w kałuży, która mi sięgała do połowy łydki, żeby zająć się nogą. Od tej pory przestałem jechać jak totalny leszcze i zacząłem jechać jak mega leszcz - mega wolno i miękko, a na podjazdach pasowałem i podprowadzałem. Pod koniec drugiego koła trochę przyśpieszyłem, kiedy poczułem jak moją duma została obrażona przez jakiegoś gościa bez spd, który mnie właśnie wyprzedził. :)

Do mety dojechałem po czterech godzinach, czterdziestu minutach i iluś tam sekundach. Gdzieś w totalnej końcówce oczywiście.

Z tej okazji chciałbym zrzucić całą odpowiedzialność za niepowodzenie na czynniki nadprzyrodzone i na nie wiem co jeszcze, ale jak coś wymyślę, to dopiszę. Acha i używam także wymówki nr 16 i 59 z Tomu II Wielkiej Księgi Wymówek.

Wstyd mi za mój wynik..


Edit:

Zagadka
Czy wiesz czym się różni pielgrzymka rowerowa od kolarskiej?

(odpowiedź niżej)











Na kolarskiej jest EPO na postojach.

Komentarze
Przecież dobrze wiesz, że "ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze". Jak nie wierzysz, to popytaj tych, co rezygnują. Poza tym akurat w tych zawodach (jak i domniemanie innych..) trzeba przejechać wszystkie okrążenia, żeby zostać sklasyfikowanym i nie ma co liczyć na błąd sędziego. PS To moja trzecia i zarazem najbardziej łagodna odezwa na Twoją DNFowską zaczepkę. ;)
Adamicki
- 03:16 poniedziałek, 1 września 2008 | linkuj
Wyniki już są oficjalnie podanie, także możesz:
1. W miejsce "?? w M2" możesz już sobie wpisać "ostatni".
2. W miejsce "?? w Open" możesz już sobie wpisać "przedostatni".

Pozdrawiam ;)
jaktro
- 16:35 czwartek, 28 sierpnia 2008 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl