Sobota, 30 sierpnia 2008Kategoria Maraton, .Trek., zz Foto zz, zz Wakacje zz, zzz GÓRY zzz
Maraton w Piechowicach
Rower:
90.12 km (75.00km teren) czas jazdy: 05:10 h AVS:17.44km/h
Maraton w Piechowicach
Miejsce:
- 41 w M2
- 135 w Open
Jestem trochę zniesmaczony i nie chce mi się za bardzo rozpisywać, a więc napiszę krótko i treściwie – punktowo.
To był mój pierwszy Giga w życiu. Jednak około 12km po asfalcie to moim zdaniem wielki minus dla organizatora.
Trzy razy musiałem spuszczać powietrze z amortyzatora, by mimo wszystko i tak dostawać szału z powodu bólu stawów w palcach.
Co do oznakowania trasy, to było perfekcyjne! Po niej jeździł na motorze ratownik. Ja bez gleb, bo asekuracyjnie jeżdżę, plus przez te palce musiałem zwalniać prawie do zera na zjazdach i mnie brali jak leszcza. :) Ale widziałem jednego groźnego orła, który do góry wzbił się niczym wiatr. Kolo zrobił takie OTB, że ja nie mogę! Się zatrzymałem, ale wstał i zginał ręce i nogi, więc ruszyłem dalej, skoro niepołamany. A to był szutrowy zjazd, ludzie tam pod 60km/h podchodzili, a typ miał bankowo powyżej czterdziestki na liczniku. No ale mówi się trudno.
Zagadałem do dwóch gości z XC-Zone, ale niestety nie pamiętam ich imion ani ksywek. Sorry, ale mam pamięć tylko do rzeczy pisanych.
W maratonie jechała też Maja Włoszczowska. Potem się lansowała ze swoim medalem z olimpiady. ;)
To by było na tyle. Na koniec dostałem smsem info z czasem i zajętym miejscem. Ekstra. Przy BikeMaratonie nasz GryfMaratonMTB wypada tragicznie.
Mistrzu wjeżdża na metę, zasłużone pierwsze od końca miejsce w M2.
P.S. Poniżej mój rękopis, który powstawał na bieżąco w czasie komputerowej nieobecności. Kartki są zapisane naturalnie dwustronnie linijka w linijkę z oszczędności papieru. ;)
Miejsce:
- 41 w M2
- 135 w Open
Jestem trochę zniesmaczony i nie chce mi się za bardzo rozpisywać, a więc napiszę krótko i treściwie – punktowo.
To był mój pierwszy Giga w życiu. Jednak około 12km po asfalcie to moim zdaniem wielki minus dla organizatora.
Trzy razy musiałem spuszczać powietrze z amortyzatora, by mimo wszystko i tak dostawać szału z powodu bólu stawów w palcach.
Co do oznakowania trasy, to było perfekcyjne! Po niej jeździł na motorze ratownik. Ja bez gleb, bo asekuracyjnie jeżdżę, plus przez te palce musiałem zwalniać prawie do zera na zjazdach i mnie brali jak leszcza. :) Ale widziałem jednego groźnego orła, który do góry wzbił się niczym wiatr. Kolo zrobił takie OTB, że ja nie mogę! Się zatrzymałem, ale wstał i zginał ręce i nogi, więc ruszyłem dalej, skoro niepołamany. A to był szutrowy zjazd, ludzie tam pod 60km/h podchodzili, a typ miał bankowo powyżej czterdziestki na liczniku. No ale mówi się trudno.
Zagadałem do dwóch gości z XC-Zone, ale niestety nie pamiętam ich imion ani ksywek. Sorry, ale mam pamięć tylko do rzeczy pisanych.
W maratonie jechała też Maja Włoszczowska. Potem się lansowała ze swoim medalem z olimpiady. ;)
To by było na tyle. Na koniec dostałem smsem info z czasem i zajętym miejscem. Ekstra. Przy BikeMaratonie nasz GryfMaratonMTB wypada tragicznie.
Mistrzu wjeżdża na metę, zasłużone pierwsze od końca miejsce w M2.
P.S. Poniżej mój rękopis, który powstawał na bieżąco w czasie komputerowej nieobecności. Kartki są zapisane naturalnie dwustronnie linijka w linijkę z oszczędności papieru. ;)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!