Niedziela, 6 grudnia 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Rekonesans wschodnich okolic Szczecina
Rower:
Bridgestone95.98 km (3.50km teren) czas jazdy: 05:56 h AVS:16.18km/h
Po dwutygodniowej przerwie w końcu wyszedłem pokręcić. Szans na długi wyjazd nie było. Miesiąc temu przeciążyłem kolana, gdy po dwutygodniowej przerwie zrobiłem wycieczkę nad morze i tak się bujam teraz z dziwnym uczuciem w lewym kolanie i pojawiającym się w czasie jazdy bólem. Plan na dzisiaj był taki, żeby przejechać dystans rzędu 80-120 km, jechać bardzo łagodnie i nie doprowadzić do bólu kolan. Do 70 km w miarę się udało, potem było gorzej. Ten ból kolan zbiegł się z powrotem do poprzednich butów i wkręceniem innych bloków. Teoretycznie mam teraz takie samo ustawienie i te buty, w których jeździłem na tym rowerze ponad 10 lat, więc to chyba wina tej długiej wycieczki po przerwie. Gdybym mógł to obniżyłbym teraz nieco siodełko. Nowe buty, których używałem latem, mają grubszą wkładkę i przyzwyczaiłem się już do nieco bardziej zgiętych nóg, jednak sztyca ani drgnie. Na youtubie znalazłem już parę filmików, które pokazują jak sobie z tym poradzić (m.in. RJ The Bike Guy), ale to jeszcze nie teraz.
Mapa jest trochę większa, można kliknąć prawym klawiszem myszy i wyświetlić pełny rozmiar
Dzisiejsza wycieczka to pultanie się po bliskiej okolicy. Chciałem sprawdzić jakie są możliwości powrotu z DW142 i czy w pełni asfaltowe. Chyba najlepszą drogą będzie ta pomazana na fioletowo. Ja jechałem dzisiaj bez przygotowanej trasy, ekran GPSa oczywiście nie ułatwiał znajdowania drogi przez patrzenie, bo jest taki mały i drogi znikają po oddaleniu się, że nie nadaje się to urządzenia do spontanicznego planowania trasy.
Rzeka Chełszcząca, widok w okolicach Dąbia. Okazuje się, że byłem koło szlaku MTB (tak jest oznaczone na mapie na komputerze przynajmniej), ale nie wyglądało to zachęcająco dla szosy.
Pojechałem do Wielgowa, gdzie odbiłem na północ w kierunku DW142. W przyszłości chyba wjazdu nie będzie, ale teraz była otwarta siatka ogrodzeniowa z uwagi na roboty budowlane. Możliwe że jak skończą to będzie trzeba jechać kawałek lasem do końca siatki i przestawić rower nad barierą energochłonną.
Zielona elipsa na mapie
Jazda po drodze wojewódzkiej była na tyle nieprzyjemna, że zjechałem do lasu, żeby nie dostawać mgiełką wodną po szkłach okularów. I tak syf już się osadził na nich, ale przestałem już wycierać okulary na wycieczkach, bo w ciągu pół roku zrobiły mi się mega rysy, a jeżdżąc od 2012 do 2019 tylko krótkie dystanse nie miałem nigdy potrzeby czyszczenia i de facto nie mialem prawie żadnych rys.
Do samochodów po krótkiej przygodzie z lasem wróciłem. Zbyt męcząca jest jazda w terenie na slickach. Jakiś wysyp kretynów dzisiaj był, nawet pewien dekiel pojechał mi na czołówkę wyprzedzając, więc uciekłem na pobocze (zdążyłem jeszcze typa pozdrowić). Zresztą i tak zjeżdżałem, gdy z tyłu coś jechało.
Gdy skręciłem na Sowno, to trasa była już znajoma. Postanowiłem jeszcze coś odkryć i pojechałem do Poczernina, ale silny wiatr za wioską zdecydował o zawróceniu.
Wjeżdżam do Poczernina
Krowa się pasie się!
Nastawiłem GPS, żeby mnie poprowadził do Cisewa, a ten skubany skierował mnie do lasu (czerwona elipsa). Po chwili zawróciłem stamtąd na asfalt, ale chyba przebiłem dętkę, bo w Żarowie poczułem, że mam miękko. Na szczęście przednie koło, więc mniej roboty. W sumie zajęła mi ta "zabawa" 40 minut, ale się guzdrałem strasznie. Trzeci flak z rzędu. Dwa z nich to przez szuter/kamienie i dotyczą przedniego koła, ale tylnym nie wiem, gdzie mogłem zarobić. Opony Michelin Pro3 Race z przebiegiem 3860 km na dzień dzisiejszy. Więcej ich nie kupię, nadają się tylko na asfalt. A może je po prostu zajechałem kilkudziesięcioma km po szutrach?
Dalsza droga bez fajerwerków, skręciłem na Grzędzice i Lipnik by skrócić sobie trasę.
Ogólnie nudny wyjazd, blisko domu, kiepsko i nieprzyjemnie mi się jechało. Powoli nabieram ochoty pojechać w jakiś lekki, płaski teren na rowerze MTB. Gdybym nie był leniem, to pewnie już dawno bym przygotował rower.
Mapa jest trochę większa, można kliknąć prawym klawiszem myszy i wyświetlić pełny rozmiar
Dzisiejsza wycieczka to pultanie się po bliskiej okolicy. Chciałem sprawdzić jakie są możliwości powrotu z DW142 i czy w pełni asfaltowe. Chyba najlepszą drogą będzie ta pomazana na fioletowo. Ja jechałem dzisiaj bez przygotowanej trasy, ekran GPSa oczywiście nie ułatwiał znajdowania drogi przez patrzenie, bo jest taki mały i drogi znikają po oddaleniu się, że nie nadaje się to urządzenia do spontanicznego planowania trasy.
Rzeka Chełszcząca, widok w okolicach Dąbia. Okazuje się, że byłem koło szlaku MTB (tak jest oznaczone na mapie na komputerze przynajmniej), ale nie wyglądało to zachęcająco dla szosy.
Pojechałem do Wielgowa, gdzie odbiłem na północ w kierunku DW142. W przyszłości chyba wjazdu nie będzie, ale teraz była otwarta siatka ogrodzeniowa z uwagi na roboty budowlane. Możliwe że jak skończą to będzie trzeba jechać kawałek lasem do końca siatki i przestawić rower nad barierą energochłonną.
Zielona elipsa na mapie
Jazda po drodze wojewódzkiej była na tyle nieprzyjemna, że zjechałem do lasu, żeby nie dostawać mgiełką wodną po szkłach okularów. I tak syf już się osadził na nich, ale przestałem już wycierać okulary na wycieczkach, bo w ciągu pół roku zrobiły mi się mega rysy, a jeżdżąc od 2012 do 2019 tylko krótkie dystanse nie miałem nigdy potrzeby czyszczenia i de facto nie mialem prawie żadnych rys.
Do samochodów po krótkiej przygodzie z lasem wróciłem. Zbyt męcząca jest jazda w terenie na slickach. Jakiś wysyp kretynów dzisiaj był, nawet pewien dekiel pojechał mi na czołówkę wyprzedzając, więc uciekłem na pobocze (zdążyłem jeszcze typa pozdrowić). Zresztą i tak zjeżdżałem, gdy z tyłu coś jechało.
Gdy skręciłem na Sowno, to trasa była już znajoma. Postanowiłem jeszcze coś odkryć i pojechałem do Poczernina, ale silny wiatr za wioską zdecydował o zawróceniu.
Wjeżdżam do Poczernina
Krowa się pasie się!
Nastawiłem GPS, żeby mnie poprowadził do Cisewa, a ten skubany skierował mnie do lasu (czerwona elipsa). Po chwili zawróciłem stamtąd na asfalt, ale chyba przebiłem dętkę, bo w Żarowie poczułem, że mam miękko. Na szczęście przednie koło, więc mniej roboty. W sumie zajęła mi ta "zabawa" 40 minut, ale się guzdrałem strasznie. Trzeci flak z rzędu. Dwa z nich to przez szuter/kamienie i dotyczą przedniego koła, ale tylnym nie wiem, gdzie mogłem zarobić. Opony Michelin Pro3 Race z przebiegiem 3860 km na dzień dzisiejszy. Więcej ich nie kupię, nadają się tylko na asfalt. A może je po prostu zajechałem kilkudziesięcioma km po szutrach?
Dalsza droga bez fajerwerków, skręciłem na Grzędzice i Lipnik by skrócić sobie trasę.
Ogólnie nudny wyjazd, blisko domu, kiepsko i nieprzyjemnie mi się jechało. Powoli nabieram ochoty pojechać w jakiś lekki, płaski teren na rowerze MTB. Gdybym nie był leniem, to pewnie już dawno bym przygotował rower.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!