Środa, 28 września 2011Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Uwaga na opony wychodzące z obręczy! (Akapit 4)
Rower:
Bridgestone95.57 km (0.00km teren) czas jazdy: 03:55 h AVS:24.40km/h
Dzisiaj chciałem pojechać do Schwedt, nawet udało mi się wcześniej wstać i wyjechałem trochę po 13. Przez Lubieszyn i Grambow. W Schwennenz popełniłem pierwszy błąd, kiedy chciałem na piechotę i terenem przejechać drogę w budowie, w nadziei, że doprowadzi mnie ona do Ladenthin i dalej kierunek południe.
Zakończyło się pasem po półtora km dalej i skrętem w jakąś inną drogę z małych płyt betonowych, która przeprowadziła mnie między jeziorami Schwennenzer See i Lebehner See do drogi nr 113.
Postanowiłem, że skrócę sobie trasę w następnym możliwym miejscu i 3 km dalej skręciłem w lewo do Hohenholz. Niestety i ta droga okazała się wtopą, bo za w centrum wsi zaczął się hardcorowy bruk, więc musiałem zawrócić.
Takim oto sposobem dojechałem do Krackowa, skręciłem na Nadrensee, gdzie znów się sparzyłem na skrócie i kontynuowałem bardziej okrężną, ale asfaltową drogą do Radekow i Tantow.
Po drodze miałem jednak mogącą się okazać groźną awarię. Wydawało mi się, że coś mi się przyczepiło do przedniej obręczy bo cyklicznie tarła o klocek hamulcowy. Jednak, gdy się zatrzymałem okazało się, że to opona zaczęła mi się zsuwać z obręczy. Niestety nie zdążyłem spuścić powietrza i włożyć jej z powrotem, bo po kilku sekundach od zatrzymania się dętka z hukiem dosłownie pierdolnęła. Czuję, że miałem dzisiaj wielkiego farta, bo gdybym zbagatelizował bicie i tylko rozszerzył szczęki hamulca i jechał dalej, co początkowo zrobiłem, to mógłbym skończyć z mordą rozbitą na asfalcie. Od zsunięcia się opony, do pęknięcia dętki minęło mniej niż 60 sekund. Podejrzewam, że przyczyną defektu było ciśnienie 8 atm, już więcej tyle nie będę dawał nigdy. Lepiej miękko, a bezpiecznie. Mam nadzieję, że ten krótki opis natchnie kogoś, żeby w przyszłości nie przesadził z ciśnieniem.
W Tantow wsiadłem na Szlak "Od rzeki Randow do Odry", który za chwilę zgubiłem i przez Hohenreinkendorf dojechałem w końcu do Gartz. Jako, że była już godzina 17:00, a miałem nadbite 20 km więcej niż zwykle mam do Gartz, to postanowiłem, że zmieniam plany i wracam już do domu. Cyknąłem Bramę Szczecińską i pojechałem na Szlak "Odra-Nysa".
Za Mescherin był najlepszy kawałek. Kiedy nim jechałem, zobaczyłem, że dobudowany został odcinek drogi do Polski, więc skręciłem w prawo. Znów przez teren budowy dojechałem do Pargowa. Znajdują się tutaj ruiny zabytkowego kościoła z XIV w.
Z Pargowa kierunek Kamieniec, czyli na północ jadąc wzdłuż granicy. Znajduje się tutaj jakiś budynek neoklasycystyczny z XIX w. i granitowy kościół z XIII w. W centrum wsi trzech kolesi słuchało tandetnej muzyki disco polo a'la Polsat wczesne lata 90. Kiedy przejeżdżałem jeden z nich zakrzyknął do mnie "zajebię Ci ten rower, zajebię", ale wcale się nie zmartwiłem, bo wiedziałem, że nigdy tego nie zrobi, gdyż bardzo się mnie boi, a musiał tak powiedzieć, żeby wydać się bardziej atrakcyjny w umysłach swoich kolegów. Najwyraźniej we wsi nie ma kobiet. Wkrótce potem skończył się asfalt i musiałem trochę poprowadzić. Na szczęście tylko jakieś 500 m.
Dotarłem do wsi o nazwie Moczyły i zdecydowałem się zajechać, bo na mapie zobaczyłem XIII w. kościół - znowu ruiny.
Stąd kierunek Kołbaskowo i już miało być bez zdjęć, ale schowałem się do tunela aerodynamicznego za traktor, więc jeszcze go cyknąłem. Jak kierowca mnie zobaczył, chciał urwać, ale wykręcił tylko 40 km/h i przestał. Chwilę potem skręcając w prawo skosił swoim tyłkiem plastykowy żółty słupek ze znakiem białą strzałką na niebieskim tle.
A ja wracając koło Makro zajechałem jeszcze do MacaD na 2 czisburgery i potem kierunek dom bez żadnego dokręcania. Fajna wycieczka dzisiaj była, tak blisko, a nowe tereny odkryte, tylko trochę średnia zassała, bo planowałem, żeby było 27 km/h.
Modernizacja drogi w Schwennenz© Adamicki
Schwennenz© Adamicki
Za Schennenz© Adamicki
Za Schennenz© Adamicki
Zakończyło się pasem po półtora km dalej i skrętem w jakąś inną drogę z małych płyt betonowych, która przeprowadziła mnie między jeziorami Schwennenzer See i Lebehner See do drogi nr 113.
Niemiecka droga© Adamicki
Jezioro© Adamicki
Postanowiłem, że skrócę sobie trasę w następnym możliwym miejscu i 3 km dalej skręciłem w lewo do Hohenholz. Niestety i ta droga okazała się wtopą, bo za w centrum wsi zaczął się hardcorowy bruk, więc musiałem zawrócić.
Owce meee..© Adamicki
Konie ichaa..© Adamicki
Hohenholz i antyszosowa nawierzchnia© Adamicki
Takim oto sposobem dojechałem do Krackowa, skręciłem na Nadrensee, gdzie znów się sparzyłem na skrócie i kontynuowałem bardziej okrężną, ale asfaltową drogą do Radekow i Tantow.
Po drodze miałem jednak mogącą się okazać groźną awarię. Wydawało mi się, że coś mi się przyczepiło do przedniej obręczy bo cyklicznie tarła o klocek hamulcowy. Jednak, gdy się zatrzymałem okazało się, że to opona zaczęła mi się zsuwać z obręczy. Niestety nie zdążyłem spuścić powietrza i włożyć jej z powrotem, bo po kilku sekundach od zatrzymania się dętka z hukiem dosłownie pierdolnęła. Czuję, że miałem dzisiaj wielkiego farta, bo gdybym zbagatelizował bicie i tylko rozszerzył szczęki hamulca i jechał dalej, co początkowo zrobiłem, to mógłbym skończyć z mordą rozbitą na asfalcie. Od zsunięcia się opony, do pęknięcia dętki minęło mniej niż 60 sekund. Podejrzewam, że przyczyną defektu było ciśnienie 8 atm, już więcej tyle nie będę dawał nigdy. Lepiej miękko, a bezpiecznie. Mam nadzieję, że ten krótki opis natchnie kogoś, żeby w przyszłości nie przesadził z ciśnieniem.
Blee..© Adamicki
Kupa© Adamicki
W Tantow wsiadłem na Szlak "Od rzeki Randow do Odry", który za chwilę zgubiłem i przez Hohenreinkendorf dojechałem w końcu do Gartz. Jako, że była już godzina 17:00, a miałem nadbite 20 km więcej niż zwykle mam do Gartz, to postanowiłem, że zmieniam plany i wracam już do domu. Cyknąłem Bramę Szczecińską i pojechałem na Szlak "Odra-Nysa".
Brama Szczecińska w Gartz© Adamicki
Za Mescherin był najlepszy kawałek. Kiedy nim jechałem, zobaczyłem, że dobudowany został odcinek drogi do Polski, więc skręciłem w prawo. Znów przez teren budowy dojechałem do Pargowa. Znajdują się tutaj ruiny zabytkowego kościoła z XIV w.
Nowa droga od granicy© Adamicki
Coś nie wyszło:)© Adamicki
Wymarzony widok dla szosowca© Adamicki
Coś nie wyszło II ?© Adamicki
Coś nie wyszło II ?© Adamicki
Coś nie wyszło? III© Adamicki
Droga w budowie© Adamicki
Droga w budowie© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Ruiny kościoła© Adamicki
Ruiny kościoła© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Budowa drogi© Adamicki
Droga w budowie© Adamicki
Jakieś ruiny© Adamicki
Modernizacja drogi© Adamicki
Z Pargowa kierunek Kamieniec, czyli na północ jadąc wzdłuż granicy. Znajduje się tutaj jakiś budynek neoklasycystyczny z XIX w. i granitowy kościół z XIII w. W centrum wsi trzech kolesi słuchało tandetnej muzyki disco polo a'la Polsat wczesne lata 90. Kiedy przejeżdżałem jeden z nich zakrzyknął do mnie "zajebię Ci ten rower, zajebię", ale wcale się nie zmartwiłem, bo wiedziałem, że nigdy tego nie zrobi, gdyż bardzo się mnie boi, a musiał tak powiedzieć, żeby wydać się bardziej atrakcyjny w umysłach swoich kolegów. Najwyraźniej we wsi nie ma kobiet. Wkrótce potem skończył się asfalt i musiałem trochę poprowadzić. Na szczęście tylko jakieś 500 m.
Opuszczony budynek© Adamicki
Kościół granitowy w Kamieńcu z XIII w.© Adamicki
Kamieniec żegna© Adamicki
Za Kamieńcem© Adamicki
Asfalt wita© Adamicki
Za Kamieńcem© Adamicki
Dotarłem do wsi o nazwie Moczyły i zdecydowałem się zajechać, bo na mapie zobaczyłem XIII w. kościół - znowu ruiny.
Witamy w Moczyłach© Adamicki
Na placyku© Adamicki
Ruiny kościoła© Adamicki
Totus Tuus© Adamicki
Za Moczyłami© Adamicki
Za Moczyłami© Adamicki
Stąd kierunek Kołbaskowo i już miało być bez zdjęć, ale schowałem się do tunela aerodynamicznego za traktor, więc jeszcze go cyknąłem. Jak kierowca mnie zobaczył, chciał urwać, ale wykręcił tylko 40 km/h i przestał. Chwilę potem skręcając w prawo skosił swoim tyłkiem plastykowy żółty słupek ze znakiem białą strzałką na niebieskim tle.
Za panem traktorzystą© Adamicki
A ja wracając koło Makro zajechałem jeszcze do MacaD na 2 czisburgery i potem kierunek dom bez żadnego dokręcania. Fajna wycieczka dzisiaj była, tak blisko, a nowe tereny odkryte, tylko trochę średnia zassała, bo planowałem, żeby było 27 km/h.
Komentarze
Niezły fotoalbum z tej wycieczki. Pewnie umieszczanie zdjęć w necie zajęło nie mniej czasu niż jazda :)
widmo - 09:31 czwartek, 29 września 2011 | linkuj
Szkoda by mi było opon na te odcinki rodem z MTB :D
A co do ciśnienia to ja zawsze poniżej 8 atm nie schodzę i jakoś opona nie zlatuje po tylu tyś km :)
wober - 06:32 czwartek, 29 września 2011 | linkuj
A co do ciśnienia to ja zawsze poniżej 8 atm nie schodzę i jakoś opona nie zlatuje po tylu tyś km :)
wober - 06:32 czwartek, 29 września 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!