Wpisy archiwalne w kategorii
.Bridgestone.
Dystans całkowity: | 31336.37 km (w terenie 265.88 km; 0.85%) |
Czas w ruchu: | 1374:59 |
Średnia prędkość: | 22.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.10 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 198 (105 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (75 %) |
Suma kalorii: | 75559 kcal |
Liczba aktywności: | 558 |
Średnio na aktywność: | 56.16 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 21 października 2007Kategoria .Bridgestone.
Pseudo wypad z ekipą
Rower:
Bridgestone76.30 km (0.00km teren) czas jazdy: 03:11 h AVS:23.97km/h
Miał być szosowy wypad do Dobieszczyna w dziewięcioosobowej ekipie, a wyszło rozczarowanie do kwadratu. Wstałem rano, poszedłem oddać głos, zjadłem śniadanie i o 9:53 wystartowałem na prawobrzeże do Tomka. Kilka minut po 10:20 spotkaliśmy się pod KFC i powrót na Głębokie. Wpadliśmy chyba 11:05, a tu sam Krzysiek kółka robi w okół piaskowniku. W momencie kiedy nas wkręcał, że Kula rano zerwał łańcuch, podjechał do nas Kula. Dobra gadu, gadu i ruszyliśmy w kierunku Wołczkowa. Po drodze za lasem, Kula się gdzieś schował, ale to on miał za chwilę problem, kiedy w Wołczkowie daliśmy czadu i zniknęliśmy tym razem my. Kiedy w końcu zadzwonił czwarty raz i łkając oznajmił, że poskarży się mamie, postanowiliśmy się nad nim zlitować. ;) W takim zabójczym tempie 24km/h dotarliśmy do Dobrej. Po drodze Kula wjeżdżał w kałuże i postanowił, że w ramach zemsty przemoczy sobie dla zabawy buty. Ok.
W Dobrej nastąpiła mała zmiana planów, kiedy to po rozdzieleniu się słabsza część naszej ekipy, tj. koledzy na mtbekach, stwierdziła, że jedzie do lasu (przy okazji pozdrowienie dla Kuli i Krzyśka ;) ), ale zapomniała nam o tym powiedzieć. Dotarliśmy we dwóch do Buku i zawróciliśmy. Stamtąd przez Dobrą i Wołczkowo na Bezrzecze i dalej już tylko miasto. Rozdzieliliśmy się na Wyszyńskiego. Podjechałem do Krawca po $$ i przy okazji okradłem go na dwa grosze. Do domu wróciłem przemarznięty i głodny.
Wskazania pulsometru:
HZ 1:40:17 45%; FZ 1:16:10 34%; PZ 0:23:50 11%; AVG 133; MAX 189; 2323 KCAL
W Dobrej nastąpiła mała zmiana planów, kiedy to po rozdzieleniu się słabsza część naszej ekipy, tj. koledzy na mtbekach, stwierdziła, że jedzie do lasu (przy okazji pozdrowienie dla Kuli i Krzyśka ;) ), ale zapomniała nam o tym powiedzieć. Dotarliśmy we dwóch do Buku i zawróciliśmy. Stamtąd przez Dobrą i Wołczkowo na Bezrzecze i dalej już tylko miasto. Rozdzieliliśmy się na Wyszyńskiego. Podjechałem do Krawca po $$ i przy okazji okradłem go na dwa grosze. Do domu wróciłem przemarznięty i głodny.
Wskazania pulsometru:
HZ 1:40:17 45%; FZ 1:16:10 34%; PZ 0:23:50 11%; AVG 133; MAX 189; 2323 KCAL
Sobota, 20 października 2007Kategoria .Bridgestone.
Dom-Głębokie-Tanowo-Głębokie-Miasto-Dom
Rower:
Bridgestone34.59 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:16 h AVS:27.31km/h
Jazda szosówką: Dom-Głębokie-Tanowo-Głębokie-Miasto-Dom.
Pierwsza jazda z pulsometrem:
1:20:56
HZ 0:21:22 26%
FZ 0:37:51 47%
PZ 0:20:51 26%
AVG 145
MAX 185
KCAL 1000
Cokolwiek by to nie znaczyło. :D
Pierwsza jazda z pulsometrem:
1:20:56
HZ 0:21:22 26%
FZ 0:37:51 47%
PZ 0:20:51 26%
AVG 145
MAX 185
KCAL 1000
Cokolwiek by to nie znaczyło. :D
Wtorek, 16 października 2007Kategoria .Bridgestone.
Odstawienie szosy do serwisu
Rower:
Bridgestone3.64 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:11 h AVS:19.85km/h
Sobota, 13 października 2007Kategoria .Bridgestone., ..>100km, ..>200km, zz Foto zz, ..>150km
Wycieczka do Gryfic
Rower:
Bridgestone226.30 km (0.00km teren) czas jazdy: 09:23 h AVS:24.12km/h
Uf, to był dopiero dzień. Najpierw o 7 pobudeczka, śniadanko, szybkie roweru szykowanko, ubieranko i na 8oo byłem na pl. Kościuszki. Oczywiście Silas zaspał, więc pojechałem do niego do domu i obudziłem wszystkich. :D I ponad 30 minut w plecy.
Oczekiwanie na klatce
W końcu wyszedł, zatankowaliśmy bidony do pełna i ruszyliśmy. Oficjalnie zatwierdzony plan był taki, że jedziemy do Gryfic, tam wchodzę popatrzeć na turniej szachowy, następnie jedziemy nad morze, np. do Mrzeżyna, wracamy do Gryfic i o 19:55 łapiemy szynobusa, ale jednak trochę nie wyszło. :)
Jechaliśmy przez Dąbie, dalej Goleniów, Nowogard, Płoty aż dojechaliśmy do Gryfic. Po drodze kilka małych przystanków na oddanie ciekłej energii w lesie i pstryknięcie fot. Podjechaliśmy na salę gry, wszedłem, pogadałem i zniknęliśmy pozwiedzać miasto i zakupić bilety. Tutaj na szczęście okazało się, że kasy nieczynne, rozkład jazdy zupełnie inny, niż ten w internecie (Silent sprawdzał :D ) i najlepsze: nie jedziemy nad morze, tylko wracamy bikami przez Golczewo do Szczecina! Zahaczyliśmy jeszcze raz o salę gry i najedzeni wyjechaliśmy.
Gdzieś na trasie
W Płotach
Gryfice
Droga powrotna była całkiem ok. Około 120km miałem dosyć długotrwały kryzys, ale kiedy przeszedł można było dalej jechać normalnie. Do Szczecina dotarliśmy około godziny 20, ale oczywiście stuknęliśmy jeszcze około dwudziestkę po mieście, co dało mi końcowy dystans 222km, a Silentowi o 6 mniej. ;-)
Ogólnie wypad udany, chociaż niezbyt ciekawy. Słaby stan dróg oraz niewielka ilość atrakcji to jednak nie to, co lubię.
Dobra, kończę, bo mi głowa daje się we znaki po całym dniu, a i tak pewnie nikt tego nie czyta. :-)
Oczekiwanie na klatce
W końcu wyszedł, zatankowaliśmy bidony do pełna i ruszyliśmy. Oficjalnie zatwierdzony plan był taki, że jedziemy do Gryfic, tam wchodzę popatrzeć na turniej szachowy, następnie jedziemy nad morze, np. do Mrzeżyna, wracamy do Gryfic i o 19:55 łapiemy szynobusa, ale jednak trochę nie wyszło. :)
Jechaliśmy przez Dąbie, dalej Goleniów, Nowogard, Płoty aż dojechaliśmy do Gryfic. Po drodze kilka małych przystanków na oddanie ciekłej energii w lesie i pstryknięcie fot. Podjechaliśmy na salę gry, wszedłem, pogadałem i zniknęliśmy pozwiedzać miasto i zakupić bilety. Tutaj na szczęście okazało się, że kasy nieczynne, rozkład jazdy zupełnie inny, niż ten w internecie (Silent sprawdzał :D ) i najlepsze: nie jedziemy nad morze, tylko wracamy bikami przez Golczewo do Szczecina! Zahaczyliśmy jeszcze raz o salę gry i najedzeni wyjechaliśmy.
Gdzieś na trasie
W Płotach
Gryfice
Droga powrotna była całkiem ok. Około 120km miałem dosyć długotrwały kryzys, ale kiedy przeszedł można było dalej jechać normalnie. Do Szczecina dotarliśmy około godziny 20, ale oczywiście stuknęliśmy jeszcze około dwudziestkę po mieście, co dało mi końcowy dystans 222km, a Silentowi o 6 mniej. ;-)
Ogólnie wypad udany, chociaż niezbyt ciekawy. Słaby stan dróg oraz niewielka ilość atrakcji to jednak nie to, co lubię.
Dobra, kończę, bo mi głowa daje się we znaki po całym dniu, a i tak pewnie nikt tego nie czyta. :-)
Środa, 10 października 2007Kategoria .Bridgestone.
Na północ od Szczecina
Rower:
Bridgestone57.61 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:00 h AVS:28.80km/h
Przejażdżka szosą. Szczecin-Pilchowo-Tanowo-Police-Tanowo-Bartoszewo-Dobra-Szczecin.
Poniedziałek, 8 października 2007Kategoria .Bridgestone.
Po mieście
Rower:
Bridgestone25.57 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:00 h AVS:25.57km/h
Luźna przejażdżka szosą po najgorszym możliwym miejscu, czyli mieście, gdzie słabych kierowców nie brakuje.
Sobota, 6 października 2007Kategoria .Bridgestone., ..>100km, zz Foto zz, ..>150km
Pętla przez Ueckermunde i Torgelow
Rower:
Bridgestone183.50 km (0.00km teren) czas jazdy: 07:30 h AVS:24.47km/h
Wypad z Silasem. Spod mojego domu do Lubieszyna, dalej Loeknitz, stąd odbicie na północ i przez Hintersee do Egesin i docelowo do Uekckermunde. Stąd zawrotka i powrót przez Torgelow i Pasewalk, a potem jeszcze dodatkowe 20klocki z czymś po mieście, żeby jakiś fajny rekord wyszedł. I wyszedł. Aż nie mam siły już nic pisać. Sporo fajnych fot porobiliśmy. I uwaga, okazuje się, że niegazowana woda Arctic w wersji półtoralitrowej w Niemieckiej Republice Demokratycznej może kosztować 6,84zł sic! A tak w ogóle to to był najlepsiejszy wypad w moim życiu – ładne i czyściutkie widoki, nieznane tereny, dużo kilometrów, powrót w nocy. Po prostu bajka..
Niedaleko za Loecknitz
Owce w trwodze - najwyraźniej nie lubią hałasu przejeżdżających samochodów. A może to kozy? ;)
Hintersee, czyli pierwsze niewyrobione jeszcze próby pozowania do zdjęć z rowerem na pionowo ;)
W drodze do Eggesin
Smacznego! :)
Eggesin
Ueckermunde – cel naszej podróży
Szamanie, Silas jeszcze dokańcza, a ja w tym czasie robię fotki swojego krocza ;)
Kontrapas, czyli takie coś, z takim czymś, bez takiego czegoś – w Szczecinie tego nie uświadczysz..
Całkiem ciekawa rura spustowa
Nad Zalewem Szczecińskim
To na pewno przez te fale.. ;)
W drodze powrotnej przez Torgelow
Niedaleko za Loecknitz
Owce w trwodze - najwyraźniej nie lubią hałasu przejeżdżających samochodów. A może to kozy? ;)
Hintersee, czyli pierwsze niewyrobione jeszcze próby pozowania do zdjęć z rowerem na pionowo ;)
W drodze do Eggesin
Smacznego! :)
Eggesin
Ueckermunde – cel naszej podróży
Szamanie, Silas jeszcze dokańcza, a ja w tym czasie robię fotki swojego krocza ;)
Kontrapas, czyli takie coś, z takim czymś, bez takiego czegoś – w Szczecinie tego nie uświadczysz..
Całkiem ciekawa rura spustowa
Nad Zalewem Szczecińskim
To na pewno przez te fale.. ;)
W drodze powrotnej przez Torgelow
Środa, 3 października 2007Kategoria .Bridgestone., Night Bike
Pętla przez Bartoszewo, Dobrą i Bezrzecze
Rower:
Bridgestone70.71 km (0.00km teren) czas jazdy: 03:02 h AVS:23.31km/h
Nocny wypad szosą z Silasem. Na czele tym razem CatEye HL-EL300, który spisał sie rewelacyjnie!
Dom-Głębokie-Pilchowo-Tanowo-Dobieszczyn-Tanowo-Bartoszewo-Dobra-Bezrzecze-Miasto-Dom. Jacyś idioci w okolicach Bezrzecza robią kanalizę czy coś, i zerwali na długości jakichś dwustu, trzystu metrów asfalt, który był kładziony bo ja wiem z 3-4 lata temu i który był w rewelacyjnym stanie. Beznadziejne planowanie inwestycji. A tak poza tym, to znowu się wściekałem, jak się okazało, że tylny CatEye jest do bani i mogę go wyłączać pukając w obudowę. Nigdy więcej ich lampek na tył już (chyba) nie kupię.
Dom-Głębokie-Pilchowo-Tanowo-Dobieszczyn-Tanowo-Bartoszewo-Dobra-Bezrzecze-Miasto-Dom. Jacyś idioci w okolicach Bezrzecza robią kanalizę czy coś, i zerwali na długości jakichś dwustu, trzystu metrów asfalt, który był kładziony bo ja wiem z 3-4 lata temu i który był w rewelacyjnym stanie. Beznadziejne planowanie inwestycji. A tak poza tym, to znowu się wściekałem, jak się okazało, że tylny CatEye jest do bani i mogę go wyłączać pukając w obudowę. Nigdy więcej ich lampek na tył już (chyba) nie kupię.
Wtorek, 2 października 2007Kategoria .Bridgestone.
Po mieście
Rower:
Bridgestone40.97 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:51 h AVS:22.15km/h
Wieczorna jazda szosówką po mieście. Nuda, a do tego wyłączała mi się tylna lampka, widocznie znowu trzeba poprawić luty.
Wtorek, 25 września 2007Kategoria .Bridgestone.
Na spokojnie
Rower:
Bridgestone14.33 km (0.00km teren) czas jazdy: 00:48 h AVS:17.91km/h
Dzisiaj spokojny spacerek szoską po mieście, niestety w deszczu, ale co zrobić. Przy okazji już wiem, gdzie znajduje się ulica Bogumiły.