Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75311.03 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8181.95 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 23h 52m
  • Prędkość średnia na BS: 20.24 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

..>100km

Dystans całkowity:14556.84 km (w terenie 909.98 km; 6.25%)
Czas w ruchu:666:59
Średnia prędkość:21.82 km/h
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:141 (75 %)
Suma kalorii:118063 kcal
Liczba aktywności:95
Średnio na aktywność:153.23 km i 7h 01m
Więcej statystyk
Wtorek, 25 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, .Bridgestone., zz Foto zz

Pętla przez Dobieszczyn i Trzebież

Rower:Bridgestone
100.21 km (0.50km teren) czas jazdy: 04:37 h AVS:21.71km/h

Dzisiaj wybrałem się w kierunku północnym robiąc pętlę przez Dobieszczyn i Trzebież. Kierunek trasy na mapie zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W Podbrzeziu skreciłem w asfaltową drogę z zakazem ruchu i tak jadąc na północ przez las dojechałem w totalnej ciszy do ogólnodostępnej drogi na Trzebież. Samej Trzebieży już nie zwiedzałem tym razem, ponieważ była godzina 21 i zrobiło się prawie całkiem ciemno. W Policach zdecydowałem, że do Szczecina wrócę przez Przęsocin. Pozytywnie się zaskoczyłem, ponieważ jezdnia dla samochodów ma nową nawierzchnię, a obok wybudowano asfaltową ścieżkę rowerową. Dalej jednak już jest niebezpiecznie. Za Przęsocinem kilka km z wąskim poboczem i jazda z samochodami, więc na wszelki wypadek zgodnie z zasadą safety first schodziłem na bok. Ruch był niewielki, więc mimo wszystko w miarę bezpiecznie. Na koniec jeszcze dokręciłem kilkanaście km po mieście, żeby wyszła stówa.



Ulica Władysława Szafera w budowie


Widok z drodze między Bukiem i Stolcem


Brama Królewska na tle zegara słonecznego


Na drugim planie Zamek Książąt Pomorskich


Cerkiew
Niedziela, 23 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, ..>200km, .Bridgestone., zz Foto zz, Night Bike

Wycieczka do Pyrzyc, Barlinka i Choszczna

Rower:Bridgestone
212.19 km (13.10km teren) czas jazdy: 10:09 h AVS:20.91km/h

Dzisiaj wybrałem się w trasę, której pierwsze około 80 km to miał być rekonesans przed 400 km wyprawą, która mi chodzi po głowie już od dawna, choć wiem, że na dziś nie dam rady, na pewno nie w czasie upałów. Do zgrania jest kilka zmiennych: temperatura, woda, żarcie, ciuchy, światło dzienne, sprzęt i kondycja. Najsłabszym ogniwem pozostaje kondycja, a na drugim miejscu sprzęt. Tak czy siak dzisiaj pojechałem częściowo w "nieznane". Z premedytacją od samego początku więcej jadłem, jednak monotonne menu spowodowało, że pod koniec przestałem i złapałem zgona. Jednak był to zgon na tyle kontrolowany, że miałem pewność, iż dojadę.

Planowałem jechać najpierw na Stargard i chciałem wyjechać bardzo wcześnie, ale ponieważ akurat była częściowa blokada miasta z uwagi na wywóz bomby przez saperów, a kiedy już startowałem to miałem do wyboru wybrać finisz w nocy przez Puszczę Bukową lub przez Wielgowo lub DK 10, to jednak postanowiłem, że wycieczkę zacznę jadąc najpierw do Pyrzyc.


Ogólnie jechało mi się bardzo dobrze, ponieważ nie było już takiego mocnego skwaru. Wycieczka bardzo udana, dużo pięknych widoków po drodze.



Dojazd do Pyrzyc przez Puszczę Bukową i Stare Czarnowo, potem dawną DK3. W Pyrzycach złapalem szlak rowerowy, jednak zagapiłem się i pojechałem w kierunku "ślepej" drogi rowerowej, która prawdopodobnie będzie dobudowana kiedyś, lecz obecnie jest drogą gruntową, która jest pozostałością dawnej trasy kolejowej.



Później przez jakiś czas bez większych niespodzianek. Dopiero w okolicy Barlinka znowu popełniłem błąd jadąc na pamięć i nie trzymając się nawigacji lub możliwe, że niewłaściwie ustaliłem sobie projektowaną trasę i skręciłem de facto oddalając się od celu. Potem po przejrzeniu mapy zdecydowałem się na kontynuację z modyfikacjami, co ostatecznie zaowocowało 8 km jazdy po chamskim bruku przez, gdyby nie ten bruk, dziewicze tereny. Widoki były bardzo piękne, więc nie żałuję. Jednak ten bruk mnie zmęczył, a dzisiaj dodatkowo jechałem z plecakiem, więc to wszystko dało o sobie znać kilka godzin później.















Później miałem możliwość przerzucenia się na drogę asfaltową, ale wiązało się to ze skróceniem trasy i ominięciem Barlinka, a był to jeden z celów na dzisiaj. Jeszcze we wsi przed Barlinkiem miałem mały wyścig z czworonożnym lokalsem. Nie dałem rady pod górkę z tymi wszystkimi pierdółkami, które ze sobą wiozłem, a darcie ryja nie pomogło, był szybszy i się nie bał. Jednak chyba rozszyfrowałem jego komendy, bo po krzyknięciu "wypie...", odpuścił. Widocznie pochodzi z patologicznej zagrody, bo inaczej nie biegałby luzem.


To już Barlinek, a te dwa białe obiekty to łabędzie.


To także Barlinek


Ku mojej uciesze trafiłem na bardzo świeżą ścieżkę rowerową, która jest elementem drogi rowerowej nr 20 i jest tutaj bardzo mile widziana, ponieważ obok była DW 151. Gdzieś po drodze był znak, że szlakiem rowerowym do Choszczna będzie 27 km.


Podoba mi się ten turystyczny trend budowy dróg rowerowych na śladzie dawnych dróg kolejowych


Tutaj jest tak nowe wszystko, że jeszcze nie ma oznakowania i później w Pełczycach te ścieżkę zgubiłem




Ponownie jestem na drodze rowerowej










Jeszcze przed zmierzchem dojechałem do Choszczna. Bywam tutaj kilka razy w roku, ale nigdy na zwiedzanie, więc tym razem postanowiłem trochę pooglądać.


Kaczki dziwaczki kąpiące się w Jeziorze Kluki









Zwiedzanie było strategicznym błędem, ponieważ straciłem jakieś 45 minut ostatków światła dziennego i skazałem się na nocny powrót. Zero atrakcyjności, w nocy właściwie wszystkie drogi wyglądają podobnie - gęstsze lub rzadsze lasy, gęstsze lub rzadsze wyboje. Tak oto dojechałem do Stargardu.




Ostatnie zdjęcie z dzisiaj. Fabryka Bridgestone, ale nie rowerów:)

Ze Stargadu już standardowy nudny powrót. Nudny ponieważ to już piąty raz w ciągu dwóch tygodni. Nienudna była tylko jazda po DK10, a zwłaszcza okolice węzła DK10 i S3/S6.



Niedziela, 16 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, ..>200km, .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Wycieczka do Stargardu, Dobrzan, Ińska i Chociwla

Rower:Bridgestone
201.11 km (0.00km teren) czas jazdy: 09:05 h AVS:22.14km/h praca: 6256 kcal

Dzisiaj wybrałem się odwiedzić Ińsko.To miejscowość położona nad jeziorem, znajduje się mniej niż 100 km od Szczecina. Pierwotnie zaplanowałem trasę na 212 km, jednak prewencyjnie nieco skróciłem, ponieważ "ciemniało już i dzień miał się już ku zachodowi".

Nowa droga z Wielgowa do Niedźwiedzia

Trasa przebiegała przez Wielgowo, Niedźwiedź i do Stargardu. Na wysokości Miedwia samochodów, jak mrówków i pełno ludzi, chyba jakaś koronoimpreza. Ze Stargadu kierunek bocznymi drogami na Dobrzany i mniej więcej w połowie wyjazdu wypadło Ińsko. Powrót przez Chociwel i znów Stargard.


W czerwonym kółku dzisiejszy cel wyjazdu - Ińsko


Kawałek za Stargardem


Nowy nabytek - torba Ortlieb 4,1 L pojemności i 2 kg nośności. Znakomicie się sprawdziła. Razem z wyposażeniem dzisiejszym miała masę 2 kg, podczas gdy bagażnik i torba Topeaka będąc puste mają masę 1,5 kg. Także teraz gram w zielone. Ponieważ dzisiaj słońce ostro dawało czadu, a doświadczenie nauczyło mnie, że nie ma czegoś takiego jak za dużo wody, to zabrałem ze sobą 6,4 L, z czego 5 L na ramie, 0,3 L w zielonym i 1,1 L w kieszonkach. Kto zgadnie ile wody i kanapek przywiozłem z powrotem?












W Dobrzanach
















Plaża w Ińsku

Przez większość drogi miałem spokój od samochodów. Nawierzchnia była dzisiaj bardzo różnej jakości, jednak 100% asfaltowa. Były fragmenty, gdzie było świetnie, bo równo. Były też takie miejsca, gdzie hamowałem, żeby nie bolały mnie dłonie. Niestety wyjeżdżając z Ińska jechałem po DW 151 i było to średnio przyjemne, bo ruch znaczny. Na powrotnym dojeździe do Stargardu był także kawałek po DW 106, z momentami sporym natężeniem ruchu (dobrze, że to już wieczoronoc, bo w dzień pewnie jeszcze gorzej).

Z Motańca znowu zrobiłem sobie powrót po S10, ale oznakowanej jako DK 10. Tym razem ruch był mniejszy niż poprzednio. Z niespodzianek to sarna przedostała się za ogrodzenie i biegła wzdłuż siatki chcąc wrócić do swojej dziczy, jednocześnie co kilka susów haratając gałą w siatkę, bo może tym razem się uda. Za Płonią dwa razy przeczekałem potoki samochodów i dałem ostro czadu, żeby zdążyć przed następnymi.

Chociaż od 170. km jechałem na semizgonie, to był on wywołany nieuzupełnieniem kcal w trakcie jazdy, ale to domu dojechałem jeszcze prawie z pozycji siły, więc jest ok. Przywiozłem nawet większość jedzenia. Muszę rozszerzyć menu, bo schabowe i rogaliki z czekoladą trochę szybko się nudzą.


Czwartek, 13 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Wieczorno-nocny wyjazd do Goleniowa i Stargardu po raz trzeci i póki co ostatni

Rower:Bridgestone
125.78 km (0.00km teren) czas jazdy: 05:01 h AVS:25.07km/h

Dzisiaj trzeci raz podobna trasa, co ostatnio. Tym razem najlepszy dojazd do Goleniowa, jaki wg mnie jest, czyli optymalizując trasę pod dwoma parametrami, tj. ruch samochodowy oraz równość nawierzchni. Tym samym ogłaszam koniec jeżdżenia po tej trasie na jakiś czas, bo nuda teraz będzie trochę jak z Dobieszczyna do Tanowa.


Z domu wyjechałem jeszcze parę minut wcześniej niż poprzednio i jechałem minimalnie szybciej, dodatkowo nie zwiedzałem, ani nie błądziłem, więc o wiele dłużej miałem światło dzienne. Zabrałem ze sobą 9 rogalików, bo ostatnim razem przy 6 już brakowało mi paliwa pod koniec. Tymczasem dzisiaj skonsumowałem tylko 4, ale za to po powrocie do domu prawie zasnąłem w wannie.

Niestety pokłóciłem się z nawigacją, bo gdy w trakcie jazdy ustawiłem nawigowanie po trasie poprzedniej wycieczki, to non stop kazał mi zawrócić i jechać do punktu startowego, żeby tam zacząć, nie potrafił się zorientować, że powinien mnie przykleić gdzieś dalej i jedziemy od środka. Wniosek taki, żeby startować po śladzie już od domu i przy zmianie trasy w trakcie najwyżej pokrzyczy coś i przeroutuje..
Wtorek, 11 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Wieczorno-nocny wyjazd do Goleniowa i Stargardu po raz drugi

Rower:Bridgestone
124.84 km (0.70km teren) czas jazdy: 05:09 h AVS:24.24km/h praca: 4154 kcal

Dzisiaj ponownie wybrałem się do Goleniowa i Stargadu, ponieważ podobała mi się trasa zarówna ze względu na odpowiedni dystans oraz walory widokowe.


Wyjechałem nieco wcześniej i jechałem odrobinę szybciej, więc nieco więcej przejechałem za widnego, a lasy w okolicy Goleniowa są takie piękne. Dzisiaj wyjątkowo minimalistycznie pod względem turystyczno-fotograficznym, skracałem sobie drogę, żeby jak najszybciej być w domu. Zabrałem na wyjazd 6 rogalików i to jednak było zbyt mało bo tylko 1600 kcal. No i znowu zbyt dużo wody też wziąłem, bo aż 3 L, a wystarczyłyby 2 L. Gdy słońce zachodzi i nie ma skwaru, to picie zostaje na drugim planie.


Widok z Mostu Cłowego w Szczecinie

Zrobiłem sobie dojazd do Goleniowa przez Lubczynę i to był błąd, bo nadal nie skończono przebudowy drogi i musiałem się przedzierać chwilami przez podbudowę z luźnym kruszywem. Po dzisiejszym doszedłem do wniosku, że najbezpieczniejszy dojazd do Goleniowa to pominięcie ul. Lubczyńskiej w Szczecinie i zrobienie małego objazdu przez Załom-Kasztanowe. Potem w Pucicach na Kliniska i w Warcisławcu na Smolno skręcić, a potem piękna ścieżka rowerowa do samego Goleniowa. Dojazd przez Lubczynę nie będzie miał sensu nawet po przebudowie drogi, ponieważ do samej Lubczyny jest beznadziejna nawierzchnia z licznymi wybojami.

Jeszcze przed Lubczyną

Na drogach większy ruch niż w weekend, dlatego wróciłem z Motańca przez Niedźwiedź.
Niedziela, 9 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, .Bridgestone., zz Foto zz, Night Bike

Wieczorno-nocny wyjazd do Goleniowa i Stargardu

Rower:Bridgestone
121.29 km (0.00km teren) czas jazdy: 05:03 h AVS:24.02km/h praca: 4195 kcal

Słoneczko prażyło dzisiaj cały dzień, więc postanowiłem, że przeczekam najgorsze i dopiero wtedy wyjadę. Wystartowałem o 19:10, a wróciłem o 0:55. Mając na uwadze, że już od 21:30 musiałem jechać na lampkach z przodu, bo jechałem przez lasy, a ściemnia się teraz szybko, to jednak powinienem się pogodzić z częściową jazdą w skwarze i wyjść 2 godziny wcześniej. Następnym razem tak zrobię. Zabrałem ze sobą dzisiaj 3,5 litra wody, co okazało się zbyt obfite, bo już bez słońca wystarczyłyby 2 L.



Dzisiejsza trasa to kierunek Goleniów, jednak z pominięciem skrętu na Smolno, co już wiem, że jest błędem, ponieważ jechałem z samochodami i ruch był zdecydowanie większy, a dodatkowo nie było asfaltowej ścieżki rowerowej.


Zachód słońca gdzieś w okolicy Klinisk

Z Goleniowa kierunek na Stargard, szybko zaczęło się ściemniać, musiałem jechać na lampach, trochę szkoda, ponieważ jechałem bocznymi drogami przez ładne lasy i nie skorzystałem z widoków. W Stargardzie jestem w okolicy 22:30, robię chwilowy postój na przelanie wody do mniejszych bidonów, zjadam kanapkę z kotletem schabowym i prawie zostaję wzięty za pijanego żula przez straż miejską, która widzi jak nieporadnie staram się przytyrzmać rower, ale ostatecznie nie zaczepiają mnie.

Brama Pyrzycka w Stargardzie

Rozpoczynam powrót, jest ok, najpierw ścieżką rowerową, a w Motańcu wjeżdżam na DK 10, która właściwie ma parametry drogi klasy S, ale z jakiegoś powodu nie jest tak oznaczona. Jadę poboczem, jest ok. Najgorszy moment to kawałek od Płoni, bo nie ma pobocza, ale też nie było akurat samochodów. Chwilę dalej jest przebudowa węzła DK10 i S3/S6, przekładka i ruch dwukierunkowy. Tutaj chwilę poczekałem, żeby się włączyć do minimalnego ruchu i nie oberwać. Udało się bezproblemowo, tylko dwóch mnie wyprzedziło. Reszta to już lajtowy bezpieczny powrót.


Niedziela, 2 sierpnia 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, .Bridgestone., zz Foto zz

Wyjazd do Angermunde

Rower:Bridgestone
161.61 km (3.00km teren) czas jazdy: 07:17 h AVS:22.19km/h praca: 5433 kcal

Z racji tego, że zaniedbałem przez ostatnie dni regularne wyjścia na rower, to dzisiaj wybrałem się na krótszą niż w normalnym razie trasę. Punkt docelowy na dzisiaj to Angermunde. Dojazd przez Rosówek, Tantow, Kummerow. Częściowo szlakami rowerowymi, a częściowo po drogach samochodowych. Pojechałem jeszcze potem kawałek na południe za Angermunde zanim rozpocząłem powrót.


Pole kawałek za Tantow






Wiejska wieś


Historyczne budynki gospodarskie








Już prawie Angermunde


Trochę sztuki dla odchamienia się




Ewangelicki kościół parafialny Świętej Marii




Nie wiem co to za ptak, ale wygląda jakby dostał niezły łomot










Nauczka, żeby trzymać się trasy wyznaczonej uprzednio na komputerku, a nie szukać samemu skrótów, czyli spacer z buta z powodu piachowej drogi leśniej
Środa, 22 lipca 2020Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz, ..>100km

Nowe Warpno wieczorową porą

Rower:Bridgestone
101.92 km (0.10km teren) czas jazdy: 04:17 h AVS:23.79km/h praca: 3266 kcal

W ramach treningu przed sobotnią wycieczką wybrałem się dzisiaj na setkę. Wybór padł na Nowe Warpno. Dojazd przez Bezrzecze, Wołczkowo, Dobrą, Buk, Stolec, Dobieszczyn. Powrót przez Dobieszczyn, Tanowo, Pilchowo. Mało dzisiaj jadłem w ciągu dnia, dlatego w drodze powrotnej ciężej mi się jechało, ale ogólnie i tak wyjazd był ok. Szkoda, że już o 22:00 robi się prawie całkiem ciemno.

Sprawdziłem ścieżkę w kierunku przejścia granicznego koło Rieth. Po polskiej stronie asfalt, trochę wybojów już jest, jednak można jechać szybko. Po niemieckiej stronie droga gravelowa.



Ratusz w Nowym Warpnie






Sobota, 18 lipca 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, .Bridgestone., zz Foto zz

Wycieczkowa pętla przez Trzcińsko-Zdrój, Chojną i Schwedt

Rower:Bridgestone
177.55 km (11.00km teren) czas jazdy: 08:47 h AVS:20.21km/h

Na dzisiaj zaplanowałem sobie krótszy wyjazd niż poprzednio. Dystans taki, jak moment, gdy tydzień temu zaczął mnie łapać zgon. Było zdecydowanie lepiej, jeszcze trochę zapasu w sobie dzisiaj miałem.




Początek trasy to dojazd do Gryfina, jednak tym razem przez Kołbaskowo i niemieckie wioski. To był bardzo dobry pomysł, ponieważ w mieście i na drodze w kierunku Kołbaskowa był bardzo duży ruch samochodowy.


Widoki z mostu na przejściu granicznym w Mescherin koło Gryfina


Widoki z mostu na przejściu granicznym w Mescherin koło Gryfina



Z Gryfina złapałem szlak rowerowy nr 3 w kierunku Trzcińska-Zdroju.





Trasę narysowałem w Sigma Data Center i ROX miał być pilotem. Szybko jednak musiałem wyłączyć dźwięk, bo najwyraźniej popełniłem błąd w ustawieniach i chciał mnie przerzucać ze szlakow rowerowych na drogi, wymyślał trasy alternatywne lub niedokładność położenia powodowała, że mówił, iż zgubiłem trasę. To jednak tak naprawdę nieistotne drobnostki. Jest 100x lepiej niż korzystając z GPSa w telefonie. Mając narysowaną trasę i przygotowaną wcześniej w głowie i tak jedzie się jak po sznurku, a dodatkowo przeglądanie mapy to bajka.


Nie ma czegoś takiego jak mieć zbyt dużo wody, kiedy się jedzie na długą wycieczkę.
4,5 L wody przyczepione do roweru, ale tym razem bez bagażnika. W plecaku jeszcze 1,0 L i w kieszonkach koszulki 0,6 L. Gdy wróciłem do domu zostało z tego może pół szklanki.
Minus takich zapasów jest oczywiście taki, że czuję się jak ciężarówka, jadę powoli i się dziwię dlaczego tak się dzieje. Dopiero pod koniec w drodze powrotnej mogłem się normalnie rozpędzić.

Z Trzcińska-Zdroju skierowałem się do Chojny, jadąc jak najwięcej po szlaku rowerowym.










Niestety chyba 2-3 km musiałem jechać też po DK26, ale akurat nie było ruchu. W Chojnie zrobiłem sobie krótką przerwę na konsumpcję i przelanie wody do podręcznych butelek.







Kościół Mariacki w Chojnie robi ogromnie wrażenie.


Wieża ma wysokość ponad 100 m. Z bliska prawdziwy gigant.





Wystartowałem w dalszą trasę bocznymi drogami. Kierunek oczywiście na Schwedt.









Paralotnia




Widoki z mostu w Krajniku Dolnym


Widok na polską stronę







Ze Schwedt wyjechałem w miarę szybko, ponieważ koniecznie chciałem zdążyć przejechać leśne odcinki za jasnego, żeby nie wybiegały mi przed koło sarny lub jenoty.








Ostatni postój na najlepszego izotonika, czyli kanapkę ze schabowym.






Koszenie trawy na wale


Niespodzianka, nie można dojechać do Gartz. Na długości około 10 km szlak Odra-Nysa jest w przebudowie i musiałem jechać po drodze B2. Ruch był jednak bardzo niewielki, a niemieccy kierowcy zjeżdżali na drugi pas, gdy mnie wyprzedzali.


Asfaltowe pasy ruchu dla rowerów


Kościół w Gartz nad Odrą



Do domu wróciłem  23:15 w zdecydowanie lepszej kondycji niż ostatnio.

Jeszcze kilka słów o komputerku. Wycieczka zabrała w sumie 11 godzin, z czego 9 godzin jazdy. Komputerek zużył 75 procent baterii (po powrocie było 45%, ale w trasie doładowałem 20% na zapas). 60-65% trasy jechałem bez podświetlenia, ponieważ nic nie dawało w słońcu i samoistnie było widać zawartość ekranu, resztę trasy z niskim podświetleniem. Mając powerbank, to od strony energetycznej nie ma tutaj żadnego limitu właściwie dla wycieczki jedno-, a nawet półtoradniowej.
Niedziela, 12 lipca 2020Kategoria ..>100km, ..>150km, ..>200km, .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz, ..>250km

Wycieczka do Dębna i Cedyni

Rower:Bridgestone
258.06 km (11.00km teren) czas jazdy: 12:42 h AVS:20.32km/h praca: 8527 kcal

Dzisiaj pojechałem na największą tegoroczną wycieczkę. Odwiedziłem bardzo urokliwe miejsca. Dwa, trzy lata temu jechałem samochodem wzdłuż polskiej strony granicy, wzdłuż Odry i teraz chciałem zobaczyć te same okolice na rowerze. Wyjechałem z domu o godzinie 11 z minutami. Na wyposażeniu plecak i torba na bagażniku. W arsenale makaron, jajka, pomidory, kanapki, 7daysy i oczywiście tabletki z magnezem i potasem. Ah, jeszcze 5,9 L wody (klejona do ramy, a jakże!).


Trasa to dojazd do Gryfina przez Podjuchy i DK 31. Stamtąd kierunek na południowy wschód i wkrótce przypadkowo łapię szlak rowerowy (polecam kliknąć, są mapy), którym dojeżdżam aż do Trzcińska Zdroju. Po drodze mam całkiem przyjemne widoki.









Niestety są też fragmenty z szutrem, w sumie w terenie dzisiaj około 11 km przejechałem. Jednak jadąc powoli można być prawie pewnym, że flaka nie będzie.














W końcu docieram do Trzcińska Zdroju













Nie mogę wstawić w pionie, nawet po obróceniu o 90* przed wczytaniem zdjęcia i tak wychodzi obrócone.

Dalsza droga do Dębna już bez szlaku rowerowego.



Budynek straży pożarnej w Dębnie


Znowu na leżąco:)


Raz w prawo, raz w lewo



Teoretycznie powinienem z Dębna wracać od razu do domu, bo była godzina 18:30, gdy wyjeżdżałem, jednak postanowiłem, że idę na całość i najwyżej się nie wyśpię, a dokręcę te 40 km z hakiem.


Kościół w Boleszkowicach


Mieszkowice


Pomnik Mieszka I w Mieszkowicach


Leżący kościół; Mieszkowice


Kucyki


W Gozdowicach

Poniżej dwa zdjęcia z promowego przejścia granicznego w Gozdowicach

Widok na północ


Widok na południe




Przed Muzeum bitwy pod Siekierkami





Po 160 km zacząłem znacznie słabnąć, a już od 180 km jechałem na zgonie, który się tylko powiększał. Nawet nie wjechałem do Cedyni, a szkoda. W nocy temperatura spadła prawdopodobnie do około 10 stopni Celsjusza. Ubrałem długie spodnie i drugą kurteczkę, jesienne rękawiczki. Pod tym względem było ok. Jednak i tak powrót okazał się być o wiele bardziej męczący niż przewidywałem. Takiego zgona nie miałem nigdy. Wiedziałem, że dojadę, ale okropnie mi się dłużyło.


Brama miejska w Gryfinie; oczywiście, że na leżąco:)

Do domu wróciłem o 4:30 rano. Niebo było już jasne.

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl