Wpisy archiwalne w kategorii
zz Foto zz
| Dystans całkowity: | 31475.70 km (w terenie 4015.72 km; 12.76%) |
| Czas w ruchu: | 1533:24 |
| Średnia prędkość: | 20.53 km/h |
| Maks. tętno maksymalne: | 198 (105 %) |
| Maks. tętno średnie: | 141 (75 %) |
| Suma kalorii: | 159449 kcal |
| Liczba aktywności: | 440 |
| Średnio na aktywność: | 71.54 km i 3h 29m |
| Więcej statystyk | |
Środa, 23 kwietnia 2008Kategoria .Trek., zz Foto zz
Przejażdżka po Lasku Arkońskim
Rower:27.71 km (11.60km teren) czas jazdy: 01:14 h AVS:22.47km/h
Dzisiaj pojechałem na miejsce, gdzie się wcześniej wywaliłem. Na miejscu znalazłem swój daszek od kasku. Umyłem go naturalnie, bo leżał pod drzewem, a pewnie nie jeden pies koło niego przechodził.


Niedziela, 20 kwietnia 2008Kategoria .Bridgestone., ..>100km, zz Foto zz
Trening z Energetykiem Gryfino.
Rower:125.97 km (0.00km teren) czas jazdy: 04:41 h AVS:26.90km/h
Trening z Energetykiem Gryfino. Najpierw dojazd przez Podjuchy, potem po szlaku Odra-Nysa i zawrotka. Niby do Szczecina mieliśmy wracać w piątkę, ale jak tylko skończyła się moja zmiana to odpadłem. :) Potem w ramach bonusa w Podjuchach na moście załapałem gwoździa w tylną oponę. :/ Zakleiłem i kontynuowałem dalej jazdę w zabójczym tempie avs~18km/h w kierunku domu.
PS Całkiem możliwe, że mam źle nastawiony licznik, gdyż na półmetku wskazywał mi 33km, natomiast trenerowi 39km, taka mała różniczka ds. ;)
Moja okazała szosa na DA ~'75-'79:
PS Całkiem możliwe, że mam źle nastawiony licznik, gdyż na półmetku wskazywał mi 33km, natomiast trenerowi 39km, taka mała różniczka ds. ;)
Moja okazała szosa na DA ~'75-'79:
Sobota, 12 kwietnia 2008Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Dzisiaj pierwsze po wypadku
Rower:74.42 km (0.00km teren) czas jazdy: 03:16 h AVS:22.78km/h
Dzisiaj pierwsze po wypadku normalne wyjście, czyli szosowa (a jak!) ustawka z Silasem. Zaczęliśmy od Ronda Siwka skąd pojechaliśmy przez Pomorzany na granicę tak, jak ostatnio szosowym peletonikiem. Wiatr był straszny, zaraz jak skręciliśmy z głównej drogi za przejściem full w mordęwind.. No dobra, jakoś się trzymałem, ale i tak po chwili się zatrzymaliśmy i Silas zaczął mi pokazywać swoje rozkminy na temat wycieczki dookoła Zalewu, które mi się spodobały. Potem ustaliliśmy, że pojedziemy sobie sprawdzić nieznane, które po chwili jednak okazało się w miarę znajome. Ogólnie było trochę kręcenia się, ale obaj zaczęliśmy mieć dosyć po 60km i z Lubieszyna wróciliśmy najkrótsza drogą bez żadnych szaleństw, posiliwszy się uprzednio zdrowym jedzeniem renomowanej restauracji "innej niż wszystkie", które niestety właśnie czuję jak się trawi i jest mi co najmniej mało przyjemnie.. Poniżej parę fot z wypadu.




My przed kościołem:

Kościółek od środka:

Tak się parkuje na ścieżkach w Szczecinie:





My przed kościołem:

Kościółek od środka:

Tak się parkuje na ścieżkach w Szczecinie:

Poniedziałek, 24 marca 2008Kategoria .Trek., zz Foto zz
Ups
Rower:27.09 km (4.00km teren) czas jazdy: 01:41 h AVS:16.09km/h
Dzisiaj zaliczyłem małe bum, ale chyba będę żył. ;)
Sobota, 22 marca 2008Kategoria .Wheeler., zz Foto zz
Dzisiaj lekka przejażdżka z Maćkiem,
Rower:61.66 km (0.00km teren) czas jazdy: 03:00 h AVS:20.55km/h
Dzisiaj lekka przejażdżka z Maćkiem, całość po asfalcie i w deszczu. Spotkaliśmy się na Głębokim około 15oo, stamtąd przez Pilchowo i wysypisko do Polic. Tutaj kierunek Jasienica, gdzie popstrykaliśmy trochę fot.
Zakłady Chemiczne w Policach. "Jedyne przedsiębiorstwo w Polsce zwolnione od płacenia składki ZUS na swoich pracowników. Nikt nie dożywa do emerytury..." (~cytat autorstwa Maćka)

Dla jednego z nas dawka dymu okazała się trochę zbyt duża..
(I to nie byłem ja. W końcu ja zawsze tak wyglądam na zdjęciach;)

Powrót przez Tanowo i Dobrą. Tu się rozdzieliliśmy i pojechałem dalej przez Bezrzecze do domku.
Zakłady Chemiczne w Policach. "Jedyne przedsiębiorstwo w Polsce zwolnione od płacenia składki ZUS na swoich pracowników. Nikt nie dożywa do emerytury..." (~cytat autorstwa Maćka)

Dla jednego z nas dawka dymu okazała się trochę zbyt duża..
(I to nie byłem ja. W końcu ja zawsze tak wyglądam na zdjęciach;)

Powrót przez Tanowo i Dobrą. Tu się rozdzieliliśmy i pojechałem dalej przez Bezrzecze do domku.
Sobota, 15 marca 2008Kategoria .Trek., zz Foto zz
Dzisiaj w ramach odpoczynku
Rower:75.47 km (38.30km teren) czas jazdy: 04:05 h AVS:18.48km/h
Dzisiaj w ramach odpoczynku i relaksu (wielkie dzięki chłopaki) wyjazd do Puszczy Bukowej z Kulą i Tomkiem. Spotkałem sie z Kulą o 10:40 pod najdroższym sklepem rowerowym w Szczecinie, który wcale nie jest taki cool, jak się nazywa. Stąd na prawobrzeże pod dom Tomka. Tutaj mała zabawa i pompowanie opon przez amortyzator;) i pojechaliśmy sobie do lasu.
Nie znam Puszczy na tyle, żebym potrafił opisać, którędy jechaliśmy, ale parę razy nawet miałem pojęcie mniej-więcej, gdzie byliśmy. Oczywiście jak zwykle wymiękałem na zjazdach, być może dlatego dożyłem i mogłem napisać ten wpis. Wdrapaliśmy się na fajną górkę. Najbardziej strome ścierwo, jakie widziałem tutaj. Kula próbował zjechać, ale skończyło się na wspólnym zsuwaniu się z rowerem, a potem sprowadzaniu.
Rowery i narty wodne
Bawimy się
Fajne widoki + wspinaczka

Kula, Adamicki, Thomash

Poison Tomka (nówka sztuka nieśmigana) i KuloMerida Kuli

Najładniejszy rower w Polsce, Europie i prawdopodobnie na świecie!

Prawie jak na dzikim zachodzie..

Pierwszy raz od miesiąca na Treku. Strasznie dziwnie się na początku jechało. Cały uwalony błotem jest po dzisiejszym. No i jestem pewien, że nawet nie zamierzam próbować jechać jakiegokolwiek maratonu w tym roku na starym Ralphie 07, zakładam Conti Explorera i nie będę się musiał martwić o poślizgi.
Nie znam Puszczy na tyle, żebym potrafił opisać, którędy jechaliśmy, ale parę razy nawet miałem pojęcie mniej-więcej, gdzie byliśmy. Oczywiście jak zwykle wymiękałem na zjazdach, być może dlatego dożyłem i mogłem napisać ten wpis. Wdrapaliśmy się na fajną górkę. Najbardziej strome ścierwo, jakie widziałem tutaj. Kula próbował zjechać, ale skończyło się na wspólnym zsuwaniu się z rowerem, a potem sprowadzaniu.
Rowery i narty wodne
Bawimy się
Fajne widoki + wspinaczka

Kula, Adamicki, Thomash

Poison Tomka (nówka sztuka nieśmigana) i KuloMerida Kuli

Najładniejszy rower w Polsce, Europie i prawdopodobnie na świecie!

Prawie jak na dzikim zachodzie..

Pierwszy raz od miesiąca na Treku. Strasznie dziwnie się na początku jechało. Cały uwalony błotem jest po dzisiejszym. No i jestem pewien, że nawet nie zamierzam próbować jechać jakiegokolwiek maratonu w tym roku na starym Ralphie 07, zakładam Conti Explorera i nie będę się musiał martwić o poślizgi.
Wtorek, 11 marca 2008Kategoria .Wheeler., .Romet., zz Foto zz
Dzisiaj najpierw na uczelnię
Rower:28.46 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:44 h AVS:16.42km/h
Dzisiaj najpierw na uczelnię na jedną godzinkę. Potem kolejnej miało nie być, ale sporo z nas zaryzykowało, że przeciągnie się to na dwie i dobrze. Nie poszedłem też na wykład z wykładowczynią, która czyta wszystko ze slajdów.
W międzyczasie wyszedłem sobie na bike. Jako, że czuję się mocno wymęczony, to bardzo spokojniutko starając się trzymać tętno 130. Jeździłem tylko po mieście. Porobiłem trochę fotek z typowego zachowania się kierowców-parkingowców w mieście Szczecinie. Enjoy. Nalepki i spuszczacze powietrza w oponach już się robią. ;)
Ulica której nazwy nie znam i nie chce mi się sprawdzać. Ścieżka słabej jakości, ale oznakowana znakami pionowymi i poziomym.
Al. Wojska Polskiego, pseudo ścieżka czyli chodnik oznakowany znakiem pionowym (chyba tylko z jednej strony, ale od strony kierowców):
Al. Wojska Polskiego, trochę bliżej centrum, koło kortów tenisowych, (w czasie PKO Open cała pieszościeszka poparkowana, a wtedy między samochodami przechadzają się policjanci i strażnicy miejscy i wtedy też mają to wszystko w nosie):
Ostatnia porcja fotek, to jak przypuszczam w większości auta lokalnych mieszkańców.
W międzyczasie wyszedłem sobie na bike. Jako, że czuję się mocno wymęczony, to bardzo spokojniutko starając się trzymać tętno 130. Jeździłem tylko po mieście. Porobiłem trochę fotek z typowego zachowania się kierowców-parkingowców w mieście Szczecinie. Enjoy. Nalepki i spuszczacze powietrza w oponach już się robią. ;)
Ulica której nazwy nie znam i nie chce mi się sprawdzać. Ścieżka słabej jakości, ale oznakowana znakami pionowymi i poziomym.
Al. Wojska Polskiego, pseudo ścieżka czyli chodnik oznakowany znakiem pionowym (chyba tylko z jednej strony, ale od strony kierowców):
Al. Wojska Polskiego, trochę bliżej centrum, koło kortów tenisowych, (w czasie PKO Open cała pieszościeszka poparkowana, a wtedy między samochodami przechadzają się policjanci i strażnicy miejscy i wtedy też mają to wszystko w nosie):
Ostatnia porcja fotek, to jak przypuszczam w większości auta lokalnych mieszkańców.
Niedziela, 9 marca 2008Kategoria .Bridgestone., zz Foto zz
Dzisiaj szosowy wypad do
Rower:81.26 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:51 h AVS:28.51km/h
Dzisiaj szosowy wypad do NRD. Ustawka o 10:15 koło dworca PKP z ekipą w składzie ja, Jaktro, Kula, Szymon i Thomash. Stąd kierunek Pomorzany-Dziurawe Zadupie-Rosówek-NRD pętelka-Lubieszyn McDonald's-Dobra-Wołczkowo-Głębokie-miasto-Dom.
Tempo było mocne. Poza miastem, na dobrym asfalcie avs>30km/h, czyli tak jak być powinno. Po drodze popstrykaliśmy sobie trochę fotek na pomoście nad jeziorkiem w niemieckiej wsi.
4/5 ekipy + 1/5 ekipy = 5/5 ekipy
+
= 
Owce rządzą!

1x Bridgeston Super Diamond Road + 4x makro

Po przekroczeniu granicy nawet Żywiec smakuje inaczej..

Ta antenka odbiera Radio Kross FM
Tempo było mocne. Poza miastem, na dobrym asfalcie avs>30km/h, czyli tak jak być powinno. Po drodze popstrykaliśmy sobie trochę fotek na pomoście nad jeziorkiem w niemieckiej wsi.
4/5 ekipy + 1/5 ekipy = 5/5 ekipy
+
= 
Owce rządzą!

1x Bridgeston Super Diamond Road + 4x makro

Po przekroczeniu granicy nawet Żywiec smakuje inaczej..

Ta antenka odbiera Radio Kross FM
Sobota, 8 marca 2008Kategoria .Wheeler., zz Foto zz
Wersja 1 wpisu:
Strasznie
Rower:44.06 km (2.50km teren) czas jazdy: 01:52 h AVS:23.60km/h
Wersja 1 wpisu:
Strasznie normalnie dzisiaj się obudziłem czyli o 12:33, więc niestety nie zdążyłem na wspólną jazdę z Kulą i Szymonem, ale za to umyłem bika.
O 16:20 wyszedłem pojeździć sobie po mieście. Oczywiście nudno i niebezpiecznie. Zahaczyłem trochę o Park Kasprowicza i zrobiłem dwa podjazdy, wiem, wiem, wow...
Stamtąd asfaltem na Głębokie i podjazd pod Miodową, zjazd i kolejny podjazd i dalej jazda w kierunku osiedla, którego nazwy nie znam, ale whatever.
Końcówka już samo miasto. Nuda, nuda, nuda! Przed samym powrotem jeszcze po flowersy.
A tak wygląda mój piękny umyty bike o nazwie Wheeler:

Wersja 2 wpisu (vel Silas):
Wyjście na miasto celem podtrzymania kondychy. Trasa tym razem znów niestandardowa. Najpierw jeździłem po dziurawym asfalcie, a potem po dziurawym asfalcie. W taki sposób dojechałem do dziurawego asfaltu. Och, jakże wspaniale było, nawdychałem się tyle spalin, że czuję się znakomicie..
Strasznie normalnie dzisiaj się obudziłem czyli o 12:33, więc niestety nie zdążyłem na wspólną jazdę z Kulą i Szymonem, ale za to umyłem bika.
O 16:20 wyszedłem pojeździć sobie po mieście. Oczywiście nudno i niebezpiecznie. Zahaczyłem trochę o Park Kasprowicza i zrobiłem dwa podjazdy, wiem, wiem, wow...
Stamtąd asfaltem na Głębokie i podjazd pod Miodową, zjazd i kolejny podjazd i dalej jazda w kierunku osiedla, którego nazwy nie znam, ale whatever.
Końcówka już samo miasto. Nuda, nuda, nuda! Przed samym powrotem jeszcze po flowersy.
A tak wygląda mój piękny umyty bike o nazwie Wheeler:

Wersja 2 wpisu (vel Silas):
Wyjście na miasto celem podtrzymania kondychy. Trasa tym razem znów niestandardowa. Najpierw jeździłem po dziurawym asfalcie, a potem po dziurawym asfalcie. W taki sposób dojechałem do dziurawego asfaltu. Och, jakże wspaniale było, nawdychałem się tyle spalin, że czuję się znakomicie..
Piątek, 7 marca 2008Kategoria .Wheeler., .Romet., zz Foto zz
Dzisiaj najpierw rano na
Rower:55.45 km (15.75km teren) czas jazdy: 03:05 h AVS:17.98km/h
Dzisiaj najpierw rano na uczelnię i z powrotem, potem do przychodni, do Kadrzyńskiego, zobaczyć czy stojak z Allegro za 18zł mi podpasuje i na chatkę. A później wspólna ustawka z Kulą i Silasem. Niestety nie mogłem sie dodzwonić do Silasa, więc pozostał sobie na mieście pomiędzy spalinami i "dla podtrzymania kondycji jeździł jak zwykle ostro po niestandardowych trasach" jak sam mówi ;).
Po drodze na Miodową spotkałem znajomego z M4, przez co Kula czekał na mnie jak zwykle kilka minut. :) Kiedy dojechałem na Gubałówkę ruszyliśmy terenem w kierunku Polic. W lesie było trochę błota, ale nie znowu jakoś masakrycznie strasznie dla nas prawdziwych bajkerów, a nie tanich podróbek (pozdro, Silas ;) ). Przed samym dojazdem do Polic po asfalcie Kula wciągnał przez nos koks i uciekł mi na jakieś 700m w ciągu 12 sekund.
Wbiliśmy się do Górala, niestety nie mieli aktualnie relatywnie lekkich dętek, ale sprzedawca powiedział, że sprowadzi jakieś 110g, więc fajnie. Tymczasem Kula zauważył, że z mojej najwyraźniej dziurawej butelki wykapało jakieś 0,2 l wody na podłogę, więc się wycofałem ze sklepu.
Obskoczyliśmy kilka kiosków i małych sklepików, ale nigdzie nie mieli wody 0,7-0,75 l, w końcu dopiero w centrum Kinga czy jak ono się nazywa znalazłem Żywca 0,7.
Powrót nowymi ściażkami w terenie. Przy okazji popstrykaliśmy trochę intelektualnych fot, żeby nie było, że bikerzy nie mają w głowie, a tylko w nogach, ziąąą...
Kula się bawił z małego drifciarza, aż w końcu wyleciał z bika :)

Chyba trochę go zamroczyło, bo powiedział, że mój Wheeler jest taki piękny, że musi mieć z nim fotę



Drzemka



W drodze powrotnej Kula wpadł pod Golfa

Na koniec podjechaliśmy na myjkę, fot nie ma, gdzie Kula systematycznie w ciągu dwóch minut pozalewał każde łożysko w swoim biku plus moje buty extra. :) A tak na serio to chyba tam przyjadę jak się "zima" skończy na dobre, żeby umyć z błota Wheelera.
Po rozdzieleniu się zrobiłem jeszcze kilka km po mieście i spotkałem po drodze Krzyśka. Pojeździliśmy chwilę razem, ale zarzucił ostre tempo (wiem, że pewnie specjalnie :P) i szybko poczułem nieodpartą chęć powrotu do domu, czyli że mówiąc dosłownie wymiękłem. :)
Po drodze na Miodową spotkałem znajomego z M4, przez co Kula czekał na mnie jak zwykle kilka minut. :) Kiedy dojechałem na Gubałówkę ruszyliśmy terenem w kierunku Polic. W lesie było trochę błota, ale nie znowu jakoś masakrycznie strasznie dla nas prawdziwych bajkerów, a nie tanich podróbek (pozdro, Silas ;) ). Przed samym dojazdem do Polic po asfalcie Kula wciągnał przez nos koks i uciekł mi na jakieś 700m w ciągu 12 sekund.
Wbiliśmy się do Górala, niestety nie mieli aktualnie relatywnie lekkich dętek, ale sprzedawca powiedział, że sprowadzi jakieś 110g, więc fajnie. Tymczasem Kula zauważył, że z mojej najwyraźniej dziurawej butelki wykapało jakieś 0,2 l wody na podłogę, więc się wycofałem ze sklepu.
Obskoczyliśmy kilka kiosków i małych sklepików, ale nigdzie nie mieli wody 0,7-0,75 l, w końcu dopiero w centrum Kinga czy jak ono się nazywa znalazłem Żywca 0,7.
Powrót nowymi ściażkami w terenie. Przy okazji popstrykaliśmy trochę intelektualnych fot, żeby nie było, że bikerzy nie mają w głowie, a tylko w nogach, ziąąą...
Kula się bawił z małego drifciarza, aż w końcu wyleciał z bika :)

Chyba trochę go zamroczyło, bo powiedział, że mój Wheeler jest taki piękny, że musi mieć z nim fotę



Drzemka



W drodze powrotnej Kula wpadł pod Golfa

Na koniec podjechaliśmy na myjkę, fot nie ma, gdzie Kula systematycznie w ciągu dwóch minut pozalewał każde łożysko w swoim biku plus moje buty extra. :) A tak na serio to chyba tam przyjadę jak się "zima" skończy na dobre, żeby umyć z błota Wheelera.
Po rozdzieleniu się zrobiłem jeszcze kilka km po mieście i spotkałem po drodze Krzyśka. Pojeździliśmy chwilę razem, ale zarzucił ostre tempo (wiem, że pewnie specjalnie :P) i szybko poczułem nieodpartą chęć powrotu do domu, czyli że mówiąc dosłownie wymiękłem. :)

