Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75311.03 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8181.95 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 23h 52m
  • Prędkość średnia na BS: 20.24 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Night Bike

Dystans całkowity:9384.14 km (w terenie 582.41 km; 6.21%)
Czas w ruchu:459:14
Średnia prędkość:20.43 km/h
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:141 (75 %)
Suma kalorii:92058 kcal
Liczba aktywności:131
Średnio na aktywność:71.63 km i 3h 30m
Więcej statystyk
Środa, 19 maja 2021Kategoria .Romet., Night Bike

Wieczorno-nocne miasto

Rower:Romet
30.75 km (3.00km teren) czas jazdy: 01:49 h AVS:16.93km/h

Znowu przyjemna pogoda, więc postanowiłem wyjść pokręcić trochę. Okolice kąpieliska Arkonka oraz centrum miasta. Dzisiaj załapałem się na około 30 minut światła dziennego.

Po wczorajszej szosowej przejażdżce pobolewało mnie dzisiaj w ciągu dnia prawe kolano. Lewe też czuje się nieswojo, ale nie boli. Prawidłowo powinno być tak, że to lewe czuje się gorzej niż prawe. Spróbuję poszosować na Bridgestonie w niezbyt udanych butach z decathlona. Jeśli nic mi nie będzie w kolana to Operation Sztyca Out is a go, po czym wracam do butów Shimano we wszystkich rowerach oprócz Rometa.
Wtorek, 18 maja 2021Kategoria .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Night bike po mieście

Rower:Bridgestone
40.52 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:58 h AVS:20.60km/h

Kolejne nocne wyjście. Start mniej więcej o 23:15, a powrót około 1:25. Puste miasto, temperatura w sam raz. Bardzo dobrze mi się jeździło. Pierwszy raz w tym roku bez komina na szyi. Coś tam w prawym kolanie czułem, ale chyba nieco mniej niż poprzednio. To zapewne efekt poluzowania na maxa wszystkich sprężyn w pedałach oraz rzepów w bucie.


Widok na Wały Chrobrego

Wczoraj i dzisiaj wziąłem na tapetę zasyfione linki i pancerze. Obróciłem rower do góry kołami i nalałem do pancerzy smar do łańcucha. Manualnie coś tam na siłę poszarpałem. Odkręciłem hamulce i obstukałem od błota. Finalnie jest tak, że działają, chociaż nie odbijają tak do końca jak powinny, bo linka wewnątrz pancerza ma większy opór niż siła pchająca sprężyn hamulca. Nie wiem czy klamka też powinna sprężynować. Wydaje mi się, że lewa klamka sprężynuje, ale prawa na pewno nie będzie, bo kiedyś w czasie kraksy ją rozwaliłem i jest poskładana wg mojej inwencji własnej. Musi być tak jak jest, bo prędzej się pochlastam niż zdecyduję się na wymianę pancerzy, gdyż zdejmowanie i zakładanie owijki = pochlastać się x10, więc w sumie bym się musiał pochlastać 11 razy. Metodą na leniuszka doszedłem za to do wniosku, że mogę wymienić ostatnie 30 cm pancerza tylnego hamulca oraz linkę. Niech będzie taki kompromis, co najwyżej, ale to jeszcze nie teraz. Nie wpadło mi WD-40 pod rękę, a tutaj jeszcze jakieś pole manewru na przyszłość jest. Obecnie sytuacja jest taka, że żaden klocek nie trze o obręcz i to mi wystarcza. Prawdopodobnie będę musiał się trochę pobabrać z tym i to prawdopodobnie na tip top, przy okazji wsadzenia nowych kół, które mają szersze obręcze, a do których zaplanowałem też instalację nowych klocków hamulcowych. To pewnie za 2-3 tys. km, bo na tyle szacuję, że jeszcze obecny napęd starczy. Czyli być może cała procedura odbędzie się nawet w przyszłym roku.

Niedziela, 16 maja 2021Kategoria .Bridgestone., Night Bike, zz Foto zz

Night bike po mieście

Rower:Bridgestone
20.75 km (0.20km teren) czas jazdy: 01:18 h AVS:15.96km/h

Dzisiaj tegoroczna inauguracja Bridgestona. Wheeler stoi na razie i czeka na male robótki. Myślałem, że go zrobię, ale przedobrzyłem, dlatego dzisiaj szosa. Pogoda dzisiaj słaba. W czasie słonecznej aury nie wyszedłem, bo uznałem, że skoro idę na szosę to przetestuję jak przedni Bontrager się będzie spisywał pod Roxem na nowym uchwycie. Ostatecznie ruszyłem dopiero o 23:30 spod domu i to jeszcze z wątpliwościami. Okazuje się, że zapiekły mi się linki wraz z błotem i klamki nie odbijają, a szczęki tak nieśmiało tylko się cofają. Będzie zabawa z tym, mam nadzieje, że wystarczy smar do pancerzy + ewentualnie WD40. Jeśli nie, to mnie to trochę martwi, bo polubiłem się z tymi pancerzami i linkami. Są ze mną już 14 lat. :)

Pojechałem sobie do Jeziora Głębokiego. Ponieważ zaczął kropić deszcz to zawróciłem, a jak przyszła większa chmura przeczekałem na przystanku. Jakieś 10 minut później drugi raz zrobiłem sobie przerwę. Tym razem w lesie pod drzewami. Spędziłem tam chyba pół godziny, bo gdy zaczęło padać, to nie przestawało. Potem gdy wyjechałem zniecierpliwiony, to okazało się, że to już nie deszcz tylko chyba krople z wyższych gałęzi spadają na niższe, ale odgłosy były takie jakby to padał prawdziwy deszcz.

Wróciłem do domu, trochę z niedosytem. Bontrager pod licznikiem siedzi dobrze, można regulować kąt nachylenia. Jedna wada jest taka, że nie widać czujnika stanu naładowania akumulatora. Muszę wychylać głowę na boki. Dodatkowo krótkie kabelki nie sięgną do ładowania z powerbanka, więc muszę pamiętać zabrać z domu kabel microUSB.


Pod Netto Areną


W czasie deszczu nr 1 pod wiatą przystankową na al. Wojska Polskiego w okolicy nowego ronda, którego nazwy nie znam, a sprawdzać w tej chwili nie będę

Z minusów takich prawdziwych, to w czasie jazdy czułem nieprzyjemne uczucie w prawym kolanie. I to jest oznaka, że siodełko jest zbyt wysoko. Wsadziłem nowe wkładki do butów Shimano. Te wkładki to jakaś tania wersja shimanowska, ale za to dosyć gruba. Podniosły mi się stopy w butach pewnie o jakieś 2 mm. Zawsze coś. Zaczynam jednak przeglądać internet w poszukiwaniu skutecznych sposobów ruszenia sztycy, bo nie może być tak, że będę regulował odległość od dupy do pedałów za pomocą butów z grubszą lub cieńszą podeszwą!

Czwartek, 13 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike

Night bike po Puszczy Wkrzańskiej

Rower:Wheeler
50.53 km (20.50km teren) czas jazdy: 03:09 h AVS:16.04km/h

Niedawno odkryłem, że nie mając wykupionych płatnych bajerów na Stravie mogę zapisać sobie czyjąś wycieczkę jako swoją we własnej bazie przygotowanych tras, a następnie pobrać plik gpx i wczytać do Roxa. Dzisiaj postanowiłem przejechać jedną z takich "ukradzionych" tras. Jeden z dawnych znajomych, którego obserwuję na Stravie, robi ciekawe krajoznawcze wyjazdy terenowe, które potem okazują się idealnymi pomysłami dla mnie i ułatwiają mi robotę, bo nie muszę gdybać, którędy skomponować trasę. Koniec końców, dzisiejszy wyjazd nie był dokładnie taki, jak zgapiony gotowiec, ale sporo szło według konwencji i klimatu tej trasy.



Pierwszy raz byłem w wielu miejscach w lesie w okolicy Jeziora Głębokiego. Postanowiłem tez, że ominę Żółtew, bo jest tam sporo piachu i w nocy nie miałem ochoty przejeżdżać koło posesji z końmi, gdzie w przeszłości zawsze psy darły japę i mnie to stresowało. Jeszcze zanim dojechałem do Bartoszewa zrobiło się całkiem ciemno.

W lesie między Tanowem i Trzeszczynem zakopałem się w piachu i musiałem przez to się przez kilka minut bawić w małego serwisanta, ale będzie dobrze. Nie pamiętam czy w przeszłości też miałem takie problemy z piachem i nie wiem czy uzasadnione jest zwalić na bieżnik opon, który sobie z nim teraz bardzo nie radzi. Bo teraz to jest dosłownie tak: piach = kłopoty.

Do Polic dojechałem ścieżką, a z Polic kierunek na Przęsocin. Do Przęsocina prowadzi droga dla rowerów, asfaltowa zresztą. W Przęsocinie budowana jest kontynuacja. Nie wiem czy to był do końca mądry pomysł, ale skierowałem się w stronę lasu ponownie. Jedyne co pamiętałem z przeszłości, to że będą jakieś domostwa, psy będą szczekać, potem trochę płaskiego (najpierw pola, potem lasy) i jakoś tam sobie wrócę w miarę wygodnie. Tak właściwie było, ale jeszcze zanim dojechałem do przyjemnego lasu, to był las nieprzyjemny wyposażony w nawierzchnię z piachu. Jak widać na załączonym obrazku w pewnym momencie jeszcze się zagapiłem i zrobiłem kawałeczek naokoło (akurat dodałem sobie fragment pod górkę ekstra).

Dalej już bez żadnych przygód. Zdjęć z dzisiaj żadnych nie ma, ponieważ było zbyt ciemno, a jak jest ciemno to rozsądek podpowiada, żeby uciekać przed wilkołakami, a nie focić czerń nocy.
Środa, 12 maja 2021Kategoria .Romet., Night Bike

Wieczorne miasto

Rower:Romet
22.00 km (0.00km teren) czas jazdy: 01:19 h AVS:16.71km/h

Wieczorne kręcenie po mieście. Przetestowałem sobie na przedzie i tyle zestaw Bontragerów. Do roweru miejskiego są super. Właściwie dzisiejsze kręcenie było w konwencji night bike, bo wyszedłem chyba dopiero przed 22 jakoś.

Dystans i czas później edytuję, ponieważ trochę od czapy wpisałem, bo gdzieś mi się schował licznik po powrocie do domu.
Poniedziałek, 3 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Zachodnie obrzeża Puszczy Bukowej

Rower:Wheeler
56.11 km (14.00km teren) czas jazdy: 03:21 h AVS:16.75km/h

Kiedy planowałem weekendowe kręcenie, to analizując prognozę pogody nie liczyłem dzisiaj na normalny rower. Miałem nadzieję na coś krótkiego po mieście Rometem i tyle. Tymczasem mokry deszcz dał mi szansę, którą postanowiłem wykorzystać. Udało mi się także wyjść dzisiaj nieco wcześniej, bo chyba już o 18:20, więc i zgorszenie Czytelniczki będzie nieco mniejsze. ;)


Wymyśliłem, że przejadę się tak, jak w marcu do węzła Klucz, omijając górki, ale zahaczając o płaskolasy, łapiąc jak najwięcej terenu, leśnego powietrza i nowych ścieżek. Udało się.


Zanim jednak zaczęło się leśne eldorado, to pojawiło się kilka atrakcji. Najpierw koło Elektrowni Pomorzany, gdy jechałem skrótem to pan z psami wyglądającymi jak wilki (ale grzeczne były). Następnie kwadrans przerwy w Podjuchach pod wiatą przystankową by przeczekać deszcz (miałem szczęście, bo idealnie wjechałem pod puściutką wiatę gdy tylko zaczęło kropić). Trzecia atrakcja to spontaniczna zmiana trasy i wygibasy naokoło trochę w terenie. To ostatnie było totalnie niepotrzebne i następnym razem lepiej przygotuję trasę. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że uciekałem przed samochodami na chodnik i właśnie w lewo ciach, bo tam na głównej ulicy to kałuże, kałuże, kałuże!


Jadę pod góreczkę ulicą Kołowską


Niespodzianka, bo pultając się po nieznanych leśnych ścieżkach niespodziewanie wjeżdzam na jakiś punkt widokowy. To prawdopodobnie okolice szczytu Dębiec (70 m n.p.m.), na którym jednak nie byłem.


Kiedy rower jest tak wspaniały, to komentarz jest zbyteczny :D

Kiedy wydostałem się z leśnych labiryntów przywitał mnie asfalt, a po chwili piękne widoki na leśne wzgórza:

Na węźle Klucz


Zaraz koniec nawierzchni bitumicznej i początek długiego odcinka terenu


Najgorszy odcinek. Znowu się zakopałem w piachu. Jeszcze niecały kilometr i zaczną się piękne ubite ścieżki leśne oraz szutry.









Przez takie leśne klimaty dojechałem do Starych Brynek. Tutaj zmodyfikowałem nieco trasę w stosunku do planów i dodałem sobie dwa cele: Czepino i Żabnicę.


Kawałek za Starymi Brynkami - kierunek na Czepino


Zgapiam ujęcie, bo u innych widziałem na relacjach i mi się spodobało


Ostatnie ujęcie z dzisiaj. Widok na Odrę Wschodnią w Żabnicy.

Stąd już bez fajerwerków powrót asfaltem. Mniej więcej pół godziny później zrobiło się prawie całkiem ciemno. Dzisiaj jechałem znowu tylko na Bontragerach i jednak po tym asfaltowym powrocie wydaje mi się, że przedni Bontrager na 200 lm świeci gorzej niż Fenix na 200 lm. Fenix z akumulatorami jest ciężkim klocem, jego brak to plus dla wygody. Jak się rozkręcę i będę w stanie wychodzić na całodzienne wycieczki z pełnymi tobołkami i wracać w nocy, to zrobię im lepsze porównanie.

Ah, byłbym zapomniał: kolanka się naprawiły! Nic mnie nie bolały ani przed, ani w trakcie, ani po. :)
Sobota, 1 maja 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Puszcza Wkrzańska

Rower:Wheeler
61.86 km (14.90km teren) czas jazdy: 03:35 h AVS:17.26km/h

W końcu nastał ten dzień, kiedy wyszedłem na normalny rower, a nie jakąś fioletową atrapę czy chomikowe kręciołki. Chciałem zrobić trasę na 3-3,5 godziny. Bridgestone stoi nadal wpięty do trenażera, więc wybór Wheelera był niejako automatyczny. Ponieważ dawno nie wychodziłem, to przygotowanie zabrało mi więcej czasu niż zwykle i ostatecznie pedałowanie rozpocząłem dopiero przed godziną 19. To pozwoliło mi na prawie 2 godziny jazdy w świetle i nadało smaczku nocnemu powrotowi przez las.


Kawałek za amfiteatrem. Roboty wiaduktowe się zakończyły i droga została otworzona dla pieszych i rowerzystów.



Dzisiejsza trasa miała być podobna do czegoś, co jechałem w zimie w śniegu. Chciałem sprawdzić jak wygląda tzw. grawelowa droga. Na mapie to jest ten długi prosty odcinek do Turznicy. Natchnęło mnie jednak na szybszy wjazd do lasu. Spotkałem tam kilka jeleni, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia.


Płaskolas; lokalizacja niedaleko od miejsca zjazdu z DW 115.


Rozmazany cel dzisiejszego wyjścia - droga przez las łącząca DW 115 z Turznicą.

Gdy dojechałem do Polic, słońce się całkiem wyłączyło. Odpaliłem nawigację i wybrałem jakiś punkt, który wydawał mi się dobrym miejscem by do niego dojechać i potem kontynuować samemu wg uznania już z okolicy około 2-3 km od Jeziora Głębokiego. Pan GPS zapraszał mnie kilka razy do wjechania do lasu, jednak podziękowałem mu i spory kawałek zrobiłem po asfalcie. Właściwie większą część przewyższenia pozwoliłem sobie przejechać asfaltem, żeby nie przesuwać się w ciemności jak ślimak w terenie i nie musieć podłączać power banka. Dzisiaj zabrałem z przodu tylko małego Bontragera i przewidywałem, że nie dotrwa bez podładowania.

Gdy wjechałem w końcu do lasu, to zrobiło się nieco znajomo. Wszystko odbyło się w miarę bez większych przygód, oprócz może 300 m z buta z uwagi na luźny piach. Nie napadły na mnie żadne psy, koty, wilki, ani wampiry. A potem zrobiło się z górki, więc już byłem nieuchwytny. Na Polanie Harcerskiej widziałem 3 ogniska, koło kąpieliska Arkonka podobnie biesiadowali ludzie.

Nieco się dzisiaj zmęczyłem. Zdecydowanie mocniej niż przypuszczałem, że mnie taki wyjazd sponiewiera. Przerwa zrobiła swoje, ale jest taki plus, że w czasie jazdy nie zabolały mnie kolana, a taki właśnie był główny cel odpuszczenia sobie na jakiś czas roweru.

Środa, 28 kwietnia 2021Kategoria .Romet., Night Bike

Wieczorno-nocne kręcenie po mieście

Rower:Romet
37.82 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:21 h AVS:16.09km/h

Najpierw  do salonu optycznego znaleźć oprawki okularów optymalne pod względem wielu tylkomiznanychwidzimisięrowerowonierowerowych parametrów. Znalazłem paru kandydatów na stronie www, ale przymiarki na żywo (trochę innych modeli) mnie zniechęciły. Taka ciekawostka: pracowniczka salonu poleciła bym odkładał zmierzone oprawki na bok, bo czeka je dezynfekcja przed odwieszeniem na ścianę. Ta sama pracowniczka 10 minut później opuściła maseczkę na brodę i oblizała palec.

Potem kontynuacja po mieście. Trochę przedłużyłem, ponieważ dobrze mi się jeździło. Zrobiłem drugi raz test nowych rękawiczek. Takie śmieszne Authory bez softszela, ale za to z wyciąganym z kieszonki na zewnętrznej części pokrowcem do ogrzania czterech palców. Oprócz tego mają relatywnie wąski i długi mankiet. Bardzo udany zakup.

Rometowi pojawiły się luzy na suporcie. Dodatkowo cały czas coś rzęzi od kiedy niepotrzebnie zrobiłem "serwis" piasty w tylnym kole. Sam nie wiem czy przyczyną dźwięków jest piasta, łożyska sportu czy problemy z gwintem/dokręceniem koła. W notatkach widzę, że 978 km temu wymieniałem oś suportu i przesmarowywałem łożyska, ale to było tak dawno, że nie pamiętam nic a nic, co tam wyczyniałem.
Niedziela, 25 kwietnia 2021Kategoria Night Bike, .Romet.

Night bike po mieście

Rower:Romet
33.19 km (0.00km teren) czas jazdy: 02:02 h AVS:16.32km/h

Wyjście trochę z obowiązku. Wcześniej zaplanowałem sobie dzisiaj pokręcić przez 2 godziny, ale nie znalazłem czasu aż do wieczora i myślałem, że już nie pójdę. Jednak z racji tego, że kończy się kwiecień, a chciałbym się w końcu rozruszać na tyle by być w stanie przejechać bez bólu +100 km, to się zmobilizowałem. Wystartowałem około 21:30, a wróciłem koło północy. Fajnie było jeździć po pustych ulicach i drogach dla rowerów. W następny weekend już definitywnie chcę pojechać na prawdziwą przejażdżkę za miasto.
Sobota, 6 marca 2021Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Terenowa przygoda w kierunku południowym

Rower:Wheeler
84.23 km (26.00km teren) czas jazdy: 05:18 h AVS:15.89km/h

Bardzo mi się spodobała trasa, którą jechałem w lutym wtedy gdy spadł śnieg i przymroziło. Zaprojektowałem sobie kilka takich wariantów na południe różniących się między sobą długością. Na dzisiaj zmodyfikowałem nieco poprzednią trasę by uwzględnić kondycję kolan oraz wyeliminować najbardziej upierdliwe fragmenty, czyli podjazdy i nierówne dzikie ścieżki.




Starałem się jak mogłem by nie wjeżdżać niepotrzebnie wysoko, tylko po to by za kilka km zjechać w dół, więc ominąłem Puszczę Bukowa nieco "bokiem" wjeżdżając tylko w jej obrzeża. Walory wizualne akurat na plus, bo już poprzednia wycieczka i fragment lasu przed Kołbaczem poza szlakiem rowerowym uświadomiły mi, że każdy las jest piękny!




Dzisiaj miałem możliwość posmakować płaskiego lasu i różnej nawierzchni. Była ubita droga leśna, był szuter, droga leśna z użyciem gruzu, były też na drodze kamienie, był piach. Zdecydowanie jestem fanem szutru.







Cmentarzyk dla zwierząt

Dzisiaj też trochę wróciły wspomnienia jak to było kiedyś. Przypomniało mi się, że już w niektórych miejscach byłem czy to na góralu czy to na szosie dawniej z kolegami, którzy już teraz nie jeżdżą na rowerach. To było w 2008. Właściwie cała trasa po przejechaniu przez wiadukt z "gotyckim łukiem" i wjechaniu w teren była super.



Za chwilę będę przejeżdżać pod S3. Piaskowy fragment drogi, najbardziej nieprzejezdne kilkaset metrów z dzisiaj.








Wyjeżdżam z lasu na DW 120 między Gryfinem, a Wełtyniem. Po chwili znowu wjechałem do lasu.




Jezioro Wełtyńskie


Jezioro Wełtyńskie po raz wtóry


Domki kempingowe nad Jeziorem Wełtyńskim

Teren skończył się na chwilę za Wełtyniem, ale po kilku km znowu wjechałem w las. Wtedy już zaczynało zmierzchać, co było trochę krajobrazowo negatywne, ale dawało dodatkowe emocje związane z jazdą w nieznanym. To było przed Steklinkiem (ten fragment na zachód na samym dole jest cały terenem aż do Krajnika). Parę km przed Gryfinem pożegnałem się ostatecznie z terenem i od tej pory tylko asfalcik. Bardzo żałuję, że końcówka była po ciemku, ponieważ pierwszy raz jechałem wioseczkami aby oddalić się od DK31, która jest wąska i po której zawsze nieprzyjemnie mi się jedzie z samochodami. Następną trasę zaplanuję tak, żeby nie kontynuować po DK31, ale pojechać ku Starym Brynkom i powrót też zrobić terenem.

Dzisiaj nie musiałem ładować w trasie ani lampek, ani licznika. Odkryłem za to, że to nie mrozy uniemożliwiały mi poprzednimi razami ładowanie tylko najzwyczajniej w świecie kabelek micro USB się uszkodził. Prawdopodobnie sam go uszkodziłem w trakcie ładowania w czasie jazdy, musiała się wygiąć końcówka. Finalnie ani akumulatorki, ani żadne inne elektroniczne fanty, tym bardziej lampka bontragera, w której myślałem, że wygiąłem złącze USB nie nawalają, a ja nie będę musiał wozić zapasówek elektronicznych w kieszonce na plecach w ciepełku.

A jak dzisiaj nogi? Lewe kolano nawaliło, ale nie tak bardzo. Poprzednio w drodze powrotnej nieco obniżyłem siodełko. Poluzowałem też sprężyny w pedałach i znalazłem ustawienie kolana, które pozwala na więcej. Tak sobie uświadomiłem, że ja jeździłem we wszystkich rowerach na maksymalnie dokręconych sprężynach, bo poprzednie bloki miałem tam mocno starte, że i tak nogi same mi się wypinały w czasie jazdy i być może teraz też powinienem jeszcze poluzować sprężyny. Wiem, że wszystkich to bardzo interesuje, dlatego nie omieszkam zdać relacji. :D

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl