Sobota, 26 marca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz
Jezioro Dąbie + Puszcza Goleniowska
Rower:
Wheeler102.37 km (45.13km teren) czas jazdy: 05:49 h AVS:17.60km/h
W ten weekend nie miałem pomysłu na jedną większa trasę, więc wymyśliłem, że zrobię coś zupełnie innego niż zwyczajowo i przejadę się w sobotę oraz w niedzielę.

Dzisiejsza wycieczka rozpoczęła się dojazdem do Dąbia, a następnie złapaniem szlaku rowerowego na wale przeciwpowodziowym.



W Lubczynie zdecydowałem, że oddalę się nieco od wału i przejadę najpierw asfaltem do Borzysławca, a potem drogami gruntowymi i rolniczymi dojazdami z płyt betonowych. Finalnie i tak musiałem dojechać do mostu przez rzekę Inę, ale miało być w bardziej komfortowy sposób.




Niestety w pewnym momencie zaliczyłem wtopę. Omijałem powalone drzewo i musiałem przejść przez błotno-bagienną łąkę. Buki wciągnęły mi wodę do środka, a ja następne pół godziny suszyłem na wietrze wkładki. Pozbyłem się ocieplaczy na czubki butów i przebrałem skarpetki. W dalszej trasie buty doschły na wietrze.


Wjeżdżając do Goleniowa

Z Goleniowa kontynuowałem tak jak kilka razy w przeszłości bocznymi drogami na Stargard.

W Bolechowie skręciłem w boczną drogę szutrową na Bącznik.

Ta piękna szutrówka doprowadziła mnie do DW 142.

Widok w kierunku starego wiaduktu zrewitalizowanego jako kładka dla rowerów.

Stąd jeszcze kawałek do Sowna i dojazdami pożarowymi dotarłem do Wielgowa.
Gdy byłem w Wielgowie, to zrobiło się już prawie całkiem ciemno. Mimo wszystko, ostatnie kilometry pokonałem już z perspektywy zwycięstwa, że wycieczka była krajobrazowo wartościowa, że udało mi się wrócić w miarę wcześnie i że nie potrzebowałem mocniejszej lampki (dzisiaj wziąłem tylko małego Bontragera). Na jakiś czas odpuszczam sobie kierunek wschodni i odwiedzę te okolice ponownie, gdy będę w stanie przejechać coś zdecydowanie dłuższego.

Dzisiejsza wycieczka rozpoczęła się dojazdem do Dąbia, a następnie złapaniem szlaku rowerowego na wale przeciwpowodziowym.



W Lubczynie zdecydowałem, że oddalę się nieco od wału i przejadę najpierw asfaltem do Borzysławca, a potem drogami gruntowymi i rolniczymi dojazdami z płyt betonowych. Finalnie i tak musiałem dojechać do mostu przez rzekę Inę, ale miało być w bardziej komfortowy sposób.




Niestety w pewnym momencie zaliczyłem wtopę. Omijałem powalone drzewo i musiałem przejść przez błotno-bagienną łąkę. Buki wciągnęły mi wodę do środka, a ja następne pół godziny suszyłem na wietrze wkładki. Pozbyłem się ocieplaczy na czubki butów i przebrałem skarpetki. W dalszej trasie buty doschły na wietrze.


Wjeżdżając do Goleniowa

Z Goleniowa kontynuowałem tak jak kilka razy w przeszłości bocznymi drogami na Stargard.

W Bolechowie skręciłem w boczną drogę szutrową na Bącznik.

Ta piękna szutrówka doprowadziła mnie do DW 142.

Widok w kierunku starego wiaduktu zrewitalizowanego jako kładka dla rowerów.

Stąd jeszcze kawałek do Sowna i dojazdami pożarowymi dotarłem do Wielgowa.
Gdy byłem w Wielgowie, to zrobiło się już prawie całkiem ciemno. Mimo wszystko, ostatnie kilometry pokonałem już z perspektywy zwycięstwa, że wycieczka była krajobrazowo wartościowa, że udało mi się wrócić w miarę wcześnie i że nie potrzebowałem mocniejszej lampki (dzisiaj wziąłem tylko małego Bontragera). Na jakiś czas odpuszczam sobie kierunek wschodni i odwiedzę te okolice ponownie, gdy będę w stanie przejechać coś zdecydowanie dłuższego.
Czwartek, 24 marca 2022Kategoria .Romet.
Popołudniowo-wieczorne miasto
Rower:
Romet31.34 km (4.00km teren) czas jazdy: 01:50 h AVS:17.09km/h
Przejażdżka po centrum miasta i okolicach kąpieliska Arkonka. Trochę chłodniej, więc wyszedłem w zimowej kurtce, żeby się nie załatwić.
Wtorek, 22 marca 2022Kategoria .Romet.
Popołudniowo-wieczorne miasto
Rower:
Romet22.84 km (3.80km teren) czas jazdy: 01:21 h AVS:16.92km/h
Dzisiaj takie nieco spontaniczne wyjście. O ile tydzień temu po wycieczce czułem się bardzo długo mocno zajechany, to dzisiaj o dziwo uczucia drewnianych nóg już na drugi dzień brak. Do tego bardzo ciepły dzień, więc postanowiłem wykorzystać tę sytuację. Wychodząc jednak ubrałem się na tyle szczelnie i na cebulkę, żeby mieć pewność, że się nie przeziębię. Te pierwsze wiosenne dni to taka pułapka i łatwo przesadzić z lekkością ciuchów od góry. Pojechałem w okolice centrum, Jasnych Błoni, a potem naokoło Arkonki. Widziałem sporo osób, które podejrzewam, że obudzą się jutro z katarem. Oczywiście ja też się z nim obudzę, ale to taki bardziej inny katar niż przeziębieniowy. ;]
Niedziela, 20 marca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz
Wycieczka do Maszewa i Łęczycy
Rower:
Wheeler124.15 km (28.19km teren) czas jazdy: 07:14 h AVS:17.16km/h praca: 4920 kcal
Dzisiaj wybrałem się w kierunku północno-wschodnim. Są to dla mnie nieznane okolice, ponieważ nie przypominam sobie, abym odwiedzał te miejsca nawet samochodem. Zaplanowałem sobie trasę w formie pętli (oprócz startu i finiszu, no bo wiadomo). Tę pętlę sobie trochę skopałem ostatecznie i wyszły takie oczka, ale nie miałem wcale przez to wrażenia mniejszej przygody. Dzisiaj też przekroczyłem pierwszy tysiąc km w tym roku i jak na razie jest to mój drugi najbardziej rowerowy sezon w "karierze".


Wjeżdżając do Dąbia na etapie startu

Dworzec kolejowy w Dąbiu

Chyba jakiś tartak w okolicy linii kolejowej (także Dąbie)

Jadąc obrzeżami Parku Leśnego Dąbie

Na autostradzie był jakiś korek vel koreczek. Ja też sobie poczekałem, bo z naprzeciwka leśną ścieżką jechały motory i quady. Kiedy przejeżdżali koło mnie, to zwalniali do prędkości porównywalnej do prędkości pieszego.

Kierunek na Wielichówko i jeden z dojazdów pożarowych

Za lasem, w okolicy Wielichówka

Przez drzewa widać już Wielichówko

Droga na północny wschód z Wielichówka do Podlesia. Na mapie oznaczona jako wyasfaltowana, w rzeczywistości straszna lipa, dobrze że nie wpakowałem się tutaj nigdy na szosie.

Coraz bliżej Podlesia

Poczernin

Droga gruntowa za Poczerninem i przejazd pod wiaduktem łukowym zlokalizowanym w ciągu DW 142

Za wiaduktem

Z lewej strony las, z prawej łąka. Bardzo przyjemne otoczenie. Oczywiście przyjemne do jazdy w dzień, bo w nocy to nie, gdyż wtedy wychodzą potwory, a jak taka siatka jest to nie można im uciec. Trzeba o tym pamiętać!

Pozostałości po wichurze. I teraz wyobraźmy sobie, że jest noc, a z lewej strony potwór. No właśnie, mówiłem - takie miejscówki to do jazdy tylko w dzień.

Za Dąbrowicą, jadąc w kierunku Różnowa Nowogardzkiego. Nie ma drzew, nie ma siatek, nie trzeba się obawiać potworów - można jeździć nocą.

Kościół pod wezwaniem Św. Antoniego w Rożnowie Nowogardzkim

Się pasą się czterokopytne

Droga do Radzanka

Już prawie Radzenek i oczywiście rozkminka czy wybiegnie jakiś pieseł. Ale dzisiaj żadnego luźno biegającego pieseła nie było w żadnej wsi.

Kolonia Radzanek, a w zasięgu wzroku także DW 113

Cel dzisiejszej podróży: Maszewo. Na zdjęciu Jezioro Maszewskie.




Przewróciło się? Niech leży!


Na Placu Wolności w Maszewie

Wciąż Plac Wolności

Ostatnie zdjęcie z Placu Wolności

Wyjazd z miasta i widok na średniowieczne mury miejskie

W tył zwrot na kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej

Kierunek na Łęczycę. Boczną drogą, ponieważ alternatywa to droga wojewódzka nr 106.
Później nie zrobiłem już więcej zdjęć. Łęczyca w pewnym sensie mnie rozczarowała, bo nie widziałem niczego, co musiałem sfotografować na pamiątkę. Zresztą robiło się już na tyle ciemno, że nie w głowie były mi foty, lecz jak najszybsze przejechanie w świetle dziennym. Właśnie z uwagi na zmrok zmodyfikowałem trasę. Zrezygnowałem z jazdy w terenie (przede wszystkim, żeby nie trafić na jakimś ultra odosobnionym miejscu na otwartą zagrodę z psem) i kontynuowałem asfaltem. Frajerskość tej modyfikacji polegała na tym, że nie dostrzegłem lepszej wersji trasy i ostatecznie znowu wylądowałem w Poczerninie. Nuda. Nie lubię takich wtrąconych pętli, bo sprawiają wrażenie, jakby wszystko pomiędzy tym punktem "międzystartu" i "międzypowrotu" się nie liczyło. Trzeba było jechać z Małkocina na południe w kierunku Stargardu. No, ale trudno.
Podsumowanie: dzisiaj było bardzo ciepło w ciągu dnia, jak na ostatnie wyjazdy. Wystartowałem chyba dopiero o 13:20. Bez ocieplaczy i z letnimi wkładkami w butach, ale wciąż w podwójnych skarpetkach. Wróciłem z dwóch parach ocieplaczy (połówki + inne pełne). Rękawiczki też przebierałem w trasie. Mimo wszystko zamiana wkładek to było zbyt wcześnie, wrócę do wełnianych zimowych, bo w nich można jeździć też w ciepełku, najwyżej redukując liczbę skarpet. Nie zmarzłem dzisiaj, ale mnie za to mocno owiało po gębuszce znowu. Trzymam kciuki za to, żeby w następny weekend wreszcie się te podmuchy wyłączyły. No i będzie zmiana czasu, co oczywiście znowu uszkodzi mi percepcję pory dnia i skołuje, a w ten weekend jeszcze nic ze światłem w drodze powrotnej nie zdąży zmienić. Za dwa tygodnie to za to będzie już odczuwalne wydłużenie widoczności. Jak znam siebie to z bazy wyjadę wtedy o 14:20.


Wjeżdżając do Dąbia na etapie startu

Dworzec kolejowy w Dąbiu

Chyba jakiś tartak w okolicy linii kolejowej (także Dąbie)

Jadąc obrzeżami Parku Leśnego Dąbie

Na autostradzie był jakiś korek vel koreczek. Ja też sobie poczekałem, bo z naprzeciwka leśną ścieżką jechały motory i quady. Kiedy przejeżdżali koło mnie, to zwalniali do prędkości porównywalnej do prędkości pieszego.

Kierunek na Wielichówko i jeden z dojazdów pożarowych

Za lasem, w okolicy Wielichówka

Przez drzewa widać już Wielichówko

Droga na północny wschód z Wielichówka do Podlesia. Na mapie oznaczona jako wyasfaltowana, w rzeczywistości straszna lipa, dobrze że nie wpakowałem się tutaj nigdy na szosie.

Coraz bliżej Podlesia

Poczernin

Droga gruntowa za Poczerninem i przejazd pod wiaduktem łukowym zlokalizowanym w ciągu DW 142

Za wiaduktem

Z lewej strony las, z prawej łąka. Bardzo przyjemne otoczenie. Oczywiście przyjemne do jazdy w dzień, bo w nocy to nie, gdyż wtedy wychodzą potwory, a jak taka siatka jest to nie można im uciec. Trzeba o tym pamiętać!

Pozostałości po wichurze. I teraz wyobraźmy sobie, że jest noc, a z lewej strony potwór. No właśnie, mówiłem - takie miejscówki to do jazdy tylko w dzień.

Za Dąbrowicą, jadąc w kierunku Różnowa Nowogardzkiego. Nie ma drzew, nie ma siatek, nie trzeba się obawiać potworów - można jeździć nocą.

Kościół pod wezwaniem Św. Antoniego w Rożnowie Nowogardzkim

Się pasą się czterokopytne

Droga do Radzanka

Już prawie Radzenek i oczywiście rozkminka czy wybiegnie jakiś pieseł. Ale dzisiaj żadnego luźno biegającego pieseła nie było w żadnej wsi.

Kolonia Radzanek, a w zasięgu wzroku także DW 113

Cel dzisiejszej podróży: Maszewo. Na zdjęciu Jezioro Maszewskie.




Przewróciło się? Niech leży!


Na Placu Wolności w Maszewie

Wciąż Plac Wolności

Ostatnie zdjęcie z Placu Wolności

Wyjazd z miasta i widok na średniowieczne mury miejskie

W tył zwrot na kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej

Kierunek na Łęczycę. Boczną drogą, ponieważ alternatywa to droga wojewódzka nr 106.
Później nie zrobiłem już więcej zdjęć. Łęczyca w pewnym sensie mnie rozczarowała, bo nie widziałem niczego, co musiałem sfotografować na pamiątkę. Zresztą robiło się już na tyle ciemno, że nie w głowie były mi foty, lecz jak najszybsze przejechanie w świetle dziennym. Właśnie z uwagi na zmrok zmodyfikowałem trasę. Zrezygnowałem z jazdy w terenie (przede wszystkim, żeby nie trafić na jakimś ultra odosobnionym miejscu na otwartą zagrodę z psem) i kontynuowałem asfaltem. Frajerskość tej modyfikacji polegała na tym, że nie dostrzegłem lepszej wersji trasy i ostatecznie znowu wylądowałem w Poczerninie. Nuda. Nie lubię takich wtrąconych pętli, bo sprawiają wrażenie, jakby wszystko pomiędzy tym punktem "międzystartu" i "międzypowrotu" się nie liczyło. Trzeba było jechać z Małkocina na południe w kierunku Stargardu. No, ale trudno.
Podsumowanie: dzisiaj było bardzo ciepło w ciągu dnia, jak na ostatnie wyjazdy. Wystartowałem chyba dopiero o 13:20. Bez ocieplaczy i z letnimi wkładkami w butach, ale wciąż w podwójnych skarpetkach. Wróciłem z dwóch parach ocieplaczy (połówki + inne pełne). Rękawiczki też przebierałem w trasie. Mimo wszystko zamiana wkładek to było zbyt wcześnie, wrócę do wełnianych zimowych, bo w nich można jeździć też w ciepełku, najwyżej redukując liczbę skarpet. Nie zmarzłem dzisiaj, ale mnie za to mocno owiało po gębuszce znowu. Trzymam kciuki za to, żeby w następny weekend wreszcie się te podmuchy wyłączyły. No i będzie zmiana czasu, co oczywiście znowu uszkodzi mi percepcję pory dnia i skołuje, a w ten weekend jeszcze nic ze światłem w drodze powrotnej nie zdąży zmienić. Za dwa tygodnie to za to będzie już odczuwalne wydłużenie widoczności. Jak znam siebie to z bazy wyjadę wtedy o 14:20.
Piątek, 18 marca 2022Kategoria .Romet.
Popołudniowo-wieczorne miasto
Rower:
Romet30.83 km (0.10km teren) czas jazdy: 01:53 h AVS:16.37km/h
Dzisiaj wyjście o podobnej porze co wczoraj. Zdecydowanie lepiej mi się jeździło. Zapewne wczorajsze kręcenie oraz zwiększenie konsumpcji kalorycznej miało na to wpływ. Udana wycieczka zapowiada się też w niedzielę. Teraz jedyne co mnie potencjalnie martwi, to że będzie za ciepło.
Czwartek, 17 marca 2022Kategoria .Romet.
Popołudniowe miasto
Rower:
Romet20.08 km (0.55km teren) czas jazdy: 01:24 h AVS:14.34km/h
Idzie wiosna. Pierwszy raz udało mi się wyjść w tygodniu na rower, gdy było jeszcze jasno. Opornie mi się dzisiaj jeździło. Nadal czuję zmęczenie po weekendowym wyjeździe. Na nadchodzący weekend zaplanowałem krótszą wycieczkę.
Niedziela, 13 marca 2022Kategoria ..>100km, ..>150km, .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz
Na południe
Rower:
Wheeler150.03 km (25.20km teren) czas jazdy: 08:52 h AVS:16.92km/h praca: 6497 kcal
Na dzisiaj wymyśliłem, że zrobię wycieczkę do Myśliborza. To miało być 160 km. Niestety prawie cała trasa prowadziła na otwartej przestrzeni, a wiał silny wmordęwind. Bardzo mnie to wymęczyło i gdy dojechałem do ostatniego punktu, który pozwoliłby na skrócenie trasy, to zdecydowałem, że wracam szybciej. Wcześniej nieco po frajersku dodałem sobie trochę kilometrów, ponieważ zagapiłem się z nawigacją i przeoczyłem drogę, w którą miałem skręcić, co zaowocowało objazdem.
W dużym skrócie trasa zaplanowana została przez Puszczę Bukową, a potem bocznymi drogami w odległości kilku km na wschód od S3. Powrót miał być drogami na zachód od S3. W drodze powrotnej zmieniałem przebieg i ostatecznie odjechałem na zachód aż do Gryfina. Wracając w ciemności chciałem mieć asfaltową pewność braku dziwnych niespodzianek.
To był bardzo interesujący wyjazd. Chętnie powtórzę wizytę w tych okolicach wraz z kontynuacją do celu. Ogromnie zmęczony wróciłem do domu. Ostatnie 30 km miałem zacnego zgona. Całość zabawy zajęła 11 godzin. Wystartowałem o 11 z hakiem, a wróciłem o 22 z hakiem.

Jadąc przez Puszczę Bukową

Pole golfowe w Binowie

Za Kartnem

Kawałek dalej

Dino w Bielicach

Bateria silosów we wsi Linie



Widoczna z oddali elektrownia wiatrowa. Praktycznie wszystkie wiatraki dzisiaj ostro kręciły.

Widok na S3 w kierunku Gorzowa










W dużym skrócie trasa zaplanowana została przez Puszczę Bukową, a potem bocznymi drogami w odległości kilku km na wschód od S3. Powrót miał być drogami na zachód od S3. W drodze powrotnej zmieniałem przebieg i ostatecznie odjechałem na zachód aż do Gryfina. Wracając w ciemności chciałem mieć asfaltową pewność braku dziwnych niespodzianek.
To był bardzo interesujący wyjazd. Chętnie powtórzę wizytę w tych okolicach wraz z kontynuacją do celu. Ogromnie zmęczony wróciłem do domu. Ostatnie 30 km miałem zacnego zgona. Całość zabawy zajęła 11 godzin. Wystartowałem o 11 z hakiem, a wróciłem o 22 z hakiem.

Jadąc przez Puszczę Bukową

Pole golfowe w Binowie

Za Kartnem

Kawałek dalej

Dino w Bielicach

Bateria silosów we wsi Linie



Widoczna z oddali elektrownia wiatrowa. Praktycznie wszystkie wiatraki dzisiaj ostro kręciły.

Widok na S3 w kierunku Gorzowa










Czwartek, 10 marca 2022Kategoria .Wheeler., Night Bike
Night bike po mieście
Rower:
Wheeler30.49 km (3.27km teren) czas jazdy: 01:40 h AVS:18.29km/h praca: 1204 kcal
W weekend chcę pojechać na jakąś jeszcze większą wycieczkę,
bo jednak po poprzednim dużym wyjeździe czuję się ogólnie wzmocniony. Z tego
powodu wyszedłem przetestować napęd. Po przejechaniu 810 km założyłem
kolejny łańcuch, a poprzedni ma teraz przerwę. Jeszcze nie podjąłem decyzji
czy napęd będzie eksploatowany na 2 czy na 3 łańcuchy.
Dzisiaj temperatura +/- 0 *C i tym razem ubrałem najgrubsze ocieplacze, więc było w miarę ok. Pod koniec trochę dało się wyczuć wiatr.
Zrobiłem też test nowej aplikacji na smartfona, która pozwala się połączyć do czujnika prędkości i kadencji. Chyba jest bardzo prądożerna, ale to jeszcze się okaże, bo jedno wyjście to za mało. Apka ma opcję wysłania aktywności na Stravę, ale nie wiem czy będę to wykorzystywać, ponieważ jest spory lag w działaniu pomiaru. Kabelkowy licznik ma większą płynność odczytu prędkości oraz automatycznego startu/stopu i podaje prawdziwsze wyniki końcowe.
Dzisiaj temperatura +/- 0 *C i tym razem ubrałem najgrubsze ocieplacze, więc było w miarę ok. Pod koniec trochę dało się wyczuć wiatr.
Zrobiłem też test nowej aplikacji na smartfona, która pozwala się połączyć do czujnika prędkości i kadencji. Chyba jest bardzo prądożerna, ale to jeszcze się okaże, bo jedno wyjście to za mało. Apka ma opcję wysłania aktywności na Stravę, ale nie wiem czy będę to wykorzystywać, ponieważ jest spory lag w działaniu pomiaru. Kabelkowy licznik ma większą płynność odczytu prędkości oraz automatycznego startu/stopu i podaje prawdziwsze wyniki końcowe.
Wtorek, 8 marca 2022Kategoria .Wheeler., Night Bike
Night bike po mieście
Rower:
Wheeler40.23 km (0.36km teren) czas jazdy: 02:16 h AVS:17.75km/h praca: 1620 kcal
Kręcenie się po mieście. Dla odmiany Wheelerem, a nie Rometem. Zimno było.
Sobota, 5 marca 2022Kategoria ..>100km, .Wheeler., zz Foto zz
Wycieczka na północ
Rower:
Wheeler128.91 km (28.59km teren) czas jazdy: 07:05 h AVS:18.20km/h praca: 5325 kcal
Dzisiaj pierwsza setka w tym roku - pętla przez Stepnicę, Miękowo, Goleniów. Zaplanowałem sobie wycieczkę na 130 km. Pierwotny plan to
było rozpoczęcie trasy jadąc terenem wzdłuż Jeziora Dąbie (z pominięciem
fragmentu z nieprzystosowanym dla rowerów dzikim kawałkiem wału).
Zmodyfikowałem zamierzenia chcąc szybciej wrócić do domu i zdecydowałem
się na jazdę po asfalcie. Jazda w terenie to większa przygoda, ale jazda kolejny raz w tym samym terenie będąc w promieniu 20 km od domu ze świadomością, że
żadne nowości ani rewelacje się nie pojawią to tylko atrapa przygody. Prawdziwa przygoda to odkrywanie nieznanego. W drodze powrotnej też modyfikowałem trasę. Częściowo wynikało to z tego, że do eksploracji nieznanego zniechęcała mnie nawierzchnia lub perspektywa chodzenia i omijania zwalonych drzew, ale także spadająca temperatura i przymus powrotu w miarę na konkretną godzinę.

Widoki z Mostu Cłowego jadąc w kierunku Dąbia



Dzisiaj z zieloną torebką. W środku 4 duże Laguny. Oczywiście, że wróciły do domu w komplecie:)

Wczesny start = nie ma potrzeby zabierać mocniejszej lampki.

Jadąc do Lubczyny

Upierdliwy piach za Borzysławcem

Małe kilkaset metrów przed dojechaniem do ścieżki rowerowej na wale

Kiedy w końcu dojechałem do fragmentu wału ze szlakiem rowerowym, to zaskoczyłem się negatywnie zwalonymi przez wichurę drzewami, które wciąż blokują przejazd. Widziałem u kogoś na Stravie, ale nie myślałem, że do dzisiaj będą leżeć tak nieruszone.


Takie zwalone przeszkody były dwie

Po chwili już przejezdnie

Łabędzie pływające po Inie

Przekraczając Inę

Asfaltowa droga prowadząca do Stepnicy

Straszak nr 1

Straszak nr 2

Najwyraźniej budowana jest droga dla rowerów w kierunku Stepnicy. To świetna wiadomość, ponieważ w sezonie letnim ta droga wojewódzka ma duże natężenie ruchu, a jest na tyle wąska, że jazda razem z samochodami jest niekomfortowa. Dzisiaj było bezpiecznie.


Powalone wysokie drzewa

Po 60 km dotarłem do Stepnicy. Do centrum nie wjeżdżałem. Od razu skręciłem na szlak rowerowy. Byłem już relatywnie zmęczony i perspektywa kolejnych około 70 km zdecydowała by nie rozczulać się nad widokami miejskimi i bez zbędnej zwłoki rozpocząć drogę powrotną.

Liczyłem na podobną ścieżkę przez jakieś 7-8 km w kierunku S3

Niespodzianek ciąg dalszy. To drzewo pewnie sobie tutaj jeszcze poleży.

Trzy byki. Słabo widoczne, ale właśnie wybiegają z lasu po prawej stronie.
Gdy dotarłem do Widzieńska, postanowiłem wjechać na asfalt i jednocześnie skrócić sobie drogę. Zamiast kontynuować terenem do Babigoszczy i lekko w kierunku północnym, to teraz zrobiło się delikatnie w kierunku południowym, a także trochę szybciej z uwagi na nawierzchnię.

Jadąc asfaltem z Widzieńska w kierunku drogi S3

Bardzo przyjemnie było jechać w takim leśnym otoczeniu po płaskiej drodze z w miarę dobrą nawierzchnią.

Widok na S3 w kierunku północnym

Dojeżdżając do Goleniowa

Nowa S3/S6

Tym razem przejazd pod wiaduktem

Niespodzianka - jest ścieżka rowerowa i nie trzeba jechać z samochodami

W Goleniowie

Z Kęp Lubczyńskich na wschód w kierunku Warcisławca

Eksperymentalny powrót z Klinisk Wielkich przez las, a potem drogą gruntową wzdłuż torów kolejowych

Peron dworca Szczecin Załom

Zaniedbany opuszczony budynek

Dalsza droga już bez zdjęć i bez ciekawostek. Wyjazd udany, zmęczenie nieco powyżej normy, ale bez zgona. Temperaturowo znośnie, lecz trochę za późno ubrałem dodatkowe ocieplacze. Wydaje mi się, że za tydzień pojadę na podobny dystans, bo nie czuję się na siłach póki co dodawać kolejnych km.

Widoki z Mostu Cłowego jadąc w kierunku Dąbia



Dzisiaj z zieloną torebką. W środku 4 duże Laguny. Oczywiście, że wróciły do domu w komplecie:)

Wczesny start = nie ma potrzeby zabierać mocniejszej lampki.

Jadąc do Lubczyny

Upierdliwy piach za Borzysławcem

Małe kilkaset metrów przed dojechaniem do ścieżki rowerowej na wale

Kiedy w końcu dojechałem do fragmentu wału ze szlakiem rowerowym, to zaskoczyłem się negatywnie zwalonymi przez wichurę drzewami, które wciąż blokują przejazd. Widziałem u kogoś na Stravie, ale nie myślałem, że do dzisiaj będą leżeć tak nieruszone.


Takie zwalone przeszkody były dwie

Po chwili już przejezdnie

Łabędzie pływające po Inie

Przekraczając Inę

Asfaltowa droga prowadząca do Stepnicy

Straszak nr 1

Straszak nr 2

Najwyraźniej budowana jest droga dla rowerów w kierunku Stepnicy. To świetna wiadomość, ponieważ w sezonie letnim ta droga wojewódzka ma duże natężenie ruchu, a jest na tyle wąska, że jazda razem z samochodami jest niekomfortowa. Dzisiaj było bezpiecznie.


Powalone wysokie drzewa

Po 60 km dotarłem do Stepnicy. Do centrum nie wjeżdżałem. Od razu skręciłem na szlak rowerowy. Byłem już relatywnie zmęczony i perspektywa kolejnych około 70 km zdecydowała by nie rozczulać się nad widokami miejskimi i bez zbędnej zwłoki rozpocząć drogę powrotną.

Liczyłem na podobną ścieżkę przez jakieś 7-8 km w kierunku S3

Niespodzianek ciąg dalszy. To drzewo pewnie sobie tutaj jeszcze poleży.

Trzy byki. Słabo widoczne, ale właśnie wybiegają z lasu po prawej stronie.
Gdy dotarłem do Widzieńska, postanowiłem wjechać na asfalt i jednocześnie skrócić sobie drogę. Zamiast kontynuować terenem do Babigoszczy i lekko w kierunku północnym, to teraz zrobiło się delikatnie w kierunku południowym, a także trochę szybciej z uwagi na nawierzchnię.

Jadąc asfaltem z Widzieńska w kierunku drogi S3

Bardzo przyjemnie było jechać w takim leśnym otoczeniu po płaskiej drodze z w miarę dobrą nawierzchnią.

Widok na S3 w kierunku północnym

Dojeżdżając do Goleniowa

Nowa S3/S6

Tym razem przejazd pod wiaduktem

Niespodzianka - jest ścieżka rowerowa i nie trzeba jechać z samochodami

W Goleniowie

Z Kęp Lubczyńskich na wschód w kierunku Warcisławca

Eksperymentalny powrót z Klinisk Wielkich przez las, a potem drogą gruntową wzdłuż torów kolejowych

Peron dworca Szczecin Załom

Zaniedbany opuszczony budynek

Dalsza droga już bez zdjęć i bez ciekawostek. Wyjazd udany, zmęczenie nieco powyżej normy, ale bez zgona. Temperaturowo znośnie, lecz trochę za późno ubrałem dodatkowe ocieplacze. Wydaje mi się, że za tydzień pojadę na podobny dystans, bo nie czuję się na siłach póki co dodawać kolejnych km.