Informacje

  • Wszystkie kilometry na BS: 75311.03 km
  • Niektóre km w terenie na BS: 8181.95 km
  • Czas na rowerze na BS: 154d 23h 52m
  • Prędkość średnia na BS: 20.24 km/h
  • Więcej informacji

Moje rowery

Tak daję czadu w 2023: button stats bikestats.pl
Tak dawałem czadu wcześniej:

Licznik odwiedzin

od VI 2023

Statystyki zbiorcze na stronę

Szukaj

Znajomi


Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

.Wheeler.

Dystans całkowity:24347.51 km (w terenie 3580.38 km; 14.71%)
Czas w ruchu:1281:42
Średnia prędkość:19.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:139 (74 %)
Suma kalorii:85090 kcal
Liczba aktywności:470
Średnio na aktywność:51.80 km i 2h 43m
Więcej statystyk
Sobota, 30 stycznia 2021Kategoria zz Foto zz, .Wheeler.

Terenowa pętla przez Morzyczyn

Rower:Wheeler
71.50 km (29.40km teren) czas jazdy: 04:28 h AVS:16.01km/h

Na dzisiaj wymyśliłem sobie trasę w trochę nieznane, a trochę znane.


Dojechałem na prawobrzeże, a stąd złapałem szlak 20A w kierunku Płoni-Śmierdnicy-Jezierzyc. Niestety nie przewidziałem, że będzie sporo pieszych. W Puszczy Bukowej ostatnimi razy było podobnie. Zaskoczyło mnie, że normalni ludzie chodzą na nogach do lasów i na spacery. Ja zawsze się wożę. Na szczęście piesi to byli mieszkańcy prawobrzeża i po kilku km się przerzedzili.

Od wczorajszego popołudnia do dzisiejszego poranka napadało trochę śniegu, ale dało się w miarę wygodnie jechać, miał tylko kilka cm grubości.


Gdy po kilku km skończyli się piesi, skończył się również asfalt i zaczął się teren. W końcu dojechałem do Motańca, gdzie nastąpiła przesiadka na asfalt. Przez chwilę chciałem jechać dalej po jezdni z samochodami bo była odśnieżona, ale kierowcy zachlapali by mnie, o ile nie jeszcze inne określenie na "za" z końcówką "ali" i nie, nie chodzi mi o słowo "zakibicowali". Za duży ruch, dla bezpieczeństwa wybrałem ścieżkę.


W Morzyczynie odbiłem na północ droga w kierunku Reptowa. Asfalt się skończył, ale i tak był pod śniegiem.


Przecinam S10


Stamtąd przyjechałem

Z Reptowa do Niedźwiedzia i nową drogą do ul. prof. Tomasza Żuka. Plan zakładał jazdę terenem, ale jak zobaczyłem śnieg vs. pięknie odśnieżoną i wysuszoną już nawierzchnię asfaltową to pojechałem jak zwykle asfaltem. Po dojechaniu do ul. prof. Żuka skręciłem tym razem w lewo i jakieś 200 m dalej wjechałem w prawo do lasu. Dojechałem do ulicy Stary Szlak. Przejechałem przez osiedle i kontynuowałem terenem. W ciągu tej ulicy znajdował się kiedyś most nad Płonią i nad Berlinką, czyli obecną autostradą A6. Dzisiaj pozostały po nim tylko przyczółki.

Rzeka Płonia, dalej autostrada A6, w tle przyczółek północny nieistniejącego mostu


Przyczółek południowy

Tutaj znajduje się archiwalne zdjęcie mostu.
Tutaj jest fragment mapy Szczecina z lokalizacją tego miejsca.


Zamarznięty ciek wodny


Kładka dla pieszych i rowerzystów nad rzeką Płonią

Przejechałem po kładce, następnie pod mostem autostradowym, potem jeszcze krótki odcinek w terenie i dojechałem do ulicy Struga. Dojechałem na lewobrzeże, trochę pokręciłem się po mieście i wróciłem do domu.

Ten powrót przez Stary Szlak to świetne odkrycie. Jest trochę krócej niż przez ul. Tczewską i do tego zupełnie bez samochodów, 100% natura. Z tego co widzę na mapie, to jest tam trochę ścieżek pozwalających na mniejsze lub większe wariacje powrotne, co mi bardzo pasuje, bo pisząc wprost to już mi się znużyło jeżdżenie asfaltem przez Wielgowo i Tczewską. Tej nowej drogi z Niedźwiedzia też mam już dosyć, długi, prosty, nudny odcinek bez fajerwerków. Coś czuję, że 2021 to będzie dla mnie rok terenowy.

Jestem zadowolony z dzisiejszego wyjazdu. Temperatura była w przedziale od 0 do -2 *C i stopniowo spadała. Ubrałem dzisiaj miks: rękawiczki dzianinowe + relatywnie nowe rękawiczki Authora i to dawało radę, przyjemne zaskoczenie, że nawet mimo jazdy po płaskim i na otwartej przestrzeni było ciepło w dłonie. Stopy miały przez pół godziny lekki kryzys na asfaltowym odcinku na wolnej przestrzeni, ale po wjechaniu w teren wysiłek je rozgrzał. Po +60 km zacząłem czuć lekki ból w prawym kolenie w tym samym miejscu, gdzie ostatnio się pojawiał. Jeszcze sporo rezerwy w sobie miałem pod tym względem, więc raczej nie powinienem mieć problemów przez następne dni.
Niedziela, 24 stycznia 2021Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Puszcza Bukowa po raz drugi

Rower:Wheeler
45.29 km (9.00km teren) czas jazdy: 03:14 h AVS:14.01km/h

Dzisiaj po małej przerwie udało mi się w końcu wyskoczyć trochę pokręcić. Pojechałem ponownie do Puszczy Bukowej. Trasa zaprojektowana na 40 km, jednak uległa modyfikacji, ponieważ zamiast trafić na ścieżkę gruntową trafiłem na czyjąś posesję i płot:) To ten krótki ślepy kawalek w Kołowie miał mnie naprowadzić w rejony, w które dojechalem naokoło trochę. Także to nie było takie zjechanie na siku. Z jeszcze dobrych wieści, to w końcu dzisiaj nie bolały mnie kolana.


Wnioski, jakie z dzisiaj wyniosłem są następujące:
1. Temat butów/ocieplaczy/skarpetek i rękawiczek mam już rozwiązany.
2. W zimie nie należy zbyt ochoczo wjeżdżać w teren.

Na MTB jest większy wysiłek, jazda pod górkę dodatkowo rozgrzewa, między drzewami nie ma wiatru, ale potrafi z nich spadać śnieg/lód. Zmarzłem dzisiaj tylko w stopy, ale to dlatego, że niepotrzebnie pchałem się w teren, gdzie wdepnąłem frajersko w kałużę rozmrożonego śniegu i buty wciągnęły wodę. Powinienem dokończyć nawet naokoło, ale asfaltem. Gdy zrobi się cieplej i będzie na dworze sucho to nowe rękawiczki i wkładki oraz skarpetki zapewnią mi komfort, także już nie mogę się doczekać czegoś szosowego w nieznane.


Stąd przyjechałem, za mną jest jeszcze około 300 m do ulicy Smoczej


Dojeżdżając do Kołowa

Dzisiaj zmieniłem tylne koło. Poprzednie zakończyło żywot po 11,5 tys. km. Obręcz Mavic XC717 popękała po obwodzie na odcinkach między nyplami. Trochę nie jestem zadowolony z takiego przebiegu. Fabryczna obręcz przedniego koła ma w tej chwili przejechane 28,5 tys. km i taki wynik to by było coś. Wsadziłem do tyłu poprzednie koło, wcześniej przełożyłem umytą kasetę. Wczoraj bawiłem się w małego aptekarza i gołe koło XT760/MavicXC717/Revo2x1.5x2 miało masę 929 g, a koło, które wsadziłem dzisiaj LX570/RodiFreeway/noname 2.0 ma masę +1180g. Muszę zajrzeć do tej piasty XT, bo coś hałasuje przy obrocie i jeśli uda się ją doprowadzić do stanu używalności, to pora na nową obręcz i szpryszki, bo na tym zapasowym klocu, to nie ma takiej frajdy.

Niedziela, 10 stycznia 2021Kategoria .Wheeler., zz Foto zz

Puszcza Bukowa. Inauguracja sezonu 2021

Rower:Wheeler
50.37 km (16.80km teren) czas jazdy: 03:44 h AVS:13.49km/h

Pierwsze wyjście w 2021 i pierwszy od chyba prawie 8 lat wypad do Puszczy Bukowej. Zaplanowałem trasę na 60 km z lekkim hakiem, jednak skróciłem bo zaczęło się ściemniać. Bardzo wolno dzisiaj jechałem, chciałem oszczędzać kolana. Niestety po 2:45 h i tak zaczęły mnie boleć.


Może nie był to najlepszy pomysł jeśli chodzi o komfort jazdy, ale wybrałem nieznany dla mnie dojazd szlakiem rowerowym przez Wyspę Pucką. Po początkowym asfalcie, czekało mnie około 3 km płyt betonowych, kawałek drogi gruntowej oraz kostka brukowa koło Dziewoklicza.


Widok z Wyspy Puckiej w kierunku lewobrzeżnej części Szczecina. Rzeka Parnica.


Na pierwszym i drugim planie dwa kratownicowe mosty kolejowe (jazda górą, jazda dołem, jazda górą).
Na trzecim planie wyłączony z użytku drogowy Most im. Karola Świerczewskiego (kratownicowy ustrój nośny, jazdą górą).
Na czwartym planie Most Pomorzan (stalowe dźwigary pełnościenne, widoczny krzywoliniowy pas dolny dźwigarów, jazda górą).


Ulica Bielańska w okolicy węzła Klucz


Kilkanaście metrów dalej.


Jeszcze około 50 m dalej. Widok na Autostradę A6 z wiaduktu, który kilka lat temu został podniesiony o 43 cm by zapewnić pod nim wymaganą skrajnię ruchu.


Następy wiadukt w ciągu ul. Bielańskiej, ten robi estetycznie jakies wrażenie.

W końcu po chwili wjechałem w teren i się zaczęło błotko, kałuże, zamarznięte koleiny i śnieg. Najgorszy był początek, bo piachowa droga miała spore koleiny z mniej lub bardziej zamarzniętymi kałużami. Sprawiało to trochę wrażenie dawnego poligonu, w oddali słychac bylo strzały ze strzelnicy. Kiedy przejechałem przez początkowy około kilometr, sytuacja się w pewnym sensie poprawiła i dalej było bardziej przejezdnie.


Uroczysko Mosty, a prawidłowo wiadukty




Dzisiaj z chlapaczami. W końcu zainstalowałem czujnik kadencji i prędkości, i wreszcie wskazania Roxa są płynne.




Taka tam kałuża.

Dzisiaj właściwie totalnie zajechałem nowe ocieplacze na czubki butów. Straszny szajs za 22,50 z Allegro. Made in China bez jakiegokolwiek wzmocnienia bardziej żywotnym materiałem od spodu. Podejrzewam, że jeszcze jedno wyjście i przeprują się do końca na gumce w okolicy śródstopia, przez co nie będzie się dało ich ubrać . 5 razy miałem na sobie te ocieplacze jako drugie pod innymi. Dzisiaj był też pierwszy prawdziwie zimowy wyjazd, kiedy to nie przemarzłem. Jazda w terenie, a tym bardziej pod górkę, jest o wiele bardziej rozgrzewająca niż po asfalcie.
Czwartek, 31 grudnia 2020Kategoria zz Foto zz, .Wheeler.

Trochę terenu na zakończenie roku

Rower:Wheeler
80.26 km (25.00km teren) czas jazdy: 05:04 h AVS:15.84km/h

Najpierw relacja z dzisiejszego wyjazdu, a potem podsumowanie roku i plany na kolejny rok.



Wycieczka wzdłuż Jeziora Dąbie

Ostatnie wyjście w tym roku zapowiadało się bardzo przygodowo. Zaplanowałem trasę na 110-120 km. Początek wzdłuż Jeziora Dąbie po nowym szlaku rowerowym prowadzącym przez Lubczynę. Dalej miało być terenem do Goleniowa. Następnie chciałem pojechać trochę terenem, trochę nieterenem w kierunku Stargardu i złapać szlak 20A na zachód by nim wrócić przez Płonię. Niestety te wszystkie plany popsuło mi już kolejny raz kolano. Ostatnie trzy wyjścia do kolano prawe. W drodze powrotnej podniosłem trochę siodełko, może na przyszłość to pomoże.



Wystartowałem o 11:30. Gdyby wszystko było bezawaryjnie, to powinienem zdążyć przed 19, na kiedy to jednak nasi profesjonaliści zapowiedzieli, odwołali, zapowiedzieli, odwołali, zapowiedzieli zakaz przemieszczania się (wszak już w przedszkolu uczyłem się o tym, że pierwsze słowo do dziennika, drugie do śmietnika). Na wszelki wypadek jechałem nieco szybciej, żeby mieć zapas na ewentualne awarie.

Dzisiaj na dobre przypomniałem sobie co to jest turystyka rowerowa w terenie. Było ciepło, temperatura przekroczyła 4 stopnie Celsjusza, świeciło słońce. Trasa obfitująca w bardzo urokliwe widoki. Do pełni szczęścia brakowało tylko, żeby rysy zniknęły mi z prawego szkła w okularach.


Kokpit. Trochę ciasno, ale wszystko się mieści


Rox nad Bontragerem i nawet prawie widzę numer biegu na prawej manetce.
Lewa manetka jest taka nie z powodu biedy tylko z wyboru, środkowa zębatka obsługuje całą kasetę bez tarcia łańcuchem o przednią przerzutkę.





Większość szlaku ma nawierzchnię szutrową. Był też fragment ze zwykłą droga gruntową z wybojami lub piachem, ale przejezdne dla roweru terenowego, chociaż nie tak komfortowe jak ten szuter.


Lewobrzeżna część Szczecina widoczna z oddali




Miejsce na postój


Kilkadziesiąt metrów po przejechaniu mostu nad Iną; kierunek Goleniów.

Chwilę po zrobieniu powyższego zdjęcia zaczęło mi doskwierać prawe kolano. Zginanie i prostowanie sprawiało mi ból i nie potrafiłem znaleźć położenia, które by go zniwelowało. To było po 2 godzinach z małymi minutami. Trochę kiepsko. Od tej pory pod każde wzniesienie prowadziłem, a jazda po niwelecie ~0% to często pedałowanie samą lewą nogą.

O godzinie 15:00 dotarłem do okolic Goleniowa i ostatecznie zakończyło się na dzisiaj jechanie terenem. Stąd miałem do domu 40 km. Niestety szło mi to tragicznie. Powrót od tego momentu zabrał mi aż 5,5 godziny, kilka kilometrów szedłem pieszo, 3 razy po kilka-kilkanaście minut stawałem, żeby ogrzać dłonie pod kurtką. Tylko głowa i stopy dawały sobie radę. Tak dosyć słabo ten finisz wyglądał. Jeszcze okazało się, że piechurowanie zajechało mi nowe ocieplacze, takie na czubki butów za 22,50 PLN z Allegro. Ale właściwie teraz się nie dziwię, ponieważ one nie posiadają żadnego twardszego materiału na spodzie. Także wychodzi 3,75 PLN od stopy za każde wyjście. ;)



Podsumowanie roku 2020
To był pierwszy od dawna rok, w którym mam co podsumowywać. Dzięki koronawirusowi miałem wolne weekendy, ponieważ nie było turniejów szachowych. Wróciłem do rowerowania. W tym roku zrobiłem 25 wycieczek ponad 100 km, z czego 8 wycieczek ponad 200 km. Finalny przebieg to mój 3. największy dystans roczny. Co prawda w tym roku klepałem szosę, co obniża poprzeczkę klepania km.




a) przebiegi miesięczne podział wg rowerów;      b) przebiegi miesięczne vs. plany miesięczne min i max;      c) przebiegi narastająco vs. plany min i max narastająco


Dystans za ostatnie 12 miesięcy

W tym roku kupiłem sobie ponownie pulsometr. Zrobiłem to po to by szacować zapotrzebowanie energetyczne i odpowiednio dużo lub mało żywności ze sobą zabierać. Na podstawie danych z wycieczek szosowych sprzed dekady i z tego roku wyszły mi ciekawe zależności.

Powyżej dane pomierzone z wycieczek


Po lewej: orientacyjne zapotrzebowanie na energię na podstawie danych z prawego wykresu
Po prawej: zapotrzebowanie na 100 km na podstawie pomiarów z wycieczek (na żółto wartość średnia)


Pajęczyna ze wszystkimi zapisanymi szczecińskimi śladami gpx z 2020 roku (nawigacji używałem od połowy lipca)


Plany na 2021 rok
Całościowy plan na przyszły rok to przejechać dystans między 7 000 km, a 10 000 km i nie mieć pustych plam w kalendarzu od rowerowania.

SZOSÓWKA BRIDGESTONE
W następnym roku jeśli chodzi o rowerowe plany to chcę zrobić wycieczkę do Berlina (300 km) i do Kołobrzegu (też 300 km). W zależności od tego na ile będą pozwalały siły to mam też opracowaną trasę na 400 km, ale przedtem muszę zinwentaryzować to samochodem.

Jeśli chodzi o plany sprzętowe to chcę ukatrupić obecny napęd w szosie. Prawdopodobnie zostało jeszcze jakieś 3000 km życia. Mam już wszystkie nowe bebechy, których instalacja bardzo poprawi komfort jazdy, bo przechodzę z napędu 6s na 9s. Zdecydowałem się na manetki indeksowane z montażem na dolnej rurze, ponieważ jestem leniwy i nie mam ochoty się mordować z owijkami, a druga sprawa, że być może wcale nie skończy się na 9s tylko na czymś innym, a nowe klamkomanetki to byłoby zobowiązanie na dłużej. Dodatkowa sprawa, że zostawiając manetki na ramie rower zostaje utrzymany w swoim klimacie lat 80.

Jakiś miesiąc, dwa miesiące temu kontemplowałem kupno szosy i/lub gravela w przyszłym roku. Na obecna chwilę wycofałem się z tych pomysłów, bo do celów turystycznych obecny upgrade powinien być satysfakcjonujący.

Prawdopodobnie w przyszłym roku czeka mnie wojna z zapieczoną sztycą. To może być bardzo satysfakcjonująca wygrana.

WHEELER MTB
Prawdopodobnie w przyszlym roku dobiję napęd w Wheelerze. Obecnie ma 8659 km i jest jeżdżony na jednym łańcuchu. Zastanawiam się nad przejściem na 3x9 lub 2x9. Pewnie niedługo nie będzie można kupić kaset 8s, a różnica w cenie niskich modeli 8s i 9s już dziś jest pomijalna (jedno i drugie jest groszowe w porównaniu do kaset 10, 11 lub 12s). 9s z tyłu byłoby wygodne pod tym względem, że wtedy wszystkie rowery byłyby 9s i gdyby nowy łańcuch nie chciał się gdzies przyjąć, to mógłbym go "rozciągnąć" na drugim rowerze i wtedy 'przekazać". Pomysł na korbę 2-rzędową wziął się z analizy przełożeń, których obecnie używam vs. potencjalnego zakresu, który daje napęd 2x9. W porównaniu do Alivio mógłbym zbić rower o jakieś 300 g. Decyzja zapadnie w momencie, gdy zajadę korbę.

Kilka dni temu przyszedł mi do głowy pomysł, by przerobić Wheelera na rower do jazdy w lekkim terenie. Wymienić fabryczny amortyzator RST 281R, który obiektywnie oferuje w tej chwili skok w zakresie 10-20 mm i nadaje się tylko na tłumienie dosyć równej kostki brukowej gdzieś w centrum miasta. Myślę nad wstawieniem aluminiowego sztywnego widelca. W ten sposób zszedłbym z masy o jakieś 1200 g, co byłoby naprawdę bardzo odczuwalne i miałbym pseudogravelowy rower, który mógłbym wykorzystać na wycieczki terenowo-asfaltowe o zasięgu do 150 km. Obecnie Wheeler ma masę około 12,6 kg, a przy 11,4 kg byłby nawet lekki. Trek ma masę około 10,8 kg i kiedy go podnosiłem lub nim jechałem to po prostu był lekki. Koła z dętkami i oponami w obu rowerach mają praktycznie identyczna masę. Wheeler może być fajnym rowerem wycieczkowym. Korci mnie, żeby pojeździć po lasach w okolicy Mieszkowic, Morynia, Chojny, Cedyni. Przy dojeździe samochodem robi się fajna trasa powrotna na całodniową przejażdżkę.

TREK MTB
Niedawno znalazłem na youtubie filmik, na którym mechanik rozbiera i naprawia hamulec Avid Juicy Ultimate. Muszę w przyszłym roku zrobić to ze swoim hamplem i ponownie przywrócić Treka do życia bo już sześć i pół roku stoi nieużywany. Gdyby Wheeler przeszedł na sztywny widelec, to Trek zostanie jedynym prawdziwym góralem na wyjazdy do Puszczy Bukowej.


PLANY ZAKUPOWE
Będę polował na kolejne letnie buty, bo tegoroczny zakup okazał się być niewypałem długodystansowym (za mało miejsca na ruchy palcami). Popoluję także na buty zimowe, chociaż ostatnie kilka wyjść z wełnianą wkładką i kilkoma skarpetkami + 2x ocieplacze było ok. No i wreszcie polowanie na zimowe rękawiczki, bo te co przyszły niedawno jednak nie dają sobie rady nawet gdy poubieram 4 pary.
Piątek, 25 grudnia 2020Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Night bike do Jeziora Świdwie

Rower:Wheeler
59.68 km (6.80km teren) czas jazdy: 03:23 h AVS:17.64km/h

Dzisiaj dokończyłem ostatnią nieudaną wycieczkę do Jeziora Świdwie. Spod domu wystartowałem dopiero o godzinie 16, więc światła dziennego właściwie nie miałem. Niezależnie od tego postanowiłem, że dzisiaj będzie mniej jazdy w terenie i pojechałem asfaltem do Pilchowa, Tanowa, Gunic, czyli do miejsca, gdzie ostatnio dotarłem terenem i gdzie wtedy zrezygnowałem z kontynuacji.


Niestety ta droga z płyt betonowych, którą poprzednio odkryłem w Gunicach wyjeżdżając z lasu, totalnie popsuła urok i terenowość trasy do Świdwia. Kiedyś była to droga gruntowo-szutrowa, jechało się w naturze, teraz jest stuk-puk, ponieważ między wspomnianymi płytami są bardzo szerokie spoiny. Im szersze spoiny, tym mniej użytych płyt i tym taniej w budowie. Dopiero w Węgorniku zaczęła się normalna ściecha leśna, tak około 1 km przed jeziorem.

Po wjechaniu w teren przywitało mnie błotko i przyatakowało mnie zimno. Zrobiłem przerwę i zdjąłem na chwilę rękawiczki. To było po kwadransie od przerwy w czasie której zdjąłem rękawiczki, a po ich ubraniu nie udało mi się już rozgrzać dłoni. Teraz musiałem włożyć obie dłonie pod kurtkę na kilka minut, bo bym nie wytrzymał z zimna. Dociepliłem się jeszcze dodatkowo rękawiczkami nitrylowymi i uzbrojony w 4 rękawiczki na każdej dłoni kontynuowałem moją niedolę. W dłonie nie było już od tej pory źle. Dzisiaj zabrałem ze sobą na przetestowanie nowe rękawiczki i wydaje mi się, że używając tego dobrobytu w różnych konfiguracjach mam w końcu zestaw, który w temperaturze +2 *C i wyżej sprawdzi się komfortowo, a w temperaturze od 0 *C do +2 *C jako tako. Tylko, że dzisiaj było nawet -2,2 *C. Wsród nowych fantów czekają jeszcze dwie pary rękawiczek. Jedna z nich to już wiem, że na nic mi sie nie przyda w takiej pogodzie, bo za cienka, a nad drugą będę musiał jeszcze popracować igłą i nitką we własnym zakresie, gdyż w środku są tak zeszyte, że krawędź materiału na szwie windstopera i zwykłej szmatki wbija mi się w palec. Takie uroki kupowania z neta.

Na stopach testowałem zimowe skarpetki z wełną, akrylem, elastanem i czymś tam jeszcze. Inaczej ubrałem lewą stopę, a inaczej prawą, żeby znaleźć zwycięską kombinację i muszę powiedzieć, że efekty są dobre, gdyby było tak zimno w poprzednie dwa wyjścia to bym nie wytrzymał. Mimo wszystko, nie jest to jeszcze koniec upgradów i będę polował na buty zimowe lub skuteczniejsze skarpetki zimowe.

W pierwotnym planie wycieczki chciałem okrążyć Jezioro Świdwie od północy zahaczając o Zalesie. To by jednak wydłużyło trasę, a moment decyzji zapadał chwilę po kryzysie termicznym dłoni i wolałem wybrać szybszy powrót, niż ryzyko, że będę jechał przez 15 minut, a potem przez kolejne 10 minut rozgrzewał dłonie i tak na zmianę.

Jeśli chodzi o kokpit, to dzisiaj mała zmiana. Przyszedł drugi uchwyt do Fenixa, a mam bardzo ciasno na kierownicy, więc nie zabierałem Bontragera jako backup. Zastanawiam się nad zmianą napędu na 9s w Wheelerze. Wtedy pozbyłbym się szerokiej klamkomanetki i wstawił manetkę i druga klamkę od Avida, co pozwoliłoby na łatwiejszy montaż drugiej lampki. Lewa manetka też przydałaby się do wymiany wtedy i byłby ładny komplet. Teraz mam manetkę z płynną regulacją, co samo w sobie jest bardzo dobre, bo rozwiązuje problem ocieraniem łańcucha, ale upierdliwe, bo wajcha manetki zachodzi na chwyt kierownicy.

Tak wygląda Fenix BC30 ustawiony na 1200 lm. Teoretycznie trzyma wtedy lekko poniżej 2h (w opisie nie podają na jakiej pojemności akumulatorów). W terenie to rzeczywiście pomaga, na szosie 500 lm jest aż nadto, przeważnie jeżdżę na 200 lm. W terenie 500 lm, to nieco za mało, zwłaszcza biorąc pod uwagę dosyć skupioną wiązkę świetlną i więcej zakrętów niż na szosie. Nawet 1200 lm to nadal nie jest zbyt silne światło po zjechaniu z asfaltu.


Na mostku jeszcze poprzedni licznik, który dzisiaj mi zaszwankował i dopiero w trakcie wycieczki zaczął rejestrować aktywność. Kupiłem już drugi czujnik prędkości i kadencji do ROXa, ale jeszcze nie zmierzyłem obwodu koła. Next time.


A tak się prezentuje Bontrager Flare RT. Świetna lampeczka.

Ze Świdwia skierowałem się do Stolca, skąd wróciłem aż do Buku nową ścieżką rowerową wzdłuż granicy. Już jest wybudowana w całości. Miałem wrażenie, że cały czas jadę pod górkę. Żałuję, że późno dzisiaj wstałem, bo w świetle dziennym byłaby ciekawsza przygoda, tymczasem dzisiaj walory widokowe level 0, ale poruszać się za to poruszałem. Dzisiaj była pierwsza jazda po przerwie, gdy jadąc na rowerze MTB czułem go i nie musiałem łapać równowagi jak małe dziecko, które pierwszy raz w życiu jedzie na 2 kółkach.
Sobota, 19 grudnia 2020Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Night bike po Puszczy Wkrzańskiej

Rower:Wheeler
51.91 km (16.40km teren) czas jazdy: 03:34 h AVS:14.55km/h

Zaplanowałem, że dzisiaj pojadę nad Jezioro Świdwie i wyznaczyłem trasę, która przechodzi przez miejsca, którymi nigdy dawniej nie jeździlem. Ponieważ jednak moja jazda rozpoczęła się lekko przed 15:30, to zostało mi tylko godzina jasnego i w pewnym momencie postanowiłem szybciej wrócić.


Dzisiaj ubrałem się cieplej, ponieważ przyszły nowe fanty: na buty dodatkowe ocieplacze na czubek buta i dopiero na to normalne ocieplacze, a w butach wkładki z wełny. Było zdecydowanie cieplej niż przy ostatnim wyjściu. Temperatura około 0,5*C cieplej niż poprzednio, czyli ok. 1,2-1,3*C przez większość drogi. Co prawda zapomniałem ubrać druga parę skarpetek, ale i tak upgrade spowodował, że dopiero po 75-90 minutach zaczęło mi być zimno w palce u stóp, a poprzednio już po 30 minutach.

Ciemno zrobiło się tak szybko, że nie zdążyłem nawet dojechać do Głębokiego. Na przodzie dzisiaj ponownie tylko Bontrager ION 200, który przy mojej wolnej jeździe jest w porządku nawet w lekkim terenie. Na płaskim i pod górkę bez problemów, na zjazdach byłby za słaby, bo świeci za słabo i za wąsko.

Kiedy dojechałem do drogi koło Gunic, okazało się, że jej nawierzchnia zostala upgradowana i teraz jest to droga z płyt betonowych. W tym momencie miałem już dosyć tej dzisiejszej wycieczki i skręciłem w prawo nadal nie wiedząc do końca gdzie jestem, ale mając świadomość poprawności kierunku jazdy. We wsi luzem chodził jakiś pies, więc chwilę poczekałem czy ktoś go okiełzna, a skoro nic takiego się nie stało, to ruszyłem najszybciej jak się dało, kiedy zniknął mi gdzieś na poboczu. Nie było zagrożenia, nie gonił.

W Tanowie odbiłem jeszcze na Police i wymyśliłem, że wrócę trochę terenem. Zaraz po zjechaniu do lasu dioda w przedniej lampce zasygnalizowała, że zostało 25% energii, więc podłączyłem ładowanie z power banka i kontynuowałem żółwim tempem jazdę pod górę. Nieprzyjemnie było, wolałbym w tym momencie mieć Fenixa nastawionego na 500 lm. Muszę kupić drugi uchwyt, bo takie przekładanie byłoby upierdliwe zwłaszcza biorąc pod uwagę późniejsze ustawienie jak wysoko lampa ma świecić by nie oślepiać za bardzo innych.

Trochę szkoda, że to wszystko się działo w nocy, bo nie bardzo rozpoznawałem poszczególne miejsca, coś tam teoretycznie wyglądało znajomo, ale dosyć punktowo i nie układało mi się to w żadną całość. Zdałem się na automatyczna nawigację i teraz widzę, że trochę nie tak wymyśliła powrót, jak sobie zamarzyłem. W pewnym momencie zjechałem na Pilchowo i stąd po ścieżce do Głębokiego, potem Arkonka i do domu.

Podsumowując: zdecydowanie cieplej z dodatkowymi ocieplaczami i nowymi wkładkami. W ręce też lepiej było, zastosowałem inna kombinacje rękawiczek niż ostatnio. Zamówiłem sobie 3 nowe pary różnych modeli Authora, zobaczymy jak się spiszą, w ogóle ciekawe jak będzie rozmiar pasować. Jazda w nocy jest do bani.
Niedziela, 13 grudnia 2020Kategoria .Wheeler., Night Bike, zz Foto zz

Inauguracja sezonu na MTB + test lampek

Rower:Wheeler
29.64 km (4.00km teren) czas jazdy: 02:01 h AVS:14.70km/h

W końcu ten dzień nastał! Miałem już wielką ochotę, żeby w końcu wyskoczyć w jakiś teren. Pokręciłem się dzisiaj trochę po okolicy i okrążyłem Jezioro Głębokie - połowę terenem, połowę nową ścieżką, która jak czytałem miała być oddana do użytkowania do końca sierpnia.


Dwa lata temu złapałem flaka w tylnym kole w Wheelerze. Obręcz pękła między dwoma kolejnymi nyplami i szczelina przyszczypnęła dętkę. Trochę mnie to zmartwiło wtedy, bo to były kiedyś fajne tanie, lekkie koła rocznik 2007 lub 2008 XT/mavic XC717/Revolution o masie 1682g, więc lżejsze niż moje nowe koła, które kupiłem dwa tygodnie temu na black week do szosy (niestety musiałem natychmiast odesłać na gwarę, ale ponoć zrobione już, czekam na przesyłkę, stay tuned). Mam jeszcze poprzedni zestaw kół do MTB na v-ki, ale mam też w miarę sprawny szosowy rower, więc dwa lata temu wybór był prosty: zamieniam kolejność rowerów i bliżej ściany będzie teraz stal Wheeler, z którym nic więcej nie robię. Nadmienię jeszcze, że Trek od 6 lat też stoi nieużywany pod jeszcze inną ścianą, ponieważ nie kwapi mi się do grzebania przy hydraulice, nie mam żadnego zaufanego mechanika, a jak widzę w serwisach chłopaków młodszych ode mnie to, nie jestem gotów na ryzykowanie. Ostatnio trafilem na interesujący materiał na youtubie, gdzie polski mechanik serwisuje taki sam hampel jak mój, więc może zabiorę się i za Treka.

Co się tyczy Wheelera, to przed wyjściem owinąłem obręcz kilkukrotnie taśmą izolacyjna i liczę na to, że to zapewni spokój z flakami. Gdy już miałem się ubierać, to się okazało, że jeszcze z przodu mam flaka, więc szybka zabawa w klejenie i kolejne pompowanie. Potem zabawa w instalację GPS, który jako relatywnie wielkogabarytowy licznik nie mógł się przekręcić o 90 stopni i musiałem poluzować manetkę na chwilę.

Potem już sama przyjemność czyli instalacja nowych lampek, które udało mi się dorwać w promocji na black friday i kupić z rabatem 25%. Nastepnym razem, gdy wyjde w dzień, to porobię fotki. Lampki to zestaw Bontranger Ion200 RT i Flare RT. Świecą pięknie i wreszcie będę widoczny nawet w słoneczny dzień. Przednia na 200 lm w trybie ciągłym teoretycznie starcza na 90 minut, ale to nie jest jej główna misja, żeby tak świecić. Ma błyskać w dzień i być lampką rezerwową w nocy. Jest możliwość doładowywania w trakcie pracy, więc na dobrą sprawę mógłbym się obyć bez podstawowego Fenixa. Na Fenixie też jeżdżę na 200 lm. Lampki różnią sie barwą światła. Bontrager świeci lodowato, a Fenix żółto, trochę zbyt żółto. Fenix posiada także odcięcie od góry (ale i tak to odcięcie jest chyba tylko, żeby nocą ptaków nie oślepiać, bo kierowcy i piesi po oczach i tak muszą dostać, jeśli ja mam coś widzieć). Fenix świeci też nieco szerzej.

Bardzo dziwnie mi się jechało po takiej długiej przerwie od roweru MTB. Czułem się jakby ktoś mi odkręcił boczne kółka, było bardzo niepewnie. Bez gleb oczywiście. Temperatura w przedziale 0.6-1.4 *C. Zdecydowanie za zimno w dłonie i stopy. Już po pół godziny przemarzły. Po powrocie do domu zacząłem się bawić w małego krawca i kombinuję z montażem po zewnętrznej stronie rękawiczek dodatkowego ocieplenia windstoperem, który mi został po starych ocieplaczach.
Piątek, 15 czerwca 2018Kategoria .Wheeler.

Arkonka, miasto

Rower:Wheeler
25.72 km (3.40km teren) czas jazdy: 01:22 h AVS:18.82km/h

Złapałem flaka. Po oględzinach okazało się, że obręcz Mavic XC 717 pękła od strony wewnętrznej i przygryzła dętkę. To była ostatnia jazda na Wheelerze na wiele miesięcy.
Wtorek, 12 czerwca 2018Kategoria .Wheeler.

Arkonka, miasto

Rower:Wheeler
24.88 km (3.00km teren) czas jazdy: 01:18 h AVS:19.14km/h

Poniedziałek, 4 czerwca 2018Kategoria .Wheeler.

Arkonka, miasto

Rower:Wheeler
25.30 km (3.00km teren) czas jazdy: 01:15 h AVS:20.24km/h


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl